– Jestem pod ogromnym wrażeniem jego zachowania. Wie pan, że on nawet nie przeczytał tego kontraktu? Od razu go podpisał. Mentalność słowackich piłkarzy jest fantastyczna, polscy powinni się od nich uczyć. Bo z większością naszych graczy jest tak, że ile by mu się nie zaproponowało, to on albo jego menedżer zawsze powiedzą, że musi być więcej. A Duda nic, zero negocjacji, od razu podpis. I nie ma żadnej klauzuli odstępnego. Tak nam ufa – mówi Bogusław Leśnodorski, zapytany o nową umowę Onreja Dudy, która zagwarantowała Słowakowi prawie 100-procentowa podwyżkę. Zapraszamy na czwartkowy przegląd najciekawszych materiałów prasowych – zdominowany meczem mistrzów Polski z Ajaksem.
FAKT
Malutko dziś piłki nożnej na łamach Faktu, który na wstępie apeluje do piłkarzy Legii: Zagrajcie, jak potraficie. Bardzo łaskawy wydźwięk tego tekstu. Cytujemy kawałek:
Nie ma ciśnienia na awans, nie ma napompowanego balonika. Nikt nie wymaga cudów, Legia i tak godnie reprezentowała polski futbol w Lidze Europy. Wszystko, co zrobi teraz, będzie wisienką na torcie. Druga połowa meczu w Amsterdamie rozbudziła apetyty. Mistrzowie Polski pokazali, że otrafią zdominować Holendrów, a więc dlaczego nie mogą tego powtórzyć w Warszawie? – Musimy zagrać inteligentnie. Nie rzucać się do szaleńczych ataków, być ostrożni w defensywie. Porażka 0:1 jest niewygodnym wynikiem, cały czas musimy mieć się na baczności – mówi Jakub Rzeźniczak. On i jego koledzy jako pierwsza polska drużyna w historii wygrali grupę Ligi Europy.
Wystarczy sobie przypomnieć, że Legia umie odrabiać straty – pisze Adam Dawidziuk. Trzykrotnie legionistom udawało się awansować do kolejnej rundy europejskich pucharów, mając po pierwszym meczu wynik 0:1. Było tak z w sezonie 1968/69, dwa lata później w 1/8 finału Pucharu Mistrzów. Ostatni taki przypadek miał natomiast miejsce w roku 1999. Legia po golach Mięciela i Czereszewskiego wyeliminowała cyprysjki Anorthosis Famagusta Larnaka w Pucharze UEFA.
W najmniejszych ramkach:
– komplikuje się możliwość powrotu Quintany do Jagiellonii
– Wojtek Szczęsny tylko na ławce w Lidze Mistrzów
– Bayer Leverkusen bez kompleksów zagrał z Atletico
– Sebino Plaku ma trafić do Korony Kielce.
Nie będziemy po raz kolejny pisać o urazie Piszczka, robiliśmy to już wczoraj. Sprawdźmy dlaczego Kamil Glik wrócił do liceum. Zamierza uzupełnić braki w wykształceniu?
Kiedy wyjeżdżałem do Hiszpanii to miałem skończoną pierwszą klasę liceum w Jastrzębiu. Po pięciu latach ten rok edukacji stracił jednak ważność i liceum muszę zaczynać od początku. Tak też zrobiłem. Dzięki pomocy swojego menedżera Jarosława Kołakowskiego uczę się w jednym z zaocznych liceów w Warszawie. Wiadomo, że trenuję i gram, ale na egzaminy trzeba będzie przyjechać. Chcę zdać maturę, a za kilka lat, jak będzie to możliwe, to być może rozpocząć nawet studnia – deklaruje Kamil Glik.
I to prawie wszystko na dzisiaj. Na ostatniej stronie tekst o Łukaszu Burlidze, który rozpoczął kurs trenerski. Pisaliśmy o tym w sobotę. Poza tym – mamy przeczucie, że jego autor nie będzie zachwycony z tytułu nadanego w redakcji. Hazardzista został trenerem.
Łukasz ma teraz mnóstwo obowiązków, ale znalazł też czas na kurs trenerski. – Trwał dwa miesiące, w sobotę zdawałem egzamin i czekam teraz na wyniki. Egzaminatorzy mówili, że dobrze mi poszło. Będę miał uprawnienia trenerskie UEFA C – opowiada Burliga. – Czy coś mi to dało? Na pewno dowiedziałem się kilku ciekawych rzeczy na temat przygotowania do meczów i żywienia. Wysłuchałem kilku interesujących wykładów. Wiem już, jak przeprowadzić trening z dziećmi.
GAZETA WYBORCZA
Poczytamy dziś sporo o Legii. Czy usłyszy Berga?
Trener Legii uważa, że drużyna zdobywa markę, gdy jest w stanie rozegrać wiele meczów w podobny sposób. Mistrzowie Polski dotychczasowe zwycięstwa w Europie (jesienią 10 w 12 meczach) zwykle wydzierali dzięki odpowiedzialnej grze, głębokiej obronie, podążaniu całą formacją za rywalami i efektownym kontrom. Na dyscyplinę Norweg postawił też w pierwszej połowie w Amsterdamie. Plan mógł się powieść, ale szwankowało wyprowadzenie piłki. Przesuwanie za rywalem raz się nie udało i Arkadiusz Milik zdobył bramkę dla Ajaxu. Na drugą połowę Legia wyszła odmieniona – od początku zaatakowała wysokim pressingiem, chwilami przejmowała kontrolę nadpiłką. Goście nie wykorzystali kilku dobrych okazji, przegrali 0:1 i przy Łazienkowskiej muszą zdobywać bramki. Berg jest zbyt rozsądny, by zamieszać składem jak Bakero. Wydaje się, że wybiera między dwiema opcjami – wysokim pressingiem albo grą z kontry. Wprawdzie niedawno w “Wyborczej” mówił, że chce nauczyć Legię w Europie dominować podobnie jak w kraju, ale musi być świadomy potencjału technicznego piłkarzy. Oni rywala klasy Ajaxu raczej nie zdominują. Druga połowa w Amsterdamie pokazała, że tkwi w nich ukryty potencjał, jednak zimą nie było za wiele czasu na ćwiczenie okupowania połowy rywala, a z Legii właśnie odszedł człowiek, który mógłby pomóc w długim – dłuższym niż w Amsterdamie – zamykaniu rywala pod jego polem karnym. Miroslav Radović wczoraj podpisał lukratywny kontrakt z chińskim China Fortune.
SPORT
Sport raczej przygląda się Stochowi.
My zajmiemy się jednak tym, w czym Sport się specjalizuje, czyli wiadomościami ligowymi ze śląskich klubów. Wiadomo, że można przeczytać w nim również zapowiedź meczu Legii – taką jak wszystkie, czy trochę wypowiedzi z konferencji. Ewentualnie tekst o urazie Piszczka.
Duet Stawarczyk – Grodzicki potrzebuje czasu.
Bardzo dobrze pamiętam grę duetu Stawarczyk – Grodzicki w sezonie 2011/2012, gdy Ruch walczył do samego końca rozgrywek o piętnasty w historii tytuł mistrzowski. Spisywali się wtedy bardzo dobrze, a teraz po prostu znów potrzebują czasu. Poza tym niełatwo gra im się pod pręgieżem. Teraz każde spotkanie jest szalenie ważne. Niebiescy są wciaż na przedostatnim miejscu w tabeli i nie mogą już sobie pozwolić na stratę punktów – ocenia Władysław Żmuda (…) Niektórzy kibice krytykowali ustawienie z dwiema wieżami w środku. – Czy są na rynku lepsi środkowi obrońcy? Zawodnicy wyróżniający się na tej pozycji w Ekstraklasie wyjechali za granicę albo grają w czołowych klubach. Trudno znaleźć wartościowych piłkarzy na tę pozycję – nie ma wątpliwości Marek Motyka.
Bla, bla, bla. Okropna nuda.
Dobre wieści z Bielska. Czyżby Podbeskidzie wreszcie miało gdzie trenować?
Wydaje się, że skończyły się problemy Podbeskidzia z bazą treningową. Prezes Wojciech Borecki, a także sternik Pasjonata – Andrzej Sadlok, podpisali trzyletnią umowę na użytkowanie przez „górali” obiektu w Dankowicach, oczywiście na wyłączność. Podbeskidzie będzie mieć do swojej dyspozycji dwa boiska: główne i treningowe, całe niezbędne zaplecze, a przez klub zatrudnione zostaną dwie osoby z Dankowic, które będą o wszystko dbać na miejscu. – Cieszymy się z podpisania umowy. To nie jest rozwiązanie na wiele lat, liczymy bowiem, że w Bielsku-Białej może powstać podobny obiekt. Ważne jednak, że rozwiązaliśmy doraźnie jeden z naszych problemów – powiedział Wojciech Borecki.
W ramkach:
– Śląsk uwolniony od Sebino Plaku
– Adam Pazio będzie grał w masce
– Ruch i Górnik zawodzą na własnym boisku.
Smuda głośno krytykuje Sadloka. „Powiem mu, że zawalił pięć punktów. Jeszcze jeden taki numer i auf wiedersehen”. Sadlok się kaja, mówi, nie wie z czego wynikają jego wiosenne pomyłki, Smuda powoli rozładowuje napięcie. To znaczy – wciąż straszy, ale już z uśmiechem na twarzy.
Warto spojrzeć na wywiad z Marcinem Stefańskim, dyrektorem logistyki w Ekstraklasie SA, z którym Sport rozmawia m.in. o obecnej formule rozgrywek.
Co z cząstkową oceną celów sportowych reformy?
– To sprawa daleko wybiegająca poza prostą kwestię: gramy 34, 37 czy 38 kolejek. Ważniejsze jest to, że przeskoczyliśmy pewną barierę mentalną. Przekonaliśmy się wszyscy, łącznie z samymi zawodnikami, że można podnieść poprzeczkę wyżej, na poziomie średniej europejskiej, czyli około 40 spotkań w sezonie o stawkę. Nikt przy takiej dawce nie mówi, że piłkarz jest zmęczony. To jeden ważny cel już osiągnięty. Drugi to taki, że staliśmy się jedną z najbardziej konkurencyjnych lig w Europie, w tym znaczeniu, że niemal do samego końca i niemal w każdym momencie każdy zespół gra o jakąś stawkę. W ramach poprzedniego, tradycyjnego systemu, na poniedziałkowy mecz Piast – Bełchatów patrzylibyśmy przez palce, obie drużyny już są utrzymane, nie grążą im puchary, zero emocji. Tymczasem grały o wejście do ósemki, stworzyły widowisko z czterema bramkami, atrakcyjne dla kibica.
(…)
Dzięki systemowi ESA 37 jesteśmy o siedem tygodni dłużej obecni w mediach. Liga znika z ekranów i pierwszych stron portali tylko w naturalnych przerwach. W pozostałym okresie jest nieustająco obecna na czołówkach, co zapewnia ekstraklasie – jako rozgrywkom – lepszą ekspozycję. Dzięki temu możemy więcej zaoferować naszym partnerom, sponsorom. Jako spółka i każdy z klubów.
Na koniec w ramce jeszcze opinia, że w Cracovii koniec z taktyką „Pilarz – 5 – 2. Cracovia ma wreszcie trzech nominalnych stoperów. Zwłaszcza Sretenović prezentuje się przyzwoicie, a teraz do składu wraca jeszcze Rymaniak. Żytko jak zwykle filozofuje, opowiadajac, że nie obchodzi go kto dołączy do składu – czy będzie to Sergio Ramos, czy Pepe – on chce być w optymalnej formie.
Piłkarsko słaby numer Sportu.
SUPER EXPRESS
Na ostatniej stronie Superaka typowy „kiosk z makulaturą”. Trzeba poinformować o wydarzeniu z przedwczoraj, czyli kontuzji Łukasza Piszczka.
Kontuzja Piszczka zmartwiła z pewnością nie tylko Jurgena Kloppa. To fatalna wiadomość także dla Adama Nawałki. Za miesiąc reprezentacja Polski rozegra bardzo ważny mecz eliminacji Euro 2016 z Irlandią. Już wiadomo, że Piszczek w tym meczu nie zagra. – Łukasz jest już po dokładnych badaniach. Ma naderwane więzadło przednie piszczelowo-strzałkowe. Wiąże się to z leczeniem, które potrwa 5-6 tygodni. Niestety, ale Piszczek nie pomoże nam w meczu z Irlandią – powiedział w rozmowie z Łączy Nas Piłka Jacek Jaroszewski, lekarz drużyny narodowej. Borussia Dortmund przegrała pierwszy mecz 1/8 finału Ligi Mistrzów z Juventusem Turyn 1:2. Gole dla “Starej Damy” strzelali Carlos Tevez i Alvaro Morata. Autorem bramki dla BVB był Marco Reus.
Zajawkę meczu Legii z Ajaxem stanowi z kolei rozmowa z Bogusławem Leśnodorskim.
Mówi pan, że Legia ma lepszy zespół. A indywidualnie?
– Też nie mamy się czego wstydzić. Na przykład Ondrej Duda jest co najmniej trzy razy lepszy od ich Davy Klaassena. Specjalnie przyglądałem się temu drugiemu w pierwszym meczu. Nie pokazał nic ciekawego.
Skoro o Dudzie mowa, niedawno przedłużyliście z nim umowę…
– I jestem pod ogromnym wrażeniem jego zachowania. Wie pan, że on nawet nie przeczytał tego kontraktu? Od razu go podpisał. Mentalność słowackich piłkarzy jest fantastyczna, polscy powinni się od nich uczyć. Bo z większością naszych graczy jest tak, że ile by mu się nie zaproponowało, to on albo jego menedżer zawsze powiedzą, że musi być więcej. A Duda nic, zero negocjacji, od razu podpis. I nie ma żadnej klauzuli odstępnego. Tak nam ufa.
Dużą podwyżkę dostał? Sto procent?
- Niecałe sto procent.
W ramce jeszcze wzmianka o tym, że polscy kibice Ajaksu powitali Arkadiusza Milika na lotnisku, prezentując wielką biało-czerwoną flagę. Byli rozczarowani, że piłkarze poświęcili im niewiele czasu.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Test Legii na męskość.
No to poczytajmy jeszcze raz tę zapowiedź.
Ostrożność, ale połączoną z pewnością siebie zaleca Piotr Włodarczyk, były napastnik Legii. – Nie można się jakoś wyjątkowo napinać, bo to nie ma sensu. Każdy z zawodników, którzy zagrali w Amsterdamie, widział na murawie, że jest lepszy od rywala. Dobrze, że nie ma sztucznego pompowania, dodatkowej presji. Legioniści wiedzą, że Ajax nie jest taki straszny i spokojnie mogą go ograć. Mam nadzieję, że tak właśnie się stanie – uważa 38-latek. Niby nie ma ciśnienia na awans, ale paradoksalnie starcie z Ajaksem jest bardzo istotne, przede wszystkim dla Henninga Berga. Norweg nie wygrał żadnego z ostatnich pięciu oficjalnych spotkań, tak słabej serii jeszcze w Legii nie miał. W klubie wciąż wierzą w jego metody treningowe i tak chętnie stosowaną rotację w składzie, ale wielu obserwatorów zaczyna go krytykować. Wyeliminowanie Ajaksu przynajmniej na jakiś czas te głosy by uciszyło…
Łukasz Broź – nie możemy się podpalać, typowa rozmówka przedmeczowa.
– Musimy być uważni, zagrać konsekwentnie z tyłu. Spokojnie, ale na tyle agresywnie, żeby rywale nie poczuli się zbyt mocni. Nie mamy prawa ruszać na hurra, podpalać się, bo znajemy sobie sprawę, że jedna stracona bramka mocno skomplikuje nasza sytuację (…) Trener rok temu mówił, że z meczu na mecz bedziemy się rozkręcać i tak było. Poamiętamy, że jesienią też potrzebowaliśmy 3-4 spotkań, aby maszyna zaczęła funkcjonować. Zgrywamy się, coraz lepiej rozumiemy, będzie to widoczne na boisku.
W Lidze Europy o życie grają też inni Polacy.
Nie licząc piłkarzy Legii Warszawa, o awans do 1/8 finału Ligi Europy walczy pięciu Polaków. Kamil Glik stoi przed trudnym zadaniem w meczu z Athletic Bilbao. Jego Torino przed tygodniem zremisowało z Baskami 2:2. Statystyki nie wyglądają łaskawie dla zespołu gości. Podopieczni Giampiero Ventury walczą o awans w kraju, który wyjątkowo im nie leży. W przeszłości Torino cztery razy grało w Hiszpanii. Przegrało wszystkie spotkania, tracąc przy tym jedenaście bramek i zdobywając zaledwie jedną. Na dodatek zespół z Bilbao wie, jak grać przeciwko Włochom. W europejskich pucharach nie przegrał przed własną publicznością ośmiu meczów z rzędu. Grzegorz Krychowiak zmierzy się w Niemczech…
Piszczek – niestety do gipsu.
W środę popołudniu przeszedł badania rezonansem magnetycznym, które wykazały poważny uraz. Diagnoza wyklucza go z gry w najbliższym spotkaniu eliminacyjnym. Wyniki wskazują na ponadmiesięczną przerwę, a najbardziej optymistyczny scenariusz może tylko trochę przyspieszyć rehabilitację. Piszczek na pewno nie wyzdrowieje do 13 marca, kiedy rozsyłane są powołania. – Niestety noga na tydzień ląduje w gipsie. Taka kontuzja to z reguły 5-6 tygodni bez gry. Może trochę krócej, bo była szybka diagnoza i unieruchomienie nogi. Łukasz ma ostatnio pecha – powiedział nam lekarz reprezentacji Jacek Jaroszewski. Zawodnik BVB ma ostatnio sporo kłopotów ze zdrowiem, żeby nie powiedzieć, że jest kryształowy. Od czerwca 2013 r., kiedy przeszedł operację biodra…
Takafumi Akahoshi – w Pogoni za formą. Cytujemy kawałek, chociaż już dziś na naszych łamach wywiad z Japończykiem, który rzuca nowe światło na kilka spraw.
Akahoshi nie chce deklarować, czy zostanie w Szczecinie na następny sezon. – Na razie jestem wypożyczony. Jasne, że chciałbym wrócić do Rosji i pokazać na, co mnie stać. Nie żałuję transferu do Ufa. Poziom tych rozgrywek jest wyższy niż w Polsce. Jedyne czego mi brakowało to atmosfery. Tam są pieniądze, ale nie tak zagorzali fani jak u was. W Szczecinie czuję się jak w domu. Najbliższe cztery miesiące będą dla mnie bardzo ważne. Po sezonie podejmę decyzję, co dalej – tłumaczy. Zawodnik z uśmiechem na twarzy przypomina sobie początki w naszym kraju. – Co mnie zaskoczyło? Jak w Japonii jest powiedziane, że pensja będzie jutro, to będzie. A Polsce jest: “chiba tak, chiba nie”. Trudne było to, że Polacy nie znają angielskiego, zwłaszcza taksówkarze. To był dla mnie szok. Musiałem pisać na telefonie adres i dopiero pokazywać kierowcy – wspomina. Aka wymienia też piłkarskie różnice…
Poza tym:
– Dariusz Motała wrócił ze stażu w FC Basel
– Rafał Janicki liczy na powołanie do kadry
– Górnik nie potrafi wygrywać u siebie.
Na koniec można zacytować fragment wywiadu z Ronaldem Rengiem, autorem biografii Roberta Enke. Depresja – mroczna strona futbolu.
Pan nie wiedział, że Robert jest chory, prawda?
– Nie miałem pojęcia. Gdy dowiedziałem się o tragedii, zacząłem zadawać pytanie „dlaczego?”. Przecież ten facet miał wspaniałą rodzinę, pewne miejsce w składzie, mógł zostać pierwszym bramkarzem reprezentacji, a do tego nie musiał martwić się o pieniądze.
Kto panu powiedział o jego chorobie?
– Żona Roberta, Theresa. Zadzwoniła dzień później i opowiedziała o wszystkim.
Kto najbardziej chciał, żeby ta książka się ukazała?
– Theresa. Wiedziała, że to było marzenie jej zmarłego męża. Poza tym chciała, by wszyscy ludzie cierpiący na depresję mogli poznać prawdziwą historię Roberta i dzięki temu podjąć walkę z chorobą. Myślała tak: przeczytają, że może to dotknąć nawet bramkarza reprezentacji Niemiec i dzięki temu rozpoczną leczenie.