Reklama

Podbeskidzie walczy o swój byt – przyszli Nezmar i Mamić, w kolejce Frączczak i Wilusz

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

09 stycznia 2021, 14:01 • 3 min czytania 4 komentarze

Wiadomo, jaka jest sytuacja Podbeskidzia – nie najlepsza. Zespół traci masę bramek, ma bardzo przeciętnych piłkarzy, zmienił trenera. Będzie bił się o utrzymanie, być może desperacko. Dzisiaj klub zorganizował konferencję prasową, na której między innymi prezes Bogdan Kłys podsumował miniony okres i wskazał, jak Górale będą walczyć o swój los. Było całkiem ciekawie, więc warto te informacje podsumować.

Podbeskidzie walczy o swój byt – przyszli Nezmar i Mamić, w kolejce Frączczak i Wilusz

Przede wszystkim w końcu oficjalnie zaprezentowana Jana Nezmara, który dołączył do Podbeskidzia. Wcześniej mówiono, że Czech będzie dyrektorem sportowym, oficjalnie został doradcą zarządu do spraw sportowych, więc w sumie jest to samo, ale inaczej nazwane. W każdym razie: Kłys niejednokrotnie przyznawał, że nie zna się specjalnie na sprawach sportowych i woli radzić się osób, które to pojęcie mają. Nezmarowi trudno tego odmówić. Przez lata był dyrektorem w Slovanie i – co bardziej imponujące – Slavii Praga, która za jego czasów dostała się do Ligi Mistrzów.

Zgodnie z tym, co mówił Kłys w naszym wywiadzie, Nezmar powinien mieć już udział w zatrudnieniu Roberta Kasperczyka do roli pierwszego trenera. Czy tak było… Cóż, mamy wątpliwości, które już wyrażaliśmy. Informację o przyjściu Kasperczyka jako pierwsza podała strona Urzędu Miasta, trener jest przyjacielem Janusza Okrzesika, przewodniczącego Rady Miejskiej. A Okrzesik, gdy był prezesem Podbeskidzia, zatrudniał właśnie Kasperczyka.

O całości pisaliśmy TUTAJ, ale wiadomo – nie trzeba być detektywem w szarym prochowcu, żeby połączyć pewne kropki.

Zobaczymy więc, ile Nezmar wytrzyma w Bielsku i jak duży wpływ będzie miał na cały ten projekt. Jeśli będzie doradzał, ale jego rady okażą się mniej ważne niż znajomości wokół ratusza, okaże się to wszystko bez sensu. Natomiast okej – nie przesądzamy.

Dalej: Podbeskidzia potwierdziło też transfer Petara Mamicia, dotychczas piłkarza Rakowa Częstochowa. Chorwat nie nagrał się jednak u Papszuna – nie dostał szansy ani w Ekstraklasie, ani w Pucharze Polski. Nie przesądzalibyśmy mimo wszystko, że Podbeskidzie ściąga kompletny szrot, który nie przebił się w Rakowie. Po pierwsze to żaden wstyd nie przebić się w Częstochowie, Raków jest mocny, po drugie przykłady Kościelnego czy Browne’a Forbesa pokazują, iż zawodnicy, którzy tam nie dali rady, mogą być wartością dodaną dla słabszych ekip.

Reklama

A też powiedzmy sobie szczerze – facet wcześniej grający dość regularnie w Chorwacji, między innymi w Rijece, ma prawo się okazać lepszy niż Rundić.

Co więcej, to nie ostatni transfer, którego Górale chcą dokonać z Rakowa. Podbeskidzie – według Kłysa – prowadzi rozmowy na temat pozyskania Wilusza i to byłby już z pewnością mocny ruch. Były reprezentant Polski miał co prawda w tym sezonie swoje przeboje – czerwona kartka na dzień dobry, zmasakrowanie Sitka, w końcu stracił miejsce w składzie – ale jak na warunki Podbeskidzia byłby poważnym wzmocnieniem. Ostatecznie grał w Rakowie w miarę przyzwoicie. I znów: to, że na końcu Papszun miałby go nie chcieć, nie znaczy, że niżej by się nie sprawdził.

Kłys potwierdził też zainteresowanie Schwarzem, ale dziś już „nie ma tematu” i cóż, nic dziwnego, trzeba znać umiar. Czech to nie ta półka. Ponadto według prezesa na finiszu jest wypożyczenie Kadleca z Jagiellonii, trwają też rozmowy z Adamem Frączczakiem, a ten wiadomo – może obskoczyć kilka pozycji.

Jeśli mielibyśmy to ocenić – sumując i dodając Janickiego trudno mówić o jakimś pozytywnym szaleństwie na rynku transferowym, ale też ciężko tego od Podbeskidzia oczekiwać. Natomiast gdyby do klubu trafili wspomniani Frączczak i Wilusz, byłoby już to całkiem sensowne, chyba można by te ruchy ocenić znacznie lepiej niż eksperymenty pod tytułem Jankowski i Kolew w Stali. Tyle że mielczanie pod wodzą Ojrzyńskiego już dojrzeli do pewnych zmian, Podbeskidzie dopiero się za nie zabiera. Zobaczymy, czy wiosną na dogranie tej machiny wystarczy czasu.

Fot. Newspix

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

4 komentarze

Loading...