Przekaz rosyjskich mediów po porażce Spartaka Moskwa z Legią Warszawa w pierwszej kolejce fazy grupowej Ligi Europy jest jasna. Moskiewskiej ekipie nie udało się zmyć plamy na honorze pozostawionej w 2011 roku.
– Przed meczem Leonid Fedun był lakoniczny. Zażądał tylko zmycia wstydu z 2011 roku, gdy Legia wygrała ze Spartakiem po golu w ostatnich sekundach. Ale wstyd nie został zmyty – pisze Michaił Gonczarow z “Championatu”. – Spartak wykreował aż nadto sytuacji, by zdobyć chociaż jednego gola. W pierwszej połowie swoją okazję miał Larsson, doskonałą sytuację zmarnował Moses, był też strzał Gigota po rzucie rożnym. Z kolei po przerwie widzieliśmy dużo spartaczonych ataków Promesa i Larssona, a także kolejną szansę Gigota. W sumie Spartak oddał aż 23 strzały, przeciwnik tylko siedem. Dużym problemem był też długość ławki Spartaka. Gdy nadszedł czas zmian, na boisku pojawił się między innymi Łomowicki, który stracił wszystkie piłki i dwukrotnie spowodował zagrożenie dla własnego zespołu. Dał się też pokonać w sytuacji jeden na jednego, po czym Emreli trafił w słupek.
Jak ocenia rosyjski dziennikarz, Spartak zachował się jak “typowa rosyjska drużyna w pucharach”. – Spartak ponownie przegrywa z Legią u siebie i ponownie traci gola w ostatnich minutach. To klasyczna porażka nie tylko dla Spartaka, ale i ogólnie dla rosyjskich przedstawicieli w Europie.
fot. FotoPyk