Młode polskie talenty: kto poszedł w górę? Kto wyhamował?

redakcja

Autor:redakcja

06 listopada 2014, 18:37 • 4 min czytania

Pod koniec zeszłego roku nominowaliśmy – pozycja po pozycji – po dziesięciu najlepszych polskich piłkarzy. Jako dodatek do każdego kolejnego odcinka zamieszczaliśmy również top 5 juniorów, czyli zawodników urodzonych w latach 1995-97. Za miesiąc powtórzymy ponowne notowanie, więc teraz jest idealny czas, aby ocenić, jak potoczyły się losy polskiego narybku. Który z małolatów mocno poszedł w górę, a który wyrżnął solidnie głową o chodnik?

Młode polskie talenty: kto poszedł w górę? Kto wyhamował?
Reklama

Zdecydowaliśmy się posortować naszych ubiegłorocznych wybrańców na cztery grupy, w zależności od tego, jak im się wiodło. SKOCZYLI, STANĘLI NA PALCACH, WYHAMOWALI, PRZEWRÓCILI SIĘ. Ale najpierw przypomnijmy sobie klasyfikację za rok 2013.









Reklama

Cóż, pewnie w kilku miejscach szeroko się uśmiechnęliście, a w kilku pozostałych – zdziwiliście. My, patrząc na notowanie za ubiegły rok, spodziewaliśmy się, że poza paroma przypadkami, reszta – dłuższymi lub krótszymi krokami – ale jednak idzie do przodu. No, już teraz wiemy, że niekoniecznie…

Dobra, bez zbędnych ceregieli, pora na podsumowanie.




1. Najlepsi nie zmienili klubu

Ci, którzy skoczyli, nie zmienili klubu. Ani jeden! Poza grającym w Wolfsburgu Oskarem Zawadą, pozostała ósemka na co dzień gra w piłkę w Polsce. W 2014 albo pozaliczali debiuty w Ekstraklasie i nawet, jeśli sam progres piłkarski – jak u Wieteski czy Ryczkowskiego – nie robi ogromnego wrażenia, to jednak awans z juniorów do Ekstraklasy docenić po prostu musimy. Największe postępy – bez dwóch zdań Dawid Kownacki, Bartłomiej Drągowski (3. wśród bramkarzy), a także Bartosz Kapustka (5. wśród prawoskrzydłowych). Co do 17-latka z Cracovii, pozycja może was trochę zdziwić, ale zależało nam na tym, by wyróżnić go za 2013 rok, kiedy poczynił duży progres.

2. Duży regres defensywnych pomocników i prawych obrońców

Tak, defensywni pomocnicy i prawi obrońcy nadają się… do tarcia chrzanu, co najwyżej. Co jeden, to rozczarowanie. Przyjrzyjmy się liderom tych klasyfikacji, Pawłom – Stolarskiemu oraz Dawidowiczowi. Jeszcze zimą za ówczesnego wiślaka Legia oferowała fortunę, natomiast w kontekście gracza Lechii, padały nazwy od BVB po Chelsea. I co? Stolarski dał ciała w Gdańsku, nie odnalazł się w Lubinie, gdzie dodatkowo przyplątał mu się uraz. Dawidowicz natomiast wyjechał do Lizbony – czyli całkiem nieźle – tyle że nie wywalczył pierwszego składu. I wcale nie chodzi o drużynę występującą w Zon Sagres, a rezerwy…

3. Jeśli do góry, to nie w Lubinie

O matko, o Jezu i o Boże, o losie! Zespół leci z ligi, tymczasem ani Filip Jagiełło, ani Piotr Azikiewicz nie grają na zapleczu. Weryfikacja? Sebastian Bonecki na swoim poziomie, a więc przynieś, podaj, pozamiataj. Niby się stara, niby próbuje, ale gdyby w Lubinie na boisku Boneckich było jedenastu, na stadion najpewniej wybrałaby się wyłącznie jego rodzina. Martwimy się o Jagiełłę, ponieważ jeszcze kilka miesięcy temu coś było na rzeczy z Ajaksem, podczas gdy obecnie uciekł z radaru. Musi być z nim naprawdę cienko, jeżeli trener Stokowiec wybiera innych. W ubiegłym roku stanowił o sile reprezentacji U-17, lecz teraz, gdy połączono ją z drużyną rok starszą i kilku zawodników ’97 na nią jeździ – Drągowski, Kownacki, Ryczkowski, Wieteska – jednak Filipa nie potrzebują.

4. Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej

Próbują nasi młodzi wojaży po Europie. Śni im się Liga Mistrzów, śnią im się największe kluby. Oczywiście nikomu nie chcemy odbierać marzeń, natomiast z kronikarskiego obowiązku, który spadł na nasze barki przy tworzeniu danych do grafik, informujemy: zostań, synku, w Polsce. Przyglądając się wszystkim 45 piłkarzom, wychwyciliśmy dwa ciekawe i symptomatyczne – co istotne – schematy.

– w Polsce dobrze -> transfer za granicę = źle
– za granicą źle -> powrót do Polski = dobrze

Od tej reguły są tylko dwa odstępstwa. Po pierwsze – bramkarze, o których zaraz. Po drugie – Zawada. Tyle tylko, że w przypadku króla strzelców juniorskiej Bundesligi wkrótce trzeba będzie kombinować, co dalej. Jest 18 lat, jest profesjonalna umowa z Wolfsburgiem, a przyda się przecież jakieś ogranie na seniorskim poziomie…

5. Najtrudniej mają bramkarze…

Tym to zawsze jest najtrudniej. Wiemy przecież, jak przykładowy Mateusz Kuchta umie bronić, ale dopóki ktoś mu nie da wejść do klatki, nie możemy mówić o sportowym progresie. Co nieco pobronił w Okocimskim, aczkolwiek czekamy, aż dostanie szansę w Zabrzu. Jeżeli tak się stanie, spodziewamy się podobnego obrotu spraw, co u Drągowskiego. Przypomnijmy, że Bartłomiej do niedawna był w Jadze trójką, a do bramki wszedł dzięki czerwonej kartce Słowika oraz kontuzji Barana. Co ciekawe, sam też wtedy zmagał się z urazem.

***
Aha, pod koniec grudnia wielki ranking za 2014 rok, zapraszamy już teraz.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama