Reklama

Mendy napakowany jak kabanos. Real wyrywa zwycięstwo z gardła Atalanty

redakcja

Autor:redakcja

24 lutego 2021, 23:09 • 5 min czytania 27 komentarzy

Wszystko w dzisiejszym meczu z Atalantą Bergamo układało się pomyślnie dla Realu Madryt. Gospodarze przez większą część meczu musieli grać w osłabieniu. Szybko z powodu kontuzji murawę opuścił też ich kluczowy napastnik. Tragiczną zmianę w drugiej połowie dał jeden z ich największych gwiazdorów. Mimo to, “Królewscy” mieli olbrzymie kłopoty, by kreować jakiekolwiek zagrożenie pod bramką ekipy z Lombardii. Real prezentował się dobrze w środkowej strefie, umiejętnie tłamsił swoich rywali w tamtym obszarze boiska, ale gdy trzeba było stworzyć konkretną sytuację w polu karnym rywali, zawodnicy Zinedine’a Zidane’a nagle tracili animusz, pomysł i skuteczność. Dlatego niewiele brakowało, a La Dea zdołałby mimo wszelkich przeciwności losu utrzymać dziś bezbramkowy rezultat. Inny pomysł na końcówkę spotkania miał jednak Ferland Mendy.

Mendy napakowany jak kabanos. Real wyrywa zwycięstwo z gardła Atalanty

To, że bohaterem Realu został właśnie Mendy, wiele mówi o postawie ofensywy Los Blancos w tym meczu.

Czerwona kartka dla Atalanty

Spotkanie zaczęło się bardzo korzystnie dla Realu Madryt. Goście początkowo mieli wprawdzie pewne kłopoty ze średnim pressingiem rywali i nieco zbyt łatwo oddawali piłkę w centralnej części boiska, ale już mniej więcej po dziesięciu minutach gry zaczęli dominować na murawie. “Królewscy” mogli się podobać w ataku pozycyjnym – może nie kreowali sobie nie wiadomo jak klarownych sytuacji, lecz z naprawdę dużą swobodą przedostawali się pod bramkę ekipy z Bergamo. Regularnie zmuszali swoich oponentów do faulowania w strefach, w których faulować generalnie nie należy. Przodował w tym Vinicius Junior, który popisał się kilkoma ciekawymi i – co najważniejsze – udanymi dryblingami.

Atalanta niby nie dopuszczała zatem Realu do strzałów, ale w gruncie rzeczy od początku meczu kusiła los. Za często gospodarze spóźniali się ze swoimi interwencjami, za często musieli gonić rozpędzonych graczy hiszpańskiej drużyny.

No i już w siedemnastej minucie podopieczni Zinedine’a Zidane’a skarcili Włochów. Real wyprowadził szybką klepkę w środku pola, za sprawą której na czystą pozycję wyszedł Ferland Mendy. Remo Freuler powstrzymał szarżującego Francuza faulem. Uchronił tym samym swój zespół przed sytuacją stuprocentową albo przed rzutem karnym, lecz za swoje przewinienie – jako ostatni obrońca – wyleciał z boiska. As kier po kwadransie.

Reklama

Strasznie sobie gospodarze skomplikowali życie. Choć na własne życzenie, ponieważ, jako się rzekło, ich postawa w defensywie pozostawiała od pierwszych minut meczu naprawdę sporo do życzenia.

Wszystkie kary na Atalantę

Jak gdyby mało miał kłopotów Gian Piero Gasperini, po 30 minutach gry urazu nabawił się Duvan Zapata. Czyli gość, który od początku meczu sprawiał zdecydowanie najwięcej kłopotów defensorom Realu, jeśli chodzi o ofensywnych graczy z Bergamo. Nie ma co ukrywać – jeżeli włoski szkoleniowiec La Dei sporządził jakiś plan na mecz, a na pewno tak było, to wszelkie założenia posypały mu się jak domek z kart. Trzeba było improwizować.

No i tutaj musimy Atalantę pochwalić, ponieważ improwizacja długo szła im całkiem nieźle. Przed przerwą można było nawet momentami odnieść wrażenie, że to akcje osłabionych gospodarzy są groźniejsze, ciekawsze i – przede wszystkim – bardziej dynamiczne. Jest wręcz pewnym paradoksem, że Real znacznie lepiej wyglądał, gdy oponenci znajdowali się jeszcze na boisku w komplecie. Pomyślny rozwój sytuacji jak gdyby trochę zszokował “Królewskich”, którzy w pierwszej połowie oddali wprawdzie osiem strzałów na bramkę Pierluigiego Golliniego, ale tylko dwa celne.

Choć trzeba dodać, że już po przerwie Real zaczął Atalantę wręcz tłamsić.

Doskonałą sytuację do otworzenia wyniku zmarnował choćby wspomniany Vinicius, który chyba zniesmaczył swoją nieskutecznością trenera, bowiem dosłownie kilka chwil po tym kuriozalnym pudle Zizou ściągnął Brazylijczyka z boiska i wypuścił na murawę Mariano.

Brak żądła w Realu

Ewidentnie brakowało dzisiaj madrytczykom Karima Benzemy. Czy też – mówiąc szerzej- jakiegokolwiek rasowego napastnika. Osłabieni kontuzjami “Królewscy” przystąpili do rywalizacji z Atalantą w mocno eksperymentalnym składzie, bez klasycznej dziewiątki. To nie zadziałało. Dlatego Zidane próbował ratować sytuację poprzez ustawienie z przodu Mariano. Przyniosło to jednak skutek odwrotny do zamierzonego. Po zejściu Viniciusa goście mieli jeszcze większe problemy z kreowaniem zagrożenia niż wcześniej. Mariano w ogóle na boisku nie zaistniał. Piłkę dostał może z dziesięć razy, celnych podań zanotował pewnie z pięć. Defensorzy Atalanty generalnie grali dziś średnio, ale rezerwowego Los Blancos nakryli czapką.

Reklama

Gdyby jednak przyznawano jakiś futbolowy odpowiednik Złotej Maliny dla najgorszego zmiennika, z pewnością taki laur przypadłby Josipowi Iliciciowi. Słoweniec pojawił się na murawie w 56 minucie i zagrał taki piach, że Gasperini zdjął go jeszcze przed końcowym gwizdkiem arbitra. Decyzja brutalna, zwłaszcza mając świadomość, jak krucha jest psychika Ilicicia, no ale – mimo wszystko – zrozumiała.

Nawet nie chodzi o to, że Słoweniec zanotował kilkanaście strat przez pół godziny gry. On się po prostu poruszał na murawie jak wóz z węglem. Momentami Atalanta usiłował odpowiedzieć na przewagę Realu pressingiem, lecz Ilicić w ogóle w takich próbach nie uczestniczył.

Piękny gol Mendy’ego

Swoją ofensywną niemoc Real przełamał dopiero w 86 minucie gry. Przepięknym uderzeniem zza pola karnego popisał się Ferland Mendy – ten sam, który w pierwszej połowie załatwił czerwoną kartkę dla Freulera. Francuz rozegrał dzisiaj naprawdę kapitalne zawody – korzystał z wolnych przestrzeni, napędzał akcje Realu, cały czas szukał dynamicznych wariantów rozegrania piłki, co bardzo mocno różniło go od partnerów.

No i ten gol. Wisienka na torcie.

Takiego strzału prawą nogą nikt się po Mendym nie spodziewał. Włącznie z defensywą Atalanty.

Trochę nam żal ekipy z Bergamo, bo naprawdę dzielnie się dziś spisała. Bezbramkowy remis był już na wyciągnięcie ręki. Ale przed rewanżem zespołu z Lombardii absolutnie nie skreślamy. Wynik 0:1 u siebie brzmi oczywiście fatalnie, lecz Real dzisiaj nie zaprezentował się jako zespół, którego nie można zaskoczyć czy skarcić. “Królewscy” na zwycięstwo summa summarum zasłużyli, ale Zidane wciąż ma więcej powodów do zgryzot niż do radości.

ATALANTA BERGAMO 0:1 REAL MADRYT

(F. Mendy 86′)

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Anglia

Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego

Paweł Marszałkowski
1
Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego
Hiszpania

Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Patryk Stec
4
Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Liga Mistrzów

Komentarze

27 komentarzy

Loading...