– Nie jestem zaskoczony, że Legia aż tak mocno walczy o naszego trenera. Spodziewałem się nawet, że takie naciski pojawią się dużo szybciej. Pewnie jakieś były, ale nie aż takie, jak teraz. Cóż, jak do tego podchodzimy? Spokojnie, skupiamy się na meczach. Wiemy, że do końca rundy nic się nie wydarzy. Mamy nadzieję, że do końca sezonu – tak samo. Z drugiej strony – to jest życie, każdy ma swoje cele, każdy ma swoje marzenia, więc nigdy nie miałbym za złe trenerowi Papszunowi podjęcia innej decyzji niż pozostanie w Rakowie na kolejne lata. To nas nie rozbija, bo zaangażowanie trenera i praca sztabu stoją na odpowiednim poziomie. Nic nie tracimy. Żadnego rozkojarzenia, pełne skupienie na swojej pracy – mówił Andrzej Niewulis, stoper Rakowa Częstochowa, na antenie Weszło FM. Zapraszamy do wersji tekstowej.
Czuliście, że zwycięstwem nad Zagłębiem Lubin przełamaliście mały kryzys?
Nie, raczej nie, już wcześniej kilka razy byliśmy w podobnych sytuacjach, choć faktycznie dawno nie zaliczaliśmy takiej serii bez pojedynczego zwycięstwa. Trochę czuło się presję i ciśnienie z zewnątrz, ale w drużynie wierzyliśmy w swoje umiejętności. Rozegraliśmy super mecz – nawet nie tylko z Zagłębiem, ale wcześniej z Cracovią, gdzie zabrakło nam skuteczności.
Czego brakowało, że przez kilka meczów z rzędu nie strzelaliście goli?
Wiele rzeczy ma wpływ na nieskuteczność zespołu. Ostatnie podanie, spokój w wykończeniu akcji, to wszystko musi się zgrać. Z Zagłębiem Lubin było wszystko. No może gdybyśmy dorzucili coś jeszcze ze stałego fragmentu gry, to bylibyśmy zadowoleni z każdego elementu.
RAKÓW CZĘSTOCHOWA POKONA BRUK BET – KURS 1.83 NA FUKSIARZ.PL
Czyli w szatni nie było podenerwowania?
Po prostu znamy swoją siłę, jesteśmy zorganizowani. Zawsze wiemy, co mamy robić. Mamy świetny zespół, świetnego trenera, świetny sztab, świetny klub – wiedzieliśmy, że jeśli będziemy konsekwentnie realizować nasze założenia, nasze szanse na zwycięstwa wzrastają.
W Rakowie nie ma wielkich rotacji. Ważne jest to zgranie?
Nie będę ukrywał, że to ma spore znaczenie, bo im lepiej się znamy, im dłużej ze sobą występujemy, tym łatwiej nam się gra. To normalne, że w każdej naszej formacji piłkarze są coraz lepiej zgrani. Ktokolwiek do nas przychodzi, szczególnie gracze o wysokich umiejętnościach, w miarę komfortowo wkomponowuje się i dostosuje się do rozumienia gry. Świeża krew jest potrzebna, rywalizacja pcha nas do przodu.
Zadomowiłeś się już na dobre w Ekstraklasie?
Na starcie przygody Rakowa Częstochowa w Ekstraklasie leczyłem długą kontuzję i powiem tak: skorzystałem na niej. Cieszę się z każdego treningu, z każdego meczu. Każdy tydzień, każdy miesiąc staram się maksymalnie wykorzystać. To też nie jest tak, że mam pewne miejsce w pierwszym składzie. Wszystko muszę sobie wywalczyć, kolejka w kolejkę muszę udowadniać swoją wartość.
Chodzę słuchy, że Legia chce porwać wam trenera. Jak podchodzisz do tych doniesień?
Nie jestem zaskoczony, że Legia aż tak mocno walczy o naszego trenera. Spodziewałem się nawet, że takie naciski pojawią się dużo szybciej. Pewnie jakieś były, ale nie aż takie, jak teraz. Cóż, jak do tego podchodzimy? Spokojnie, skupiamy się na meczach. Wiemy, że do końca rundy nic się nie wydarzy. Mamy nadzieję, że do końca sezonu – tak samo. Z drugiej strony – to jest życie, każdy ma swoje cele, każdy ma swoje marzenia, więc nigdy nie miałbym za złe trenerowi Papszunowi podjęcia innej decyzji niż pozostanie w Rakowie na kolejne lata. To nas nie rozbija, bo zaangażowanie trenera i praca sztabu stoją na odpowiednim poziomie. Nic nie tracimy. Żadnego rozkojarzenia, pełne skupienie na swojej pracy. Takie też jest zadanie piłkarzy.
Zakręciłaby się pewnie łza, bo jednak jesteś jednym z żołnierzy Marka Papszuna.
Nie ma co ukrywać – największe sukcesy w swojej karierze osiągam w Rakowie przy Marku Papszunie. Takie są fakty, po prostu, ale to jest życie, zobaczymy, jak to się wszystko ułoży. Osobiście chciałbym, żeby trener Papszun został w klubie, ale to nie zależy ode mnie.
Pokonacie wysoko Bruk-Bet w Pucharze Polski?
Zobaczymy, jakie będzie nastawienie przeciwnika, bo nasze nigdy się nie zmienia. Zawsze chcemy grać ofensywnie, stwarzać sytuacje, strzelać gole. Wydaje mi się, że to może być spotkanie podobne do tego, które rozegraliśmy w Ekstraklasie w tej rundzie. Tylko wierzę mocno, że tym razem nie stracimy bramek, a strzelimy jeszcze więcej.
Często motywujesz się przypomnieniami fety z poprzedniej edycji Pucharu Polski?
Głód sukcesu był niesamowity. Teraz nic się nie zmieniło. Chcę mieć jak największą liczbę trofeów. Czy to wspomnienie jakoś szczególnie mnie motywuje? Mam wiele sposobów motywacji…
Muzyka, filmy…
Zapisane na wideo wspomnienia z goli, z asyst, z wygranych meczów i trofeów – wielu piłkarzy z tego korzysta, to na pewno motywuje.
ROZMAWIAŁ MARCIN RYSZKA
Fot. 400mm.pl