Hubert Hurkacz sprawił wczoraj – nam i sobie – niemiłą niespodziankę, ale Iga Świątek nie poszła w jego ślady. Jedno trzeba Polce przyznać – od momentu, gdy wygrała French Open w 2020 roku, trzyma solidny poziom w turniejach wielkoszlemowych. Dzisiaj nie dała szans Rebecce Peterson (6:2, 6:2) i awansowała do 3. rundy Australian Open. Inna sprawa, że jest już jedyną reprezentantką Biało-Czerwonych na kortach w Melbourne – bo Kamil Majchrzak i Magda Linette przegrali swoje pojedynki.
Wiemy, jak wyglądała sytuacja. Polka została wysoko rozstawiona w turnieju, ze względu na swoją pozycję w rankingu WTA, dlatego – w przeciwieństwie do Majchrzaka czy Linette – nie spodziewała się trafić w drugiej rundzie na zawodniczkę z topu. Rebecca Peterson – choć jest sześć lat starsza – osiągnęła w swojej karierze znacznie mniej niż Iga.
Zdarzyło jej się jednak pokonać Arynę Sabalenkę, zdarzyło jej się zajść do trzeciej rundy US Open, czy wygrać dwa turnieje rangi WTA. Może zatem pochwalić się całkiem niezłym CV. No i co ciekawe – w przeszłości mierzyła się z Igą. Kiedy dokładnie? Natknęła się na Świątek w 2. rundzie Roland Garros w 2021 roku.
Wtedy nasza tenisistka wygrała z Szwedką w dwóch setach, tracąc łącznie tylko dwa gemy. Dzisiaj liczyliśmy na podobny scenariusz.
Nie ma co tracić czasu
I faktycznie – Iga od początku podkreślała swoją dominację. Pomagało jej jednak to, że rywalka robiła masę błędów – zdarzyło się, że posłała piłkę w aut, będąc metr od siatki, mając sporo czasu do ataku i pusty kort. Nie było zatem zaskoczeniem, że Polka – choć po drodze grała na przewagi – stosunkowo szybko wyszła na prowadzenie 4:0 w gemach.
Ostatecznie okazało się, że Szwedka ma w sobie trochę zapału. W końcu udało jej się wygrać własny serwis, a następnie przełamać Polkę (4:2). Ale co z tego, skoro nasza tenisistka po chwili odpłaciła się pięknym za nadobne? Też skradła rywalce podanie, a następnie zgarnęła gema przy własnym serwisie. Nie było dyskusji – Iga wygrała pierwszego seta pewnie, 6:2.
Szwedka wiedziała, że musi coś zmienić w swojej grze. Dlatego na drugą partię przyjęła znacznie agresywniejszą taktykę. Częściej decydowała się przejmować inicjatywę, ale, cóż, owoców z tego za bardzo nie było. W całym meczu zanotowała zaledwie sześć “winnerów”. Dla porównania – Polka miała ich ponad trzy razy więcej (dziewiętnaście). I to jest statystyka, która dobrze opisuje ten mecz.
Polka jest lepszą tenisistką od Peterson i dzisiaj to udowadniała. Choć Szwedka walczyła, a w drugim secie również zdołała wyrwać dwa gemy, po nieco ponad godzinie mecz dobiegł końca. Do trzeciej rundy awansowała Iga. – Oczywiście, jestem zadowolona. Szlemy są trudne, więc cieszę się, że udało mi się wygrać dwa pierwsze mecze. Co muszę zrobić, żeby zajść dalej niż do 4. rundy? Potrzebuję dobrej drabinki – żartowała w wywiadzie pomeczowym nasza zawodniczka.
– Mam większe doświadczenie niż w ubiegłych latach, więc to może mi pomóc. Kiedy przegrywałam z Anett Kontaveit i Simoną Halep, czułam, że są bardziej wprawione. Halep też zmieniła taktykę podczas meczu ze mną. Ale obecnie, mam już trzy lata gry na najwyższym poziomie za sobą, więc będzie mi łatwiej – zakończyła Polka.
Ostatnia na placu boju
Gdyby swój mecz wygrała dzisiaj też Magda Linette, mielibyśmy w 3. rundzie polsko-polskie starcie. Bo trafiłaby właśnie na Świątek. Ale niestety – nie udało jej się pokonać Darji Kasatkiny.
Spodziewaliśmy się, że jeśli nasza tenisistka nie zagra naprawdę świetnego spotkania, nie będzie miała większych szans w w pojedynku z 23. rakietą świata. W końcu mówimy o zawodnicze, która w swojej karierze dwukrotnie gościła w ćwierćfinale turniejów wielkoszlemowych. Niestety, Polka od początku meczu wypadała gorzej w dłuższych wymianach. Rosjanka była bardziej precyzyjna, popełniała znacznie mniej błędów. To przełożyło się na łatwe zwycięstwo faworytki – 6:2, 6:3. Linette pożegnała się z turniejem.
Awansu nie zdołał wywalczyć też Kamil Majchrzak. Nasz tenisista trafił w 2. rundzie na faworyta gospodarzy – Alexa de Minaura. Grał z nim na głównym korcie kompleksu Melbourne Park. I cóż, walczył dzielnie, ale nie zdołał niczego wyczarować. Polak, który niedawno przeszedł koronawirusa i – jak sam podkreślał – nie znajdował się w pełnej formie, przegrał z Australijczykiem 4:6, 4:6, 2:6. To jednak nie zmienia faktu, że dzięki zwycięstwu w pierwszej rundzie, i tak awansuje w rankingu ATP. Przypomnijmy – dotychczas zajmował w nim 107. pozycję.
Porażki Majchrzaka i Linette oznaczają oczywiście, że z pięciu Polaków w Australian Open został już tylko jeden. Świątek pokazuje jednak na australijskich kortach na tyle wysoką formę, że liczymy, iż prędko z turniejem się nie pożegna.
Fot. Newspix.pl