Reklama

Co warto wiedzieć o beniaminkach La Liga?

redakcja

Autor:redakcja

15 sierpnia 2021, 15:32 • 23 min czytania 12 komentarzy

Liga hiszpańska wystartowała i warto przyjrzeć się zespołom, które wywalczyły awans do hiszpańskiej elity. Co warto wiedzieć o beniaminkach? Jak wypadli w spotkaniach przedsezonowych? Na kogo warto zwrócić uwagę? Który z tych zespołów ma największy potencjał?

Co warto wiedzieć o beniaminkach La Liga?

ESPANYOL BARCELONA

Historia kilku ostatnich sezonów Espanyolu powinna stanowić dla pionu sportowego nauczkę na lata. W sezonie 18/19 Los Pericos zajęli miejsce dające przepustkę do LE, co było wynikiem budzącym szacunek i niemałą niespodzianką. Po tamtym sezonie klub opuściło tercet ważnych ludzi dla tego zespołu: trener Rubi oraz napastnik Borja Iglesias i obrońca Mario Hermoso. Wyrwa pozostawiona po ich odejściach miała zostać szybko załatana, ponieważ Espanyol zarobił na letnich transferach ok. 65 milionów euro, ale obrano koncepcję oszczędnościową. Na uzupełnienia przeznaczono ok. 30% tej kwoty, a dotychczasowy trener rezerw otrzymał propozycję objęcia pierwszego zespołu, na którą oczywiście przystał. Czas pokazał, że większość podjętych latem decyzji była błędna. Trener Gallego został szybko zwolniony, na przestrzeni całego sezonu Espanyol prowadziło czterech szkoleniowców wliczając Rufete, który jako dyrektor sportowy odpowiadał za ich wybór, a na koniec posypał głowę popiołem i mianował siebie ostatnim strażakiem. Zanim jednak spadek stał się faktem, Espanyol próbował w zimowym okienku ratować sytuację, wydając resztę zarobionych latem pieniędzy, ale nawet all-in na rynku transferowym nie pomogło. Espanyol spadł, zajmując ostatnie miejsce.

SEZON 20/21

Pierwszą decyzją po spadku było zatrudnienie Vicente Moreno, który uchodzi za eksperta od awansów, ponieważ rok po roku awansował z Mallorką, zarazem wyprzedzając oczekiwania właścicieli klubu. Choć Mallorca, podobnie jak Espanyol, nie zdołała się utrzymać, to uważano, że Moreno i tak osiągnął wynik ponad stan.

Moreno szybko uporządkował sytuację w swoim nowym zespole. Drużyna zaczęła osiągać wyniki na miarę oczekiwań. Celem nadrzędnym był awans i został on zrealizowany. Przy okazji pod okiem Moreno rozwinęło się kilku wychowanków w tym Adria Pedrosa, Oscar Gil, Javi Puado oraz Nico Melamed, którzy weszli na nowy dla siebie poziom. Oscar Gil dostał powołanie do kadry olimpijskiej, podobnie jak Puado, a Pedrosa znalazł się w kadrze do lat 21.

Espanyol do sezonu 20/21 przystępował w roli faworyta i nie zawiódł. Zdominował drugą ligę hiszpańską. W pierwszych 11 kolejkach przegrał tylko raz i pomimo lekkiej zadyszki w styczniu nie pozostawił wątpliwości, że zasługuje na awans. Wygrał 24 mecze, 10 zremisowali i tylko osiem przegrał. Ponadto oddali najwięcej strzałów celnych, zdobyli najwięcej bramek (71) i stracili ich najmniej (28). Espanyol wychodził głównie w ustawieniu 4-4-2 łącząc solidną grę defensywną, z kreatywną ofensywą. Ciężko było się do czegokolwiek przyczepić, lecz teraz nastąpi prawdziwa weryfikacja.

Reklama

KLUCZOWI PIŁKARZE

Warto zwrócić uwagę na Raula de Tomasa. Kiedy Espanyol spadał z hukiem, to RDT należał do wąskiego grona zawodników, do których ciężko się było przyczepić. Spodziewano się, że Espanyol po spadku może mieć problemy z zatrzymaniem swojego goleadora. Klub otrzymał kilka ofert, ale nie były na tyle satysfakcjonujące, by zrezygnować z RDT, tym bardziej że Espanyolowi bardzo zależało na szybkim powrocie do elity, a było jasne, że skuteczny napastnik w dużym stopniu się do tego przyczyni. Sam piłkarz czuje się w klubie doskonale. Poza boiskiem zyskał również w oczach kibiców Los Pericos, dzięki nagraniu, na którym całuje herb drużyny.

W sezonie 20/21 RDT w samej lidze zdobył 23 bramki, czyli zrobił to, co do niego należało. Dla piłkarzy na drugim poziomie rozgrywkowym był zwykle nie do upilnowania, mimo że był podwajany. Nawet to nie przeszkodziło mu w zdobyciu korony króla strzelców i oddaniu największej liczby strzałów spośród wszystkich piłkarzy występujących w Segunda Division. Siedem spośród pierwszych dziesięciu bramek w poprzednim sezonie zdobył po strzałach z pierwszej piłki, co tylko potwierdza, że nie można zostawiać mu nawet kawałka wolnego miejsca.

Kolejnym piłkarzem godnym uwagi jest Adrian Embarba, który podobnie jak RDT trafił do Espanyolu w zimowym oknie 19/20 jako jeden ze strażaków. Wcześniej grał w Rayo, gdzie należał do gwiazd drugiej ligi. W sezonie 20/21 potwierdził status gwiazdy notując najwięcej asyst spośród wszystkich graczy występujących na poziomie Segunda Division. Ze względu na charakter jest ważną postacią w szatni i zdarzały się spotkania, w których pełnił rolę kapitana zespołu.

Wciąż ważną postacią pozostaje Diego Lopez. Niegdyś bramkarz m.in. Realu Madryt oraz Milanu, pomimo czterdziestu lat na karku wciąż nie myśli o zakończeniu kariery. Tym bardziej, że wciąż prezentuje wysoki poziom (skuteczność interwencji na poziomie 81%).  Zapewne gdzieś z tyłu głowy tli się ambicja pobicia rekordu Ricardo Lopeza, najstarszego bramkarza, który zagrał na poziomie LaLiga. Miał wówczas 41 lat i 153 dni. Absolutnym rekordzistą ligi hiszpańskiej jest Harry Lowe, który będąc trenerem Realu Sociedad został zmuszony do zagrania meczu w miejsce niedysponowanego zawodnika. Miał wówczas 48 lat i 226 dni.

Reklama

TRANSFERY

Espanyol zdecydował się nie szarżować na rynku transferowym, tym bardziej że limity płacowe w dużym stopniu ograniczały możliwość sprowadzenia kolejnych zawodników. Dyrektor sportowy, Rufete, chciał sprowadzić do klubu nową „szóstkę”, ale prawdopodobnie plany musi odłożyć do następnego okienka. Jeśli nie przyjdzie nowy defensywny pomocnik, to na swoją dawną pozycję powróci David Lopez, który w poprzednim sezonie często grywał na środku obrony.

Rufete chętnie pozbyłby się, chociażby Matiasa Vargasa, za którego mocno przepłacono latem 2019. Po raz kolejny na horyzoncie pojawiła się opcja transferu do Flamengo, ale Espanyol oczekiwałby kwoty ok. 6 milionów euro, a Flamengo nie jest gotowe na taki wydatek.

Na dobrą sprawę jedyną nową twarzą w zespole jest Sergi Gomez. W przeszłości występował w drugiej drużynie Barcelony, następnie już na poziomie LaLiga w Celcie oraz w Sevilli. W ostatnich dwóch sezonach był jednak głównie zmiennikiem. Przegrywał rywalizację, ale poniekąd stał się ofiarą sukcesu transferów Monchiego, ponieważ zarówno Diego Carlos, jak i Jules Kounde nie dawali podstaw, by Hiszpan wrócił do składu. Teraz Gomez chce się odbudować, a u boku Leandro Cabrery nie powinno być o to trudno, ponieważ Urugwajczyk należał do pewnych punktów w układance Vicente Moreno.

ROKOWANIA

Głównym celem Espanyolu w nadchodzącym sezonie powinno być spokojne utrzymanie. Na papierze mają najlepszy skład spośród beniaminków, a i znalazłoby się kilka zespołów, z którymi przyjdzie im się mierzyć, a które w teorii mają gorsze składy.

Na początku sezonu pewne utrudnienie może stanowić fakt, że Javi Puado oraz Oscar Gil nie mieli możliwości odbycia z zespołem okresu przygotowawczego z racji powołań do olimpijskiej reprezentacji Hiszpanii, lecz kadra Espanyolu jest na tyle szeroka, że Moreno ma zmienników, którzy są w stanie do pewnego stopnia ich zastąpić. W pierwszej kolejce raczej nie zagra Sergi Darder, o ile nie zostanie cofnięta mu kara zawieszenia za czerwoną kartkę. Sędzia podczas jednego ze spotkań Segunda Division zrozumiał, że Darder powiedział do niego „sram na twoją babcię”, lecz sam zawodnik jest zdania, że powiedział „śmieje się z nas” i odnosił te słowa do bramkarza Teneryfy, który celowo opóźniał grę pod koniec spotkania.

REAL MALLORCA

Choć Mallorce daleko do blasku z końcówki lat 90., kiedy dotarli do ostatniego finału Pucharu Zdobywców Pucharu, czy też wyskoku w Pucharze Króla z początku XXI wieku z Samuelem Eto’o w składzie, to z wielu powodów warto zainteresować się tym klubem.

Właścicielem klubu jest Robert Sarver, który posiada także grające w NBA Phoenix Suns. Awans ucieszył go na tyle, że wrzucił do mediów społecznościowych zdjęcia od pasa w górę, na których siedzi bez koszulki, będąc odzianym tylko w klubowy szalik. Sarver przeżył z klubem naprawdę dużo. W ciągu pięciu lat uporządkował sprawy finansowe, spłacając liczne długi (dług rozłożony na 10 lat) oraz inwestując pieniądze w rozwój. Był świadkiem spadku na trzeci szczebel rozgrywek jak i kilku awansów. Teraz zapewne marzy o pierwszym utrzymaniu w elicie, ale o to będzie niezwykle trudno.

Wracając do tematu emocjonalnej huśtawki, na którą zabrali swoich kibiców piłkarze Mallorki. W tym momencie fani Łódzkiego Klubu Sportowego mogą mieć swego rodzaju flashbacki, gdyż RCD Mallorca nie planowała awansu do elity w sezonie 18/19. Nie planowano awansu rok po roku, lecz piłkarze przyspieszyli plany.

  • 16/17 spadek do z drugiej ligi
  • 17/18 awans do drugiej ligi hiszpańskiej
  • 18/19 awans do pierwszej ligi hiszpańskiej
  • 19/20 spadek do drugiej ligi hiszpańskiej
  • 20/21 awans do pierwszej ligi hiszpańskiej

SEZON 20/21

Sezon 20/21 rozpoczęli od porażki z Rayo, ale szybko wzięli się w garść i od 11. serii spotkań nie wypadli z pierwszej dwójki. Przy okazji ustanowili rekord. W pierwszych 12. kolejkach stracili tylko dwie bramki, co nie zdarzyło się dotąd żadnemu zespołowi zarówno na poziomie Primera, jak i Segunda Division.

Na przestrzeni całego sezonu punktowali regularnie. W pierwszej części zdobyli 42 punkty, a w drugiej 40. Mallorca, choć w założeniu mogła być zespołem grającym miłą dla oka piłkę, grała przede wszystkim bardzo skutecznie w obronie. Stracili tylko 28 bramek i aż 23 razy zachowali czyste konto. W tym bardzo pomógł duet środkowych obrońców Raillo – Valjent, który dzięki cięgom od piłkarzy z elity zyskał cenne doświadczenie, ale również pomógł bramkarz Manolo Reina, który wybronił 77% strzałów.

Mallorca nie była wygodnym zespołem dla rywali. Potrafili czerpać korzyści zarówno z utrzymania się przy piłce, jak i wykorzystywać kontry.

– Graliśmy z dużymi zespołami i zdobyliśmy 82 punkty, ale to już przeszłość i nie można nią żyć. W tym sezonie porażek będzie znacznie więcej – zapowiada Luis Garcia Plaza.

Hiszpan posiada duże doświadczenie. Pracował zarówno w klubach z Primera Division, jak i w zespołach z Azji, gdzie z różnym skutkiem prowadził zespoły Shabab, BJ Renhe oraz FC Baniyas. Zanim objął Mallorcę, jego ostatnim hiszpańskim klubem był Villarreal, gdzie zawiódł do tego stopnia, że przywrócono trenera, którego zastąpił.

W poprzednim sezonie często powtarzał, że nie ma najlepszego składu, ale ma najlepszy zespół. Ciężko się z tym stwierdzeniem nie zgodzić. W gronie głównych faworytów do awansów wymieniano Espanyol, Almerię, Gironę, a dopiero w dalszej kolejności klub z Balearów, więc tym bardziej należy docenić wkład trenera oraz zawodników.

Zarejestruj się na Fuksiarz.pl

Graj mecze EARLY PAYOUT. Drużyna prowadzi 2:0 w dowolnym momencie, wygrywasz zakład

KLUCZOWI PIŁKARZE

Człowiekiem instytucją w zespole beniaminka jest Salva Sevilla. Kiedy 4 lata temu przechodził do Mallorki sugerowano, że trafił tu, by odcinać kupony. Okazało się, że z miejsca stał się kluczowym piłkarzem, który pomimo zaawansowanego wieku w wielu spotkaniach znajdował się w ścisłej czołówce graczy, którzy przebiegali największą odległość. Ponadto Salva Sevilla nieźle bije stałe fragmenty, co przy ograniczonym potencjale zespołu może okazać się istotne w walce o utrzymanie.

Przypadek 37-latka przypomina nieco casus Vicente Engongi, który w podobnym wieku trafił do klubu pod koniec lat 90. O odcinaniu kuponów również nie było mowy, do tego stopnia, że będąc piłkarzem Mallorki trafił do reprezentacji Hiszpanii i tym samym utarł nosa Jorge Valdano, który uznał go za zbędnego w Valencii.

Oprócz wcześniej wspomnianego Sevilli niezwykle ważnym piłkarzem dla Mallorki jest Dani Rodriguez, dla którego będzie to już czwarty sezon w klubie. Hiszpan potrafi dobrze wyważyć grę zespołową i indywidualną. W poprzednim sezonie zdobył osiem bramek, zaliczył pięć asyst, a co najważniejsze na przestrzeni całego sezonu prezentował stabilną formę bez większych dołków.

TRANSFERY

Pion sportowy Mallorki był dość aktywny na rynku transferowym. Szybko sprowadził bramkarza Dominika Greifa. Słowak był uznawany za prawdziwego kozaka za naszą południową granicą. Zdobył trzy mistrzostwa i cztery puchary kraju. Dobrze gra na linii i dobrze współpracuje z blokiem obronnym. Do jego mankamentów należy natomiast gra na przedpolu oraz gra nogami, ale w Hiszpanii zadbają o szybką korektę deficytów.

Pozostałe transfery nie są obarczone dużym ryzykiem. Postawiono na znajome twarze. Angel Rodriguez to stary wyjadacz La Liga. Ma doskonałą technikę i jeszcze rok temu był rozważany jako opcja awaryjna Barcelony, kiedy kontuzji doznał Luis Suarez. Z dzisiejszej perspektywy brzmi to dość absurdalnie, natomiast nie zmienia to faktu, że pod względem jakości Angel ma wiele do zaoferowania, lecz gorzej wyglądają kwestie zdrowotne.

Inaczej wygląda kwestia sprowadzenia innego piłkarza z Getafe, Amatha Ndiaye. Miał niezłe wejście do Getafe, lecz z biegiem czasu przepadł. W poprzednim sezonie był już wypożyczony do Mallorki, więc doskonale zna realia klubu. Jednak jest piłkarzem nierównym, chimerycznym, który potrzebuje zaufania trenera. Może grać zarówno na lewym skrzydle jak i w ataku. W sezonie 21/22 będzie miał doskonałą okazję na zerwanie z łatką piłkarza poziomu Segunda, która w pewnym momencie do niego przylgnęła.

Jaume Costa urodził się w Valencii, ale większość kariery spędził w Villarrealu i choć na papierze w poprzednim sezonie zdobył Ligę Europy, to jego wkład był dość skromny i trzeba otwarcie przyznać, że przegrywał rywalizację z młodszymi kolegami. Jaume Costa potrzebował zmiany otoczenia. Perspektywy w poprzednim klubie były dość słabe. Mallorca wyciągnęła do niego pomocną dłoń, więc niewykluczone, że będzie jego ostatnim przystankiem na najwyższym szczeblu rozgrywek w Hiszpanii.

Na prawą obronę sprowadzono Pablo Maffeo, który swego czasu był uważany za wielki talent hiszpańskiej piłki. Mając 16 lat, trafił do Manchesteru City, ale na wyspach nie zdołał zaistnieć. Był stale wypożyczany aż do momentu transferu definitywnego do VFB Stutgart. I tu zaskoczenie, bo nastąpiła kolejna seria wypożyczeń do Girony, a następnie Huesci. Dziś Maffeo ma 24 lata i po kolejnym spadku do Segunda (w sumie spadał już dwukrotnie, wcześniej z Gironą) otrzymał kolejną szansę. Może grać zarówno jako boczny obrońca, jak i wahadłowy. Jest on niezwykle pożytecznym piłkarzem, szczególnie ze względu na swą ponadprzeciętną wydolność.

Najnowszym nabytkiem klubu z Balearów jest wypożyczenie Takefusy Kubo, dla którego będzie to powrót po sezonie przerwy. Choć mówiło się, że wcześniej o możliwym wypożyczeniu do Realu Sociedad, to ostatecznie wyszło chyba lepiej dla tego młodego piłkarza, gdyż w zespole z Kraju Basków konkurencja jest zdecydowanie większa, a Japończyk potrzebuje regularnej gry, a o nią łatwiej będzie w zespole beniaminka.

Wszystko wskazuje na to, że może dojść do kolejnych transferów. Pojawiał się temat Daniela Sturridge’a, ale ten trenował z zespołem tylko raz. Klubowa telewizja nakręciła z tej okazji liczne filmiki, ale temat ucichł i wszyscy stronią od pytań o byłego piłkarza Liverpoolu. Przewija się w mediach transfer Sergiego Guardioli, który spadł z Realem Valladolid. Napastnik ten nie słynie ze zdobywania bramek, ale dużo pracuje dla zespołu, a sam Garcia chciałby mieć w zespole kolejnego napastnika do rywalizacji.

ROKOWANIA

Trener Luis Garcia nie miał łatwego okresu przygotowawczego ze względu na wiele urazów. Nadal nie wiadomo, czy Greif, Amath, Reina oraz Angel będą gotowi na pierwszą kolejkę. Luis Garcia jednak nie zwiesza jeszcze głowy i bardzo chwali Pablo Galvesa, który wykorzystał szansę wynikającą z nieobecności rywali do miejsca w składzie (Angel odniósł kontuzję, a Abdon Prats przebywał w izolacji).

Projekt sportowy Ortellsa i Luisa Garcii Plazy może nie wystarczyć na poziomie La Liga. Utrzymanie będzie miłym zaskoczeniem, gdyż kadrowo Mallorca prezentuje się podobnie, jak w sezonie, w którym żegnała się z elitą.

RAYO VALLECANO

Piłkarze Rayo Vallecano, choć nie należeli do grona faworytów, to dzięki uporowi i skutecznej grze w decydującej fazie sezonu wywalczyli ósmy awans do Primera Division. Przez większość rozgrywek 20/21 zajmowali miejsca od czwartego do siódmego, nie tracąc kontaktu z ligową czołówką, pomimo przynajmniej kilku kryzysów.

Sezon zasadniczy zakończyli niespodziewaną porażką z Lugo, która w przypadku zwycięstwa Sportingu Gijon nad Almerią, oznaczała zamknięcie drzwi do awansu. Los jednak uśmiechnął się do Los Vallecanos, ponieważ zawodnicy Sportingu Gijon ulegli Almerii 0:2 i tym sposobem Rayo zajęło szóste miejsce, ostatnie, gwarantujące start w play-offach.

TRENER ZBIERAJĄCY DOŚWIADCZENIE

W sierpniu 2020 zarządzający klubem z Campo de Fútbol de Vallecas postawili na Andoniego Iraolę, który posiada bogatą piłkarska przeszłość. Sympatycy ligi hiszpańskiej mogą kojarzyć Iraolę z występów w barwach Athleticu. Na poziomie La Liga uzbierał ich aż 406. Kiedyś Ernesto Valverde wypowiedział o nim następujące słowa: „On nie wyróżnia się niczym szczególnym, po prostu robi wszystko dobrze”. Karierę piłkarską zakończył pod koniec 2016. Jego ostatnim klubem był New York City i już wtedy wspominał o pragnieniu bycia trenerem.

Niespełna dwa lata później objął swój pierwszy seniorski zespół. Debiut na ławce trenerskiej zaliczył w cypryjskim AEK Larnaka. Przejął stery po swoim rodaku Imanolu Idiákezie. Iraola bardzo szybko osiągnął z Larnaką sukces w postaci awansu do fazy grupowej Ligi Europy, po drodze eliminując Dundalk, Sturm Graz i Trencin. Tam mierzyli się z Bayerem Leverkusen, Łudogorcem oraz FC Zurich. Łącznie zdobyli pięć punktów i choć nie wyszli z grupy, pokazali się z dobrej strony. Oprócz tego zdobyli Superpuchar Cypru. W lidze cypryjskiej sprawy miały się nieco gorzej. Początek sezonu na fali skutecznej gry w eliminacjach do LE był obiecujący. Następnie zespół wpadł w dołek, z którego Iraola nie zdołał wyprowadzić drużyny. Od grudnia do połowy stycznia Larnaka wygrała tylko raz, a dla młodego trenera oznaczało to zwolnienie. Co ciekawe, zastąpił go jego poprzednik, którego w listopadzie zwolniono z Realu Saragossa.

Iraola cierpliwie czekał na szansę od klubu, który da mu możliwość rozwoju. Po jego usługi zgłosiło się Mirandes, beniaminek, który oczekiwał od nowego trenera pewnego utrzymania. Przedsezonowe założenia, co do ligi zostały spełnione, a w Pucharze Króla osiągnęli wynik ponad stan. Przy Iraoli na szersze wody wypłynęło kilku graczy, którzy w kolejnym sezonie zagrali na poziomie Primera Division, jak choćby Marcos Andre, Mickael Malsa oraz Merquelanz. Oprócz dobrych wyników w lidze oraz rozwoju piłkarzy, kibice Mirandes zapamiętali niesamowite wyczyny Mirandes w Pucharze Króla. Zawodnicy Iraoli dotarli do półfinału, eliminując po drodze Celtę, Sevillę oraz Villarreal. To nie umknęło uwadze innym klubom, które zdawały sobie sprawę, z faktu, że wraz z końcem sezonu kontrakt Iraoli z Mirandes wygasa. Pojawiały się zapytania z wielu klubów, ale ostatecznie, Rayo było najbardziej konkretne.

SEZON 20/21 (FAZA ZASADNICZA)

Sezon 19/20 był rozczarowujący dla fanów Vallecas, ponieważ Rayo skończyło rozgrywki na siódmym miejscu. Paco Jemez, stale narzekał, że nie ma pełnego wsparcia ze strony zarządu i tak naprawdę nie wie, czy za moment, któryś z jego czołowych zawodników nie spakuje walizek, a na ewentualne wzmocnienia nie mógł liczyć. Oczekiwano awansu, a wyniki były przeciętne, atmosfera gęstniała, więc pojawiła się potrzeba nowego otwarcia, które nieco oczyści atmosferę wokół klubu. Dyrektor sportowy David Cobeño i prezydent Raúl Martín Presa, brali pod uwagę kilku trenerów, w tym Frana Fernándeza, który ostatecznie związał się z Teneryfą, Jona Péreza Bolo oraz tego, na którego ostatecznie postawili, czyli Iraolę.

Latem nie wydano na transfery choćby jednego euro. Do drużyny dołączył LucaZidane, któremu skończył się kontrakt z Realem Madryt, wypożyczono Frana Garcie z Real Madryt Castilla, Ivana Martosa z Almerii oraz Antonina z Granady. Z wyżej wymienionych tylko Fran Garcia rozegrał ponad połowę spotkań. Luca Zidane przydał się zwłaszcza w play-offach, podczas których nie było Dimitrievskiego, który przygotowywał się z reprezentacją Macedonii Północnej do występów na Mistrzostwach Europy.

Żeby lepiej zrozumieć grę Rayo, należy zwrócić uwagę na garść statystyk:

  • Tylko Almeria i Espanyol miały większe posiadanie piłki
  • Tylko Espanyol częściej uderzał
  • Byli zespołem, który wykonał najwięcej dośrodkowań
  • Piąta ekipa pod względem liczby bramek – 48
  • Wykorzystali wszystkie rzuty karne – 7/7
  • Zakończyli 13 spotkań z czystym kontem, najgorsze zespoły pod tym względem miały 11
  • Piłkarze Iraoli byli najczęściej faulowani

Na przestrzeni sezonu Rayo prezentowało się solidnie, choć nie obyło się bez kryzysów. Od kwietnia do maja, drużynie Iraoli towarzyszyła zadyszka, która o mało nie skończyła się zawałem. Seria pięciu meczów bez zwycięstwa zasiała ziarno niepewności (remisy z Logroñés, Albacete i Leganés oraz dwie porażki Mirandés i Sabadell) oraz stawiała zespół w trudnym położeniu. W tym czasie wyniki nie przekonywały, podobnie gra, a przyszłość trenera była kwestionowana. Wówczas Luis Advincula, jeden z najszybszych piłkarzy w drugiej lidze hiszpańskiej, zapewniał, że nie można ich skreślać, ponieważ za moment wyniki ulegną poprawie. I tak się stało. Rayo wygrało trzy spośród czterech spotkań kończących sezon zasadniczy. Plan minimum wykonany.

OBSTAWIAJ LA LIGĘ W FUKSIARZ.PL!

FAZA PLAY-OFF

Pierwszym rywalem Rayo w play-offach było Leganes, które przez wielu było faworyzowane z racji tego, że zakończyło fazę zasadniczą na trzecim miejscu, jednak Rayo okazało się lepsze. Końcówka pierwszego spotkania była piorunująca w wykonaniu zawodników Rayo, którzy zdobyli bramki odpowiednio w 73., 76. oraz 94. minucie. Na uwagę zasługuje zwłaszcza trafienie na 3:0 autorstwa Bebe, bezpośrednio z rzutu wolnego. Warto na moment zatrzymać się przy tym piłkarzu.

Z powodu zerwania więzadeł krzyżowych stracił większość sezonu 19/20 oraz początek sezonu 20/21. Słynie z tego, że uśmiech nie znika z jego twarzy, ale jak sam przyznaje pierwsze dni po operacji były dla niego niezwykle trudne, z powodu bólu i bezsilności, która kosztowała go wiele łez. Zastanawiał się, czy przypadkiem w wieku 30 lat jego kariera nie dobiegnie końca. Tak się nie stało, ponieważ zdołał powrócić do treningów na najwyższych obrotach. Od samego początku był mocno wspierany przez Iraolę, który widzi w nim duży potencjał. Trener często zachęcał go do podejmowania prób strzałów zza pola karnego widząc, że ten ma atut w postaci tzw. młotka w nodze. Gol z Leganes w doliczonym czasie gry spiął klamrą wskazówki Iraoli.

W rewanżu ponownie górą byli piłkarze Rayo, choć nie obeszli się bez kłopotów, bowiem od dwunastej minuty przegrywali 1:0 i to Leganes było stroną przeważającą. Jednak Leganes samo zamknęło sobie drogę do awansu za sprawą samobójczego trafienia Sergio, który pojawił się w miejsce Jonathana Silvy. Ponadto gola na 1:2 zdobył Andres Martin i takim wynikiem skończył się mecz rewanżowy.

W finałowym dwumeczu na Rayo czekała Girona, która bez trudów uporała się z Almerią. Pierwszy mecz rozegrano na stadionie Rayo, które zdominowało pierwszą połowę. Gospodarzy na prowadzenie wyprowadził Isi Palazon. Jednak przed przerwą nieoczekiwanie wyrównała Girona za sprawą kontry wykończonej przez Enrica Franquese. W 46. minucie podwyższył Sylla po świetnej akcji skrzydłem Brazylijczyka wypożyczonego z Manchesteru City, YanaCouto. W tym meczu piłka jeszcze raz znalazła się w siatce, jednak bramka po strzale Ulloy została anulowana.

Girona przed meczem rewanżowym znajdowała się w uprzywilejowanej pozycji, jednak już w siódmej minucie, goście objęli prowadzenie. Emiliano Velazquez 60-metrowym zagraniem obsłużył Alvaro Garcię, a ten umieścił piłkę w siatce. Strzelec pierwszej bramki zapowiedział przed rewanżem, że zrobi wszystko, by wywalczyć awans, ponieważ jego marzeniem jest gra przeciwko byłemu klubowi, Cadiz. Tuż przed przerwą podwyższył Trejo. I choć w tym spotkaniu nie padło już więcej bramek, to nie zabrakło kontrowersji. Rayo po czerwonej kartce momentami broniło się wręcz rozpaczliwie. Pod koniec meczu Esteban Saveljich zagrał ręką w polu karnym, jednak sędziowie uznali, to zagranie za przypadkowe i awans Rayo stał się faktem.

Ten zespół ma duszę, ma serce. To był bardzo trudny rok, ale nam się udało. Zagraliśmy bardzo odważnie i chłopcy zasłużyli na zwycięstwo – Tak sukces skwitował trener, który zaliczył swój pierwszy awans do hiszpańskiej elity.

KLUCZOWI PIŁKARZE

Każdy zespół powinien mieć piłkarza, którego nazwisko sprawia, że na myśl przychodzi klub. Kimś takim dla Rayo jest właśnie Oscar Trejo, który z tym klubem zaliczył wiele wzlotów, ale i bolesne upadki. Co ciekawe, zaliczył trzeci awans do Primera Division. Wcześniej ta sztuka udała mu się w sezonach 10/11 oraz 17/18. Tylko jeden piłkarz w historii hiszpańskiej piłki zaliczył więcej awansów do elity. Mowa o Cocie, który awansował w sezonach 88/89, 91/92, 94/95 i 98/99.

– W wielkich meczach pojawiają się piłkarze jego poziomu. Oscar z wielką pewnością siebie zakończył sezon i musimy to wykorzystać” – to słowa trenera Rayo o Oscarze Trejo, który w przeszłości został nazwany cichym liderem i taki pseudonim przylgnął do Argentyńczyka, który jest bardzo szanowany w otoczeniu Rayo. Trejo, choć dużo nie mówi, nie krzyczy, to wykonuje świetną robotę na boisku i poza nim udziela licznych rad pozostałym graczom. Szczególnie współpracę z nim chwali sobie Comesaña, który w ostatnim czasie wykonał duży skok jakościowy.

Warto też zwrócić uwagę na skrzydłowych Isi Palazona oraz Alvaro Garcię. Łączą ich skromne warunki fizyczne, ale również duża szybkość i zwrotność. Isi długo czekał na szansę gry na poziomie drugiej ligi hiszpańskiej. Ostatecznie wywalczył ją sobie na boisku, awansując po barażach z Ponferadiną. Pół roku po awansie przeniósł się do Rayo, gdzie miał wejść w buty Embarby, który za grube pieniądze przeszedł do Espanyolu. Isi potrzebował czasu na aklimatyzację w nowym zespole, ale w końcu jego gwiazda rozbłysła. Ponadto jego zasługą jest szybka integracja z grupą Frana Gutierreza (kuzyna Koke), lewego obrońcy wypożyczonego z Realu, z którym znał się z Ponferadiny.

Garcia jest najdroższym piłkarzem w historii klubu. W sezonie 18/19 zapłacono za niego 4,5 mln euro. Przychodził z Cadiz, z którym mocno jest związany. Poprzedni sezon w jego wykonaniu był przeciętny, ale w rozgrywkach 20/21 po prostu błyszczał. Był drugim zawodnikiem w lidze pod względem liczby asyst, ustępując jedynie byłemu koledze z zespołu, Adrianowi Embarbie.

W zespole brakuje jednak goleadora. Żaden z napastników znajdujących się obecnie w kadrze Rayo nie aspiruję do takiego miana. Z tego też powodu ciężar zdobywania bramek rozłożył się na pozostałych piłkarzy, a najlepszym strzelcem w zespole był Isi. Leonardo Ulloa najlepsze lata ma już za sobą, Andres Martin wciąż musi się wiele nauczyć, a Yacime Qasmi ma już swoje lata i ciężko oczekiwać, że nagle po trzydziestce wykona duży skok jakościowy.

PRĘŻNIE DZIAŁAJĄCA SPOŁECZNOŚĆ

Tożsamością klubu jest wyznawanie wartości pokroju chęci niesienia pomocy sąsiadom, pomocy słabszym, tworzenia jednej wielkiej społeczności. Być może wiele osób nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, jak bardzo rodzinny jest to klub. Przezwyciężył niejeden kryzys i potrafił zapobiec kolejnym. W sezonie 10/11 klub stanął na granicy bankructwa. Piłkarze oraz pracownicy przez wiele miesięcy nie otrzymywali wynagrodzeń, jednak poczucie życia we wspólnocie sprawiło, że kwestie finansowe zeszły na drugi plan i piłkarze pomimo braku pieniędzy wywalczyli awans.

Rok 2020 był kolejnym rokiem ukazującym silne więzi. Pandemia sprawiła, że wielu ludzi potrzebowało wszelkiej pomocy, na czele z brakiem jedzenia. Grupa Tribu VK poprzez WhatsAppa koordynowała niesienie pomocy osobom chorym na covid oraz pomocy osobom starszym, które szczególnie są narażone na działanie COVID-19. Powstawały liczne spiżarnie żywnościowe, których w szczycie było aż 61. Postawa godna podziwu nie umknęła uwadze Parlamentu Europejskiego, który nagrodził sąsiedzką sieć wsparcia.

W przeszłości klub za sprawą Jemeza pomagał spłacać należności starszej kobiety, której groziła eksmisja, więc podejście wspólnotowe jest czymś, co od dawna łączy fanów Rayo. Ponadto od lat 90. klub bierze aktywny udział w kampaniach przeciwko rasizmowi m.in. w obchodach dnia walki z rasizmem.

W kwietniu doszło do nietypowego zdarzenia. Santiago Abascal, lider ultraprawicowej partii VOX został zaproszony do jednej z lóż stadionowych przez samego właściciela Rayo. To nie spodobało się jednej z grup kibicowskich, która postanowiła w dość ostentacyjny sposób posprzątać po wizycie Abascal, którego poglądy w znacznym stopniu odbiegają od poglądów wcześniej wspomnianej grupy. Sprawę próbował wyciszyć Presa następującymi słowami:

„Zadzwonili, mówiąc, że chcą przyjść, okazali zainteresowanie i wydawało mi się to dobre, ponieważ Rayo to zespół otwarty na wszystkich”. Od tego momentu kurz nieco opadł, lecz niesmak kibiców pozostał.

TRANSFERY

O dość ograniczonym potencjale Rayo świadczą już same ruchy transferowe. Sprowadzono zawodników znanych z drugiego poziomu rozgrywkowego.Wykupiono z Realu Frana Garcię, który błyszczał w drugiej lidze. Sprowadzono również duet z Fuenlabrady – Pathe Cisse i Randiego Ntekę. Temat transferu Nteki był już w 2017, kiedy miał trafić do rezerw Rayo, ale z powodów formalnych nie doszło do podpisania umowy i wówczas trafił do Fuenlabrady.Nteka może grać występować zarówno na pozycji ofensywnego pomocnika, jak i napastnika. Problemem Nteki jest liczba popełnianych przez niego fauli. W poprzednim sezonie popełnił najwięcej fauli spośród wszystkich piłkarzy drugiej ligi hiszpańskiej. Pathe Ciss jeszcze częściej łapie żółte kartki. W poprzednim sezonie uzbierał ich aż 18 i 4 razy opuścił boisko z powodu obejrzenia drugiego żółtego kartonika w meczu.

Na początku tygodnia głośno było o potencjalnych wypożyczeniach Kevina Rodriguesa i Martina Marquelanza i rzeczywiście Rayo uzgodniło warunki wypożyczenia tych piłkarzy z Realu Sociedad. Z pewnością podniosą rywalizację w zespole.

Raúl Martín Presa, czyli prezes Rayo negocjował przyjścia Miguela de la Fuente i Sergiego Guardioli, ale sprawy nie nabrały rozpędu. Na wokandzie pojawiał się również temat Rodrigo Riquelme z Atletico, który poprzedni sezon spędził na wypożyczeniu do grającego w Championship Bournemouth. Hiszpan swego czasu był uznawany za wielki talent, ale jego kariera nie może nabrać rozpędu. Teraz ma 21 lat i chciałby spróbować swoich sił na poziomie La Liga, jednak niewykluczone, że trafi na drugi poziom, ponieważ pyta o niego również Saragossa, a tam teoretycznie miałby o łatwiej o grę. 

ROKOWANIA

Po zakończeniu sezonu 20/21 wciąż nie było wiadomo, czy Iraola pozostanie w klubie, lecz były ku temu przesłanki. Tak jak zapowiedział prezes klubu, zasiedli do negocjacji, które zakończyły się sukcesem. Taki obrót spraw ucieszył kibiców Rayo, u których Iraola zaskarbił sobie sympatię dzięki zrobieniu wyniku ponad stan.

Piłkarze Rayo poprzez udział w barażach przedłużyli sobie sezon 20/21 o mniej więcej trzy tygodnie, ale nie powinno się to odbić na sezonie 21/22. W poprzednim roku Elche, które również awansowało po play-offach, miało zdecydowanie mniej czasu, robiło transfery na wariackich papierach, ale ostatecznie zdołało się utrzymać, więc wszystko w nogach piłkarzy i w rękach prezesa Rayo tym bardziej, że drużyn typowanych w walkę o utrzymanie jest wiele, więc zdecydują detale.

PAWEŁ OŻÓG

fot. Newspix

Najnowsze

Hiszpania

Hiszpania

Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Patryk Stec
10
Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Komentarze

12 komentarzy

Loading...