Nieustraszony Charles Barkley. Subtelny Dirk Nowitzki, charyzmatyczny Kevin Garnett, błyskotliwy Kevin McHale, legendarny Bob Pettit. Przed wami kolejny odcinek naszego mini-cyklu rankingów, w ramach którego wybieramy 50 najlepszych koszykarzy w historii z podziałem na pozycję. Dzisiaj przedstawiamy wam 10 najwybitniejszych silnych skrzydłowych wszech czasów.
Zanim jednak przejdziemy do sedna sprawy, słówko o wczorajszym głosowaniu. My wskazaliśmy Magica Johnsona jako najlepszego rozgrywającego w dziejach NBA i z ankiety wynika, że podzielacie tę opinię. Były gracz Los Angeles Lakers otrzymał blisko 50% głosów. Dalej uplasował się John Stockton (według nas numer pięć), a za jego plecami Stephen Curry. Daleko w tyle Isiah Thomas oraz Oscar Robertson.
10 NAJLEPSZYCH SILNYCH SKRZYDŁOWYCH W HISTORII NBA
No to co, chyba czas startować z rankingiem?
Jak zawsze przy paru zawodnikach można mieć wątpliwości co do pozycji, bo grali oni zarówno jako silni skrzydłowi, jak i jako centrzy. Staraliśmy się zatem przyporządkować poszczególnych koszykarzy zgodnie z tym, jak zwykło się to powszechnie czynić za oceanem. Nie ma sensu dokładać dodatkowego chaosu i przykładowego rozpatrywać Tima Duncana wśród centrów, skoro od lat powszechnie wymienia się go w gronie najlepszych silnych skrzydłowych w dziejach.
Okej, to tyle spraw technicznych. Ruszamy.
Spis treści
10. DOLPH SCHAYES
Zrewolucjonizował koszykówkę. Jego fenomen polegał na tym, że cały czas pozostawał w ruchu, podczas gdy inni podkoszowi po prostu zapuszczali korzenie w pomalowanym i oczekiwali tam na podania
Jim Boeheim
Jedna z największych koszykarskich postaci lat 50., gdy NBA dopiero raczkowała.
Choć Dolph Schayes był – jak na swoje czasy – atletycznie zbudowanym i wysokim zawodnikiem, nominalnym podkoszowym, to z zamiłowaniem szukał swoich szans w rzutach z dystansu, co zdecydowanie wyróżniało go na tle ligowej konkurencji. Można się w sumie dzisiaj zastanawiać, na ile było to uzasadnione od strony statystycznej, ostatecznie Schayes punktował ze skutecznością nieprzekraczającą 40%, no ale naturalnie pół wieku temu nikt w NBA nie zaprzątał sobie jeszcze głowy tak precyzyjnymi analizami. Pewne jest jedno – gracz Syracuse Nationals właściwie z miejsca wyrósł na jedną z największych gwiazd rozgrywek i błyszczał w lidze przez przeszło dekadę. W 1955 roku Schayes poprowadził swój zespół do mistrzostwa NBA.
Trudno umieścić Schayesa wyżej, biorąc pod uwagę, iż występował w lidze, która nie cieszyła się jeszcze szczególną popularnością w Stanach Zjednoczonych. Tak czy owak, w realiach swojej epoki Dolph bez dwóch zdań był gigantem, co docenić po prostu trzeba.
Dolph Schayes – statystyki:
Dolph Schayes – dorobek:
- mistrz NBA (1955)
- 12 wyborów do Meczu Gwiazd (1951-1962)
- 6 razy w All-NBA First Team (1952-55, 1957-58)
- 6 razy w All-NBA Second Team (1950-51, 1956, 1959-61)
- tytuł najlepszego zbierającego (1951)
9. GIANNIS ANTETOKOUNMPO
W dzisiejszej NBA nikt nie gra twardziej od niego
Charles Barkley
Jeden z tych zawodników, których naprawdę trudno jest zaszufladkować do konkretnej kategorii, no ale skoro portal Basketball Reference przez cztery ostatnie sezony traktuje Giannisa Antetokounmpo (Janisa Andetokunmbo) jako nominalnego silnego skrzydłowego, to nie będziemy się kłócić.
Zapytacie: nie za wcześnie? Odpowiemy: być może, ale nie mogliśmy się powstrzymać. Ostatecznie mówimy o zawodniku, który pozwolił ekipie Milwaukee Bucks odzyskać mistrzowski tron w NBA po półwieczu posuchy i nie potrzebował do tego łączenia sił z innymi super-gwiazdami na rynku wolnych agentów. Na dodatek po pierścień sięgnął w wielkim stylu. Występ Giannisa w szóstym starciu finałów przeciwko Phoenix Suns już przeszedł do legendy.
Antetokounmpo ma zatem na swoim koncie mistrzostwo. Ma tytuły MVP sezonu zasadniczego, był wybierany najlepszym defensorem rozgrywek. Nie jest zawodnikiem pozbawionym słabości – rzuty trzypunktowe i osobiste pozostają jego piętą achillesową. Ale to wciąż zaledwie 27-latek. Jeżeli pozostanie na fali wznoszącej, za kilka lat trzeba będzie go już umieścić na podium wśród najwybitniejszych silnych skrzydłowych w dziejach.
A kto wie, może i na pierwszym miejscu?
Giannis Antetokounmpo – statystyki:
Giannis Antetokounmpo – dorobek:
- mistrzostwo NBA (2021)
- MVP finałów NBA (2021)
- MVP sezonu zasadniczego (2019, 2020)
- 5 wyborów do Meczu Gwiazd (2017-21)
- MVP Meczu Gwiazd (2021)
- 3 razy w All-NBA First Team (2019-21)
- 2 razy w All-NBA Second Team (2017-18)
- Najlepszy Obrońca Sezonu (2020)
- 3 razy w NBA All-Defensive First Team (2019-21)
- raz w NBA All-Defensive Second Team (2017)
- Największy Progres Sezonu (2017)
8. ELVIN HAYES
Elvin zawsze postępuje zgodnie ze swoimi emocjami, nie rozumem. Jednego dnia potrafił być najbardziej posłusznym podopiecznym na świecie, a następnego nie dało się już z nim dogadać i robił wszystko po swojemu
Del Harris
Swój najsłynniejszy występ Elvin Hayes zaliczył jeszcze w college’u. 20 stycznia 1968 roku jego Houston Cougars w wielkim stylu pokonali faworyzowanych UCLA Bruins w pierwszym meczu koszykówki uniwersyteckiej, jaki doczekał się transmisji w ogólnokrajowej telewizji. Z trybun spotkanie obserwowało przeszło 50 tysięcy widzów. Hayes tamtego wieczora całkowicie zdominował największą gwiazdę ekipy z UCLA, Lew Alcindora (późniejszego Kareema Abdul-Jabbara). Zdobył 39 punktów i zebrał 15 piłek, przerywając tym samym niebywałą passę rywali. Bruins byli bowiem niepokonani od 47. spotkań.
Po przejściu na zawodowstwo Hayes miał jednak problem, by wyjść z cienia Alcindora.
W premierowym sezonie zanotował średnio 28,5 punktu oraz 17 zbiórek na mecz, a jednak najlepszym debiutantem wybrany został Wes Unseld, który na dodatek zgarnął również nagrodę dla MVP sezonu zasadniczego, całkowicie przyćmiewając Hayesa. A potem rozpoczęła się era Abdul-Jabbara. “Big E” oczywiście wyrósł na jedną z największych postaci w lidze, lecz nie na gwiazdę numer jeden. Na dodatek wypominano mu, iż gaśnie w kluczowych momentach, a jego zamiłowanie do oddawania wielkiej liczby rzutów w każdym meczu bardziej szkodzi niż pomaga w połączeniu z bardzo przeciętną skutecznością.
W połowie lat 70. Hayes i Unseld połączyli siły w ekipie Washington Bullets. Co naturalnie przełożyło się na kilka mistrzowskich szans w play-offach. W 1975 roku Bullets zostali jednak zezłomowani w finałach przez Golden State Warriors, a cztery lata później przegrali w konfrontacji z Seattle SuperSonics. Na swoje szczęście w 1978 roku udało im się zatriumfować nad ekipą Seattle po dramatycznej, siedmiomeczowej batalii. W decydującym spotkaniu “Big E” zawiódł wprawdzie na całej linii, lecz uratowali go koledzy – Unseld oraz Bob Dandridge. Ten pierwszy został nagrodzony tytułem MVP finałów. Hayes nie przejął się jednak zbytnio, iż kolejne indywidualne wyróżnienie przeszło mu koło nosa. – Cokolwiek jeszcze o mnie kiedyś powiecie, będziecie musieli dodać, że “Big E” jest mistrzem. Że “Big E” nosi pierścień! – wykrzykiwał w kierunku swoich krytyków po zakończeniu spotkania.
Patrząc tylko na liczby – pewnie Hayes powinien uplasować się jeszcze wyżej. Ale jeśli wgryźć się w rozmaite konteksty towarzyszące jego karierze, ósma lokata wydaje się być mimo wszystko idealna. Na załapanie się do rankingu zasłużył, lecz krąży wokół jego postaci kilka poważnych znaków zapytania.
Elvin Hayes – statystyki:
Elvin Hayes – dorobek:
- mistrzostwo NBA (1978)
- 12 wyborów do Meczu Gwiazd (1969-80)
- 3 razy w All-NBA First Team (1975, 1977, 1979)
- 3 razy w All-NBA Second Team (1973-74, 1976)
- 2 razy w NBA All-Defensive Second Team (1974-75)
- tytuł najlepszego strzelca NBA (1969)
- dwa tytuły najlepszego zbierającego NBA (1970, 1974)
7. KEVIN McHALE
To najlepszy silny skrzydłowy, przeciwko jakiemu kiedykolwiek grałem
Charles Barkley
Zjawiskowy technik.
Liczba sztuczek, jakie Kevin McHale potrafił zastosować pod koszem, w połączeniu z jego kapitalną pracą nóg, czyniła z niego koszmar właściwie dla każdego obrońcy. Dość powiedzieć, że w latach 1987-88 skrzydłowy Boston Celtics dwa razy zakończył sezon zasadniczy ze skutecznością na poziomie 60%. To pułap osiągany na ogół przed podkoszowych ograniczających się do prostych akcji w ofensywie i generalnie rzadko oddających rzuty. Tymczasem McHale był drugą ofensywną opcją w ekipie z Massachusetts. Idealnie funkcjonował jako partner Larry’ego Birda i Roberta Parisha.
Dlaczego zatem nie umieszczamy go wyżej w naszym rankingu? Cóż, jego prime trwał dość krótko. Dwa ze swoich trzech mistrzowskich pierścieni McHale zdobył jeszcze jako zmiennik, a pod koniec lat 80. poważnie uszkodził stopę i tak naprawdę już nigdy nie powrócił do dawnej sprawności. Być może brakowało mu też trochę drapieżności. Parcia, by być liderem pełną gębą, bo z pewnością w szczytowym okresie swojej kariery należał do najlepszych zawodników w NBA. Ale z drugiej strony, czy wówczas byłby w stanie podporządkować się w szatni Birdowi? Pewnie nie.
Kevin McHale – statystyki:
Kevin McHale – dorobek:
- 3 mistrzostwa NBA (1991, 1984, 1986)
- 7 wyborów do Meczu Gwiazd (1984, 1986-91)
- raz w All-NBA First Team (1987)
- 3 razy w NBA All-Defensive First Team (1986-88)
- 3 razy w NBA All-Defensive Second Team (1983, 1989-90)
- dwa razy Najlepszy Zmiennik Sezonu (1984-85)
6. BOB PETTIT
Zacząłem naprawdę doceniać moje osiągnięcia dopiero po czasie. Wtedy byłem po prostu zadowolony, a teraz uważam, że dokonałem wyjątkowych rzeczy
Bob Pettit
Wielu ekspertów powątpiewało, czy Bob Pettit w ogóle sprawdzi się w realiach NBA. Urodzony w Luizjanie skrzydłowy sprawdził się w niej jednak tak znakomicie, że ci sami eksperci nabrali z pewnością uzasadnionych wątpliwości, czy powinni dalej być ekspertami.
W lidze zawodowej Pettit spędził w sumie jedenaście sezonów i ani razu jego średnia punktów na mecz nie spadła poniżej 20. Biorąc pod uwagę emerytowanych zawodników, takim osiągnięciem może się pochwalić jedynie dwóch: Alex Groza, który w NBA grał zaledwie przez dwa lata, a także Michael Jordan, który w sezonie 2002/03 zdobywał średnio dokładnie 20 punktów na mecz w ekipie Washington Wizards. Ta ciekawostka dość dobrze obrazuje, na jaki poziom wzniósł się Pettit na przełomie lat 50. i 60. ubiegłego stulecia. Przede wszystkim w barwach St. Louis Hawks, gdzie występował przez całą karierę.
Nie zapracował na status równie wielkiej legendy basketu jak Bill Russell tylko dlatego, że… Russell i jego Boston Celtics regularnie prali mu tyłek w play-offach. Pikanterii całej historii dodaje zresztą fakt, że formalnie to właśnie Hawks wybrali Russella w drafcie w 1956 roku, lecz przekazali go “Celtom” w ramach uzgodnionej wcześniej wymiany za Eda Macauleya oraz Cliffa Hagana – świetnych zawodników, jednak nawet w połowie nie tak genialnych jak późniejszy jedenastokrotny mistrz NBA. Jedna z teorii na temat tej transakcji głosi, iż Hawks woleli budować zespół wokół graczy o białym kolorze skóry.
Summa summarum – Pettit w play-offach starł się z Celtics czterokrotnie. Zatriumfował raz, gdyż Russell nabawił się kontuzji stopy, która wykluczyła go z kilku spotkań. Tak czy owak, Pettit skończył karierę jako pierwszy zawodnik, który przekroczył barierę 20 tysięcy punktów w NBA.
Bob Pettit – statystyki:
Bob Pettit – dorobek:
- mistrzostwo NBA (1958)
- 2 razy MVP sezonu zasadniczego (1956, 1959)
- 11 wyborów do Meczu Gwiazd (1955-65)
- 4 razy MVP Meczu Gwiazd (1956, 1957-79, 1962)
- 10 razy w All-NBA First Team (1955-64)
- raz w All-NBA Second Team (1965)
- Najlepszy Debiutant Sezonu (1955)
- 2 tytuły najlepszego strzelca sezonu (1956, 1959)
- tytuł najlepszego zbierającego sezonu (1956)
5. CHARLES BARKLEY
Trzeba w siebie wierzyć. Ja wierzę, że jestem najprzystojniejszym facetem na świecie i niewykluczone, że mam rację
Charles Barkley
Jeżeli chodzi o czysto ofensywny talent, prawdopodobnie numer jeden całego zestawienia. Charles Barkley w ataku był po prostu świrem. Zdobywał punkty na wszelkie możliwe sposoby – po akcjach przeprowadzonych tyłem do kosza, rzutami z pół-dystansu, z dystansu. Z ponowień, z kontrataków. Serio – nie było sposobu, by powstrzymać zawodnika w tak unikatowy sposób łączącego w sobie nieprawdopodobną dynamikę z jeszcze większą siłą. Widać to zresztą najlepiej w zaawansowanych statystykach, gdzie Barkley na ogół bryluje. Choć on sam jest nieprzejednanym wrogiem analitycznego podejścia do koszykówki.
Okej, rzuty za trzy mógł sobie darować. No i w obronie nigdy nie błyszczał, zwłaszcza w sytuacjach jeden na jednego. Choć niewielu podkoszowych potrafiło mu dorównać w temacie zbiórek. “Sir Charles” na tablicach walczył, jakby jutra miało nie być. A trzeba pamiętać, że był bardzo niski jak na swoją pozycję.
Trochę niedoceniane są też dokonania Barkleya na płaszczyźnie asyst i przechwytów. Niewątpliwie należy go uznać za jednego z najwybitniejszych graczy w szybkim przejściu z obrony do ataku w całych dziejach NBA. No i – tak poza wszystkim – “Chuck” grał po prostu niezwykle spektakularnie. Oczywiście dopóki był u szczytu swych koszykarskich mocy, czyli przede wszystkim w barwach Philadelphia 76ers, a potem w Phoenix Suns. Po przeprowadzce do Houston Rockets nadal wykręcał przyzwoite statystyki, lecz problemy z kontuzjami i nadwagą sprawiły, iż przestał być równie eksplozywny jak dawniej.
Szkoda, że w 76ers nie obudowano go partnerami, z którymi mógłby realnie walczyć o mistrzowski pierścień. W play-offach z 1986 roku Barkley (rozgrywający wówczas drugi sezon w zawodowej lidze) notował średnio 25 punktów, 16 zbiórek, 5,5 asysty, 2,5 przechwytu i 1,5 bloku na mecz. Mimo to filadelfijczycy zostali zastopowani w półfinałach Konferencji Wschodniej po siedmiomeczowej batalii z Milwaukee Bucks. Później było już tylko gorzej.
A kiedy Barkley wreszcie dotarł do finałów NBA po przeprowadzce do Phoenix… Cóż, wtedy na jego drodze wyrósł Michael Jordan.
Charles Barkley – statystyki:
Charles Barkley – dorobek:
- MVP sezonu zasadniczego (1993)
- 11 wyborów do Meczu Gwiazd (1987-97)
- MVP Meczu Gwiazd (1991)
- 5 razy w All-NBA First Team (1988-91, 1993)
- 5 razy w All-NBA Second Team (1986-87, 1992, 1994-95)
- raz w All-NBA Third Team (1996)
- tytuł najlepszego zbierającego sezonu (1988)
- dwa złote medale Igrzysk Olimpijskich (1992, 1996)
4. DIRK NOWITZKI
Myślę, że Dirk stał się inspiracją dla całego pokolenia podkoszowych
Kobe Bryant
Czasami pojedyncze play-offy potrafią zmienić wszystko.
Gdyby nie mistrzowski sezon 2010/11 w wykonaniu Dallas Mavericks, pewnie Dirk Nowitzki do dzisiaj byłby przedstawiany jako mięczak. Zawodnik rozczarowujący w kluczowych momentach, gwiazdor szyty wyłącznie na miarę zasadniczej części rozgrywek. No ale jego “Mavs” w aurze wielkiej sensacji zastopowali w finałach Miami Heat ze świeżo skomponowanym tercetem LeBron – Wade – Bosh. I dzisiaj Dirka nikt już nie odważy się lekceważyć, co było niestety całkiem powszechne po tym, jak ekipa z Dallas przegrała finałową serię w 2006 roku. Przeciwko… Miami Heat.
Z dzisiejszej perspektywy widać, że Nowitzki na szczyt wspiął się tak naprawdę w ostatnim momencie. Gdy jego prime chylił się pomału ku końcowi. Zdążył – wywalczył mistrzowski pierścień w naprawdę spektakularnym stylu. No i potem nic już tak naprawdę nie musiał. Przede wszystkim – nie musiał opuszczać Dallas, by desperacko szukać mistrzowskiej szansy w towarzystwie młodszych od siebie gwiazd, jako druga lub trzecia opcja w ofensywie. Jako zawodnik spełniony mógł do końca swojej długiej kariery zakładać koszulkę Mavericks, z każdym kolejnym występem cementując status legendy klubu. I przy okazji całej NBA. W tym kontekście Nowitzki to być może najważniejszy europejski zawodnik, jaki kiedykolwiek trafił za ocean.
Ale nie tylko w tym kontekście należy postrzegać karierę Nowitzkiego jako przełomową. Jego gigantyczny sukces w NBA otworzył szeroko drzwi innym wysokim zawodnikom, którzy nie specjalizują się w zbiórkach, blokach czy akcjach pod obręczą. Efekty widać obecnie – dzisiaj w lidze aż roi się przecież od centrów czy silnych skrzydłowych, którzy grożą celnym rzutem za trzy punkty. W jakimś stopniu na pewno jest to zasługa Dirka. Jest coś doprawdy niesamowitego w tym, że ten tak długo lekceważony dryblas z Niemiec zdobył w sumie w NBA więcej punktów niż Wilt Chamberlain czy Shaquille O’Neal.
No i ten morderczy rzut z odchylenia…
Można oglądać w nieskończoność. Śmiercionośna broń. Rekompensująca niedostatki Dirka w defensywie.
Dirk Nowitzki – statystyki:
Dirk Nowitzki – dorobek:
- mistrzostwo NBA (2011)
- MVP finałów NBA (2011)
- MVP sezonu zasadniczego (2007)
- 14 wyborów do Meczu Gwiazd (2002-12, 2014-15, 2019)
- 4 razy w All-NBA First Team (2005-07, 2009)
- 5 razy w All-NBA Second Team (2002-03, 2008, 2010-11)
- 3 razy w All-NBA Third Team (2001, 2004, 2012)
3. KEVIN GARNETT
Patrzyłem na niego i myślałem: “jeśli trafię do NBA, chcę grać tak samo”
Chris Bosh
Z oceną całokształtu kariery Kevina Garnetta jest jeden problem. Nazywa się “Minnesota Timberwolves”.
Co tu kryć, działacze ekipy z Minneapolis w popisowy sposób zmarnowali najlepsze lata KG. Chyba nawet Charles Barkley nie ma tylu powodów do narzekań na funkcjonowanie Philadelphia 76ers za swych młodych lat. Garnett za czasów gry w Timberwolves – zwłaszcza na początku bieżącego stulecia – był fenomenalny po obu stronach parkietu, przede wszystkim w defensywie. Weźmy sezon 2003/04, gdy nagrodzono go tytułem MVP – silny skrzydłowy “Wilków” w zasadniczej części rozgrywek notował średnio 24 punkty, 14 zbiórek, 5 asyst, 1,5 odbioru i 2 bloki. Statystyki jak wyjęte z konsoli. W play-offach przełożyło się to na awans Timberwolves do finałów Konferencji Zachodniej. I chciałoby się tutaj zapytać: tylko? Ale dla Garnetta było to raczej “aż”.
Wcześniej Minnesota siedem razy z rzędu odpadła bowiem już w 1. rundzie play-offów. Progres wziął się stąd, że KG po latach niepowodzeń otrzymał jakiekolwiek poważne wsparcie – do drużyny dołączyli… 34-letni Sam Cassell oraz 33-letni Latrell Sprewell. Na naszpikowanych gwiazdami Los Angeles Lakers to było jednak za mało. Garnett znalazł na nich sposób dopiero po latach, gdy wylądował w Boston Celtics. Tam mistrzostwo zdobył już w pierwszym sezonie gry.
Gdyby nie kłopoty zdrowotne, które mocno skomplikowały jego karierę w ekipie z Bostonu, pewnie wielka trójka (Kevin Garnett – Paul Pierce – Ray Allen) dzielnie wspierana przez Rajona Rondo sięgnęłaby po więcej, niż tylko jeden mistrzowski tytuł. No ale to już gdybologia. Tak czy owak, KG zasługuje na najwyższe uznanie. Również z uwagi na charyzmę i zdolności przywódcze – to cechy, jakich nie należy lekceważyć w tego rodzaju rankingach, choć trudno je ująć cyferkami.
Kevin Garnett – statystyki:
Kevin Garnett – dorobek:
- mistrzostwo NBA (2008)
- MVP sezonu zasadniczego (2004)
- 15 wyborów do Meczu Gwiazd (1997-98, 2000-11, 2013)
- MVP Meczu Gwiazd (2003)
- 4 razy w All-NBA First Team (2000, 2003-04, 2008)
- 3 razy w All-NBA Second Team (2001-02, 2005)
- 3 razy w All-NBA Third Team (1999, 2007)
- Najlepszy Obrońca Sezonu (2008)
- 9 razy w NBA All-Defensive First Team (2000-05, 2008-09, 2011)
- 3 razy w NBA All-Defensive Second Team (2006-07, 2012)
- 4 tytuły najlepszego zbierającego sezonu (2004-07)
- złoty medal Igrzysk Olimpijskich (2000)
2. KARL MALONE
Co mnie najbardziej ekscytowało? Kiedy trener drużyny przeciwnej brał przerwę na żądanie i ściągał z boiska zawodnika, nad którym ja przed momentem wykonałem wsad
Karl Malone
Nigdy nie zdobył mistrzostwa NBA. Nie udało mu się to przed trzydziestką, gdy jego Utah Jazz notorycznie rozczarowywali w play-offach. Nie udało mu się to po trzydziestce, gdy wspiął się na wyżyny możliwości, został najlepszym zawodnikiem w lidze i dwukrotnie dotarł do finałów, gdzie powstrzymali go Chicago Bulls z przeklętym Michaelem Jordanem na czele. Wreszcie – nie udało mu się to w ostatnim sezonie spędzonym w lidze. 41-letni Karl Malone został zdradzony przez własny organizm, który przez tak wiele lat nie odmawiał mu posłuszeństwa. Rozsypał się zdrowotnie w play-offach, a nękani problemami wewnętrznymi Los Angeles Lakers – na papierze dysponujący składem marzeń – sromotnie polegli w starciu z Detroit Pistons.
Tak czy owak, trudno sobie wyobrazić, by “Listonosza” zabrakło w trójce najlepszych silnych skrzydłowych wszech czasów.
Malone przez długie lata gwarantował przeszło dwudziestopunktowy dorobek w każdym spotkaniu, dokładając też do tego mnóstwo zbiórek i co najmniej przyzwoitą liczbę asyst. Potrafił wydostawać się z podwojonego krycia (choć niekoniecznie w play-offach…). Jasne, posiadanie u boku tak rzetelnego rozgrywającego jak John Stockton wydatnie pomogło mu w wykręceniu fantastycznych statystyk, ale też nie było tak, że Malone po prostu żerował na świetnych dograniach kolegi. Obaj sobie pomagali. “Mailman” – zwłaszcza pod koniec lat 90. – umiał w pojedynkę kreować sobie dogodne sytuacje do oddania rzutu.
Nie jest to na pewno facet, którego należy przedstawiać młodym sportowcom jako wzór do naśladowania, jeżeli chodzi o postępowanie w życiu prywatnym. Historia jego życia zawiera wiele mrocznych kart. Jednak z czysto koszykarskiego punktu widzenia – Malone był profesjonalistą w każdym calu.
Chociaż łokciami mógł wymachiwać odrobinę rzadziej.
Karl Malone – statystyki:
Karl Malone – dorobek:
- 2 razy MVP sezonu zasadniczego (1997, 1999)
- 14 wyborów do Meczu Gwiazd (1988-98, 2000-02)
- 2 razy MVP Meczu Gwiazd (1989, 1993)
- 11 razy w All-NBA First Team (1989-99)
- 2 razy w All-NBA Second Team (1988, 2000)
- razy w All-NBA Third Team (2001)
- 3 razy w NBA All-Defensive First Team (1997-99)
- raz w NBA All-Defensive Second Team (1988)
- dwa złote medale Igrzysk Olimpijskich (1992, 1996)
1. TIM DUNCAN
Tim Duncan to drugi najlepszy koszykarz w historii NBA po Billu Russellu
Metta World Peace
Najnudniejsza super-gwiazda w historii zawodowego sportu? Być może. Tim Duncan nawet ksywy dorobił się nudnej. Umówmy się – “Big Fundamental” to jeden z tych pseudonimów, których nikt nigdy nie użył spontanicznie w luźnej rozmowie. Sprawdzają się one tylko w prasowych bądź internetowych tekstach. No i w zasadzie na zastrzeżeniach wobec przydomka możemy skończyć wyliczanie wad Tima Duncana. Poza tym – nie ma się do czego przyczepić.
W ofensywie? Bardzo dobry. Może nie od razu wybitny, ale wystarczająco skuteczny, by w primie zapewniać swojemu zespołowi przeszło 20 punktów na mecz. W obronie – po prostu kapitalny. Kiedy Duncan strzegł dostępu do obręczy, przeciwnikom San Antonio Spurs po prostu odechciewało się grać.
Powyższy występ w finałach NBA przeciwko New Jersey Nets to w zasadzie geniusz Duncana w pigułce. 21 punktów, 20 zbiórek, 10 asyst i 8 bloków. A wielu do dzisiaj uważa, że silnego skrzydłowego Spurs sędziowie okradli wtedy z quadruple-double, nie zaliczając mu dwóch prawidłowych bloków. Przypomnijmy – mowa o meczu finałowym NBA. Kto u licha zbliża się do zanotowania quadruple-double?! Ano – Tim Duncan.
Gdy w 2011 roku Spurs zostali pożarci w 1. rundzie play-offów przez Memphis Grizzlies, mogło się wydawać, że 35-letni Duncan będzie już pomału schodził ze sceny. Że to jego koniec. Przetrwał jednak kryzysowy czas i stał się istotnym elementem odbudowanego zespołu, wymyślonego na nowo od strony taktycznej. Na początku XXI wieku podopieczni Gregga Popovicha uchodzili za największych nudziarzy w lidze, tymczasem w wersji 2.0 stali się przykładem pięknej, zespołowej koszykówki. I powrócili na szczyt. W 2013 roku otarli się o mistrzostwo, rok później je zdobyli. Duncan zgarnął piąty pierścień w wieku 38. lat.
Kariera doskonała od A do Z.
Tim Duncan – statystyki:
Tim Duncan – dorobek:
- 5 mistrzostw NBA (1999, 2003, 2005, 2007, 2014)
- 3 razy MVP finałów (1999, 2003, 2005)
- 2 razy MVP sezonu zasadniczego (2002-03)
- 15 wyborów do Meczu Gwiazd (1998, 2000-11, 2013, 2015)
- MVP Meczu Gwiazd (2000)
- 10 razy w All-NBA First Team (1998-2005, 2007, 2013)
- 3 razy w All-NBA Second Team (2006, 2008-09)
- 2 razy w All-NBA Third Team (2010, 2015)
- 8 razy w NBA All-Defensive First Team (1999-2003, 2005, 2007-08)
- 7 razy w NBA All-Defensive Second Team (1998, 2004, 2006, 2009-10, 2013, 2015)
- Najlepszy Debiutant Sezonu (1998)
- brązowy medal Igrzysk Olimpijskich (2004)
RANKING NAJLEPSZYCH SILNYCH SKRZYDŁOWYCH W HISTORII NBA – KTO SIĘ NIE ZAŁAPAŁ?
Jak zwykle podsumowanie naszego rankingu rozpoczynamy od wymienienia pięciu zawodników, którzy otarli się o TOP10. Naturalnie nie brakuje naprawdę znaczących postaci. Najbliżej wskoczenia do dyszki był kultowy “Robak”, czyli rzecz jasna Dennis Rodman. No i Anthony Davis.
- Dave DeBusschere
- Chris Webber
- Jerry Lucas
- Anthony Davis
- Dennis Rodman
Na dokładkę piętnastka, która też przewijała się w naszych rozważaniach, choć mniej intensywnie:
- Rasheed Wallace
- Draymond Green
- Chris Bosh
- Shawn Kemp
- Amar’e Stoudemire
- Harry Gallatin
- Buck Williams
- Blake Griffin
- Kevin Love
- LaMarcus Aldridge
- Chris Bosh
- Tom Heinsohn
- Pau Gasol
- Vern Mikkelsen
- Bobby Jones
No i czas odsłonić kolejną kartę na grafice ze składem wszech czasów:
A na zakończenie – ankieta. Kogo wy uważacie za najlepszego silnego skrzydłowego w dziejach NBA?
fot. NewsPix.pl / Getty Images
statystyki: basketball-reference.com