Śpieszmy się oglądać angielskie drużyny w Lidze Mistrzów, tak szybko odpadają. Wczoraj aby awansować, mecz sezonu musiał zagrać Arsenal, ale było wyłącznie dobrze, czyli ostatecznie niedostatecznie. Dziś los pod ścianą stawia “The Citizens”: albo wychodzicie i gracie najlepiej od miesięcy, albo wspinacie się na wyżyny swoich możliwości, albo dokonujecie małego cudu, albo do widzenia. Sezon się kończy i Etihad czeka trzęsienie ziemi. W drugim meczu bardzo prawdopodobne, że zobaczymy od pierwszej minuty Kubę Błaszczykowskiego (doniesienia La Gazetta dello Sport i Kickera) i to już powinno wielu z was skusić na arcyciekawe Dortmund – Juventus. Ale zwróćcie też uwagę na stawkę: nie chodzi tylko o awans. To bitwa o honor Serie A i twarz Borussii w sezonie 14/15.
Nóż na gardle Manchesteru City
Wiecie, że Man City już wczoraj przegrało w Lidze Mistrzów? Tej młodzieżowej. Odpadło w ćwierćfinale z Romą, a gola, który pogrążył “The Citizens” strzelił… Pellegrini. Przydałoby się i dorosłemu Pellegriniemu, by dzisiaj wstrzelił się ze składem i taktyką. Manchester przegrał już praktycznie sezon ligowy, w pucharach krajowych się skompromitował, a teraz jest o włos od pożegnania się z Ligi Mistrzów na – mimo wszystko – wczesnym etapie i żadną wymówką nie będzie, że pocałunek śmierci posłała Barcelona. Może to usprawiedliwienie by przeszło, gdyby na pozostałych frontach mistrzowi Anglii szło nieźle, ale w obecnej sytuacji? Nie ma mowy.
Czy jest ktoś na Etihad, kto nie będzie drżał o swoją kasę posadę, jeśli dziś City znowu wtopi? Wątpliwe. Pellegrini będzie musiał odpowiedzieć na wiele trudnych pytań, tak samo szatnia – od gwiazd i liderów, przez transferowe niewypały po graczy uzupełniających skład, który robią to za mało przekonująco. Więcej, Gary Neville przekonuje, że wstrząsy mogą dotknąć nawet gabinetów klubowych, a zagrożeni poczują się dyrektor wykonawczy Ferran Soriano i dyrektor sportowy Txiki Begiristain, bo to oni stoją za wieloma kosztownymi wpadkami personalnymi.
Jakby tego było mało, dzisiejsza porażka utrudni także przyszły sezon Ligi Mistrzów, jeśli City do niej awansują. Niemal na pewno “The Citizens” znajdą się wówczas w trzecim koszyku, między innymi przez tak chwaloną przez Pellegriniego reformę, która pierwszy koszyk rezerwuje dla mistrzów swoich krajów.
Najgorsze jednak, że znikąd szukać nadziei na dobry wynik. City jest w bardzo słabej formie, w weekend oberwało od Burnley, ostatnio gra tak źle, że jeśli podtrzyma ten trend, to nawet kwalifikacja do Champions League nie musi być pewnikiem. W 2015 nie zagrali choćby jednego meczu, na którym fani tego klubu mogliby oprzeć swoje nadzieje.
Misja: nie zajechać się przed Gran Derbi
Co za tydzień przed Barcą. Camp Nou będzie pękało w szwach nie tylko od kibiców, ale od gwiazd. Dzisiaj City, a w weekend Gran Derbi. To prawdziwe wyzwanie piłkarskie, ale też umówmy się, także czysto fizyczne: dwa niezwykle ważne mecze, w które trzeba włożyć masę sił, by wyrwać korzystny wynik.
Dlatego bardzo nas ciekawi dzisiejszy plan Luisa Enrique. Czy będzie chciał szybko “zabić” mecz, naciskając w pierwszych minutach? A może zechce się wycofać, neutralizować rywali na własnej połowie, by nie tracić energii? Przejście dalej jest koniecznością, ale przy okazji takie, by baterie wciąż były naładowane na maksa przed starciem z Realem. Na swój sposób można batalię z Anglikami traktować jako test wyrachowania Luisa Enrique. Bo dzisiejsze zwycięstwo może być mu szybko zapomniane, jeśli przegra Gran Derbi w taki sposób, że będzie zasadne powiedzieć: źle rozegrał mecz z City, mimo awansu. Nie szafował dostatecznie dobrze siłami swoich zawodników.
Szanować czy nie szanować Serie A?
Przewidywane składy. Źródło: La Gazetta Dello Sport
Nieważne jak znienawidzone jest Juve przez kibiców innych włoskich klubów, nieważne jak wielu w Calcio życzy im źle: to bianconeri bronią dzisiaj honoru Serie A. Jeśli ta liga nie ma zostać całkiem zmarginalizowana, to Juventus musi dzisiaj awansować. Rywal, umówmy się, pod grą. Ćwierćfinał jest obowiązkiem dla Allegriego i spółki biorąc pod uwagę to, co w ostatnim czasie prezentują podopieczni Kloppa. Jeśli mimo to Juve odpadnie, to będzie naprawdę dramatycznie. Napisze się 2546346 odcinek serialu “Ależ zdziadziała nam włoska piłka”.
Biją wszystkich w Serie A. Grali w piątek z Palermo, czyli nie mieli na rozkładzie żadnego wyczerpującego hitu. Odpoczywali Vidal (wszedł tylko na zmianę) i Pogba (kara za żółte kartki). W Turynie wszystko gra, tytuł już praktycznie zaklepany, ale ten dobry humor może zostać dzisiaj skutecznie zburzony, bo dominacja Serie A nikogo już nie zadowala. Podobno z Allegrim prowadzi się już rozmowy odnośnie nowego kontraktu, a jeśli negocjuje on wysokość pensji, to najlepiej zrobi to na murawie Signal Iduna Park – sami jesteśmy ciekawi co wymyśli. Juve wyjdzie defensywnie i zacznie murować? A może spróbują swoją piłkę? Tak czy inaczej styl nie będzie tak istotny, w Turynie chcą tylko i aż wyniku.
Kuba pod lupą
Klopp zapowiada, że Borussia będzie zmotywowana jak nigdy? Być może. BVB u siebie ma ostatnio całkiem przyzwoite wyniki? Owszem. Jeden wyjazdowy gol też daje nadzieję, dwumecz jest absolutnie otwarty? Jak najbardziej. Wystarczy jeden przypadkowy gol, jeden błąd, a to Juventus będzie musiał gonić.
Ale przyznamy szczerze: oglądaliśmy ostatnio BVB w potyczce z Kolonią na własnym stadionie i wyglądało to bardzo słabo. Peszko, Olkowski i spółka potrafili bez większych problemów zneutralizować Borussię, praktycznie odciąć ją od sytuacji. Nie wyglądało to ani trochę obiecująco. Rzekomy renesans formy jeszcze nie nastąpił, to jasne, bo BVB wciąż jest drużyną skrajnie chimeryczną. Mającą znacznie więcej problemów, niż prochu w arsenale. Choć z drugiej strony to wciąż ekipa skłonna wybuchnąć i zmieść przeciwnika z powierzchni murawy.
Warto podkreślić, że prasa włoska i niemiecka jest dość zgodna: Kuba Błaszczykowski ma dzisiaj zagrać w pierwszym składzie. Nie ukrywamy, mamy nadzieję, że te przewidywania się sprawdzą, a wówczas chętnie z tego powodu obejrzymy ten mecz. Jeśli Polak pozamiata, jeśli zagra naprawdę dobrze, to dopiero będzie zamieszanie. Ze zdwojoną siłą wróci na tapetę temat jego nieobecności w reprezentacji.