Niezniszczalny John Stockton. Steve Nash, który fantazją mógłby obdzielić połowę ligi. Niedoceniany z perspektywy lat Isiah Thomas, rzucający jedną trójkę za drugą Stephen Curry, no i bestia w osobie Russella Westbrooka. Czas na drugą odsłonę naszego mini-cyklu, w ramach którego wybieramy 50 najlepszych zawodników w historii NBA z podziałem na pozycję. Wczoraj przedstawiliśmy wam dziesięciu najwybitniejszych w naszej ocenie centrów, a dzisiaj czas na dziesięciu najlepszych rozgrywających wszech czasów.

Na początek krótkie podsumowanie wczorajszego głosowania. Waszym zdaniem najlepszym centrem w historii NBA jest Kareem Abdul-Jabbar (ok. 37% głosów) – tutaj się zatem zgadzamy, bo i u nas „Captain Skyhook” zatriumfował. Drugie miejsce w ankiecie zajął jednak Shaquille O’Neal (30%), w naszym rankingu sklasyfikowany dopiero na piątej lokacie. Mniej głosów od Shaqa otrzymali od was Hakeem Olajuwon (16%), Wilt Chamberlain (11%) oraz Bill Russell (4%).
10 NAJLEPSZYCH ROZGRYWAJĄCYCH W HISTORII NBA
Zobaczymy, na ile nasze opinie pokryją się z waszymi dzisiaj. Tym razem bierzemy pod lupę rozgrywających. Sytuacja jest jednak o tyle skomplikowana, że w niektórych przypadkach bardzo trudno ocenić, czy dany zawodnik powinien być klasyfikowany jako „point guard”, czy może jednak jako „shooting guard”. Spójrzmy choćby na takiego Allena Iversona, który po prostu wymyka się jednoznacznym ocenom w tym względzie. Nie sposób go zaszufladkować. Miłośników talentu AI z góry zatem uspokajamy – dzisiaj w ogóle nie braliśmy go pod uwagę. Podobnie jak na przykład legendarnego Jerry’ego Westa.
No dobra. Ruszamy z TOP10.
Spis treści
10. WALT FRAZIER
Przeciwko mnie Curry na pewno nie rzuciłby tylu trójek
Walt Frazier
Walt Frazier z całą pewnością może aspirować do miana najwybitniejszego gracza w historii New York Knicks. W latach 70. „Clyde” był rozgrywającym bliskim doskonałości po obu stronach parkietu. Notował przeszło 20 punktów na mecz, dorzucał do tego naturalnie sporo asyst, a przy okazji gnębił też swoich oponentów w defensywie. Regularnie wybierano go do drużyny najlepszych obrońców sezonu zasadniczego. Co najważniejsze, Frazier wszelkie swoje atuty potwierdzał również w play-offach, dwukrotnie sięgając z nowojorską drużyną po mistrzostwo NBA.
W siódmym meczu finałów z 1970 roku Frazier zanotował 36 punktów, 19 (!) asyst, 7 zbiórek i 6 przechwytów, prowadząc swój zespół do triumfu nad Los Angeles Lakers. Do dzisiaj wielu ekspertów upiera się, że to najwspanialszy indywidualny popis w całej historii play-offów.
Można „Clyde’owi” wypominać, iż nie był równie długowieczny jak wielu innych wybitnych rozgrywających. I rzeczywiście – jego prime potrwał zaledwie kilka lat. Ale skoro to wystarczyło, żeby wygrać ligę, a przy okazji zostać ikoną mody, to chyba nie ma sensu stawiać przed Frazierem żadnych zarzutów.
Walt Frazier – statystyki:
Walt Frazier – dorobek:
- 2 mistrzostwa NBA (1970, 1973)
- 7 wyborów do Meczu Gwiazd (1970-76)
- MVP Meczu Gwiazd (1975)
- 4 razy w All-NBA First Team (1970, 1972, 1974-75)
- 2 razy w All-NBA Second Team (1971, 1973)
- 7 razy w NBA All-Defensive First Team (1969-1975)
9. JASON KIDD
Asysty są satysfakcjonujące. Nie ma nic fajniejszego od zagrania koledze łatwej do wykończenia piłki
Jason Kidd
Jason Kidd, czyli uosobienie solidności. Na parkietach NBA dokazywał od 1994 roku, ale dopiero sezon 2010/11 udało mu się zakończyć z upragnionym mistrzostwem na koncie. Wcześniej dwukrotnie prowadził do finałów ekipę New Jersey Nets, ale w starciach z Los Angeles Lakers i San Antonio Spurs jego drużyna nie miała żadnych czas – Kiddowi po prostu brakowało wsparcia gwiazd, by skutecznie przeciwstawić się potęgom Konferencji Zachodniej.
Byli w historii NBA rozgrywający, którzy częściej od Kidda asystowali. Którzy lepiej od niego spisywali się zarówno w rzutach dystansowych, jak i w atakach na kosz. Jeżeli jednak wziąć pod uwagę całokształt, Kidd w zasadzie w żadnym z kluczowych dla rozgrywającego elementów gry nie był słaby. Cholera, facet 107 razy zanotował triple-double i przed dobrą dekadę był zaliczany do czołowych defensorów w lidze na swojej pozycji.
Kończymy ten opis zanim dojdziemy do wniosku, że Kidda należy jednak umieścić wyżej.
Jason Kidd – statystyki:
Jason Kidd – dorobek:
- mistrzostwo NBA (2011)
- 10 wyborów do Meczu Gwiazd (1996, 1998, 2002-04, 2007-08, 2010)
- 5 razy w All-NBA First Team (1999-02, 2004)
- raz w All-NBA Second Team (2003)
- 4 razy w NBA All-Defensive First Team (1999, 2001-02, 2006)
- 5 razy w NBA All-Defensive Second Team (2000, 2003-05, 2007)
- Najlepszy Debiutant Sezonu (1995)
- 5 tytułów najlepszego asystenta sezonu (1999-2001, 2003-04)
- 2 złote medale Igrzysk Olimpijskich (2000, 2008)
8. RUSSELL WESTBROOK
Uwielbiam jego styl gry
Oscar Robertson
Nabijacz statystyk? Nie oszukujmy się, trochę tak. Poczciwy Steven Adams oddał mu pewnie z kilkaset zbiórek. No ale potrzeba mimo wszystko nieprawdopodobnego talentu, by „nabić” takie numerki, jakimi w ostatnich latach mógł się poszczycić Russell Westbrook. Zwłaszcza sezon 2016/17 to w jego wykonaniu absolutny kosmos. 31,6 punktu na mecz, a przy okazji ponad 10 zbiórek i asyst. Średnia na poziomie triple-double. Westbrook powtórzył zresztą ten wyczyn jeszcze wielokrotnie i jest już samodzielnym liderem pod względem – jak mawia Wojciech Michałowicz – „potrójnych zdobyczy”. W całej karierze zanotował ich aż 184. A pamiętajmy, że Westbrook nie gra wcale po 40 minut na mecz.
Co tu dużo mówić – Russell na parkietach NBA robi to, co my robimy na konsoli w grach z serii NBA 2k.
Problem, jaki mamy z Westbrookiem nie sprowadza się zatem wcale do tego, że partnerzy oddają mu czasem zbiórki za darmo. Jego słabość tkwi gdzie indziej. Konkretnie: w procesie podejmowania decyzji. Gracz posiadający piłkę tak często (tylko Michael Jordan ma wyższy wskaźnik Usg%) powinien wybierać najlepsze dla swojego zespołu opcje rozegrania akcji, zwłaszcza w końcówkach spotkań. Westbrook tego po prostu nie ma. Jego efektywność bywa niekiedy zatrważająco niska. No i nie sposób nie zwrócić uwagi, że przy swoich predyspozycjach siłowych i szybkościowych rozgrywający Washington Wizards mógłby być doskonałym defensorem, tymczasem nigdy nie załapał się choćby do drugiej piątki najlepszych obrońców w NBA.
Szansa na mistrzowski pierścień ucieka 33-latkowi z każdym sezonem. A kto wie, czy już nie uciekła na dobre.
Russell Westbrook – statystyki:
Russell Westbrook – dorobek:
- MVP sezonu zasadniczego (2017)
- 9 wyborów do Meczu Gwiazd (2011-13, 2015-20)
- 2 razy MVP Meczu Gwiazd (2015-16)
- 2 razy All-NBA First Team (2016-17)
- 5 razy All-NBA Second Team (2011-13, 2015, 2018)
- 2 razy All-NBA Third Team (2019-20)
- 2 tytuły najlepszego strzelca (2015, 2017)
- 3 tytuły najlepszego asystenta (2018-19, 2021)
- złoty medal Igrzysk Olimpijskich (2012)
7. STEVE NASH
To naturalny lider, ale w pozytywnym stylu
Dirk Nowitzki
Pisaliśmy o nim na Weszło: „Wielu wielkich gwiazdorów NBA – na czele z Shaquille’em O’Nealem, który regularnie poruszał ten temat – do dzisiaj nie może się pogodzić, że pewien niepozorny Kanadyjczyk ma na swoim koncie aż dwa tytuły MVP sezonu regularnego. A jednak. Steve Nash w latach 2005-06 stał się kimś w rodzaju ambasadora nowej myśli taktycznej w koszykówce. W 2004 roku zmienił Dallas Mavericks na Phoenix Suns i w ekipie z Arizony – pod skrzydłami trenera Mike’a D’Antoniego – rozkręcił ofensywę tak spektakularną, że stała się ona punktem odniesienia dla wielu późniejszych ligowych potęg w NBA. Do dzisiaj trwają zresztą spory – czy to system opracowany przez trenera był sam w sobie genialny, czy może jednak różnicę zrobiła obecność Nasha?
Rzut oka w zaawansowane statystyki raczej rozwiewa tego rodzaju wątpliwości. Nash może i kiepściutko bronił, ale w całych dziejach NBA niewielu było rozgrywających, którzy w sposób równie błyskotliwy i skuteczny potrafili dyrygować grą całego zespołu. Jeżeli lidera drużyny poznaje się po tym, że czyni partnerów wokół siebie lepszymi, to Kanadyjczyk idealnie wpisuje się w ten obraz. Marcin Gortat coś na ten temat wie”.
Cóż, „Polski Młot” u boku Nasha otarł się przecież o występ w Meczu Gwiazd.
Steve Nash przez długie lata dyrygował najbardziej efektywnymi (i efektownymi) ofensywnymi kapelami w najnowszej historii NBA. Doskonale podawał, doskonale rzucał. W ataku potrafił przejąć kontrolę nad spotkaniem w zasadzie na wszystkich możliwych płaszczyznach. Gdyby tylko choć trochę lepiej bronił, no i miał na koncie choć jeden mistrzowski pierścień, pewnie wskoczyłby w naszym rankingu na jeszcze wyższą pozycję.
Steve Nash – statystyki:
Steve Nash – dorobek:
- 2 razy MVP sezonu zasadniczego (2005, 2006)
- 8 wyborów do Meczu Gwiazd (2002-03, 2005-08, 2010, 2012)
- 3 razy w All-NBA First Team (2005-07)
- 2 razy w All-NBA Second Team (2008, 2010)
- 2 razy w All-NBA Third Team (2002-03)
- 5 tytułów najlepszego asystenta sezonu (2005-07, 2010-11)
6. CHRIS PAUL
„Chris to najważniejsza osoba, jaką spotkałem w trakcie swojej kariery”
Deandre Ayton
Znowu przegrał.
Tak, kariera Chrisa Paula pełna jest bolesnych klęsk w play-offach. Ostatnio do tej ponurej dość kolekcji CP3 dodał pierwsze przegrane finały. Jego Phoenix Suns nie sprostali Milwaukee Bucks, mimo że seria zaczęła się dla nich znakomicie. Punktem kulminacyjnym okazało się przegrane spotkanie numer cztery, w którym rozgrywający „Słońc” popełnił kilka niezwykle kosztownych błędów. I tak to się w przypadku Paula toczy właściwie od zawsze. Po prawdziwie wielkich występach – jak na przykład szóste starcie finałów Konferencji Zachodniej w tym roku – przychodzą dotkliwe niepowodzenia. Niewytłumaczalne straty w końcowych sekundach spotkań, przestrzelone rzuty. Albo kontuzje. Wystarczy przypomnieć sezon 2017/18, gdy Houston Rockets byli na najlepszej drodze do wyrzucenia za burtę Golden State Warriors, lecz uraz Paula wszystko przekreślił.
Nie można jednak na całokształt kariery CP3 patrzeć wyłącznie przez pryzmat porażek.
Mówimy bowiem o zawodniku, który każdą drużynę w jakiej występuje czyni po prostu lepszą. Przydomek „Point God” jest zresztą dość wymowny. Paul to lider pełną gębą – wybitny kreator (ma już na swoim koncie ponad 10 tysięcy asyst), a przy okazji bardzo skuteczny, produktywny strzelec. Na dokładkę w najlepszym okresie swojej kariery był także doskonałym, piekielnie zajadłym defensorem. Jasne, mogą irytować niektóre z jego zachowań – dość ordynarne wymuszanie przewinień, podstępne prowokacje, wymaganie specjalnych relacji z trenerami i zarządem. No ale nie ma przecież koszykarzy idealnych.
Chris Paul – statystyki:
Chris Paul – dorobek:
- 11 wyborów do Meczu Gwiazd (2008-16, 2020-21)
- MVP Meczu Gwiazd (2013)
- 4 razy w All-NBA First Team (2008, 2012-14)
- 5 razy w All-NBA Second Team (2009, 2015-16, 2020-21)
- raz w All-NBA Third Team (2011)
- 7 razy w NBA All-Defensive First Team (2009, 2012-17)
- 2 razy w NBA All-Defensive Second Team (2008, 2011)
- Najlepszy Debiutant Sezonu (2006)
- 4 tytuły najlepszego asystenta sezonu (2008-09, 2014-15)
- 6 tytułów najlepszego przechwytującego sezonu (2008-09, 2011-14)
- 2 złote medale Igrzysk Olimpijskich (2008, 2012)
5. JOHN STOCKTON
Trudniej mi było bronić przeciwko Stocktonowi niż przeciwko Jordanowi
Gary Payton
Jeden z największych twardzieli w dziejach NBA. A przy okazji zawodnik z największą liczbą asyst i przechwytów w historii ligi. Już to wystarcza, by John Stockton zaklepał sobie wysoką pozycję w naszym rankingu. Mimo że jego nazwisko figuruje na zdumiewająco długiej liście gwiazd amerykańskiego basketu, których niejaki Michael Jeffrey Jordan powstrzymał przez wywalczeniem mistrzowskiego tytułu.
Pisaliśmy ostatnio: „Tylko czterech graczy w historii NBA rozegrało więcej meczów w sezonie zasadniczym od Johna Stocktona. Nikt nie ma na koncie większej liczby asyst od słynnego rozgrywającego Utah Jazz. Nikt nie zanotował większej liczby przechwytów. To rekordy, które niełatwo będzie komukolwiek poprawić, trudno dziś bowiem o zawodników porównywalnie niezniszczalnych. Przez 19 lat spędzonych na parkietach NBA Stockton opuścił tylko 22 spotkania. Był niesłychanym wręcz twardzielem, który nie unikał nieczystych sztuczek względem przeciwników. Porównywano go nawet pod tym względem z Dennisem Rodmanem. Choć poza boiskiem sprawiał wrażenie najspokojniejszego jegomościa pod słońcem. Zupełnie niepozornego, pozbawionego charyzmy. – Stockton podjeżdżał sobie na mecz mini-vanem razem z dziećmi, a potem wchodził na parkiet i lał nas po dupie – opowiadał Chris Webber.
Zapytacie: skoro był ten Stockton taki wspaniały i tak wiele rekordów ustanowił, to czemu w rankingu znajduje się dopiero na piątej pozycji? Czyżby chodziło tylko o brak pierścienia? No jasne, że nie. Legendarnemu obrońcy Utah Jazz nie można wiele zarzucić, jeżeli chodzi o kreatywność i postawę w defensywie (choć do pierwszej piątki najlepszych obrońców sezonu nigdy się nie załapał). Jednak trzeba uczciwie powiedzieć, że Stockton nie był gościem, który potrafiłby pociągnąć swój zespół do zwycięstwa dzięki serii skutecznych akcji rzutowych. Zdarzało mu się oczywiście trafiać kluczowe rzuty w play-offach – może coś o tym powiedzieć Charles Barkley – ale zdecydowanie nie był pod tym względem regularny. Między innymi dlatego nigdy nie traktowano go jako kandydata do nagrody MVP sezonu zasadniczego. Było postrzegany – tylko i aż – jako doskonały pomocnik Karla Malone’a.
Łatwiej przychodziło mu odnajdywanie podaniami kolegów niż zdobywanie punktów samemu. Co po części oczywiście wynikało z ówczesnych realiów taktycznych, ale też z pewnych niedostatków Stocktona jeżeli chodzi o grę jeden na jednego z przeciwnikami.
John Stockton – statystyki:
John Stockton – dorobek:
- 10 wyborów do Meczu Gwiazd (1989-97, 2000)
- MVP Meczu Gwiazd (1993)
- 2 razy w All-NBA First Team (1994-95)
- 6 razy w All-NBA Second Team (1988-90, 1992-93, 1996)
- 3 razy w All-NBA Third Team (1991, 1997, 1999)
- 5 razy w NBA All-Defensive Second Team (1989, 1991-92, 1995, 1997)
- 9 tytułów najlepszego asystenta sezonu (1988-96)
- 2 tytuły najlepszego przechwytującego sezonu (1989, 1992)
- 2 złote medale Igrzysk Olimpijskich (1992, 1996)
4. ISIAH THOMAS
„Bad Boys”? Tacy byliśmy. Na mojej dzielnicy albo byłeś gotowy się bić, albo codziennie kończyłeś okradziony
Isiah Thomas
Być może najbardziej niedoceniany dziś zawodnik w dziejach NBA.
Isiah Thomas ma w zasadzie wszelkie argumenty, by umieszczać go w ścisłej czołówce tego rodzaju rankingów. Dwa mistrzowskie pierścienie, szereg indywidualnych wyróżnień. Fakt, nie został nigdy wybrany MVP sezonu zasadniczego i generalnie przez całą swoją karierę funkcjonował nieco w cieniu Magica Johnsona, ale to przecież żadna ujma. Tym bardziej że Thomas potrafił zwyciężyć Johnsona w play-offach. Wystarczy przypomnieć, że Detroit Pistons po swój pierwszy mistrzowski pierścień sięgnęli pokonując Los Angeles Lakers do zera w finałach. A prawda jest taka, że mogli zgarnąć tytuł kosztem Lakersów już rok wcześniej, gdyby nie kontrowersyjne decyzje sędziów, no i kontuzja samego Isiaha. Swoją drogą – Thomas rzucający 25 punktów w trakcie jednej kwarty na poziomie finałów NBA pomimo poważnej kontuzji kostki to po dziś dzień jeden z najbardziej spektakularnych występów w dziejach ligi.
Właśnie tego rodzaju strzeleckie eksplozje czyniły Thomasa wyjątkowym zawodnikiem. Z jednej strony – był rozgrywającym nastawionym na kreowanie dogodnych pozycji partnerom, ale jednocześnie potrafił też zdominować przebieg gry samemu seryjnie zdobywając punkty.
Pistons drogę na szczyt w latach 1989-90 wydrapali sobie przez zwycięstwa z Los Angeles Lakers ze wspomnianym Johnsonem, przez triumfy nad Boston Celtics z Larrym Birdem, a także przez Michaela Jordana i jego Chicago Bulls. Warto o tym pamiętać. No i to właśnie Thomas był niewątpliwie liderem kultowej ekipy „Bad Boys”, która, owszem, uciekała się na parkiecie do brudnych sztuczek (sam rozgrywający zdecydowanie nie należał do aniołków, a i poza parkietem dał się poznać jako konfliktowy, niekiedy wręcz wredny facet), ale przede wszystkim prezentowała naprawdę dynamiczny, efektowny styl gry.
Serio, historia Isiaha to nie tylko konflikt z Jordanem i brak powołania do „Dream Teamu” na igrzyska w Barcelonie.
Isiah Thomas – statystyki:
Isiah Thomas – dorobek:
- 2 mistrzostwa NBA (1989-90)
- MVP finałów (1990)
- 12 wyborów do Meczu Gwiazd (1982-93)
- 2 razy MVP Meczu Gwiazd (1984, 1986)
- 3 razy w All-NBA First Team (1984-86)
- 2 razy w All-NBA Second Team (1983, 1987)
- tytuł najlepszego asystenta sezonu (1985)
- mistrzostwo NCAA (1981)
3. STEPHEN CURRY
Dla mojej generacji rzuty oddawane przez Curry’ego są niewłaściwe. To po prostu złe rzuty, one nie mają prawa wpaść. Każdy trener ci to powie. Ale dla niego… To „jego rzuty”. Nie powinny lądować w koszu, a jednak lądują
Dwyane Wade
Niewątpliwie jedna z twarzy współczesnej NBA. Pierwszoplanową postacią w lidze pozostaje od lat LeBron James, ale pod pewnymi względami Stephen Curry okazał się dla rozwoju amerykańskiego basketu ważniejszy nawet od samego „Króla”. To obrońca Golden State Warriors stanowi bowiem symbol taktycznej rewolucji w NBA. On i jego trzypunktowe rzuty, oddawane jak gdyby bez wysiłku. Z absurdalnie oddalonych od kosza pozycji.
W sezonie 2015/16 jednogłośnie wybrano Curry’ego najbardziej wartościowym zawodnikiem zasadniczej części rozgrywek. Tak wielkie wrażenie zrobiły na wszystkich jego wyczyny. Przeszedł też do historii jak jedyny koszykarz, który został najlepszym strzelcem sezonu, jednocześnie kwalifikując się do tak zwanego „klubu 50-40-90”. Rozgrywki zakończył bowiem ze skutecznością na poziomie 50,4% (z gry), 45,4% (za trzy) i 90,8% (z rzutów wolnych). Jego Warriors ustanowili wtedy nowy rekord zwycięstw w sezonie zasadniczym (73-9), detronizując pod tym względem Chicago Bulls.
Inna sprawa, że nie przełożyło się to na sukces w play-offach.
I właśnie play-offy – a konkretnie finały – to największy z kamyków, jakie zwykło się wrzucać do ogródka Curry’ego. Obrońca trzykrotnie został już mistrzem NBA, lecz ani razu nie nagrodzono go tytułem MVP finałowej serii. Jest to niewątpliwie pewna luka w jego dorobku. Inna sprawa, że w finałach z 2015 roku na tytuł najbardziej wartościowego gracza Curry w sumie zasługiwał. A jeśli nie on, to LeBron James. No ale jako że Steph nie zagrał aż tak spektakularnie, jak się powszechnie oczekiwano, a LBJ przegrał serię, to w ramach salomonowego rozwiązania nagrodę przyznano Andre Iguodali, doceniając jego wysiłki w defensywie. – Wolałbym, żeby to Steph otrzymał tę nagrodę – przyznał jednak sam „Iggy”.
Tak czy owak, system gry Warriors, który zapewnił drużynie pięć występów w finałach z rzędu, nie działałby bez Curry’ego. Bez jego trójek, bez jego fenomenalnego panowania nad piłką i bez jego niespotykanego boiskowego altruizmu. To Steph stanowił fundament dla sukcesów ekipy Golden State. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że dręczony urazami 33-latek nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Sezon 2020/21 na to wskazuje.
Stephen Curry – statystyki:
Stephen Curry – dorobek:
- 3 mistrzostwa NBA (2015, 2017-18)
- 2 razy MVP sezonu zasadniczego (2015-16)
- 7 wyborów do Meczu Gwiazd (2014-19, 2021)
- 4 razy w All-NBA First Team (2015-16, 2019, 2021)
- 2 razy w All-NBA Second Team (2014, 2017)
- raz w All-NBA Third Team (2018)
- 2 tytuły najlepszego strzelca sezonu (2016, 2021)
- tytuł najlepszego przechwytującego sezonu (2016)
2. OSCAR ROBERTSON
Oscar był podkoszowym zamkniętym w ciele obrońcy. Na parkiecie robił wszystko
Bill Sharman
Oscar Robertson wparował do NBA razem z drzwiami i futryną – już w debiutanckim sezonie „Big O” był bowiem bliski zanotowania średnio przeszło dziesięciu zbiórek i dziesięciu asyst na mecz przy skuteczności sięgającej średnio 30 punktów. Co się jednak odwlekło, to nie uciekło. Drugi atak Robertsona na uzyskanie średnich na poziomie triple-double na dystansie całego sezonu okazał się skuteczny. Kolejne rozgrywki obrońca Cincinnati Royals zakończył z oszałamiającymi statystykami: 30,8 punktu na mecz, 11,4 asysty i 12,5 zbiórki. Powtórzyć ten wyczyn zdołał dopiero Russell Westbrook.
Na początku swojej zawodowej kariery „Big O” tak naprawdę nie miał w NBA godnych siebie przeciwników. Dla większości z nich był po prostu zbyt wielki i silny, a jednocześnie równie dynamiczny jak oni, co całkowicie przekreślało szanse na skuteczne ograniczanie go w defensywie. W efekcie Robertson stał się w latach 60. kimś w rodzaju Wilta Chamberlaina, tylko że z pozycji rozgrywającego. Grał we własnej lidze.
Nie sposób jednak nie zauważyć, że indywidualne popisy Robertsona nie przełożyły się na sukcesy ekipy Royals. Wręcz przeciwnie – zespół ten przez całe lata rozczarowywał w play-offach, choć „Big O” – wbrew obiegowej opinii – dysponował tam zupełnie solidnym wsparciem. Oscar nie był jednak idealnym liderem. Dla partnerów z drużyny bywał niekiedy tak okrutny, że nawet Michael Jordan wyglądałby przy nim na łagodnego baranka. Uchodził za zawodnika – czy może raczej: człowieka – wiecznie niezadowolonego, funkcjonującego w poczuciu osaczenia, zamkniętego w oblężonej twierdzy. Pełnego złości, ale nie takiej, która dostarcza paliwa do lepszych występów. Na pewno istotną rolę odegrał w tym kontekście rasizm, jakiego Robertson latami doświadczał.
– Nigdy im nie wybaczę – powiedział „Big O”, gdy – jeszcze za czasów uniwersyteckich – w sposób wyjątkowo odrażający potraktowała go publiczność z Teksasu. Te krótkie słowa w jakimś sensie oddają jego charakter. Nie zapominał, nie wybaczał. Nosił w sobie olbrzymie pokłady złych emocji.
Jedynego mistrzowskiego pierścienia Robertson doczekał się dopiero w sezonie 1970/71, już w barwach Milwaukee Bucks i u boku Kareema Abdul-Jabbara (wtedy Lew Alcindora). Royals oddali swoją największą gwiazdę ekipie „Kozłów” na zasadzie wymiany, co też wiele mówi o tym, jak bolesnym cierniem w tyłku potrafił być „Big O” dla własnej drużyny. No ale sam zawodnik dobrze na tym wyszedł. W porę wypisał się z grona „największych bez pierścienia”. – Michael [Jordan] był wspaniały, LeBron [James] też jest świetny, ale Oscar z pewnością skopałby im tyłki – chwali swego kumpla Abdul-Jabbar.
Oscar Robertson – statystyki:
Oscar Robertson – dorobek:
- mistrzostwo NBA (1971)
- MVP sezonu zasadniczego (1964)
- 12 wyborów do Meczu Gwiazd (1961-72)
- 3 razy MVP Meczu Gwiazd (1961, 1964, 1969)
- 9 razy w All-NBA First Team (1961-69)
- 2 razy w All-NBA Second Team (1970-71)
- Najlepszy Debiutant Sezonu (1961)
- 6 tytułów najlepszego asystenta sezonu (1961-62, 1964-66, 1969)
- złoty medal Igrzysk Olimpijskich (1960)
1. MAGIC JOHNSON
To jedyny zawodnik w historii, który nie musiał oddawać rzutów by całkowicie zdominować mecz
Julius Erving
Tak naprawdę dyskusję na temat wielkości Earvina „Magica” Johnsona zamyka już jego pierwszy występ w finałach NBA, gdy 21-letni koszykarz w swoim debiutanckim sezonie na parkietach NBA poprowadził ekipę Los Angeles Lakers do triumfu. W szóstym meczu finałowej serii Johnson zastąpił kontuzjowanego Kareema Abdul-Jabbara na pozycji centra – zdobył 42 punkty, a także zanotował 15 zbiórek, 7 asyst i 3 przechwyty. Kosmos. Tak naprawdę Magic zdominował tamtego wieczora cały parkiet – był nie tylko centrem, ale i obrońcą oraz skrzydłowym.
Nawiązując do terminologii piłkarskiej, można go bez cienia przesady określić „koszykarzem totalnym”.
Okej, nie był też zawodnikiem pozbawionym wad.
Skuteczność jego rzutów generalnie była solidna (około 50% na przestrzeni całej kariery), lecz pół-dystansowe próby nieszczególnie mu leżały. Poza tym, przy swoich warunkach fizycznych, zasięgu ramion i dynamice mógłby pewnie choć trochę lepiej spisywać się w defensywie.
Gra obronna nigdy nie była jednak obiektem jego zainteresowania. Taka jest prawda. Jego żywiołem był wyłącznie atak. No i Los Angeles Lakers w latach 1979-1991 prezentowali być może najbardziej spektakularną koszykówkę w cały dziejach NBA. Przydomek „Showtime” nie wziął się przecież znikąd. Gwarantujący kilkanaście asyst w każdym meczu Johnson stanowił centralną postacią tego niezwykle widowiskowego zespołu. Widowiskowego i, co równie istotne, skutecznego. Magic przez całą karierę tylko cztery razy przegrał serię w play-offach niebędącą finałami NBA. W tym raz w 1996 roku, gdy powrócił na parkiet już jako cień dawnego siebie po przerwie spowodowanej zarażeniem wirusem HIV.
Można się zresztą zastanawiać, jak wiele rozgrywający zdołałby jeszcze osiągnąć, gdyby nie nie tenże wirus. 32-letni Magic w sezonie 1990/91 ponownie poprowadził przecież Lakersów do finałów NBA, gdzie nie poddał się całkiem bez walki w konfrontacji z Michaelem Jordanem i jego Chicago Bulls, mimo że drużyna z Miasta Aniołów miała sporo kłopotów z kontuzjami i nie mogła się już wówczas równać z rosnącą potęgą „Byków”. Pewnie kolejnych mistrzowskich pierścieni Johnson by n do kolekcji nie dołożył, ale niewątpliwie miał przed sobą jeszcze kilka lat gry na najwyższym poziomie.
Magic Johnson – statystyki:
Magic Johnson – osiągnięcia:
- 5 mistrzostw NBA (1980, 1982, 1985, 1987-88)
- 3 razy MVP finałów NBA (1980, 1982, 1987)
- 3 razy MVP sezonu zasadniczego (1987, 1989-90)
- 12 wyborów do Meczu Gwiazd (1980, 1982-92)
- 2 razy MVP Meczu Gwiazd (1990, 1992)
- 9 ray w All-NBA First Team (1983-91)
- raz w All-NBA Second Team (1982)
- 4 tytuły najlepszego asystenta sezonu (1983-84, 1986-87)
- 2 tytuły najlepszego przechwytującego sezonu (1981-82)
- mistrzostwo NCAA (1979)
- złoty medal Igrzysk Olimpijskich (1992)
RANKING NAJLEPSZYCH ROZGRYWAJĄCYCH W HISTORII NBA – KTO SIĘ NIE ZAŁAPAŁ?
Ach, naprawdę z bólem serca musieliśmy odstawić kilka nazwisk od TOP10.
Szczerze mówiąc, najbardziej nam szkoda Penny’ego Hardawaya, który w swoim primie grał naprawdę zjawiskowo, no ale konkurencja zrobiła jeszcze więcej, by zasłużyć na miejsce w rankingu lub przynajmniej na wyróżnienie. Jeszcze bliżej dziesiątki byli Gary Payton oraz Bob Cousy.
- Penny Hardaway
- Nate Archibald
- Dennis Johnson
- Gary Payton
- Bob Cousy
Pod uwagę braliśmy też takich graczy jak:
- Tony Parker
- Kyrie Irving
- Kevin Johnson
- Fat Lever
- Tim Hardaway
- Mark Jackson
- Dave Bing
- Maurice Cheeks
- Rajon Rondo
- Mark Price
- Chauncey Billups
- Damian Lillard
- Norm Nixon
- Deron Williams
- Lenny Wilkens
Odsłaniamy oficjalnie kolejną postać z najlepszej piątki wszech czasów:
A teraz czas na głosowanie. Którego z rozgrywających wy cenicie najwyżej? Zapraszamy do dyskusji.
fot. NewsPix.pl / GettyImages / WikiMedia
statystyki: basketball-reference.com
Thomas i Curry przed Stocktonem od razu dyskwalifikuje ten ranking. Rozgrywający ma, jak nazwa wskazuje, rozgrywać, a John robił to być może najlepiej w historii. Można się spierać czy lepszy był on czy Magic, obaj ma najlepsze statsy jeśli chodzi o asysty, Magic miał więcej punktów więc jest to bonus. Curry to chuj nie rozgrywający, to miotacz trójek, wybitny w tym elemencie.
Trójka powinna wyglądać tak:
Thomasa można rozpatrywać na 4 miejscu. Curry poza Top10, bo średnia 6.5 asysty to coś w okolicach Jordana i LeBrona, a nie prawdziwych rozgrywających.
To absurd co piszesz. Po pierwsze rozgrywający to polska nazwa tej pozycji. Po angielsku to Point Guard. Po drugie ignorowanie Curryego dlatego że ma mniej asyst to tak jak by nie zauważyć że ta gra zmieniła się w ciągu 20 lat. Niezależnie na jakiej pozycji gra zawodnik to kluczowe jest to by prowadził swój zespół to zwycięstw a Curry przez kilka lat robił to najlepiej.
Gdyby tak było to nie robiłoby się podziało na pozycje (tak jak ten ranking) tylko patrzyło na zawodnika i wtedy ok, niech będzie taki klucz, że zawodnik ma prowadzić do zwycięstw. Curry jest rzucającym obrońcą, a nie kimś to rozgrywa i kreuje grę innych zawodników. umieszczenie go w tym rankingu jest nieporozumieniem, powinien być razem z shooting guards. A umieszczenie go tak wysoko zakrawa na totalną nieznajomość koszykówki.
Ale Curry gra jako PG, broni (zazwyczaj) innych PG, warunkami fizycznymi jest PG, nominalnie wszędzie widnieje jako Point Guard, nawet jeśli gra inaczej niż klasyczny rozgrywający. Nie ma wymogu że musisz mieć minimum X asyst i X pkt żeby zaliczać kogoś do danej pozycji.
Zresztą jeśli chciałbyś trzymać się nazewnictwa pozycji i liczyć Curry’ego jako SG(shooting guard) bo więcej rzuca niż podaje, jak nazwiesz pozycję np. Tony’ego Allena, Andre Robersona itp – defensywnych specjalistów, którzy kompletnie nie umieli rzucać, a grali najczęściej jako SG?
Albo czy w takim razie Kevin Durant odpada z rankingu SF(niskich skrzydłowych), bo jest wysoki?
Typie, Ty umiesz czytać ze zrozumieniem? W artykule masz napisane „10 najlepszych rozgrywających” a nie „10 najlepszych grających na pozycji Point guard”. Jaki jest dyskusji z kimś kto nie umie przeczytać ze zrozumieniem, jednego, prostego zdania? Mówimy o rozgrywaniu, Curry tego nie umie i tyle w temacie.
Nie rżnij głupa. Wiadomo że chodzi o porównanie zawodników na pozycji PG której Polska nazwa brzmi Rozgrywajacy. Widać to zresztą na grafice w tym artykule
A jak Twoim zdaniem nazywa się pozycja PG po polsku? Rozgrywający właśnie. Można zatem rozumieć to w przedstawiony przeze mnie sposób. Zresztą, skoro umiesz czytać ze zrozumieniem, to na pewno po przeczytaniu wstępu zrozumiesz że tak samo rozmieją to hasło autorzy tekstu(i generalnie chyba każdy komentujący oprócz Ciebie…)
A co do Curry’ego – stwierdzenie że nie potrafi rozgrywać też jest śmieszne.
„Curry nie umie rozgrywać” HAHAHAHAHAHAHHAHA człowieku usuń się z jakiejkolwiek dyskusji o koszykówce. Na zawsze. Proszę
To jednak angielskie nazewnictwo czy polskie, zdecyduj się bo Curry punktuje tak jak brzmi nazwa jego pozycji.
„Point” nie pochodzi od punktów. „Point” pochodzi od „wskazujący”, fizyku rakietowy…
To Michael Jordan też powinien być jako PG bo tak grał w Chicago z Harperem (SG)
MJ był jeden i nie wtacajmy do tego
Curry zagrał jeden z najlepszych indywidualnych sezonów w historii ligi (15-16) + występuje na pozycji PG.
Jest świetnym kreatorem w pick&rollu także dla partnerów z uwagi na jego shooting gravity (umie odpalić z każdego miejsca na atakowanej połowie i nie ma mowy o obronie „pod zasłoną”). Często jest podwajany, robi się wszystko, żeby tylko odpuścił piłkę. Ale bieganie po zasłonach i off-ball to też jego arcymocne strony.
Jego posiadania generują więcej punktów dla drużyny niż Stocktona, który lepiej podawał, ale nie rzucał trójek na obrońcy z 9 metra i nie miał tak dobrego ball-handlingu. Curry powinien w mojej opinii być drugi w rankingu za Magicem.
Ile można słuchać tego blabla od fanów „prawdziwego basketu”? Ten to tylko shooter itp. Jordan po powrocie w latach 95-98 miał 4 asysty na mecz, Curry w sezonach MVP 14-16 7.2 asysty na mecz. Nawet statystyk i porównań nie umiesz dobierać.
PS
Osobiście widziałbym Paytona zamiast Westbrooka, Russ miał świetny peak (3 lata w OKC), ale reszta kariery raczej nie na top10. Niskie basketball IQ i egoizm + odpuszczanie obrony pomimo elitarnego atletyzmu.
Następny debil. Curry w karierze 6.5apg , Jordan 5.3- to są porównywalne statystyki, mimo, że nominalnie grali na różnych pozycjach, a ty mi wyjeżdżasz z jednym sezonem. Tylko z Jordana nikt nie robi rozgrywacza, a takie debile jak ty próbują zrobić rozgrywacza ze Stefanka. Wyjmij łapy z majtek i przestań sobie polerować jak piszesz o Currym, bo ewidentnie jesteś jakimś zjebanym fanbojem tego miotacza trójek. Jeszcze kurwa napisz, że Curry to najlepszy zawodnik wszechczasów, bo to idealnie podsumowuje niedojebanie mózgowe jego psychofanów.
Szybko psycha usiadła z braku argumentów, kolejny 🙂
Pozwól, że ci wytłumaczę, dlaczego twoje argumenty to solidne inwalidy.
1) Skupienie się na liczbie asyst, a nie points per possesions. Pokazuje, że masz bardzo powierzchowną wiedzę o koszykówce i statystykach.
Westbrook miał po 10 asyst na mecz i co? I nic, Curry mu kopał dupę.
Bo lepiej ROZGRYWA piłkę (ma wysoki % posiadań – wskaźnik usage, którego zapewne nie znasz) – potrafi zdobywać punkty, podawać i wjeżdżać na kosz.
Point guard to właśnie to, co opisuję powyżej – wpływ na atak swojego zespołu i to, co musi robić przeciwnik, żeby go neutralizować. Żaden zawodnik nie wpłynął na systemy obronne tak mocno jak Curry. I dlatego właśnie jesteś ograniczony, bo tego nie wiesz.
2) Reprezentujesz postawę typową dla ludzi o niskim IQ – nie zgadzasz się ze mną i kogoś chwalisz – MUSISZ KOCHAĆ TEGO CURREGO FANBOJU!!! Nie kocham Curry’ego, nigdy nie był to mój ulubiony zawodnik, ale nie widzieć jego wpływu na NBA i tego, jak zmieniał obronę przeciwników, to trzeba być już ślepym głupkiem.
„Fajne” masz fantazje btw. – nie musisz się obnosić z tym w dyskusjach o koszykówce.
3) Wszystkie poważne rankingi stron o koszykówce dają Curry’ego do „Top3 Point Guards of all time”. Oczywiście wbija user CM711 i co? CURRY NAWET NIE TOP10. Uzasadnienie – za dużo rzutów, za mało asyst.
A że 2x MVP po genialnych sezonach i pobity rekord Bulls w liczbie zwycięstw w RS?
– ZA DUZO RZUCA, dyskwalifikacja.
Podsumowując:
Jesteś śmiesznym, krzykliwym bucem, który nie zna się na koszykówce.
Nie pozdrawiam.
Ale ty gościu jesteś spierdolony, chłopacy wyjaśnili cię jak młodego, a dalej brniesz w te swoje idiotyzmy. Najgorszy sort człowieka
Oho mamy tu prawdziwego konesera koszykowki XD „TYLKO LATA 90, TYLKO BULLS VS JAZZ!!!111 KIEEEDYS TO BYYYLO”. Rozgrywajacy musi kozlowac 20 sekund odwrocony plecami do kosza, inaczej to nie jest rozgrywajacy XD. Co za sfrustrowany, przemadrzaly matol-janusz. Westbrooka mamy postrzegac jako centra wg. twoich kryteriow kretynie bo robi ponad 10 rpg? XD
Nominalnie grali na tej samej pozycji (Jordan i Curry). Skład Chicago:
Jordan, Harper – Pippen, Rodman – Longley
Po co te porównania? MJ moja córka która ma 10 kat wie kto to jest.
Curry nie ma pojęcia
Magic Isah Stokton kurwa nie ma nic po za tymp
Jakiś laik tworzy te rankingi. Wczoraj Howard w top10 (WTF?) a gdziś zapomniał o Paytonie xDDD za to mamy (kolejna „perełka”) Russela cegłę Westbrooka xDDDDD
Panie autorze tekstu litości xDDDDDDDDDD
„Szczerze mówiąc, najbardziej nam szkoda Penny’ego Hardawaya, który w swoim primie grał naprawdę zjawiskowo, no ale konkurencja zrobiła jeszcze więcej, by zasłużyć na miejsce w rankingu lub przynajmniej na wyróżnienie.” Człowieku ten twój pseudo ranking jest o doope potłuc XDDDDD Piszesz „nam szkoda czyli komu ? XDDDDD Dajesz Westrbooka ktory nigdy nie zbliżył się do poziomu Paytona czy Pennego bo pewnie cie na świecie jeszcze nie było jak wymiatali na parkietach.
Westbrook zamiast Irvinga ??????????????
Facet co ty bierzesz xDDDDDDDD
Umieszczenie Russella Westbrooka w tym rankingu jest jak naplucie w twarz wielu świetnym rozgrywającym o znacznie wyższym boiskowym IQ i grze przekładającej się na boiskowe sukcesy zespołów w których występowali. Zabawne że ktoś bez rzutu i głowy jest uznawany przez autora za jednego z najlepszych rozgrywających w historii.
Dobra, to 5 alltime bedzie wygladac tak:
1. PG – Magic Johnson
2. SG – Michael Jordan
3. SF – Lebron James
4. PF – Tim Duncan
5. C – Kareem Abdul Jabbar.
Nic z tego. To weszło. Tu Messi musi być w składzie nawet jakby to chodziło o piątke największych amantów kina albo najgenialniejszych naukowców
Messi na ławce jako trener
Co to za ranking? Różni gracze
Jason Kidd miewał bardzo efektowne zagrania, ale niestety też zawodził w wielu momentach. Rozumiem, że widowiskowa gra też jest ważna, ale chyba właśnie choćby Payton grał równiej.
1. Russell Westbrook w Top10 PG to chyba prowokacja. Gość robił statsy, które nie przekładały się na zwycięstwa. Co więcej, nie czyniły graczy wokół lepszymi (inaczej niż u Nasha, który nawet z Gortata potrafił zrobić centra z top5 na swojej pozycji).
2. Zamiast Westbrooka widziałbym Paytona – wybitny defensor. Jako chyba jedyny PG zdobył DPOTY. Do tego sprawił, że Jordan zagrał najsłabsze finały z wszystkich 6. Do tego jego Sonics rok w rok od 91 do 97 meldowali się w playoffs, mając przynajmniej 50 zwyciestw. Żadna drużyna w tamtym czasie nie miała takiego wyniku, łącznie z Bulls. A jego współpraca z Kempem, to była poezja.
3. A jeśli nie Payton, to Cousy. Jasne, nie widziałem jego meczy, jedynie urywki na YT. Ale to obok Russella czołowa postać Celtics z lat 60, zdobył 8 tytułów bedąc obok Big O najlepszym PG w lidze.
4. No i Stockton tylko na 5 miejscu. ten niepozorny białas o twarzy urzędnika powiatowego kopał tyłki większym i silniejszym od siebie. Jest synonimem produktywności i tzw. consistency. Od 1985 do ok 2000 wychodził co wieczór, rozdawał te kilkanaście asyst, rzucał ok. 15 pkt i kradł circa 2 piłki. Przez PIĘTNAŚCIE lat. Wszyscy wiedzieli co zagra Stockton, że będą pick’n’rolle. A i tak rywale nie mieli odpowiedzi.
5. Moje Top10 PG:
1. Magic
2. John Stockton
3. Steph Curry
4. Oscar Robertson
5. Isiah Thomas
6. Jason Kidd
7. Chris Paul (ale ze zdobytym mistrzostwem na pewno wyżej)
8. Steve Nash
9. Walt Frazier
10. Gary Payton.
jak Curry jest PG to Jordan też
Fajnie
Magic Ok
Isah musi być drugi gość fenomenalny
Dodam ze typa nie lubie tak jak całego Ditrioit
A gdzie Tony Parker? gosc ma 4 pierścienie i był zawsze jednym z 2-3 kluczowych graczy SAS
CM711 to chyba The Truth. Artykuł o SF pokarze…
Allen Iverson?
Kto pisze te rankingi?
Nie dac Paytona? Parkera? Irvinga? Ja rozumiem, ze ulozenie takiego rankingu to rzecz mocno subiektywna ale w przypadku tego rankingu to co jest kryterium? Statystki? Osiagniecia? Styl gry?
Dla mnie PG to ma byc przede wszystkim play maker. Czyli zawodnik, ktory jest mozgiem druzyny i kreuje akcje ofensywne, dozuje pilke partnerom z zespolu idealnie wykorzystuje ich potencjal. I dorzuca swoje trzy grosze.
Taki Curry to nie jest typowy play maker. On moze grac spokojnie jako SG. Wyobrazacie sobie ze no Nash gra jako shooting guard? No chyba srednio, bo to typowy rozgrywajacy.
Dla mnie Nash to na pewno top2 w calej NBA. Czasem mialem wrazenie, ze nawet i ja moglbym wyjsc na parkiet i rzucalbym 10pkt na mecz w sezonie.
Fajny ranking w którym LeBron grałby lepszego PG niż „trzeci najlepszy w historii”
Skoro to ranking najlepszych ROZGRYWAJACYCH to ja sie zapytuje gdzie jest Jason Williams.
Wiem, ze za caloksztalt by sie nie zalapal, ale skoro sa tacy „rozgrywajacy” jak Westbrook, ktory swoja droga wlasnie ucieka z Wizzards do Lakers, a co mnie osobiscie cieszy, bo przynajmniej krolewna nie wygra mistrzostwa.
Stockton najlepszy
Jonson Isah Stocton kto myśli inaczej jest upośledzony