Były walentynki, ale niektórzy kibice Kolonii zamiast wycinać serduszka z papieru, postanowili zrobić szum. Równo z końcowym gwizdkiem wyjazdowych derbów z Borussią Moenchengladbach sforsowali ochronę i ruszyli na boisko. Po co? Żeby dopaść siedzących w pozostałych sektorach kibiców gospodarzy, czyli w ich mniemaniu wrogów, którym definitywnie trzeba było spuścić lanie. Policja zatrzymała sześciu z nich. Klub został ukarany grzywną – 200 tys. euro – ale, co ciekawe, zapowiedział, że za wybryki półgłówków nie zapłaci więcej ani grosza.
Akcja była zaplanowana już wcześniej. Białe kombinezony, jak te zakładane podczas skażenia radioaktywnego, nie były częścią choreografii ani nieszkodliwym karnawałowym przebraniem.
W Koeln doszli do słusznego wniosku. Chcecie łamać prawo? Chcecie spacerować po murawie i wszczynać burdy? W porządku, ale karę zapłacicie z własnych kieszeni. To już rzecz jasna nie pierwsze problemy Koeln z kibicami, ale teraz zabrali się za nich porządnie. Sześciu cwaniaków, których zatrzymała policja, pozwali do sądu. Prawdopodobnie czeka ich kosztowna zrzutka. Każdy będzie musiał zapłacić ponad 30 tysięcy euro. Dla niektórych z nich może to oznaczać wyrzucenie w błoto równowartości rocznej pensji. W klubie mają nadzieję, że może w ten sposób wyplenią ze stadionu przynoszące gigantyczne straty bydło.
Nad podobnymi rozwiązaniami zastanawiają się też pozostałe kluby. Ostatnio w Niemczech mają z tym sporo problemów. Jasne, stadiony są wypełnione, atmosfera znakomita, ale razem z normalnymi widzami na trybunach siedzą też tacy, dla których mecz jest sprawą drugorzędną. W bieżącym sezonie odnotowano ponad sześćdziesiąt procent więcej starć między kibicami w odniesieniu do poprzedniego. Agresja narasta. Ostatnio miała miejsce nieludzka sytuacja, gdzie ultrasi wykopali z trybuny 14-letnie dziecko, tylko dlatego, że jego ojciec jest agentem.
W Kolonii mają dość. Wycofali 45 karnetów kibicom należącym do najbardziej agresywnej grupy Boyz, wlepiając kilkuletnie zakazy stadionowe. Pięścią w stół uderzyła też niemiecka federacja, zamykając sektor na trzy mecze i uskuteczniając wspomnianą karę finansową. W sumie szkody oszacowano na pół miliona euro.
Ironizowanie po raz enty, że “na zachodzie sobie poradzili” już się przejadło, ale Niemcy nie mogą być żadnym przykładem.