Wisła Kraków zrobiła pierwszy milowy krok w kierunku utrzymania. Musiała wygrać z Górnikiem Zabrze, żeby uniknąć dramatu i zrobiła to. Sytuację nadal ma daleką od komfortowej, ale punkt wyjścia przed następnymi meczami jest znacznie korzystniejszy. Długo nic takiego scenariusza nie zapowiadało.
Wisła Kraków – Górnik Zabrze 4:1. Piękny gol Podolskiego nic nie dał
W pierwszej połowie goście prezentowali się znacznie lepiej. Większa kultura gry, więcej sytuacji, większa pewność siebie. Mimo to do przerwy Wisła prowadziła, bo Piotr Krawczyk potwierdził, że na tę chwilę nie czuje się komfortowo w żadnym polu karnym i głową załadował samobója. Komfortowo po ostatnim gwizdku nie powinien się też czuć Bartosz Nowak, który zmarnował kilka świetnych dograń od Lukasa Podolskiego. Szczególnie może żałować sytuacji sam na sam, w której niecelnie lobował Pawła Kieszka.
Poldi kolejny raz mógł załamywać ręce, patrząc na postawę niektórych ze swoich kolegów z zespołu. Nie wyliczaliśmy tego, ale tak na oko, gdyby pozostali zawodnicy Górnika wykorzystali tylko te obowiązkowe podania Podolskiego, to były reprezentant Niemiec byłby dziś liderem w klasyfikacji asyst.
Największa gwiazda ekipy Jana Urbana wreszcie wzięła sprawy w swoje ręce. Kieszek po rzucie rożnym wypiąstkował piłkę na osiemnasty metr, a zupełnie niepilnowany (?!) Podolski przepięknie huknął z lewej nogi. 1:1. To jego siódmy gol w Ekstraklasie, z czego piąty przedniej urody.
Wisła Kraków – Górnik Zabrze 4:1. Rezerwowi zrobili różnicę w obie strony
Paradoksalnie od tego momentu coś się w grze Górnika zacięło. Różnicę zrobiły zmiany. Jerzy Brzęczek z nimi trafił, Urban nie. Debiutujący Citaiszwili i Savić chwilę po wejściu przeprowadzili akcję na 2:1 – uderzenie tego drugiego było tak precyzyjne, że bardziej się chyba nie dało. I poszło. Potem Daniel Bielica źle interweniował po strzale Poletanovicia (bardzo dobry mecz) i sfaulował próbującego dobijać Fernandeza. Rzut karny pewnie wykonał sam poszkodowany. Na koniec Savić zaliczył asystę, a do siatki trafił – uwaga – Nikola Kuveljić. Uderzył koślawo, piłka dziwnie się odbiła, wyszło jednak tak, że Bielica niewiele mógł zrobić.
A przecież po zmianie stron Wisła okazji miała jeszcze więcej, że wspomnimy tylko kontrę 3 na 1 i słupek Hugiego.
Górnik przez godzinę był lepszy, później nie istniał. W przypadku tego zespołu powtórzyła się historia z Płocka, tyle że przybrała jeszcze skrajniejszą formę. Urban chce grać ofensywnie, dobrze się mecze Górnika ogląda, ale wyniki się nie zgadzają: tylko dwa zwycięstwa wiosną.
Wisła Kraków wreszcie doczekała się pierwszego triumfu w 2022 roku. Brzęczek zaufał dziś kilku doświadczonym piłkarzom (Kieszek w bramce, Sadlok na środku obrony) i nie zawiódł się. Kontakt ze strefą bezpieczną został utrzymany. To jednak dopiero początek, teraz trzeba pójść za ciosem. W następnej kolejce wyjazd do Wrocławia. To może być walka na noże, mimo starej przyjaźni między kibicami.
Fot. Newspix