Racownicy znowu dumni z siebie, tym razem ci gdańscy. „Bierzcie i odpalajcie z tego wszyscy” – zachęcili wielkim napisem. A potem – odpalono. Jak wiadomo, to jest bardzo mądre – świecidełka na minutę, a potem rachunek musi płacić kto inny.
Nie mielibyśmy zupełnie nic przeciwko racom, a nawet pewnie bylibyśmy ich fanami, gdyby:
a) odpalane były przez osoby odpowiedzialne i przeszkolone
b) nie były zabronione
To znaczy – nie mamy nic przeciwko łamaniu głupiego prawa, ale jednak trzeba się zawsze zastanowić: czy warto? Aktualnie z pewnością nie. Każdorazowe odpalenie rac to nieunikniona kara finansowa. Jeśli ktoś świadomie zapewnia klubowi kolejne kary, to niestety ten klub po prostu okrada. Wygodnie jest założyć kominiarkę na głowę, wziąć racę, krzyknąć, a potem niech te dziesiątki tysięcy złotych płaci kto inny.
Lechia dostała karę od Komisji Ligi, którą należy traktować jak ruch uprzedzający. KL – organ dyscyplinarny Ekstraklasy SA – przyjął taktykę względnie ostrego karania klubów, aby te kluby nie zostały jeszcze ostrzej ukarane przez wojewodów. Jak na razie to skutkowało i można mieć nadzieję, że wojewoda nie zamknie całego obiektu w Gdańsku – chociaż nie jest to pewne.
Póki co wiadomo, że kibice Lechii…
– nie wejdą na najbliższy mecz (ci, którzy byli na trybunie za bramką, skąd odpalano race)
– nie pojadą na cztery najbliższe mecze wyjazdowe
A sam klub za ten spektakularny pokaz pirotechniczny będzie musiał zapłacić 30 000 złotych (ale też doliczyć trzeba brak zysków z części biletów na kolejne spotkanie).
„Bierzcie i odpalajcie z tego wszyscy”…
Fot. FotoPyK