– Była kiedyś taka reklama: prawie robi wielką różnicę – powiedział przed meczem Mariusz Lewandowski, którego zapytano o to, czy Bruk-Bet Termalica Nieciecza szykuje się do fetowania awansu. Ostrożność trenera “Słoni” okazała się słuszna, bo jego ekipa waliła dziś głową w mur. Albo raczej w tamę, którą postawiła Odra Opole. Gospodarze oddali tylko dwa celne strzały, ale wystarczyło to do podtrzymania nadziei na grę w barażach.
Opolanie zresztą nie mieli wielkiego wyboru: prowadzili niemal od początku, więc musieli tego prowadzenia bronić. Już w 8. minucie gry Kacper Tabiś wykorzystał to, że Piotr Wlazło zbyt lekko wybił piłkę po rzucie wolnym. Mało tego – Tabiś huknął z woleja tak, że piłka odbiła się od Wlazły i zmieniła tor lotu, co pomogło Odrze objąć prowadzenie.
Później okazało się, że Tabiś nie jest jedynym młodzieżowcem, który odegrał ważną rolę w zespole z Opola.
Błażej Sapielak ratował Odrę
Drużyna Piotra Plewni wyszła na mecz z liderem z czterema młodzieżowcami w podstawowym składzie. Odra wciąż bowiem walczy o premię za Pro Junior System. A jeśli oznacza to, że więcej szans dostanie Błażej Sapielak, to zdecydowanie nie ma co się na wystawianie młodych obrażać. 17-letni golkiper opolan bronił tak, że w pomeczowym wywiadzie nawet Tomasz Loska oddał mu szacunek. Za co? Między innymi za:
- wybroniona nogą sytuacja sam na sam z Adamem Radwańskim
- wyjęty strzał Samuela Stefanika, który zmierzał pod poprzeczkę
- świetnie sparowane uderzenie rywala, także “pod ladę”
Na cztery strzały celne gości trzy były na tyle groźne, że Sapielak zasłużył na tytuł MVP spotkania. Zresztą pochwała należy się całej defensywie, bo obrona Odry grała tak ofiarnie, że stroje meczowe nie tyle ciężko będzie doprać, ile nawet… zszywać. Tak, jedną z lepszych akcji spotkania był sprint kierownika drużyny po zapasową koszulkę dla Mateusza Wypycha. Oczywiście: akcji ofensywnych. Bo z tyłu wyróżnimy wszystkich tych, którzy przyjmowali na siebie strzały Bruk-Bet Termaliki.
Bruk-Bet Termalice nic nie chciało wpaść
A było ich tyle, że profil “Słoni” na Twitterze stwierdził, że bramka jest zaczarowana. Wystarczy wspomnieć ulubiony moment meczu dla ekipy Lewandowskiego – doliczony czas gry. Bruk-Bet Termalica zamknęła Odrę w polu karnym i ładowała raz za razem. Ale nic z tego – Piotr Wlazło minimalnie przestrzelił, a Roman Gergel wraz z kumplami zmarnował ze dwie “setki” w jednej akcji. Łącznie gospodarze zablokowali siedem strzałów zespołu z Niecieczy. Dużo, mało? Sprawdźmy, jak wyglądało to w całej kolejce:
- Widzew – GKS Tychy, łącznie 2 zablokowane strzały
- Miedź – ŁKS, łącznie 3
- Chrobry – GKS Bełchatów, łącznie 1
- GKS Jastrzębie – Sandecja, łącznie 5
- Korona – Arka, łącznie 10
- Radomiak – Resovia, łącznie 9
Czyli obrońcy Odry sami zatrzymali więcej strzałów niż dwie drużyny łącznie w czterech z sześciu meczów tej kolejki. To mówi wiele. Między innymi dlatego przyznamy, że był to mecz dobry. W Opolu naprawdę sporo się działo: ataki szły jeden za drugim, jak Bruk-Bet nacierał, to Odra czekała na kontrę, jak Odra kontrowała, to Bruk-Bet próbował to wykorzystać. Owszem, przewaga posiadania piłki na korzyść “Słoni” była ogromna (71-29), ale tak to już w meczach z niecieczami wygląda. Nie ma co się obrażać.
Odra wciąż w grze o baraże
No dobrze, a co ten wynik zmienia w ligowej tabeli? Mimo wszystko niewiele. “Słoniom” wciąż brakuje punktu do przyklepania awansu. Przegrywając w Opolu co najwyżej wystawiają piłkę Radomiakowi – jeszcze jedna wpadka przy nieomylności radomian i nastąpi zmiana lidera. Tyle że teraz ma to marginalne znaczenie, bo Bruk-Bet awansu na 99% nie wypuści. Z kolei Odra, mimo że wciąż jest w grze o baraże i przy zaległym meczu Górnika (grają dziś wieczorem – przyp.) ma tylko trzy punkty straty do łęcznian, wciąż ma bardzo trudną sytuację. Jeśli chce zagrać o Ekstraklasę, musi pokonać i GKS Tychy, i Widzew Łódź.
Widzieliśmy łatwiejsze zadania.
Odra Opole – Bruk-Bet Termalica Nieciecza 1:0
Tabiś 8′
fot. Newspix