Pewnie wielu z was zastanawia się, co czeka Krystiana Bielika po transferze do Arsenalu. Gra w juniorach? Ławka w pierwszej drużynie? A może wypożyczenie? Póki co wszelkie dywagacje mają tyle samo sensu, co wróżenie z fusów. Zamiast tego możemy przyjrzeć się jak radzili sobie w Arsenalu poprzednicy Bielika – młodzi piłkarze ściągani do Kanonierów za spore pieniądze.
Nie będziemy oczywiście skupiać się na każdym młodym graczu, który trafił do Arsenalu. Wzięliśmy pod lupę tylko tych, którzy przenieśli się do Anglii mając maksymalnie osiemnaście lat i kosztowali Arsenal przynajmniej milion euro, a najwięcej 5 baniek, by nie porównywać Krystiana np. do Chamberlaina, który kosztował kilkanaście milionów.
Denilson – Sao Paulo, defensywny pomocnik, 5 milionów euro, 18 lat w chwili tranferu
Jako siedemnastolatek wyróżniał się na tyle, że był regularnie powoływany do reprezentacji U-17 Brazylii, w której zaliczył sześć spotkań. Wenger opisał go jako połączenie Tomasa Rosickiego i Gilberto, a sam piłkarz z miejsca został włączony do pierwszej drużyny. Jego start w Kanonierach był idealny – szybko zadebiutował w Pucharze Ligi, a krótko potem w Premier League. Jednak mimo, że regularnie pojawiał się na boisku, to wyglądało na to, że zatrzymał się w rozwoju – aż w końcu stracił miejsce na rzecz młodszego Jacka Wilshere’a.
W 2011 Denilson uznał, że nie jest doceniany w Arsenalu i powiedział, że ma zamiar odejść z klubu do jakiejkolwiek europejskiej drużyny, która gra w Lidze Mistrzów. Niestety nikt się po niego nie zgłosił, więc biedaczek udał się na zesłanie do Sao Paulo, z którym związał się na stałe po tym, jak Arsenal rozwiązał z nim kontrakt.
Wellington Silva – Fluminense, napastnik, 4 miliony euro, 18 lat
Biorąc pod uwagę to, ile Brazylijczyk kosztował Arsenal mogło się wydawać, że ktoś taki szybko dostanie chociaż szansę debiutu. Rzeczywistość okazała się dla Silvy mniej przyjemna – od transferu minęły już cztery lata, a Wellington jeszcze nie pojawił się na boisku w koszulce Arsenalu. Tak naprawdę nie miał on nawet okazji dobrze poznać swoich nowych kolegów – już sześć dni po przejściu do Kanonierów został wysłany na wypożyczenie do Levante, gdzie zaliczył oszałamiające 39 minut na boisku przez cały sezon.
I na tym póki co opiera się jego kariera, każdego lata wraca do Anglii, po czym praktycznie od razu jest wypożyczany do kolejnego hiszpańskiego klubu – do tej pory odwiedził już Alcoyano, Ponferradinę i Real Murcia, a obecnie siedzi w Almerii. Całe życie na walizkach. Powód? Problemy z otrzymaniem pozwolenia na pracę w Anglii, które dostał dopiero niedawno – od kolejnego sezonu będzie mógł w końcu grać na boiskach Premier League.
Alex Song – SC Bastia, defensywny pomocnik, 4 miliony euro, 18 lat
Song zaliczył w Arsenalu wzorową karierę – dostał kilka szans już w swoim pierwszym roku w Anglii, potem został wypożyczony do Charlton Athletic. Z każdym kolejnym rokiem Wenger coraz bardziej na niego stawiał, a w trzecim sezonie od dołączenia do Arsenalu Song był już podstawowym graczem. Z czasem stał się jednym z kluczowych graczy Kanonierów i pewnie byłby nim nadal, gdyby nie zgłosiła się po niego Barcelona. Zdecydowanie jeden z lepszych tego typu transferów w wykonaniu Wengera.
Cesc Fabregas – Barcelona, środkowy pomocnik, 3.2 miliona euro, 16 lat
W przypadku Fabregasa nie ma raczej sensu się specjalnie rozpisywać, każdy orientuje się jak to w jego wypadku wyglądało. Kto wie, czy to nie najlepszy transfer młodego gracza w historii Arsenalu – kosztował niewiele, a szybko stał się kluczową postacią i gdyby nie skusił się na powrót do Barcelony, to pewnie byłby jedną z największych legend klubu.
Jak wyglądał rozwój jego kariery? Zadebiutował w pierwszym sezonie po przejściu do Arsenalu, choć grał wówczas jedynie w Pucharze Ligi. Jednak już w drugim sezonie, mając zaledwie 17 lat, stał się podstawowym piłkarzem i grał zarówno w Premier League, jak i Lidze Mistrzów.
Fran Merida – Barcelona, ofensywny pomocnik, 3.2 miliona euro, 15 lat
W teorii podobna sytuacja do Fabregasa – trafił do Arsenalu z tego samego klubu i za tę samą kwotę, do tego w podobnym wieku. Niestety w przeciwieństwie do Cesca, Fran zupełnie sobie nie poradził. Zadebiutował mając 17 lat w Pucharze Anglii, jednak Wenger doszedł do wniosku, że nie nadaje się jeszcze do jego drużyny i wypożyczył go do Realu Sociedad. Po powrocie z Hiszpanii Merida spędził w Arsenalu dwa kolejne sezony, w czasie których praktycznie nie pojawiał się na boisku. Niezadowolony z braku szans nie chciał przedłużyć kontraktu z Arsenalem i odszedł na zasadzie wolnego transferu do Atletico Madryt, ale Rojiblancos także szybko doszli do wniosku, że nie jest to materiał na sensownego piłkarza. Obecnie gra w rezerwach Atletico Paranaense. I to chyba najlepszy komentarz. Kasa w błoto.
Håvard Nordtveit – Haugesund, defensywny pomocnik, 3 miliony euro, 17 lat
Nordtveit to piłkarz, który najbardziej ze wszystkich na tej liście przypomina Bielika. Zgadza się wiek, kwota transferu i pozycja na której obaj grają. Norweg zaliczył w Haugesund zaledwie 9 meczów ligowych, więc także pod tym względem widać pewną analogię.
Jak sobie poradził w Arsenalu? Początki miał świetne. Został kapitanem rezerw, powołano go także na jeden mecz pierwszej drużyny, choć cały przesiedział na ławce. Drugi sezon to półroczne wypożyczenie do Salamanki, a potem do Lillestrom. Następnie rok spędzony w 1. FC Nurnberg i koniec kariery Nordtveita w Arsenalu – w wieku 20 lat sprzedano go za około 1 milion euro do Borussii Monchengladbach. Bez szału, choć obecnie całkiem nieźle radzi sobie w Bundeslidze.
Carlos Vela – Guadalajara, napastnik, 3 miliony euro, 17 lat
Vela wpadł w oko skautom Arsenalu na Mistrzostwach Świata U-17, podczas których został królem strzelców. Pozwolenie na pracę w Anglii dostał dopiero w maju 2008 roku, a do tego czasu był wypożyczany do Celty (gdzie nie wystąpił nawet w jednym spotkaniu), Salamanki i Osasuny. Początki w barwach Arsenalu miał niezłe – już w pierwszym sezonie zaliczył hattrick w meczu Puchar Ligi i rozegrał, biorąc pod uwagę jego wiek, sporo spotkań.
Niestety był to nie tylko jego pierwsze, ale także najlepszy sezon w Kanonierach – w kolejnym grał już znacznie mniej, aż w końcu wypożyczono go do West Bromwich Albion, a potem do Realu Sociedad, który ostatecznie wyłożył za niego około 14 baniek. Także finansowo – świetny transfer ze strony Arsenalu, natomiast jeśli chodzi o aspekt czysto piłkarski – słabizna.
Gilles Sunu – LB Châteauroux, napastnik, 1.5 miliona euro, 16 lat
Francuz całkiem nieźle radził sobie w rezerwach Arsenalu, jednak okazał się zdecydowanie zbyt słaby by na stałe zagościć w Londynie. Gdy miał 18 lat zaliczył dwa występy w koszulce Kanonierów – jeden w Pucharze Ligi i jeden… w Lidze Mistrzów, przeciwko Olympiakosowi. I to by było na tyle – potem wysłano go na wypożyczenie do Derby County, następnie do Lorient, a francuski klub odkupił go od Arsenalu za 1.5 miliona euro.
Philippe Senderos – Servette FC, środkowy obrońca, 1.5 miliona, 18 lat
Szwajcar na swoją szansę w Arsenalu musiał trochę poczekać – zadebiutował dopiero pod koniec drugiego sezonu spędzonego w Anglii, a do tego czasu ogrywał się w rezerwach. Rozegrał w Kanonierach ponad sto spotkań, jednak ciężko mówić o tym, by ten transfer był udany – w jego przypadku absolutnie nie ma mowy o szwajcarskiej solidności. Popełniał dużo głupich błędów, emanował drewniactwem, często dostawał czerwone kartki i w pewnym momencie postawiono na nim krzyżyk. Zaliczył kilka niezbyt udanych wypożyczeń, aż w końcu za darmo oddano go do Fulham.
Damian Martinez – Atletico Independiente, bramkarz, 1.5 miliona euro, 18 lat
Mimo tego, że Martinez dołączył do Arsenalu w 2010 roku, na swój debiut musiał poczekać aż do 2012, a potem zaliczył dwa wypożyczenia – nic zresztą dziwnego, bramka Kanonierów była w tym czasie dość mocno obsadzona. Zresztą nadal jest, bo raczej nie ma co się spodziewać, że Argentyńczyk wygryzie z niej Szczęsnego i Ospinę. Mimo wszystko nadal jest młody, więc być może zrobi jeszcze karierę w Arsenalu – zwłaszcza, że gdy pojawiał się w tym sezonie między słupkami w meczach Ligi Mistrzów i Premier League, to wyglądał na faceta, który potrafi bronić.
Ignasi Miquel – UD Cornella, środkowy obrońca, 1.25 miliona euro, 16 lat
Kariera Miquela to lekka sinusoida. Zaczął mocno – jako siedmiolatek grał w akademii Barcelony, gdzie po pięciu latach uznano jednak, że nic z niego nie będzie. Puszczono go do Cornelli, a tam zwrócił na siebie oko scoutów Arsenalu. Niestety od dołączenia do ekipy z Londynu zaliczył kolejny dołek – spędził w Kanonierach pięć lat, w międzyczasie na rok trafił do Leicester, a koszulkę Arsenalu zakładał na mecze rzadziej niż przeciętny fan tej drużyny. Tyle dobrego, że jego transfer zdołał się zwrócić – w poprzednim okienku transferowym został sprzedany do Norwich za 1.9 miliona euro. Póki co mimo 22 lat na karku nie potrafi się przebić nawet w drużynie Kanarków, gdzie nie zawsze łapie się na ławkę rezerwowych i nie zagrał nawet minuty w rozgrywkach ligowych.
Pedro Botelho – Figueirense, lewy obrońca, 1.2 miliona euro, 18 lat
Po tym jak trafił do Arsenalo, Botelho myślał pewnie, że czeka go niesamowita kariera. Niestety z wielkich planów nic nie wyszło – nigdy nie dostał pozwolenia na pracę w Anglii, jako piłkarz Kanonierów zwiedził pięć klubów w Hiszpanii, aż w końcu został oddany za darmo do Atletico Paranaense. Wtopa.
Francis Coquelin – Stade Laval, defensywny pomocnik, 1 milion euro, 17 lat
Kolejny promyk nadziei na to, że Bielik poradzi sobie w Londynie. Francuz został wypatrzony przez scoutów podczas meczu eliminacyjnego do Euro u17. Coquelin dołączył do Arsenalu w 2008 roku i zadebiutował już w pierwszym sezonie – zagrał 20 minut w meczu Puchar Ligi. W kolejnym wystąpił w trzech meczach pucharowych – i tyle. Przed startem następnych rozgrywek wypożyczono go na rok do Lorient, gdzie radził sobie na tyle dobrze, że gdy miał 20 lat postanowiono dołączyć go do pierwszego zespołu Arsenalu. Jednak po powrocie do Anglii szału nie było – głównie przesiadywał na ławce rezerwowych, aż przed sezonem 2013/14 ponownie wypożyczono go, tym razem do Freiburga. Przed obecnymi rozgrywkami został wysłany do Charlton Athletic, jednak w grudniu ściągnięto go z powrotem do Londynu ze względu na plagę kontuzji w Arsenalu. I Francuz póki co wykorzystuje swoją szansę – w trzech ostatnich meczach grał od początku do końca i zebrał za swoje występy niezłe noty.
* * *
Jak widać ciężko o jakąś prawidłowość w przypadku transferów młodych graczy do Arsenalu. Niektórzy młodzi z miejsca sprawdzili się w Londynie, inni bez większych efektów siedzieli w klubie przez kilka lat, a jeszcze inni wystrzelili dopiero po opuszczeniu Kanonierów. Jak będzie w przypadku Bielika? Tak naprawdę każdy scenariusz jest w tej chwili możliwy. Biorąc pod uwagę problemy Arsenalu na pozycji defensywnego pomocnika – może już w przyszłym sezonie dołączyć do pierwszej drużyny, choć równie prawdopodobne jest to, że zablokuje go Coquelin, o ile Francuz utrzyma niezłą formę. Warto też z pewnym dystansem patrzyć na ewentualne sukcesy Bielika w postaci gry w Pucharze Anglii, czy kapitańskiej opaski w drużynie rezerw – jak pokazuje historia, nie jest to jakimkolwiek wyznacznikiem kariery w Arsenalu.
A nam pozostaje trzymać kciuki za to, że Polak zrobi karierę bliższą tej Fabregasa i Songa, niż Sunu i Meridy.