Gdybyśmy nie oglądali tego spotkania i obejrzeli tylko akcje bramkowe, to byśmy pomyśleli, że w Płocku odbyło się prawdziwe partidazo. I to takie z delicjami. A prawda o starciu Wisły z Termaliką jest taka, że pierwszą połowę można było obejrzeć z przyjemnością, ale w drugiej momentami bolały zęby, coś łupało w krzyżu i czasem zaswędziało oko.
Biorąc pod uwagę jak w tym sezonie punktują płocczanie, to można dojść do wniosku, że każdy brak zwycięstwa na własnym obiekcie to wielka strata. Z wyjazdów póki co przywieźli siedem porażek, wszystkie punkty zebrali na własnym stadionie. To znaczy – na zalążku stadionu. Dzisiaj zremisowali po raz drugi u siebie w tym sezonie, a że jeszcze z Termaliką, która kręci się wokół strefy spadkowej… Cóż, patrząc na to w ten sposób, można pomyśleć “czyli pewnie żałują tak?”.
Ale ten mecz układał się w taki sposób, że niezadowolona może być raczej Termalica.
To ona kreowała sobie więcej szans. Goście oddali dwa razy więcej strzałów, obili poprzeczkę, byli agresywniejsi i produktywniejsi po przerwie. Z ich perspektywy (przebieg meczu, tabela, rozkład wyników) ten niedosyt może być odczuwalny podczas podróży do Niecieczy.
Wisła Płock – Termalica Bruk-Bet Nieciecza 1:1. Akcje bramkowe – prima sort
Wspomnieliśmy o akcjach bramkowych i o tych akcjach chcielibyśmy napisać szerzej. Bo to były starannie przygotowane projekty, a nie efekty twórczego chaosu.
Trafienie Wisły? Sekulski przytomnie dojrzał Tomasika, ten miał dużo miejsca na 35. metrze od bramki, spojrzał na pole karne, w tempo dograł do Sekulskiego, który ruszył tyłek i pogonił za akcją. I zachował się ponownie bardzo altruistycznie – nie ładował bez przyjęcia z trudnej pozycji, tylko dograł jeszcze do Warchoła, a ten z bliska wbił piłkę do siatki. Początkowo wydawało się, że Sekulski spalił tę akcję, ale powtórki pokazały – Hlousek zaspał, złamał linię spalonego, Wlazło był przekonany, że sędzia zaraz podniesie chorągiewkę. Trochę poczekaliśmy na ruch cyrkla i ekierki w wozie VAR, ale dostaliśmy wreszcie werdykt – napastnik gospodarzy wkleił się w linię spalonego idealnie.
Tak jak Hlousek zaspał przy golu dla Wisły, tak Tomasik przy trafieniu Termaliki zapadł w sen zimowy. Choć też pochwalmy kogo trzeba, bo warto – no-look pass Stefanika? Brawo, idealnie w tempo, do nogi, tylko ładować. I tak też zrobił Mesanović.
Wisła Płock – Termalica Bruk-Bet Nieciecza 1:1. Dziwny przypadek Mesanovicia
Ale skoro już jesteśmy prze Mesanoviciu… Gość jest w formie. Dzisiaj ma gola. Strzelił ostatnio ze Śląskiem, wcześniej też z Rakowem, w międzyczasie trafił jeszcze z GKS-em Katowice. Cztery mecze, cztery trafienia. Trudno go ganić.
Natomiast dzisiaj wystarczyło chociaż ze dwa razy dograć do boku, zamiast ładować na bramkę, a Bruk-Bet mógłby wracać do siebie z pełną pulą. Gdyby zapytać go przed meczem “Muris, ile dzisiaj oddasz strzałów?”, to gość powiedział odpowiedziałby “wszystkie”. Co dostawał piłkę, to już było jasne – będzie uderzał, choćby trzech kolegów czekało na piłkę.
Termalica próbowała, Termalica atakowała. Wisła chyba już po przerwie była nieco spompowana po tym, jak przed przerwą przebiegła ponad 61 kilometrów. Wolski bardziej był zainteresowany dyskusjami z sędzią, zniknął Szwoch, a zmiany niewiele dały w ofensywie.
Kolejnej szalonej końcówki z udziałem Bruk-Betu już nie uświadczyliśmy. Remis chyba zasłużony, aczkolwiek ze wskazaniem na gości. Ekipa Lewandowskiego jednak wciąż na wyjeździe nie może się przełamać.
Fot. FotoPyK