Reklama

Kiereś: – Moim ambitnym celem jest zagoszczenie w środku tabeli

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

16 lipca 2021, 15:45 • 6 min czytania 12 komentarzy

– Wszystkim wydaje się, że będziemy zespołem defensywnym, opierającym się na kontrach i stałych fragmentach gry. Powiem tak: często słyszałem, że pierwszoligowy Górnik grał prosto, ale jeśli ktoś zagłębi się w zaawansowane statystyki, to przede wszystkim byliśmy zespołem, który zdobył najwięcej goli z gry, bo aż 37 i sporo tych goli pochodziło z mądrze przeprowadzonego ataku pozycyjnego. W posiadaniu piłki nie byliśmy najmocniejsi, ale w stwarzaniu sytuacji i w liczbie podań przy akcjach bramkowych wyglądaliśmy bardzo dobrze. Nie mamy z góry określone, że się cofamy, że gramy autobus. Są takie momenty, są tacy przeciwnicy, że nie można sobie pozwolić na wesoły futbol, na zbyt otwartą grę. Trzeba grać mądrze taktycznie. Nikt nie ceni nas zbyt wysoko, więc siłą rzeczy naszym podstawowym kryterium jest obronienie ligi dla Górnika Łęczna. Moim ambitnym celem jest zagoszczenie w środku tabeli – mówił Kamil Kiereś, trener Górnika Łęczna, w audycji Odkrywamy Karty: Górnik Łęczna. Zapraszamy do wersji tekstowej tej rozmowy. 

Kiereś: – Moim ambitnym celem jest zagoszczenie w środku tabeli
Co Górnik Łęczna może wnieść do Ekstraklasy?

Nie będziemy faworytem Ekstraklasy, tak jak nie byliśmy faworytami w I lidze. Jeszcze trzy tygodnie niewielu powiedziałoby, że awansujemy do elity. Mamy mało czasu na przebudowę kadry. Wszystko opieramy na pierwszoligowym szkielecie. Wielu piłkarzy jeszcze niedawno świętowało w Łęcznej awans z II ligi do I ligi, także jest ta ciągłość, jest ten kolektyw. Nasza gra opiera się na skutecznej defensywie, ale staramy się szukać bardziej ofensywnych aspektów, co było widać w barażach, szczególnie w meczu z GKS-em Tychy. Nie będę deklarował wielkich rzeczy…

Nie spodziewać się, że pójdziecie w Ekstraklasie śladami Kaiserslautern prowadzonego przez Otto Rehhagel, które jako beniaminek wygrało Bundesligę?

Nie będę tego deklarował, wszystko oprę na własnym akcencie pracy. Pracuję z dnia na dzień, wydobywam pokłady potencjału, ulepszam wyniki. Nikt nie ceni nas zbyt wysoko, więc siłą rzeczy naszym podstawowym kryterium jest obronienie ligi dla Górnika Łęczna. Moim ambitnym celem jest zagoszczenie w środku tabeli.

Jesteście piłkarsko i organizacyjnie gotowi na Ekstraklasę? Na wiosnę mieliście serię dziewięciu meczów bez zwycięstwa w I lidze. W Ekstraklasie to nie przejdzie. 

Tak, oczywiście, ale to też nie była seria samych porażek, najwięcej było tam remisów. W minionym sezonie tylko raz zdarzyły nam się dwie porażki z rzędu, dlatego też mogliśmy obronić ten słabszy moment. Złożyło się na to trochę problemów kadrowych, trochę absencji. Trzon zespołu się zatarł, ale w końcówce sezonu udało nam się to odbudować.

Jak zarządza się takim kryzysem?

Każdy kolejny tydzień jest dosyć trudny. Trener musi zachować energię i przekazywać ją zespołowi. Istotne jest budowanie narracji. Musisz dbać o komunikację z zespołem. Niezależnie, czy idzie, czy nie idzie, konstruować spójną opowieść. Nie podawaliśmy się. Tu naprawdę ważna jest codzienna praca. I to nie tylko przy przewalczaniu kryzysu. „Awans” to puste słowo. Liczy się każdy dzień, każdy trening, każda prozaiczna sytuacja do rozwiązania.

Reklama
Dużo jest w Górniku Łęczna zawodników, którzy mają coś do udowodnienia. 

Jeszcze w II lidze, wraz z dyrektorem Veljko Nikitoviciem, nakreśliliśmy profil zawodników, których chcielibyśmy sprowadzić na konkretne pozycje. Nawet wtedy nie mogliśmy równać się z Katowicami, z Widzewem, ze Stalą Rzeszów. Tak samo w I lidze szukaliśmy piłkarzy w ramach naszych środków i możliwości, żeby to się spinało z naszym budżetem. Maciej Gostomski, Bartosz Śpiączka, Paweł Baranowski, Leandro… Kilku zawodników z doświadczeniem, z umiejętnościami, ale z głodem zrobienia jeszcze czegoś fajnego. Oczywiście są też piłkarze młodsi – Sergiy Krykun czy Przemysław Banaszak. Ale stanowcza jest przewaga piłkarzy z wiekiem, z doświadczeniem.

Mnie imponuje zawziętość Bartosza Śpiączki. 

Ma super charakter. Emanuje sportową złością. Gra na charakterze. Bardzo fajnie zaczął sezon w I lidze. Strzelał dużo goli. Potem czerwona kartka. Wypadnięcie ze składu. Kontuzja, słabszy moment, ale finał sezonu pokazał, że to groźny i agresywny snajper. Starałem się w końcówce sezonu to wykorzystywać, nawet jeśli za dużo bramek nie strzelił, bo stanęło na jednym golu z Sandecją. W duecie z Banaszakiem stwarzali sporo sytuacji.

Patrzymy na wasze transfery, jest dużo doświadczenia – Janusz Gol, Daniel Dziwniel, Bartosz Rymaniak…

Janusz Gol ostatni sezon spędził w Rumunii. Grał tam systematycznie, ale zakończył sezon dużo wcześniej niż my i pozostawał poza drużynową pracą. Dołączył do nas, widać, że potrzebuje treningów drużynowych. Mamy nadzieję, że jeszcze ten tydzień, następny tydzień i Gol dobrze wkomponuje się w nasz system. Odświeżymy go motorycznie. Wcale nie zakładamy, że chcemy ściągać samych doświadczonych piłkarzy. Mamy mało czasu, rynek jest mocno przeprany. Nie jesteśmy też specjalnie atrakcyjnym kierunkiem dla wielu ekstraklasowych piłkarzy. Budżetowo też nie stać nas na wielkie rzeczy. Już doświadczyłem tego tutaj parę razy, że bywały fajne pomysły, ale nie spinaliśmy tego finansowo. Pracujemy jeszcze nad jednym transferem do środka pola…

Padają nazwiska Marchwińskiego i Borysiuka.

Marchwiński to bardzo ciekawy zawodnik. To jeden z naszych pomysłów. Rozmowy w trakcie. Jak to się wszystko zakończy, czy będzie finalizacja – nie wiemy. Szukamy też innych rozwiązań, bo nic nie wiemy.

Jaki wpływ na drużynę ma Maciej Gostomski?

Zdobył mistrzostwo Polski z Lechem, ale później jego kariera trochę zakręciła, nie układała się perfekcyjnie. Przyszedł do nas jako bramkarz doświadczony. Od pierwszego meczu zaczął grać na wysokim poziomie. Jesienią był świetny, cały sezon bardzo równy. Szybko uaktywniła się jego rola szatniowego lidera. Wcześniej kapitanem był Leandro, później Gostomski, bo uznałem, że trzeba odświeżyć układ zarządzania szatnią. Dobry bramkarz, mądry lider.

Reklama
Musimy spytać też o Krykuna. Słyszeliśmy, że jest niezwykle zdeterminowany. 

Bardzo, bardzo zdeterminowany. Ma też spory potencjał charakterologiczny. Kiedy zaczynaliśmy pracę w Łęcznej, brakowało nam skrzydeł, więc chcieliśmy sprowadzić zawodników szybkich i dynamicznych. Skrzydła Mak-Krykun zapewniły nam ten profil.

Praca w Górniku Łęcznej to pana najlepszy czas w trenerskiej karierze?

Mijają dziesięć lat od zaczęcia samodzielnej pracy. Z każdym rokiem zbieram coraz większe doświadczenie. Wcześniej zdarzały mi się lepsze i gorsze momenty, wyciągałem wnioski. W Górniku każdą monetę oglądam z dwóch stron, wykorzystuję swoje doświadczenia.

Po dwóch awansach z rzędu były propozycje zmiany pracy?

Nic takiego się nie wydarzyło. Podpisałem w czerwcu kontrakt na następny sezon w Łęcznej. Zrobiliśmy to, kiedy nie było wiadomo, czy skończymy w I lidze, czy w Ekstraklasie. Nigdzie się nie ruszam.

Jaki jest pana pomysł na Górnik Łęczna w Ekstraklasie?

Wszystkim wydaje się, że będziemy zespołem defensywnym, opierającym się na kontrach i stałych fragmentach gry. Powiem tak: często słyszałem, że pierwszoligowy Górnik grał prosto, ale jeśli ktoś zagłębi się w zaawansowane statystyki, to przede wszystkim byliśmy zespołem, który zdobył najwięcej goli z gry, bo aż 37 i sporo tych goli pochodziło z mądrze przeprowadzonego ataku pozycyjnego. W posiadaniu piłki nie byliśmy najmocniejsi, ale w stwarzaniu sytuacji i w liczbie podań przy akcjach bramkowych wyglądaliśmy bardzo dobrze. Nie mamy z góry określone, że się cofamy, że gramy autobus.

Są takie momenty, są tacy przeciwnicy, że nie można sobie pozwolić na wesoły futbol, na zbyt otwartą grę. Trzeba grać mądrze taktycznie. Ja bym chciał, żeby nasza gra wyglądała, jak podczas barażu z Tychami – wszechstronnie, elastycznie. Fajnie, gdybyśmy odnajdywali się w defensywie, w ofensywie, w niskim pressingu, w średnim pressingu, w wysokim pressingu. Najważniejszy przy tym wszystkim jest jednak wynik.

ROZMAWIALI KAMIL GAPIŃSKI I DANIEL CIECHAŃSKI

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

12 komentarzy

Loading...