Wielu rzeczy spodziewaliśmy się po wczorajszym #LegiaTalk z udziałem Dariusza Mioduskiego. Generalnie właściciel Legii często opowiada to samo, więc trudno mu kogoś zadziwić. Ale tym razem było inaczej. Prezes Mioduski ujawnił światu największy talent biegowy współczesnej Europy.
O kim mowa?
Mioduskiemu chodziło o Lirima Kastratiego, o którym mówi tak: – Mamy najszybszego zawodnika w Europie na skrzydle.
Niby prosta wypowiedź, a jak wiele pytań Mioduski nią wywołał.
Przede wszystkim – dlaczego pan Mioduski poszedł tylko w Europę? Nie ma co się ceregielić. Nazywajmy rzeczy po imieniu. Lirim Kastrati to najszybszy skrzydłowy w Ramieniu Oriona. Był ponoć jakiś kosmita, który zrównał się z Kastratim, ale okazało się, że obcy biegł z górki, a Kastrati pod wiatr i na pusty żołądek. No i wyniki anulowano.
Po drugie – dlaczego nie ściągać samych “naj” do tej Legii? Najszybszego skrzydłowego Europy już w Legii mają. Najgrubszego bramkarza również. Teraz czas na najsilniejszego stopera – tutaj celowalibyśmy w Mariusza Pudzianowskiego, który miał już swój epizod w kulach (choć to i tak nic nie dało). Później można dorzucić najlepiej żonglującego napastnika. Nie wiemy, co tam porabia Janusz Chomontek, ale idziemy o zakład, że Emreli nigdy nie pokona trasy Kołobrzeg-Koszalin żonglując jednocześnie piłką. A pan Janusz pewnie dałby radę nawet i w sztruksach.
Po trzecie – kto w dziale skautingu Legii za długo przysiedział nad ostatnią FIFĄ i za bardzo wziął sobie do serca opinie pro graczy o tym, że “szybkość jest najważniejsza”?
No i po czwarte – jaki jest plan na tę szybkość Kastratiego w Legii? Bo nie wątpimy, że faktycznie jest najszybszy w Europie. Nigdy nie zwątpiliśmy to, co pan Dariusz mówi. Ale póki co Lirimowi idzie na boisku średnio (23 mecze, 2 gole, 3 asysty – z tego gol i asysta w Pucharze Polski z Wigrami Suwałki). Ale można go inaczej wykorzystać. Na przykład niech biega z listami do dyrektora Kucharskiego. Skoro ten nie lubi odbierać telefonów, to może przekona się do tradycyjnego modelu komunikacji. Albo niech weźmie na plecy Charatina i biega z nim – może wtedy Ukrainiec zobaczy, że poza kołem środkowym też są warunki, w których człowiek może oddychać bez specjalnej aparatury.
Lirim Kastrati. Szybszy od cienia, twardszy od kamienia.
Nie widzieliśmy tego na własne oczy, ale znamy kogoś, kto widział. I Kastrati ponoć jest tak szybki, że jajka na twardo gotują się przy nim w dwie minuty. Przy nim półtorej godziny mija w kwadrans. I nawet wtedy, gdy mama mówi, że obiad będzie, jak ziemniaki się ugotują, to tak naprawdę jest jeszcze wcześniej.
A tak w ogóle, to mamy wrażenie, że w Europie ktoś jednak jest szybszy od Kastratiego. Jest nim sam Dariusz Mioduski, który pobił rekord świata na dystansie od mistrzostwa Polski do strefy spadkowej.