Reklama

Jacek Bayer: – Boję się o przyszłość Jagiellonii

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

20 marca 2021, 08:38 • 7 min czytania 8 komentarzy

– Na pewno patrzy się na to wszystko z obawą, jak to będzie dalej wyglądało. Zostało nam trochę grania, a sytuacja nie jest wesoła. Mecz z Lechem jest bardzo ważny. Jeśli nic się nie poprawi i będzie porażka, to może być gorąco – mówi Jacek Bayer, były piłkarz Jagi, z którym komentujemy ostatnie wydarzenia w białostockim klubie.

Jacek Bayer: – Boję się o przyszłość Jagiellonii
Pewnie spodziewał się pan tego, że Bogdan Zając zostanie zwolniony?

Sytuacja była napięta. Można było się spodziewać, że jakieś decyzje zostaną podjęte. Dokładnie nie wiedziałem, jak została skonstruowana umowa, to są sprawy klubu, ale podstawy, by zareagować zwolnieniem – były.

Czyli to dobra decyzja?

To się jeszcze okaże. Mamy parę kolejek do końca. Jest czas, żeby poszukać trenera, na pewno jakieś rozmowy trwają, mówi się o szkoleniowcu z Rumunii. Na pewno patrzy się na to wszystko z obawą, jak to będzie dalej wyglądało. Zostało nam trochę grania, a sytuacja nie jest wesoła. Mecz z Lechem jest bardzo ważny. Jeśli nic się nie poprawi i będzie porażka, to może być gorąco.

Co najbardziej nie podobało się panu w Jadze prowadzonej przez Zająca?

Styl gry. Nie wyglądało to zbyt dobrze. Gra Jagiellonii była niezbyt miła dla oka. Wyniki same o tym świadczą, szczególnie trzy ostatnie spotkania. Żadnej bramki, trzy przegrane z rzędu. Kibice klubu odzwyczaili się od takich serii, pewnie też dlatego było tak gorąco. Sytuacja nabrzmiała, kibice się w to włączyli. Fani protestowali, wystosowali pismo, doszło do spotkania z nimi. Trudno było to ratować. Wszyscy stracili cierpliwość. Doszło do rozstania za porozumieniem stron, więc być może trener też dojrzał do tej decyzji, żeby odejść. To wszystko nie jest budujące. Dlatego jest obawa, co będzie dalej.

Czyli boi się pan nawet spadku?

Różne rzeczy widziałem. Sam grałem w piłkę wiele lat. Teraz jest siedem punktów przewagi, a to nie jest dużo. Mamy bezpośredni mecz w Mielcu, poza tym będą starcia z trudnymi przeciwnikami, jak Lech czy Śląsk. Nie chcę prorokować, ale po ewentualnej porażce z Lechem może być bardzo gorąco. Głowa piłkarzy będzie to wszystko inaczej, jeszcze gorzej odbierać. Może się zacząć nerwówka. Oczywiście nie wierzę, nie dopuszczam do siebie myśli, że Jagiellonia spadnie, ale wiele kibiców ma takie obawy.

Reklama
Problemem Zająca było to, że trudno powiedzieć, co Jagiellonia chciała grać. Nie zbudował nic ciekawego.

Dokładnie. Mówiło się, że to jest dobry sezon na budowanie czegoś nowego, bo jeden zespół spada i można wprowadzać młodzież. Naturalnie trener próbował, wpuszczał młodych chłopaków, ale było widać, że jest duża różnica i wiele im brakuje. Natomiast niektóre decyzje były dziwne. Dlaczego Bartek Bida nie dostawał więcej szans? On jest ograny w Ekstraklasie, grał za Mamrota i zbierał dobre recenzje. Trener stawiał na innych, ale to nie wychodziło. Mieliśmy mecze, że gdy przód zaczął strzelać, Puljić z dwoma hattrickami, to z drugiej strony traciliśmy dużo bramek. Nie zostało to zrównoważone. Nie było solidności. Mieliśmy fazy. Raz przód lepiej, raz tył. Nie było widać ciągłości. Co chwilę zmiany. Raz Wdowik na lewej obronie, potem na lewym skrzydle. Brakowało stabilizacji. Oczywiście warto szukać wytłumaczeń, bo też pandemia miała wpływ na grę Jagiellonii.

Pogoń czy Wisła Płock też przeszły koronawirusa.

Naturalnie, ale gdy te zespoły miały gorsze wyniki, też się o tym mówiło. Brak Imaza, brak Runje na początku – to miało wpływ na słabą postawę zespołu.

Każdy zespół potrzebuje indywidualności, ale Jaga była na nich chyba zbyt mocno oparta.

Tacy zawodnicy mają duży wpływ na grę zespołu. Nawet za granicą – nie ma gwiazdy, to gra wygląda inaczej. Czasem idzie, ale jak nie idzie, to od razu się mówi: brakuje podstawowych zawodników. Natomiast oczywiście – opieranie się na niektórych zawodnikach przesadnie, też nie jest mądre. Ale brak Imaza był widoczny.

Rozczarowaniem okazał się z kolei Cernych.

Zdecydowanie. Każdy się spodziewał, że zobaczy „starego” Cernycha, a na razie to nie wypala. Gdyby miało być lepiej, już by to nastąpiło. To nieudany powrót.

Trochę już pan w niego nie wierzy?

Tak mi się wydaje – Cernycha sprzed 2-3 lat nie zobaczymy.

Reklama
Mam też wątpliwości co do środka obrony. Runje, Augustyn, Tiru – to nie jest zła obsada, a nie zagrało.

Zawsze narzekaliśmy, że mamy dwóch, a dalej nikogo. Natomiast jedno się nie zmieniło – jak się rotował zawodnik przy Runje, to jakoś to wyglądało. Jak nie mógł grać Runje, to zastępcy sobie nie radzili. Ale też Runje to też nie jest ten sam zawodnik, co wcześniej. Widocznie koronawirus również go zatrzymał. Augustyn, cóż: przytrafiają mu się czasem bardzo głupie błędy, niepotrzebne faule. Silny zawodnik, grający dobrze w powietrzu, ale przeplata mecze niezłe ze słabymi. Dużo kartkuje. Wypada z rytmu i czasami zawodzi. Jeśli chodzi zaś o całą obronę, to mamy młodych chłopaków na bokach, przyszedł też Nastić i na razie widzę to tak sobie. Jego CV zapowiadało co innego. Nie potwierdza go. Może ma problemy z aklimatyzacją, nie wiem. W każdym razie – ta obrona nie jest monolitem. Tracimy zdecydowanie za dużo bramek.

Polityka transferowa Jagiellonii pana przekonuje?

Szczerze – nie. Czasami się zastanawiam, dlaczego niektórzy zawodnicy są kupowani, a potem nie grają nawet w rezerwach. Było parę nazwisk, które nie odpaliły i tak się zastanawiam: czy mając akademię, mając młodych chłopców, którzy nie tak dawno zdobywali mistrzostwo, trzeba ściągać takich piłkarzy? Ale nie ja o tym decyduję.

Co pan czuje, jako piłkarz z jedenastki stulecia Jagiellonii, gdy barwy klubu nosi Kris Twardek?

(Śmiech). Jak oglądam niektórych zawodników, to się zastanawiam… Jaki jest sens ściągania ich do Jagiellonii? Ale ja mogę sobie tylko gadać. Kto inny o tym decyduje. Może myśleli, że wypali, może jeszcze wypali… Natomiast nie przekonują mnie ci zawodnicy.

Może brakuje w klubie sensownego dyrektora sportowego?

Czarek Kulesza był momentami chwalony za transfery. Ale faktem jest, że dzisiaj patrzy się na to wszystko przez pryzmat wyniku. My byliśmy przyzwyczajeni do dobrych miejsc Jagiellonii. Myśleliśmy, że tak będzie zawsze. A tego trzeba cały czas pilnować. Gdy ja grałem w Jagiellonii, to dla nas utrzymanie było wielkim sukcesem. Dzisiaj oczekiwania są inne. Każdy się spodziewa, że Jaga będzie miała medal co roku, a tak niekoniecznie musi być. Potrzeba też trochę cierpliwości, to się tyczy również kibiców. Czasem przychodzą gorsze momenty i trzeba zacisnąć zęby.

Właśnie: w Białymstoku wydawało się, że ten poprzedni sezon będzie wypadkiem przy pracy.

Dokładnie. Łaska kibica na pstrym koniu jeździ. Natomiast inna rzecz: można zająć gorsze miejsce, ale żebyśmy mieli przekonanie, że potem będzie lepiej. Przebudowa, szukanie nowych rozwiązań. Mówiło się o odmłodzeniu zespołu. Tylko trener Zając tego nie zrobił. Również dlatego odszedł.

Z tych młodych solidny poziom prezentuje Dziekoński, a Olszewski czy Wdowik od czasu do czasu. Ja nie jestem szczególnie przekonany do tej białostockiej młodzieży.

No tak, tylko z drugiej strony: u nas łatwo wskoczyć na piedestał. W sprawie Dziekońskiego już słyszę o transferach, dużych sumach… To jest jednak młody chłopak i pewnie przytrafi mu się parę kiksów. Nie zagłaskajmy go. Chłodna głowa. Olszewski jest chwalony, ale to obrońca, który lepiej czuje się w ofensywie – a musi pracować z tyłu. Reszta? Znam ich, bo prowadziłem ich w kadrze województwa, miałem tam Bidę, Nawrockiego i innych. To, że oni teraz nie odpalili – nie wiem dlaczego tak się dzieje. To jest utalentowana młodzież.

Gdzie może leżeć problem?

Niestety w jakimś momencie nie idzie to w dobrym kierunku. Chłopcy są w kadrze, ale nie mogą wyżej wskoczyć. Natomiast są przykłady zawodników, którzy byli w Jagiellonii, odchodzą i odnajdują się w Ekstraklasie. To nie jest tak, że nie można z nich nic wycisnąć. Nie wiem jaka jest przyczyna. Mogę jednak powiedzieć, że talenty mamy. Ale nie może się przełożyć to na piłkę seniorską.

Kończąc – sądzi pan, oczywiście mówimy po fakcie, tak najłatwiej, że pożegnanie Mamrota było jednak błędem?

Tak to wygląda. Trener Mamrot został zwolniony, gdy Jagiellonia była zdecydowanie bliżej czuba niż teraz. Gra za trenera wyglądała całkiem nieźle, było parę spektakularnych meczów. Dalsze decyzje o zatrudnianiu szkoleniowców – nie wypaliły. Jagiellonia gra gorzej, mniej mile dla oka. To wszystko rzutuje na wyniki. Czekamy na to, co będzie dalej, kogo zatrudni zarząd. I zobaczymy.

Rozmawiał PAWEŁ PACZUL

Fot. Newspix

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

8 komentarzy

Loading...