Legia Warszawa zaczyna rywalizację w Lidze Europy, choć humory w jej szeregach nie są najlepsze, bo zespół słabo wystartował w Ekstraklasie. W tle burza dotycząca sędziowania. O tych wszystkich kwestiach rozmawiamy z Piotrem Włodarczykiem, byłym napastnikiem m.in. właśnie klubu z Łazienkowskiej (łącznie 92 gole w Ekstraklasie). Zapraszamy.
Legia w strefie spadkowej Ekstraklasy. To już czas, żeby bić na alarm?
Nadal są dwa mecze zaległe. Jeśli Legia je wygra, wraca do górnej części tabeli i nie ma dramatu, wszystko znów będzie pod kontrolą. Niepokoi jednak, jak mało goli strzela w lidze, to obecnie jej największy problem.
Styl tych trzech porażek też mocniej niepokoi?
Ze Śląskiem mimo wszystko zabrakło trochę szczęścia. Przy stanie 0:0 Legii należał się rzut karny po faulu na Pekharcie. Stracona bramka – wiadomo, pochopna reakcja sędziego liniowego, ale koniec końców gol był prawidłowy, co słyszymy z każdej strony. Cokolwiek jednak mówić, Legia znów miała mało dobrych sytuacji, oddała niewiele strzałów. Oczekiwania wobec mistrza Polski i zespołu, który awansował do fazy grupowej Ligi Europy muszą być większe.
Za tę kuriozalną sytuację we Wrocławiu bardziej winiłby pan asystenta Bartosza Frankowskiego czy jednak piłkarzy?
Przyznam szczerze, że na miejscu tych zawodników też bym stanął. Widzisz chorągiewkę w górze i zatrzymujesz się, to naturalny odruch. Zakładasz, że jest po akcji. Ta sytuacja będzie pewnie jeszcze długo pokazywana jako przykład tego, że gramy do gwizdka i nawet w takich nietypowych momentach trzeba do samego końca zachować maksymalną koncentrację. Odpowiadając na pytanie, najbardziej winiłbym arbitra liniowego. Liniowi dziś najczęściej czekają i nie podnoszą chorągiewki nawet przy wyraźnym spalonym, więc jak już podniosą, ma to swoją wymowę. Sędzia główny zrobił to, co do niego należało. Widział, że piłkę zagrał zawodnik Legii i spalonego nie było, dlatego nie przerwał akcji. Sądzę, że po takim doświadczeniu ci piłkarze już zawsze będą grali, dopóki sędzia nie zagwiżdże.
NAJLEPSZE MOMENTY POLSKICH DRUŻYN W LIDZE EUROPY
Mówi się teraz, żeby Bartosz Frankowski na jakiś czas “odpoczął” od meczów Legii. To dobry pomysł?
Można tę sytuację porównać do szkolnej klasy, w której w jednej ławce siedzi dwóch rozrabiaków i wzajemnie się zaczepiają, tworząc ciągłe zamieszanie. Czasami lepiej taką dwójkę rozsadzić – dla dobra ich samych i całej klasy, żeby można było spokojnie przeprowadzać lekcje. Uważam, że to byłoby właściwe rozwiązanie, żeby pan Frankowski nie prowadził spotkań Legii. Wszystkie strony powinny na tym dobrze wyjść.
Zgadza się pan z Marcinem Borskim, który napisał na Twitterze, że sędzia Frankowski ma jakiś problem z Legią, a Legia z nim, bo przed jej meczami zawsze się spina?
Na pewno często były kontrowersje, gdy sędziował Bartosz Frankowski, natomiast nie wiem, czy wynikały one akurat z tego, że nie radził on sobie emocjonalnie z tymi spotkaniami i był bardziej spięty. Tak to może z boku wyglądać, a skoro tak, lepiej, żeby do Legii przydzielano innych. Patrząc obiektywnie, musi to być dobry sędzia, skoro jest wyznaczany na duże mecze. Rozmawiamy we wtorek i on za kilka godzin będzie gwizdał Chelsea w Lidze Mistrzów. W Europie najwyraźniej go cenią.
Tylko czy to nie uruchomi lawiny? Zaraz Wisła Płock powie, że nie chce Piotra Lasyka, a Raków Częstochowa wolałby już więcej nie gościć Jarosława Przybyła.
Nie słyszałem o innych tak głośnych przypadkach w naszej lidze. Kolegium Sędziów na pewno jest w stanie ten temat odpowiednio uporządkować. Gdyby się jasno określili z Frankowskim, za jakiś czas już nikt by tego nie roztrząsał.
Legia będzie częściej faulowała niż Spartak – kurs 2.15 u Fuksiarza
Legia koniec końców była bardzo aktywna na transferowym rynku, pozyskała dziesięciu nowych zawodników. Po którymś z tych ostatnich dni spodziewa się pan czegoś więcej?
Sporo sobie obiecuję po Kastratim. We Wrocławiu wszedł na drugą połowę i w zasadzie dwie najgroźniejsze akcje wzięły się z jego dograń. To on świetnie wypatrzył Pekharta w polu karnym i miał jeszcze jedno bardzo dobre dośrodkowanie. Wygląda, że to jakościowy zawodnik, z dużym potencjałem, choć oczywiście jeszcze brakuje mu zgrania z zespołem. Ma swoje ambicje, Legia powinna mieć z niego pożytek. Ihor Charatin na papierze też obiecująco się zapowiada. Zakładam, że sporo wniesie do drużyny. Obaj mają doświadczenie w europejskich pucharach i przychodzą gotowi do gry, co może być bardzo ważne w najbliższym czasie. Ogólne całościowo to okienko wypadło na plus, Legia dawno nie działała tak aktywnie.
No i chyba już nieaktualna jest narracja o wąskiej kadrze Legii.
Teraz już zdecydowanie. Na każdej pozycji jest dwóch zawodników do wyboru, a czasami nawet więcej. Trener Czesław Michniewicz może się spokojnie przygotowywać do następnych meczów. Na początku sezonu miał mniejszy komfort, były problemy, ale dziś Legia wydaje się mieć wystarczająco szeroką kadrę.
JAK SILNA JEST KADRA LEGII WARSZAWA?
Pana zdaniem Legia pogodzi jesienią rywalizację na trzech frontach czy raczej wiosną czeka ją wielka gonitwa w Ekstraklasie?
Skoro mówimy o silnej i szerokiej kadrze, wydaje mi się, że Legia w tym momencie jest w stanie pogodzić walkę w Europie z krajowym podwórkiem. Latem wydała na transfery 3 mln euro, co jeszcze żadnemu polskiemu klubowi w jednym okienku się nie zdarzyło, więc można oczekiwać, że nowi piłkarze w większości okażą się wzmocnieniami.
Jak się pan nastawia na rywalizację Legii w Lidze Europy? Każdy punkt z Napoli, Leicester i Spartakiem Moskwa będzie sukcesem czy jednak trochę odważniej?
Akurat ze Spartakiem można spokojnie powalczyć o trzecie miejsce w grupie, dające Ligę Konferencji na wiosnę. Nie widziałem Rosjan w akcji, ale czytałem, że mają ostatnio sporo problemów i są dalecy od optymalnej formy. W siedmiu kolejkach swojej ligi doznali już trzech porażek. Co do Leicester i Napoli, jeśli wystawią pierwszy garnitur to nie możemy się oszukiwać: Legia jeszcze nie znajduje się na etapie pozwalającym walczyć z takimi rywalami jak równy z równym. Może uda się wyszarpać jakiś punkcik i to byłby sukces, ale na wiele bym wtedy nie liczył. Inna sprawa, że kluby z topowych lig – zwłaszcza te przyzwyczajone do Ligi Mistrzów – na Ligę Europy często oszczędzały największe gwiazdy, stosowały większą rotację i to na pewno nieco zwiększyłoby szanse Legii.
rozmawiał Przemysław Michalak
Fot. FotoPyK