2020 rok dał nam wszystkim wiele razy po mordzie, ale dzisiejszy strzał jest jednym z najboleśniejszych, jakie otrzymaliśmy w minionych, popieprzonych miesiącach. Reprezentanci Polski nie wystartują w pierwszym konkursie Turnieju Czterech Skoczni, w Oberstdorfie!
Czy Dawid Kubacki obroni tytuł sprzed roku? A może Kamil Stoch nawiąże swoimi występami do najlepszych lat? Zapewne niejeden wujek poruszał przy wigilijnym stole te ważne dla kraju w okresie świąteczno-noworocznym tematy. Niestety, żaden z biało-czerwonych nie powalczy o wygraną w najbardziej prestiżowym z turniejów. Powód? A jakże by inaczej – cholerny koronawirus, który wykluczył nas z występu w Oberstdorfie, a tym samym z walki o pudło w klasyfikacji generalnej imprezy.
Kiedy wczoraj doszły nas informacje o tym, że Klemens Murańka jest pozytywny, mieliśmy jeszcze nadzieję, że pozostali skoczkowie zostaną dopuszczeni do startu. Niemiecki sanepid był w ostatnich godzinach najpopularniejszą organizacją w Polsce. To właśnie od niej zależało, czy Stoch i spółka będą mogli stanąć dziś na rozbiegu. Niestety, tak się nie stanie.
– Bardzo żałujemy tej decyzji, ale dla ochrony wszystkich innych sportowców nasz wydział zdrowia nie miał innego wyjścia. Decyzją władz nie możemy pozwolić polskiej drużynie wystartować w Oberstdorfie – mówi Florian Stern, sekretarz generalny w otwarcie imprezy w Oberstdorfie.
Polacy zostali wykluczeni z dzisiejszych eliminacji, ponieważ każdy z nich miał bezpośredni kontakt z Murańką. W tej sytuacji uznano, że zgłoszenie ich do rywalizacji mogłoby sparaliżować cały turniej, gdyby np. za kilka dni okazało się, że mają pozytywne wyniki.
Ostatni raz naszych zawodników zabrakło w TCS w sezonie 1981/82. Wówczas nie wystąpiliśmy w niej ze względu na stan wojenny.
AKTUALIZACJA (15:30):
Tymczasem podobny przypadek stwierdzono w niemieckiej kadrze – jeden z jej fizjoterapeutów miał pozytywny wynik testu, został jednak odizolowany od reszty i skoczkowie z Niemiec będą mogli przystąpić normalnie do konkursu. Jak powiedziano na konferencji prasowej – nie miał on kontaktu z zawodnikami.
I teraz już kilka słów od nas: jeśli fizjoterapeuta nie miał kontaktu z zawodnikami, to tak naprawdę nie wiemy, co on tam właściwie robił. Bo akurat to jest jeden z tych gości, którzy ten kontakt muszą mieć. Nie ma innej opcji. Prawdopodobnie zawiodły tu przepisy – fizjoterapeuci zapewne liczeni są jako inna, dalsza grupa kontaktowa. I Niemcy mogą go oddzielić od reszty i nadal skakać.
Problem w tym, że wygląda to jakby Polakom najpierw przywalono sztachetą w głowę, a potem – już na ziemi – jeszcze kopnięto ich w brzuch. Bo mamy tu teraz do czynienia ze wszystkim, tylko nie ze sprawiedliwym traktowaniem. Nasza kadra w takiej sytuacji zapewne tym bardziej nie odpuści i będzie składać protest. Na to liczymy.
Fot. Newspix.pl