Reklama

Co za przypadek: Brede zwolniony w ratuszu, nowym trenerem stary znajomy radnego

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

22 grudnia 2020, 16:24 • 7 min czytania 20 komentarzy

Podbeskidzie Bielsko-Biała ma nowego trenera – już oficjalnie. Zanim dobre wieści przekazał kibicom klub, biały dym uniósł się znad… miejskiego ratusza. Oficjalna strona Urzędu Miejskiego w Bielsku-Białej ogłosiła wszem wobec: „Górale mają nowego selekcjonera”. Z jednej strony: nie wygląda to poważnie. Ani trochę. Z drugiej: skoro trenera i tak wybrano w gabinetach polityków, a nie w gabinetach klubowych, to ciąg logiczny został zachowany. Pierwsi pochwalili się ci, którzy wyboru dokonali.

Co za przypadek: Brede zwolniony w ratuszu, nowym trenerem stary znajomy radnego

W Bielsku-Białej obserwujemy właśnie podręcznikowy przykład tego, jak nie powinno wyglądać sterowanie klubem piłkarskim. Dobrze wiemy, że kluby będące w rękach miasta często są świadkami kuriozalnych sytuacji. A to prezes z nadania, a to matka/ciotka/córka/syn jakiejś ważnej persony potrzebuje posady, to wrzucimy go do klubu. I Podbeskidzie to wręcz wzorcowy przykład patologii. Nie chodzi już tylko o to, jak wyglądała dziś strona miejska…

… a jak w tym samym czasie wyglądała strona klubowa.

Reklama

Chodzi o to, że – z tego co słyszymy – to właśnie w ratuszu wybrano nowego trenera. Trenera, za którym nie przemawia nic poza tym, że akurat jest lubiany przez lokalnych polityków. Bo z całym szacunkiem do Roberta Kasperczyka: jeśli od czterech lat był poza zawodem i zajmował się skautingiem, to chyba on sam dobrze wie, że był tego jakiś powód. Tych powodów widzimy nawet kilka.

  • 1,14
  • 0,78
  • 1,00
  • 1,17

To średnia punktów w czterech klubach, które po odejściu z Podbeskidzia prowadził Kasperczyk. Katastrofa. Ale jak już wspomnieliśmy, Kasperczyk ma pewien atut.

Wspólne sukcesy trenera i radnego

– […] Trafiłem na człowieka, który po półrocznej, niezbyt dobrze zapowiadającej się pracy, zaufał mi i powiedział, że zamykamy projekt utrzymania Podbeskidzia w 1. lidze, dostaje pan ode mnie zielone światło, spotykamy się po kilku kolejkach i zobaczymy, co będzie.

To o mnie, tak?

– Tak, tak.

PODBESKIDZIE – LEGIA – LEGIA WYGRA WIĘCEJ NIŻ TRZEMA GOLAMI – KURS 3.85 W TOTALBET!

To fragment programu „Przystanek Okrzesik”, który w trakcie kampanii wyborczej promował kandydaturę Janusza Okrzesika na stanowisko prezydenta Bielska-Białej. Osobą, która tak ciepło wypowiada się o Okrzesiku, jest… Robert Kasperczyk. Polityk prezydentem miasta nie zostal, jednak dziś jest przewodniczącym Rady Miejskiej. W programie o Kasperczyku mówi tak:

Reklama

„Zaufałem temu człowiekowi, to jedna z moich najlepszych decyzji, nie żałuję jej. […] To jest człowiek, który jest żywym dowodem na to, że po nocy przychodzi dzień. Po kiepskim sezonie może nastąpić najlepszy w życiu. Dziękuję panu za wspólną pracę i mam nadzieję, że jeszcze to powtórzymy”. 

Okrzesik postawił na Kasperczyka, gdy był prezesem Podbeskidzia. Tę funkcję sprawował w latach 2009-2012. Jak widzicie wyżej, obaj panowie wspominają tę współpracę bardzo dobrze. Zresztą wystarczyło śledzić social media bielskiego radnego, żeby utwierdzić się w tym przekonaniu. 6 grudnia, czyli jeszcze przed zwolnieniem Krzysztofa Brede z klubu, radny Janusz zapostował – zapewne zupełnie przypadkowo – pewne wspomnienie.

„Nie wiem czemu, ale ostatnio przypomniał mi się początek mojej prezesury w Podbeskidziu. Pewnie wielu z was zna opowieść, jak to zaufałem Robertowi Kasperczykowi i po słabiutkiej wiośnie, wbrew powszechnej opinii pozwoliłem mu pracować z drużyną. Skończyło się awansem. Ale mało kto wspomina inną historię, pół roku wcześniejszą. Przecież moją pierwszą decyzją było zwolnienie Marcina Brosza. Świetnego trenera, mądrego człowieka, odnoszącego z Podbeskidziem sukcesy w poprzednich latach. To nie była łatwa decyzja, ale jedyna możliwa, by przełamać impas w drużynie. Jestem pewien, że na nasz sukces wtedy złożyły się obie te decyzje. I obu tych trenerów darzę do dziś sympatią, mam nadzieję że z wzajemnością”.

Natomiast trzy dni temu Janusz Okrzesik podzielił się tekstem Michała Treli o zupełnie przypadkowym tytule – „Dlaczego czasem warto zwalniać trenerów”?

Bez trenera i bez mapy

A teraz zestawmy te zupełnie przypadkowe posty radnego z tym, co mówił nam ostatnio Bogdan Kłys, czyli prezes Podbeskidzia.

„Ja nie wszedłem do szatni o trzynastej po treningu, ja byłem przed treningiem – około 9:15. Powiedziałem: w tym momencie nic się nie zmienia, do piątkowego meczu przygotowuje was trener Brede. Takich słów użyłem. Potem miałem spotkanie o 14:30 z właścicielami. Trudno się oburzać, że doszło do konsultacji, właściciele musieli usłyszeć, jakie są decyzje co do dalszej działalności klubu. W związku z tym uważam, że zostałem źle zrozumiany.

Czyli pan zwolnił trenera, czy właściciele?

Rozmawialiśmy na spotkaniu. Jeżeli ktoś by mnie przekonywał, że powinno być inaczej, mogłoby być inaczej. Z trenerem Brede też byłem umówiony, że jak pewnego dnia dojdziemy do ściany, to się rozstaniemy”. 

LEGIA WYGRA Z PODBESKIDZIEM & OVER 2.5 GOLA – KURS 1.95 W TOTALBET!

W tej samej rozmowie usłyszeliśmy też, że „dało się wyczuć, jakie ja mam nastawienie, jakie mają właściciele”. Czyli łącząc kropki – co specjalnie trudne nie jest – szybko trafimy na myśl: zaraz, zaraz, czy Brede przypadkiem nie został zwolniony w ratuszu? To teraz spójrzcie, jaką interpelację złożyli radni „Wspólnie dla Bielska-Białej” przed meczem z Piastem Gliwice.

Wszystko jasne. I nie zrozumcie nas źle, bo rozumiemy, że cierpliwość mogła się wyczerpać. Natomiast tutaj mamy do czynienia z szeregiem absurdów.

  • W ratuszu decydują o tym, co zrobić z trenerem
  • Postanawiają go zwolnić przed ostatnim meczem w rundzie, zamiast rozstać się po zakończeniu jesieni
  • Nie mając w dodatku nikogo na jego miejsce, przez co zespół prowadzi asystent
  • Okazuje się, że w ogóle nie ma nikogo na jego miejsce, bo casting na następcę nie ma końca

Wokół Podbeskidzia przewijały się co chwilę nowe nazwiska. Ireneusz Mamrot, Łukasz Surma, Artur Skowronek. Faktem jest, że nie były to tylko plotki. Problem bielszczan polegał na tym, że poważniejsi trenerzy nie za bardzo chcieli się w tę misję pakować. Nie jest ona łatwa, bo trzeba przebudować pół zespołu. A potem odrobić straty do rywali. Domyślamy się też, że pozostałych kandydatów mogło trochę wystraszyć to, w jaki sposób wybór nowego trenera się odbywa. I wcale im się nie dziwimy.

Kto rządzi Podbeskidziem?

Bo czy tak to powinno wyglądać? Janusz Okrzesik może uważać, że zna się na piłce. Awansował kiedyś z Podbeskidziem do Ekstraklasy, coś mu wyszło. Natomiast z jakiegoś powodu w klubie już nie pracuje, więc jego oczywiste sugestie co do tego, co trzeba było zrobić z poprzednim szkoleniowcem, czy wybór nowego trenera, którym jest jeden z jego ulubieńców, są absurdalne. Ktoś powie: ale miasto to właściciel, więc jako jego przedstawiciel miał prawo tak robić. Nie, tak po prostu nie przystoi. Może jeszcze referendum trzeba było zrobić? Po coś chyba w tym klubie jest prezes, są osoby odpowiedzialne za dział sportowy. Bogdan Kłys mówił nam, że nowego szkoleniowca zaakceptuje Jan Nezmar, który ma być doradcą Podbeskidzia.

Wyobrażacie sobie, żeby Nezmar, który odnosił sukcesy jako dyrektor sportowy w Czechach, podpisał się pod ściągnięciem trenera, który nie jest już nawet trenerem, ale dobrze się kojarzy?

Nie. Nikt poważny by się pod czymś takim nie podpisał. Nieważne, jak wielkie zasługi dla Bielska-Białej ma Kasperczyk. Grzegorz Lato też ma zasługi dla Stali Mielec, a jednak z jakiegoś powodu po zwolnieniu Dariusza Skrzypczaka nikt nie wpadł na pomysł: weźmy Latę, bo pisał historię Stali.

PODBESKIDZIE NIE STRZELI GOLA LEGII – KURS 2.32 W TOTALBET!

Dodatkowo cała ta sytuacja mocno uderza w wizerunek prezesa Kłysa. Wiemy, że w ostatniej rozmowie z nami nie wypadł zbyt dobrze, próbując tłumaczyć, co tak naprawdę się dzieje. Z drugiej strony widzimy też, że na dobrą sprawę musiał świecić oczami za decyzję, która niekoniecznie należała do niego. We wspomnianym wywiadzie padło zdanie, że prezes nie zna się na piłce. Niektórzy odebrali to jako kompromitację, jednak nie ma w tym niczego kompromitującego. Wręcz przeciwnie. Bogdan Kłys mówi: ja jestem prezesem, od piłki mam dział sportowy, któremu ufam i który oceniam. Weźmy teraz naszą rozmowę z Kłysem sprzed sezonu. Padają w niej dokładnie te same słowa – to dział sportowy odpowiada za to, co widać na boisku. Prezes odpowiada za to, żeby ten dział ocenić i żeby wszystko zgadzało się w sejfie.

I część tej rozmowy poświęcona budżetowi i planom klubu zdecydowanie nie stawia prezesa Podbeskidzia w złym świetle.

Dlatego to, co dzieje się teraz w Bielsku-Białej budzi tym większy niesmak. Typowy scenariusz pięknej katastrofy: jest sukces, więc obudzili się ludzie, którzy chcą coś na tym ugrać. Świetnie, super. Pozostaje tylko pytanie: czy kiedy okaże się, że zatrudnienie trenera, który na papierze nie daje żadnej gwarancji, że uda się utrzymać Podbeskidzie w lidze, było błędem, radny Okrzesik znów tak ochoczo wrzuci na swoją stronę tekst o tym, dlaczego czasem warto zwalniać trenerów? Czy będzie z nostalgią wspominał czasy ich wspólnych sukcesów? Czy może wszyscy ci, którzy przejęli lejce furmanki, wycofają się i wypchną przed szereg Kłysa, żeby ten tłumaczył się z porażki?

Cóż, jesteśmy ciekawi, choć domyślamy się, jak to będzie wyglądało.

SZYMON JANCZYK

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

20 komentarzy

Loading...