Paris Saint Germain ostatnio coraz częściej się w lidze francuskiej gubi. Wpadają im głupie, zupełnie nieprzystające do potencjału drużyny porażki. Prestiżowe, na własnym terenie, czasem wręcz irracjonalne, w starciach z drużynami walczącymi o utrzymanie. Efekt jest taki, że po tej kolejce paryżanie mogli oddalić się od lidera na sześć punktów, tracąc trzy oczka do drugiej drużyny w lidze. Jak się domyślacie – tak się nie stało.
Gdy bowiem PSG jest przyparte do muru, nic na francuskim podwórku nie jest w stanie go powstrzymać.
Dzień zaczął się dla paryżan korzystnie, bo Lille niespodziewanie uległo na własnym terenie broniącemu się przed spadkiem Nimes. To dodało wagi i tak prestiżowemu meczowi Olympique Lyon – PSG. Lyon, który wygrał pierwsze spotkanie w Paryżu, miał tyle samo punktów co stołeczna ekipa. Obie traciły 3 “oczka” do Lille. Stawką było pole postition przed ostatnią prostą mistrzowskiego wyścigu. Dla paryżan ewentualna wtopa oznaczałaby, że zamiast oszczędzania sił na starcia Ligi Mistrzów, trzeba wciąż gonić się z lokalnymi rywalami. Dlatego też było jasne: dzisiaj nie ma oszczędzania, dzisiaj trzeba zagrać na poziomie ambicji i zawziętości, do tej pory zarezerwowanym na mecze międzynarodowe.
Skład? Na ławce pozostał tylko Neymar, poza tym Mauricio Pochettino rzucił do boju niemal wszystkich swoich najważniejszych zawodników. Spośród tych, którzy walczyli choćby z Barceloną, brakowało tak naprawdę kontuzjowanego Icardiego oraz siedzących na ławce Paredesa i Kurzawy. Ale czy można nazwać “rezerwowym” Diallo czy Danilo Pereirę? Czy można nazwać jakąś ogromną rotacją podmiankę Draxlera na Di Marię? Dziś zresztą ten aspekt też był wyjątkowo istotny – zdaje się, że spora część ławki paryżan mogłaby z powodzeniem atakować pierwszy skład Lyonu.
DOMINACJA
Niestety dla gospodarzy – różnicę w jakości było widać od pierwszych minut. Lyon miał jasny pomysł na ten mecz – rzadko oddawać piłkę, a jeśli już – to tylko na chwilę. Ataki gospodarze próbowali budować seriami krótkich podań, rozciągając grę od linii do linii. Po stracie piłki ruszał za to morderczy pressing, czasem czterema piłkarzami na wysokości pola karnego PSG. To była dobra strategia, ale niestety dla Lyonu – niewystarczająca na takich piłkarzy, jacy biegają w tych różowo-granatowych trykotach.
PSG co i rusz wychodziło spod tego wysokiego pressingu, a wówczas zyskiwało całe hektary miejsca w środku pola. Co oznacza miejsce na nabranie prędkości dla Kyliana Mbappe – nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć. Denayer, Marcelo, ale i boczni obrońcy mieli jednak problemy nie tylko z fenomenalnym Francuzem – sporo kłopotów sprawiał również Di Maria i Kean. Ten pierwszy miał ładną kiwkę z boku pola karnego zakończoną niecelnym strzałem prawą nogą. Ten drugi już w 6. minucie zmarnował istną patelnię po dobrym dograniu z boku boiska. Golem dla PSG pachniało jednak tak mocno, że współczuliśmy stojącemu w bramce Lopesowi już przy wyniku 0:0.
Czy zawinił przy pierwszym golu? Zdaje się że tak. Kylian Mbappe założył dwa “tunele” jednym strzałem, obrońcy i bramkarzowi Lyonu. To nie była jakaś wykwintna akcja, właściwie przeciągnięta centra, ale Francuz doskonale przyjął i uderzył na tyle sprytnie, że piłka znalazła drogę do siatki. Lyon – cóż miał zrobić – ruszył do przodu jeszcze bardziej wściekle. I jeszcze mocniej się nadział. Co prawda jakoś udawało im się powstrzymywać kontry, ale za to fatalnie spisywali się przy stałych fragmentach. Gol na 2:0? Uwaga, tu ważne są personalia. Piłkę podcina z boku boiska Kimpembe, który znalazł się tam przy okazji stałego fragmentu chwilę wcześniej. Zgrywa ją głową Marquinhos, przeskakując Denayera. Z pierwszej piłki do siatki ładuje Danilo.
Jak bronić, kiedy ich jest więcej?
ROZLUŹNIENIE
Ujmijmy to tak: wyjść z 0:2 do przerwy w ogóle jest dość trudno. Wyjść z 0:2 do przerwy przeciw PSG to już niemal misja niemożliwa. Ale wyjść z 0:2 do przerwy przeciw PSG, gdy przez 45 minut oddało się dwa strzały?
W przerwie jednak Lyon nie zdecydował się na rzucenie ręcznika na ring. O, nawet sobie zażartujemy – zamiast tego powiesił ten ręcznik w bramce. Zanim jeszcze umilkły zagrzewające okrzyki z tunelu szatni, zrobiło się 3:0, po dość kuriozalnym błędzie Lopesa. Angel Di Maria ustawił sobie piłkę do rzutu wolnego z boku boiska, to miała być normalna “dochodząca” centra w okolice pola bramkowego. Do piłki nie dopadł żaden z obrońców Lyonu. Do piłki nie dopadł żaden z zawodników PSG. Przez nikogo nie niepokojona odbiła się w polu bramkowym i… wpadła na długi słupek, obok kompletnie zaskoczonego tym faktem bramkarza.
Pięć minut później było już po meczu – dalekie wybicie z własnej połowy, pojedynek biegowy Mbappe. Mamy wrażenie, że “pojedynek biegowy Mbappe” skończyłby się tak samo, niezależnie od tego, jaki obrońca by koło niego biegł. Po 52 minutach grania było 4:0. I wówczas właśnie w szeregi PSG wdało się rozluźnienie!
Trzeba oddać Lyonowi – walczył naprawdę dzielnie. Bomba Slimaniego na 1:4 to byłoby tylko otarcie łez, ale chwilę później Lyon znów groźnie atakował. Brakowało trochę ostatniego podania, zwłaszcza przy akcjach z prawej strony, ale to i tak nie przeszkodziło w zdobyciu drugiej bramki. Dłuższa piłka, przebitka, do futbolówki dopada Cornet – i robi się ciekawie na ostatnie dziesięć minut. Lyon mógł jeszcze spokojnie strzelić kontaktowego gola, ale doskonale interweniował Navas, i przy główce Slimaniego, i przy strzałach z dystansu. Oddajmy jednak, że i PSG miało okazję do piątego gola. Dwie w prosty sposób zepsuł Mbappe, raz świetnie wybronił Lopes, częściowo rehabilitując się za błąd po centrostrzale Di Marii.
Przy lepszej skuteczności, pewnie mogłoby tu być i z 4:7. Jedno by się nie zmieniło – to PSG było stroną dominującą, stroną, która bez trudu zrobiła interesujący ją wynik.
Po tym meczu to właśnie PSG zasiada w fotelu lidera, zrównując się punktami z Lille i wypracowując 3-punktową przewagę nad Lyonem. Wyścig o mistrzostwo byłby o wiele ciekawszy, gdyby dziś padł inny wynik. Ale pamiętajmy – paryżanie mają jeszcze przed sobą morderczy maraton w Lidze Mistrzów. Tu nic nie jest przesądzone. Na razie wiemy jedynie tyle: gdy PSG jest pod ścianą w Ligue 1, nawet najmocniejsi rywale nie są w stanie ich zatrzymać.
LYON – PSG 2:4 (0:2)
Slimani 62′, Cornet 81′ – Mbappe 15′, 52′, Danilo 32′, Di Maria 47′
Fot.Newspix