Reklama

Sukces Stali. Chciała odpaść, to odpadła

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

22 września 2021, 23:16 • 4 min czytania 12 komentarzy

Stal Mielec ma sporo kłopotów. Gdy dowiedziała się, że jeszcze musi wziąć udział w Pucharze Polski, zmartwiła się i postanowiła jak najszybciej wypisać się z tej zabawy. Jej dzisiejszy mecz z Wisłą Kraków można nazwać sabotażem, ale my wolimy mówić o sukcesie mieleckiego klubu. To ewidentnie była zaplanowana akcja. Stal zrobiła wszystko, by odpaść z Pucharu. I co? I się udało.

Sukces Stali. Chciała odpaść, to odpadła

Nie zamierzamy Stali za to krytykować. Być może to nawet całkiem rozsądne działanie. W klubowej kasie nie jest zbyt obficie, a Puchar Polski to kolejne mecze, kolejne wyjazdy, kolejne koszty, a przecież to nie tak, że ekipa Majewskiego była faworytem tych rozgrywek. Co to za różnica odpaść w 1/8 czy w 1/32? No i cel numer jeden to utrzymanie w lidze, a gra w tygodniu to zawsze dodatkowe obciążenie dla piłkarzy. Całkiem możliwe, że decyzja Stali pod tytułem „wypisujemy się z Pucharu” to nad wyraz rozsądne działanie.

Brawa należą się zwłaszcza dla trenera Majewskiego, który nie ryzykował i wpuścił na boisko niewielu piłkarzy z pierwszego składu. W stosunku do ostatniego meczu z Rakowem pojawiło się w jedenastce dziesięciu nowych zawodników. Primel? Trzeci bramkarz, debiut w tym sezonie. Kościelny? 17 minut w sezonie. Szczutowski? 19. Wrzesiński? 22. Sadłocha? 16. Marcin Feddek sprzedał na antenie Polsatu Sport informację o jego rozmowie z Adamem Majewskim, który stwierdził, że wybrał taki skład po to, by kiedyś przyjrzeć się tym zawodnikom.

Zarejestruj się na Fuksiarz.pl

Graj mecze EARLY PAYOUT. Drużyna prowadzi 2:0 w dowolnym momencie, wygrywasz zakład

Stal grała więc sparing, a Wisła o przejście do kolejnej fazy.

Reklama

Adrian Gula zachował się po myśli Stali Mielec, bo podszedł do sprawy na poważnie i wystawił wyjściowy garnitur. Gospodarze po mistrzowsku spełniali taktykę na to spotkanie. Szczutowski w pierwszym kwadransie miał trzy okazje, ale wszystkie spartolił, za co należą mu się brawa. Głupi gol strzelony na początku mógłby przecież oddalić Stal od jej celu. Niektórzy mogli odnieść wrażenie, że mecz wymyka się Wiśle spod kontroli, ale to tylko zasłona dymna ze strony Stali.

Stali, która szybko spełniła swoje założenia.

Pomogli jej w tym Młyński i Szota. Najpierw pierwszy z młodzieżowców dostał piłkę od Yeboaha, trochę podrobił i huknął tak, że piłka wpadła do bramki od słupka. Szota z kolei wykorzystał stały fragment gry, gdy Kliment przedłużył piłkę, a on szczupakiem strzelił ją tuż obok wychodzącego do piłki Primela. Wisła miała jeszcze kilka innych okazji. Młyński trafił głową w poprzeczkę po wrzutce Klimenta (a Primel swoim pierdołowatym wyjściem zrobił wiele, by zostać skarconym). Czeski napastnik miał dwie setki, ale dwa razy dał się złapać na spalonym. Było też kilka uderzeń z dystansu.

ADRIAN GULA – KIM JEST NOWY TRENER WISŁY KRAKÓW?

Ale jak na złość Stali – tylko dwie sztuki wpadły do jej bramki, a więc wynik wciąż był w teorii niebezpieczny. Dlatego sprawy w swoje ręce wziął Kościelny, który swoją ciekawą interwencją znacznie ułatwił Stali przegranie tego meczu. Było tak – obrońca Stali dostał podanie z autu, ale… nie był zainteresowany tym, by do niego wybiec. To była prosta sytuacja, taka, jakich w meczu kilkadziesiąt. Po prostu zabierasz piłkę i komuś podajesz. A Kościelny… stał. Wykorzystał to Kliment, więc wychodząc sam na sam został powalony łokciem. Werdykt sędziego? Czerwona kartka.

Mając dwubramkową stratę do przerwy i grając w osłabieniu wszystko musiało już pójść po myśli Stali. Ale sporą nerwowość zafundował jej na kilka minut Kliment, który – chyba znudzony tym jednym wielkim sabotażem – po stałym fragmencie gry walnął piłkę do swojej bramki. 2:1, kilkanaście minut do końca… Pojawiło się zagrożenie, że jakiś przypadek doprowadzi do dogrywki. Ale wtedy tyłek Stali uratował Sadłocha. Piłkę do boku wybił Primel, Yeboah wychodził z pola karnego i cała sytuacja była bardzo niegroźna. Co mógł zrobić Ghańczyk? Może dośrodkować, a pewnie wycofać do Gruszkowskiego i przejść do powolnego budowania akcji. Sadłocha wykorzystał więc okazję i sfaulował skrzydłowego w ostatnim momencie, gdy wybiegał z pola karnego. Sytuację badał jeszcze VAR, ale arbiter podjął finalnie decyzję po myśli Wisły. A Yeboah karnego wykorzystał.

Reklama

No naprawdę – Stal robiła wszystko, by przegrać. Wystarczy popatrzeć na suchą statystykę strzałów. Wisła Kraków? 27 uderzeń i 13 celnych. Stal? 9 prób i dwie celne. A przecież setkę po szybkiej kontrze Biegański (wykop) – Kliment (zgranie) – Yeboah (wyłożenie piłki) zmarnował Skvarka. A przecież Słowak miał jeszcze inną sytuację, w której fatalnie przestrzelił. Próbował Młyński, próbował Aschraf, sytuację sam na sam miał jeszcze Kliment, ale nie dał rady okiwać Primela, a potem przegrał walkę z grawitacją (ale i tak znów, przy trzeciej setce, złapano go na spalonego).

Stalo Mielec, spełniłaś swój cel. Ewidentnie nie chciałaś bawić się dalej w Pucharze Polski. Gratulujemy. Czasem warto odpuścić niż chcieć za dużo.

Stal Mielec 1:3 Wisła Kraków

Kliment (s) 69’ – Młyński 20’, Szota 24’, Yeboah 73’

Fot. newspix.pl

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

12 komentarzy

Loading...