Jakiś czas temu zastanawialiśmy się, czy warto pochylić się nad liczbami Mateusza Szwocha. Ba, w naszych głowach zakiełkowała nawet myśl, że to piłkarz mogący zapracować na transfer pokroju wyjazdu Dominika Furmana do Turcji. No, może do drugiej ligi. To był początek rundy wiosennej, były wątpliwości, ale z biegiem czasu okazało się, że pomocnik Wisły Płock idzie na osobisty rekord. Wszystko wskazuje na to, że zanotuje swój najlepszy sezon w karierze. I, co chyba najważniejsze, w dostarczanych liczbach potrafił wejść na poziom byłego kapitana “Nafciarzy”.
Dominik Furman w sezonie 2019/2020 (36 kolejek): siedem goli, sześć asyst (cztery po SFG).
Mateusz Szwoch w sezonie 2020/2021 (25 kolejek): cztery gole, dziewięć asyst (pięć po SFG).
Jasne, inne pozycje. Chodzi tu jednak o fakt, że szczęśliwie dla Wisły Płock było komu przejąć pałeczkę. Przynajmniej jeśli chodzi o same liczby.
To już nie tylko hattrick asyst z Podbeskidziem
No właśnie. Na początku 2021 roku można było dorobek Mateusza Szwocha podważać z racji, hmm, jego konstrukcji. W pewnym momencie to właśnie mecz z beniaminkiem sprawił, że nazwisko tego piłkarza widniało na szczycie listy najlepszych asystentów. Słowa “regularność” używaliśmy z ostrożnością, czekaliśmy na więcej. I, trzeba to powiedzieć wprost, doczekaliśmy się. 28-latek wszedł ze swoimi osiągami na pułap, obok którego nie można przejść obojętnie. Oczywiście nie robimy z niego topowego rozgrywającego Ekstraklasy, nie chcemy kogoś pompować ponad wyraz. Ale trzeba docenić, przyznając, że na tle innych pomocników w lidze Szwoch wygląda naprawdę dobrze.
- Aktualnie trzeci w klasyfikacji kanadyjskiej (ex aequo ze Starzyńskim i Paixao)
- Dla przykładu liczby piłkarzy na podobnej pozycji:
Filip Starzyński – sześć goli, sześć asyst
Marcin Cebula – pięć goli, siedem asyst
Pelle van Amersfoort – sześć goli, trzy asysty
Maciej Domański – pięć goli, sześć asyst
Dani Ramirez – pięć goli, dwie asysty
Oczywiście ktoś zaraz może wypomnieć, że taka bramka jak z Jagiellonią po błędzie Dziekońskiego nie jest jego zasługą. W takim razie niech pierwszy rzuci kamieniem ten ekstraklasowicz, który nie zdobył łatwego gola lub asysty. Cóż, trochę by się tego uzbierało. To się zdarza, nie ma potrzeby się nad tym rozwodzić. Tym bardziej że wkład Mateusza Szwocha w grę zespołu nie ogranicza się do tych dwóch elementów. One są najważniejsze, ale tylko mało pojętny kibic oceniałby przydatność ofensywnego pomocnika wyłącznie przez pryzmat tabelek z pierwszego szeregu.
Ostatnie wyniki Wisły Płock mogą ten fakt w jakimś stopniu zamazywać, acz warto zaznaczyć, że wychowanek Arki Gdynia kreuje więcej, niż niektórym może się wydawać.
Mateusz Szwoch jest dla Wisły Płock bezcenny
Fakty: Mateusz Szwoch (według EkstraStats) ma najwięcej kluczowych podań w całej lidze – 62. W czubie tej klasyfikacji są Erik Janza (53), Bartosz Nowak (51), Filip Starzyński (49) czy Filip Mladenović (48). Co ważne, to nie jest tak, że zawodnik “Nafciarzy” nabija sobie takie cyferki tylko za pomocą wrzutek ze stałych fragmentów, podań na strzał z dystansu, które później zapisywane są jako zagrania kluczowe, czy podań prostopadłych. Po stronie Szwocha stoi jeszcze jedna statystyka utwierdzająca w przekonaniu, że w tej chwili tego jegomościa można rozważać w kategorii TOP 5 ofensywnych pomocników w Ekstraklasie. Gdzieś na tylnych siedzeniach, ale jednak.
Liczba stworzonych okazji stuprocentowych (Ekstrastats):
- Mateusz Szwoch – dziewięć
- Tyle samo Filip Starzyński i Jezus Jimenez
- Więcej mają tylko Fran Tudor (12) i Paixao z Getingerem (11)
Kolejna istotna kwestia: jakie to wszystko ma przełożenie na wyniki? Cóż, patrząc na przebieg obecnego sezonu, brak Szwocha w składzie Wisły Płock na pewno byłby odczuwalny. Policzmy. Gol ze Stalą Mielec na wagę remisu, trafienie dokładające się do podziału punktów z Lechem, to samo z asystą z Piastem Gliwice i ich hattrickiem przeciwko Podbeskidziu. Do tego udział przy dwóch jedynych bramkach z Zagłębiem, przyłożenie ręki do remisu z Rakowem i Jagiellonią. Tak więc Szwocha może jeszcze nie nazwalibyśmy game changerem, ale trudno nie odnieść wrażenia, że jego zasługi są naprawdę znaczące.
Dzięki niemu Wisła Płock nie naparza się ze Stalą Mielec o utrzymanie.
Na koniec trzeba jeszcze przypomnieć, że tak naprawdę Szwoch przez większość kampanii 2020/2021 nie występuje na nominalnej dla siebie pozycji. Trener Sobolewski wolał ustawiać w środku pola trzech defensywnych pomocników, w wyniku czego były piłkarz Arki częściej musiał poruszać się przy linii bocznej. Jak można się domyśleć, to nie było optymalne rozwiązanie ani dla “Nafciarzy”, ani dla samego zawodnika. Zważywszy na fakt, że do tej pory Wisła Płock grała raczej defensywny futbol, przy liczbach Mateusza Szwocha można zatem postawić kolejny plusik. A przecież bardzo prawdopodobnym jest, że one ulegną poprawie przy bardziej ofensywnym nastawieniu na finiszu sezonu pod wodzą trenera Bartoszka.
Aha, no i w pięciu ostatnich kolejkach Szwochowi została mała robótka do wykonania. Jeśli pomocnik płocczan dorzuci jeszcze dwie bramki lub asysty, pod kątem liczb rozegra swój najlepszy sezon w karierze. Raczej nie będzie to piłkarz, którego kandydaturę rozważa się w kontekście angażu w topowym klubie Ekstraklasy, tak jak swego czasu w przypadku Dominika Furmana, lecz chyba zgodnie przyznamy, że 28-latek mógłby spróbować swoich sił w klubie lepszym o co najmniej kilka pozycji w tabeli. Cokolwiek byśmy mówili, statystyki indywidualne są zachęcające.
Fot. FotoPyk