Wisła Kraków spadła z Ekstraklasy i szykuje się do startu I ligi, a Maciej Sadlok opuścił klub ze stadionu przy ulicy Reymonta po ośmiu latach gry w koszulce Białej Gwiazdy i opowiada o przyczynach degradacji trzynastokrotnego mistrza Polski.
– Spadek? Mnie to bardzo dotknęło. Trudno było spać. Z domu wychodziłem tylko po to, by odebrać dziecko z przedszkola. Nawet do sklepu nie wychodziłem. Wstyd mi było za siebie. A do spadku doszła przecież kontuzja, więc miałem duże problemy z przemieszczaniem się. Musiałem wyglądać jak siedem nieszczęść. Wszystkie plagi egipskie naraz – opowiada Sadlok w rozmowie z TVP Sport.
Piętnastokrotny reprezentant Polski zwrócił też uwagę na niewłaściwie skonstruowaną drużynę Wisły Kraków i problemy z mentalnością niektórych byłych kolegów z zespołu.
– W szatni na pewno było za mało charakteru. Ludzi, którzy byliby w stanie podnieść ciężar gatunkowy niektórych spotkań. Którzy podkreśliliby, w jakim klubie jesteśmy, co się dzieje i co się może niedługo stać. Brałem chłopaków w miejsce, gdzie byliśmy tylko my. Była gadka, 15-20 minut, ale… nic z tego nie wynikało. Tego się nie da nauczyć, to musisz mieć w sobie. Umówmy się – ta drużyna nie była bandą. To był zlepek ludzi z wielu krajów, którzy razem wychodzili na boisko. Nie mówię, że im się nie chciało, ale brakowało mi z ich strony poczucia odpowiedzialności za to, co się może wydarzyć. Bo teraz oni wrócili do siebie i pewnie szybko zapomną o tym, co się stało, a mi kibice już zawsze będą pamiętać ten spadek. Najbardziej denerwowało mnie właśnie to, że nie tworzymy drużyny. I pamiętajmy też, że to nie był szczęśliwy sezon.
Czytaj więcej w Wiśle Kraków:
- Wisła Kraków bez sektora gości. Modernizacja stadionu
- Kasia, twój algorytm trzeba jeszcze dopracować
- Perspektywa marsjańska. Co wiemy po konferencji Wisły Kraków?
Fot. Newspix