Nie będzie przesadą stwierdzenie, że Adrian Benedyczak wśród piłkarzy reprezentacji Polski U-21 zaskakuje nas w ostatnich tygodniach najbardziej. To, że Kacper Kozłowski, Mateusz Bogusz czy Jakub Kamiński prezentują fajny poziom w swoich klubach, przenoszą dobrą formę na kadrę i robią liczby, raczej nie powinno nikogo dziwić. Co innego w przypadku napastnika Parmy, który po trafieniu do Serie B z Pogoni Szczecin rozkwita w taki sposób, że grzechem byłoby tego nie docenić.
500 PLN ZWROTU BEZ OBROTU – ODBIERZ BONUS NA START W FUKSIARZ.PL!
Benedyczak przechodzi ciekawą metamorfozę
Benedyczak nie może pochwalić się imponującym dorobkiem strzeleckim na boiskach Ekstraklasy. Ba, mowa zaledwie o trzech bramkach na przestrzeni 40 spotkań. Z tym że przykład jego rozwoju w polskich realiach chyba pozostawia wiele do życzenia. Od dobrych trenerów zajmujących się piłką młodzieżową często można usłyszeć, że na zawodnika wchodzącego na najwyższy poziom seniorski – mowa tu szczególnie o wychowankach – brakuje konkretnego planu na kilka lat do przodu. Panuje za duża przypadkowość, za dużo jest decyzji wynikających z potrzeby chwili. Sam Benedyczak po przeprowadzce do Włoch mógł dać do zrozumienia między słowami, że brakowało mu minut, żeby się wykazać.
– Nie zawsze grałem dużo, często wchodziłem na końcówki. Tylko 6-7 razy zaczynałem od początku, przez co nie mogłem wpływać na losy spotkań tak, jak bym tego chciał. Gdybym zdobył 3-4 bramki więcej, określiłbym ten sezon jako wspaniały, ale jak na pierwszy rok i tak nie mam co narzekać – powiedział napastnik Pogoni po zagraniu 992 minut w Ekstraklasie w sezonie 2020/2021.
Benedyczak: „Po karierze najlepiej poradzi sobie Kucharczyk. Nawet nic nie będzie musiał robić!”
Okazało się, że to wystarcza, żeby zwrócić na siebie uwagę renomowanego klubu z Włoch. Ktoś dostrzegł w Benedyczaku potencjał, ktoś miał pomysł, jak go rozwinąć. Dość powiedzieć, że Adrian podpisał kontrakt do 2025 roku, a jego trener, Enzo Maresca, widzi w Polaku wzór dla młodszych piłkarzy: – To chłopak, który ma jeszcze sporo miejsca na poprawę i może być dużo lepszy. Jego postawa może służyć jako przykład dla innych młodych graczy, którzy próbują przebić się do składu.
Moglibyśmy szukać złośliwości, ot, zarzucić trenerom w Pogoni, że w jednym roku widzimy tak naprawdę dwie różne wersje tego samego piłkarza. Gorszą, mniej ociosaną w Polsce, i lepszą po kilku miesiącach treningów we Włoszech.
Przypomina się historia Bartosza Białka, który według kolegów z szatni Zagłębia w przerwie świątecznej między rundami musiał parać się magią, bo aż trudno było uwierzyć w jego imponującą metamorfozę w tak krótkim czasie. To jednak możliwe, że czasami wystarczy poprawić tylko kilka aspektów, żeby wyjść na wyższy poziom pod względem piłkarskim. Przykładów nie trzeba szukać daleko. Powtarza o tym choćby Robert Lewandowski, że piłkarzy dobrych od najlepszych najczęściej różnią rzeczy, na które przeciętny kibic by po prostu nie wpadł. Słowem: diabeł tkwi w szczegółach.
Sitek, Bielica, Benedyczak – jedenastka najlepszych młodzieżowców w I lidze
Benedyczak stał się napastnikiem lepiej czytającym przestrzeń
Do rzeczy – co najbardziej rzuca się w oczy, gdy patrzymy na grę Adriana Benedyczaka? To przede wszystkim umiejętne wykorzystywanie przestrzeni. 20-latek lepiej odnajduje dla siebie miejsce na boisku, szuka rejonów, gdzie jego atuty robią robotę. Tych jest przynajmniej kilka. – Dobrze gram głową, umiem też nieźle grać tyłem do bramki i myślę, że potrafię groźnie uderzyć. Obecnie pracuję nad poprawą swoich aspektów fizycznych i poprawieniem dynamiczności – mówił po poprzednim sezonie napastnik Parmy. Trudno się nie zgodzić, a dodamy jeszcze, że Benedyczak był najszybszym spośród wszystkich zawodników Ekstraklasy. 35,15 km/h jako gość mierzący blisko 1,90 m. Nieźle, prawda?
To, że Adrian potrafi groźnie uderzyć, w tym roku pokazał nie raz. Jeszcze do niedawna jednak nie posądzalibyśmy go o takie zdolności jak na załączonym obrazku:
Przed państwem Adrian Benedyczak. Ale urwał. pic.twitter.com/y84ZbZTU44
— Mateusz Janiak (@eMJot23) November 1, 2021
To oczywiście skrajny przypadek, gdzie na pierwszy plan wysuwa się efektowność. Ale – co doskonale pokazał wczorajszy mecz młodzieżówki z Niemcami – to napastnik, w którym drzemie potencjał na bycie efektywnym. To nie jest oczywiste, gdy skutecznością nie wyróżniasz się na poziomie Ekstraklasy.
Spójrzmy na kluczowe sytuacje z meczu Polaków z Niemcami, w których Benedyczak zachowuje się jak rasowy napastnik:
Pierwszy gol dla Polaków. Kamiński dogrywa na skrzydło, ale piłka po rykoszecie ląduje tam, gdzie piłkarz Lecha mógł dograć w drugim wariancie. Benedyczak wykorzystuje swoją szybkość, dobrze wybiera tor biegu między dwoma środkowymi obrońcami i jednym dotknięciem piłki przygotowuje piłkę do strzału po krótkim słupku. To nie była tak prosta sytuacja, jak mogło się wydawać. Kluczowe było przyjęcie, które dało czas na komfortowe uderzenie przed interwencją obrońcy.
Drugi gol Polaków to pokaz jeszcze lepszego zachowania bez piłki w wykonaniu Benedyczaka. Kamiński ruszył dryblingiem w kierunku środka pola, złamał w lewo, natomiast napastnik Parmy ruszył w przeciwną stronę w kierunku wolnej przestrzeni. Podjął decyzję w ułamku sekundy. Zobaczył, że niemiecki obrońca opuścił swoją strefę. Taki ruch bez futbolówki “na krzyż” jest bardzo trudny do zneutralizowania, zwłaszcza gdy wykorzystuje się go w czasie kontry. Piłkarze broniący muszą bowiem zachować podzielność uwagi z chwili na chwilę. To, co zrobił Benedyczak z Kamińskim, robią najlepsi piłkarze na świecie. Tego typu zagrania w masowych ilościach można zobaczyć w Bayernie czy Manchesterze City. Wyglądają na proste, ale, jak mawiał Johan Cruyff, grać prostą piłkę to najtrudniejsza rzecz.
Aha, no i wykończenie. Klasa sama w sobie choćby z tego względu, że Benedyczak najwyraźniej zaplanował sobie rodzaj strzału, zanim jeszcze wbiegł w pole karne. Czekał na ruch bramkarza i się doczekał. Najpierw zrobił ruch nogą, coś a’la zamarkowanie. Sprawdził tym golkipera, a potem zrobił perfekcyjną podcinkę, czym pokazał, jak dużo ma w sobie pewności siebie.
Na deser zezłomowanie niemieckiego obrońcy. Najpierw Benedyczak robi szybki zwrot w kierunku odbitej piłki, tylko że już w założeniu ma trudniejszą sytuację, bo od futbolówki dzieli go większa odległość. Ale…
… Pojedynek biegowy 20-latek wygrał w taki sposób, że na myśl przychodzi starcie Robbena z Ramosem z mistrzostw świata z 2014 roku. Tylko że tutaj Mbom zepsuł zabawę i pokusił się o faul taktyczny na czerwoną kartkę. Szkoda, bo mógł być hattrick.
***
W jednym z wywiadów jeszcze przed transferem za granicę Adrian Benedyczak zdradził, że kiedyś chciałby trafić do Bundesligi lub Serie A. Cóż, jesteśmy pewni, że kilku niemieckich skautów podkreśliło sobie wczoraj jego nazwisko grubą kreską. Tym bardziej, że w tym sezonie ma już sześć trafień w 13 występach (wszystkie rozgrywki) przy naprawdę dobrej średniej (gol średnio co 114 minut).
Piłkarz do bacznej obserwacji? Pewnie. I to z myślą, że przy odpowiednim rozwoju Adrianowi może uda się zaliczyć w karierze dwie wymarzone ligi. Patrząc na szereg atutów, które oczywiście trzeba oszlifować, zaryzykujemy tezę, że to materiał na bardziej wszechstronnego napastnika niż Krzysztof Piątek. Oby po drodze nic się nie wysypało, trzeba temu chłopakowi kibicować.
CZYTAJ TAKŻE:
- Stare wygi czy młoda krew. Na kogo w ataku postawi Paulo Sousa?
- Blitzkrieg po polsku: młodzieżówka wygrała z Niemcami 4:0
Fot. Newspix