Reklama

Moder w pierwszym składzie Brighton? Dlaczego nie!

redakcja

Autor:redakcja

02 stycznia 2021, 12:32 • 9 min czytania 25 komentarzy

Często przy przenosinach Polaków na Wyspy martwimy się, co z tego wyniknie. Może drugi Fojut i skończy się na szesnastu rozegranych minutach? Może kolejny Olisadebe, który trafi do rankingu najgorszych napastników w historii Premier League? Gdybamy o tych, którym absolutnie w angielskiej elicie nie poszło, zamiast skupić się na tych, którym się powiodło i wyrobili sobie międzynarodową markę. A tak się składa, że Jakub Moder powinien mieć bliżej do grupy szczęśliwców.

Moder w pierwszym składzie Brighton? Dlaczego nie!

Kuba w wywiadzie udzielonym Foot Truckowi wyznał, że tak naprawdę miał 24 godziny na podjęcie decyzji w kwestii swojego transferu do Brighton. Ostatecznie zdecydował się na ten krok, a angielski klub zapłacił Lechowi Poznań więcej, niż początkowo zakładano, bowiem natychmiastowe wypożyczenie zwrotne zostało przez Mewy skrócone.

Wydaje się, że nie ma w tym nic przypadkowego. Brighton może Modera po prostu potrzebować.

BRIGHTON POKONA DZIŚ WOLVERHAMPTON? KURS: 2,52 W TOTOLOTKU!

Jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, że Moder po przenosinach do Anglii będzie grał najwyżej ogony. I może nawet pokopie trochę w drugiej drużynie, by otrzaskać się z tamtejszą piłką. Nie byłoby w tym zresztą nic dziwnego – środek pola Brighton wyglądał wtedy solidnie nawet jak na standardy Premier League. No bo jest tam przecież Yves Bissouma, który zaczął przyciągać uwagę najsilniejszych ekip. Doświadczony Adam Lallana, śmiało wchodzący do pierwszego składu Steven Alzate, ostoja poprzedniego sezonu Pascal Gross, były reprezentant Holandii Davy Propper, czy wreszcie Alexis Mac Allister, mający za sobą całkiem udane wypożyczenie do Boca Juniors.

Sześciu piłkarzy, którzy, chociaż różnią się od siebie profilami, to mają jedną cechę wspólną. Mogą występować w centralnej części boiska. Sęk w tym, że gra Brighton mocno się nie klei, a winą obarczany jest… właśnie środek pola, tylko z pozoru tak świetnie obsadzony.

Reklama

Graham Potter regularnie kombinuje z ustawieniem w tej strefie boiska, szukając optymalnego rozwiązania, które pozwoliłoby Mewom grać taką piłkę, jakiej oczekuje angielski szkoleniowiec. Jednocześnie 45-latek odstawił od pierwszego składu kilku piłkarzy, którzy – jak się wydawało – mogliby znaleźć swoje miejsce w drugiej linii, zaś skracając wypożyczenie Modera, dał sygnał, że może na Polaka liczyć nie tylko w kontekście przyszłości. Tym bardziej że konkurenci Kuby do miejsca w składzie mają swoje problemy i sytuacja, która wyglądała wcześniej na trudną, staje się dla byłego już piłkarza Lecha Poznań znacznie łatwiejsza.

Pierwsze próby, pierwsze porażki

Transfer Adama Lallany przyjęty był na The Amex z optymizmem. Graham Potter twierdził, że da Anglikowi więcej swobody, niż miał on w Liverpoolu. Szkoleniowiec chciał, by w jego wyjściowym składzie był ktoś, kto weźmie na siebie ciężar rozegrania, usiądzie za kierownicą, a jednocześnie nie będzie Niemcem Grossem.

Nie była to awersja trenera do swojego zawodnika, ale trzeźwa ocena sytuacji. W tym sezonie Premier League Brighton zamierzało grać piłkę ofensywną, kombinacyjną. Początkowe plany Pottera zakładały występy w systemie 3-5-2, który w razie konieczności mógłby płynnie przejść w 4-3-3. Środkową strefę tworzył wspomniany Lallana, a także Bissouma oraz Alzate. Brakowało zatem typowego ofensywnego piłkarza – jakim jest Gross lub Alexis Mac Allister, ale jednocześnie Potter miał pewność, że zawodnicy ci będą skupieni zarówno na konstruowaniu akcji, jak i ich przerywaniu.

Niestety dla Brighton okazało się, że ani Lallana, ani Alzate nie są od Grossa znacznie lepsi w destrukcji, a jedynym pomocnikiem wywiązującym się z zadań defensywnych, jest Yves Bissouma, który – co warto podkreślić – również nie jest typowym przecinakiem, lecz piłkarzem grającym od pola karnego do pola karnego. Malijczyk był jednak w swoich poczynaniach często osamotniony, co poddawało w wątpliwość taktykę, którą zastosował Potter.

Gdy Kolumbijczyk zawodzi

Mimo tego, szkoleniowiec nie zamierzał od razu zarzucać swoich prób.

Poniekąd przyczyniły się do tego kontuzje, a poniekąd beznadziejna forma niektórych piłkarzy. Lallana konsekwentnie doznawał urazów, które zmuszały managera do kombinowania z jego zastępcami. Czasami w środku pola pojawiał się nominalny obrońca – Ben White – który wraz z Bissoumą ubezpieczał tyły, zaś rolę bardziej kreatywnego pomocnika starał się pełnić Alzate lub Trossard.

Reklama

Kolumbijczyk jednak rozczarował, ostatecznie tracąc miejsce w składzie. Ani nie dawał drużynie tyle, co Lallana, ani tyle, co Bissouma. Ciężko było go wyróżnić w jakiejkolwiek kwestii. Nawet fakt, że dysponuje on najwyższym procentem podań, bierze się w dużej mierze z tego, że są to zagrania zachowawcze – do tyłu.

Sprawiło to, że Potter postanowił szukać kolejnych rozwiązań.

Ostatecznie Alzate wystąpił w dziewięciu meczach, które – jakby tego było mało – nie zawsze rozpoczynał w wyjściowym składzie. Zamiast na niego – chłopaka rozdartego, nie mogącego pełnić roli, którą wymarzył sobie szkoleniowiec – ostatecznie postawiono na Leonardo Trossarda.

REMIS BRIGHTON Z WOLVERHAMPTON? KURS: 3,10 W TOTALBET!

Belg – piłkarz na wskroś ofensywny – znalazł swoje miejsce za plecami napastnika, scalając tym samym nową formację Brighton. Mewy swoje mecze rozpoczynają w 3-4-2-1 (lub 3-4-1-2), które, chociaż ulega modyfikacjom w trakcie 90 minut, to dobrze oddaje charakter drużyny. Właśnie ta formacja przyczyniła się do tego, że ekipa z The Amex Stadium przegrała zaledwie raz w ostatnich czterech meczach. Jasne, w tym samym okresie nie udało się wygrać, a w trzech spotkaniach padł remis, lecz nie da się ukryć, że Brighton wygląda na bardziej dostosowane do realiów bieżącego sezonu, mocniej stawiając na ubezpieczenie tyłów.

Nadal jednak nie jest to formacja doskonała, nie tylko przez wzgląd na problemy personalne, jakie Potter ma z częścią swoich zawodników.

Wewnętrzne konflikty

Próby, którym poddany został Ben White, dobitnie sugerują, że szkoleniowiec Brighton zdaje sobie sprawę, że jeszcze daleko do osiągnięcia optymalnego ustawienia, które zapewniłoby balans między obroną, a atakiem. Chociaż Yves Bissouma jest pewniakiem do miejsca w składzie, a Adam Lallana nieźle odnajduje się jako jego bezpośredni towarzysz, to Mewy trapi zbyt wiele problemów, by móc uznać ten duet za stały element wyjściowego garnituru.

Anglik czasami przesuwany jest jeszcze bardziej do przodu, gdzie towarzyszy Trossardowi. Dzieje się tak zwykle w sytuacji, w której Neal Maupay odlatuje w krainę zapomnienia i Potter nie może na krnąbrnego napastnika liczyć. Francuz przeszedł wewnętrzną przemianę po sławnym meczu z Arsenalem, gdzie starł się z Matteo Guendouzim.

Od tamtej pory osoby związane z klubem przyznają, że Maupayowi sodówka uderzyła do głowy.

Stał się bardziej rozkojarzony, przez co marnuje jeszcze więcej okazji. Pozytywne wiadomości od fanów, które spłynęły po konfrontacji z piłkarzem Kanonierów, sprawiły, że napastnik poczuł się lepszy od swoich kolegów, czego przejawem była bójka na treningu. Wszystko złożyło się na nieciekawy obraz napastnika, który co prawda jest utalentowany, lecz nie potrafi dopasować się do systemu, na którym oparta jest układanka Pottera.

Z tego względu Anglik nader często sadza Francuza na ławce lub nawet nie bierze go do „osiemnastki” meczowej, korzystając z usług Aarona Connolly’ego, a przede wszystkim Danny’ego Welbecka. W związku z tym Lallana musi opuszczać środek pola, a jego miejsce zajmuje albo wspomniany White, albo Alzate, albo… zajmować może Jakub Moder. Porywczy charakter Maupaya to idealna okazja do tego, by Polak szybciej niż ktokolwiek mógłby się spodziewać zagościł w składzie Brighton. Dzięki niemu, Potter mógłby scementować ustawienie obrony oraz środkowej strefy, powierzając grę ofensywną Trossardowi albo Lallanie.

Zniknęłaby wówczas konieczność stawiania na nominalnych środkowych obrońców lub rozczarowujących Kolumbijczyków. Co więcej, Potter uwolniłby się od pytań, co się podziało z Davym Propperem i Pascalem Grossem.

Holender, który, wydawałoby się, że stanowi idealne zabezpieczenie na wypadek konieczności przesunięcia kilku piłkarzy, zaledwie pięć razy znalazł się w kadrze na mecze Premier League. Z ławki podniósł tyłek tylko raz, w ostatnim meczu, który Brighton przegrało z Arsenalem. Poza tym czekały na niego tylko i wyłącznie szanse w Pucharze Ligi. Jeszcze dziwniej wygląda sytuacja z Niemcem, który w sześciu rozpoczętych przez siebie meczach, miał bezpośredni wkład w aż cztery trafienia Brighton. Gross występował wówczas jako jeden ze środkowych pomocników i wyglądał naprawdę dobrze. To jednak nie wystarczyło – w kolejnych trzech meczach zagrał zawrotne 10 minut, bowiem Potter nie znalazł dla niego miejsca w formacji 3-4-2-1.

Duet optymalny

Sprecyzowanie, w jaki sposób chce grać Graham Potter, stanowi niemalże karkołomne wyzwanie. Mimo że nie jesteśmy nawet na półmetku Premier League, Brighton zaprezentowało co najmniej trzy wyjściowe formacje, a wielu zawodników po prostu nie może być pewnych swojego miejsca w składzie. Do nielicznej grupy należy jednak Yves Bissouma, najważniejsza postać drugiej linii Mew oraz – jeśli wszystko dobrze się potoczy – przyszły partner Kuby Modera w środku pomocy

Bieżący sezon Premier League jest sezonem trudnym. Wyczerpującym. Wymagającym jak najszerszej kadry, która jest w stanie zachować optymalny poziom. Ponadto, w związku z tym, że COVID-19 nie odpuszcza, mecze są niekiedy przekładane, w związku z czym czasami trzeba grać nawet co niespełna 48 godzin. W takiej sytuacji przyda się ktoś, kto w podobnych bojach jest zaprawiony. I o ile Ekstraklasa, czy niektóre mecze Lecha Poznań w europejskich pucharach, dalekie były od intensywności Premier League, to sam fakt, że Moder jest najbardziej zapracowanym zawodnikiem Ekstraklasy tej jesieni i wystąpił w aż 31 meczach, sprawia, że może być mu stosunkowo łatwo przywyknąć do fizycznych trudów angielskiego futbolu.

Jasne, przemęczenie sprawiło, że pomocnik prezentował się ostatnimi czasy nieco słabiej, lecz to właśnie przetarcie fizyczne stanowi często największy problem w sytuacji, gdy zmienia się ligę podrzędną, na ligę topową.

WOLVERHAMPTON WYGRA Z BRIGHTON? KURS: 2,98 W EWINNER!

Chociaż i tak powinno być Kubie nieco łatwiej, gdyż intensywność grania w Premier League spadła ostatnio na łeb na szyję. Poza Aston Villą Deana Smitha, każdy zespół atakuje mniej w porównaniu do poprzedniej kampanii. Dotyczy to także Brighton – Mewy w poprzednim sezonie atakowały średnio 24% podań przeciwnika na ich połowie, teraz jest to 21%.

W związku z tym, zamiast maszyny do pressingu, szkoleniowcy bardziej patrzą w stronę zawodników, którzy są po prostu silni fizycznie i mogą biegać przez 90 minut w trudnym ataku pozycyjnym lub z pełnym zaangażowaniem uczestniczyć w piłkarskich szachach, gdy przyjdzie mierzyć się z ekipami pokroju Tottenhamu. Brighton, które na ten moment gra w formacji 3-4-2-1, potrzebuje odpowiednio zbalansowanego partnera dla Bissoumy. Kogoś, kto będzie w stanie zabezpieczyć środek pola i dać więcej swobody Lallanie, Trossardowi oraz wahadłowym – Lampteyowi i Marchowi.

Kimś takim, może być właśnie Moder.

***

Przyspieszone przenosiny Modera na The Amex Stadium to kwestia złożona. Można oczywiście zachowywać ostrożność i ewentualnie miło się zaskoczyć, lecz trzeba uczciwie przyznać, że Polak trafia do Anglii w całkiem obiecującym momencie.

Przede wszystkim, jego konkurenci znajdują się pod formą, trener ma skłonność do kombinowania, a kilku potencjalnych rywali do miejsca w składzie jest po prostu skreślonych i kopią jedynie w Pucharze Ligi. Do tego należy dodać, że Potter wysyłał jasne sygnały, jakiego profilu gracza potrzebuje u boku Bissoumy. Szczęśliwie dla 21-latka, jest to model zbliżony do niego samego. Jeśli Modera nie spotka gwałtowna zapaść, możliwe, że już niedługo wymiernie wspomoże Brighton w walce o utrzymanie w Premier League. Szans powinno być co najmniej kilka, oby zatem Kubie udało się je wykorzystać, bo chociaż Mewy rozczarowują i nie potrafią ustabilizować formy, dla Modera nie musi to oznaczać większego zmartwienia.

JAN PIEKUTOWSKI

fot. FotoPyk

Najnowsze

Anglia

City zdemolowane przez Tottenham. Guardiola wyrównał niechlubny rekord z 2006 roku

Paweł Marszałkowski
1
City zdemolowane przez Tottenham. Guardiola wyrównał niechlubny rekord z 2006 roku

Anglia

Anglia

City zdemolowane przez Tottenham. Guardiola wyrównał niechlubny rekord z 2006 roku

Paweł Marszałkowski
1
City zdemolowane przez Tottenham. Guardiola wyrównał niechlubny rekord z 2006 roku
Anglia

Manchester City docenił Rodriego. Piękna ceremonia dla zdobywcy Złotej Piłki [WIDEO]

Arek Dobruchowski
0
Manchester City docenił Rodriego. Piękna ceremonia dla zdobywcy Złotej Piłki [WIDEO]
Anglia

Kontuzja za kontuzją. Kolejny zawodnik Manchesteru City z urazem

Bartosz Lodko
1
Kontuzja za kontuzją. Kolejny zawodnik Manchesteru City z urazem

Komentarze

25 komentarzy

Loading...