– Thomas, przypilnuj kiełbasy! I jak możesz to wymieszaj sałatkę – Thomas Tuchel chciałby mieć dziś tylko takie zmartwienia na głowie. Ale ma znacznie poważniejsze, bo szejkowie z PSG pokazali, że jak nikt inny nie umieją w świąteczną atmosferę (co ich obchodzą nasze święta, skoro Excel i banki działają, haha) i jeśli przyjdzie im do głowy pomysł zwolnienia trenera w najmniej taktownym momencie, to i tak go zrealizują. Doświadczył tego niemiecki szkoleniowiec, który przystępując do wieczerzy wigilijnej nie będzie już musiał się zastanawiać, jaki skład wystawi 6 stycznia na St. Etienne. Zrobi to ktoś inny. Najpewniej Mauricio Pochettino.
W zgodnej opinii zagranicznych mediów, Tuchel w świątecznym prezencie od szefów paryskiego giganta otrzymał kopa w cztery litery – tuż po środowej wygranej 4:0 ze Strasbourgiem. No, jesteśmy w stanie wyobrazić sobie bardziej sprzyjające okoliczności do podejmowania takich decyzji. Aż nam się przypomina 2010 rok i wywalenie Jacka Zielińskiego z Lecha Poznań po rozbiciu 4:1 Wisły Kraków, na kilka dni przed pamiętnym rewanżem z Manchesterem City, po którym Mateusz Możdżeń już zawsze był tym od “potrafi uderzyć z daleka”. Śmietankę spił wtedy Jose Maria Bakero. Zresztą, sam Tuchel też już czegoś podobnego doświadczył, bo z Borussii Dortmund wyleciał zaraz po zdobyciu Pucharu Niemiec.
Teraz został pożegnany zaledwie cztery miesiące po finale Ligi Mistrzów z Bayernem.
Finale co prawda przegranym, ale samo dotarcie do decydującego meczu było już dla PSG czymś znaczącym. We wcześniejszych latach paryżanie seryjnie kończyli rywalizację na 1/8 lub 1/4 finału. Jesienią drużyna nie znajdowała się w najwyższej formie, trudno tu dyskutować, jednak nic strasznego się nie działo. Mimo dwóch porażek, koniec końców uzyskano spokojny awans z grupy z Manchesterem United, RB Lipsk i Basaksehirem. W Ligue 1 przytrafiło się kilka wpadek (do tej z RC Lens fatalnym błędem w rozegraniu przyłożył się Marcin Bułka). Jak na potencjał zespołu, pewnie za dużo, ale sytuacja była daleka od trudnej. Strata do Lyonu i Lille to zaledwie jeden punkt.
Logicznym jest, że nie mogło chodzić wyłącznie o wyniki i wiadomo, że nie chodziło. Tuchel nie miał dobrych relacji z dyrektorem sportowym Leonardo i nie była to żadna wielka tajemnica. Co prawda Brazylijczyk jeszcze w połowie listopada zapewniał, że posada trenera jest niezagrożona, ale wiadomo, co często takie deklaracje oznaczają. Najczęściej to wysłane z opóźnieniem wypowiedzenie. PSG od tamtego momentu co prawda wygrało trzy mecze w LM i awansowało do fazy pucharowej, ale w lidze zaczęło zawodzić. Ostatnich siedem kolejek to zaledwie trzy wygrane. Jakiś pretekst się znalazł, pytanie tylko, czy w takim razie nie można było określić się wcześniej.
No ale szejkowie mają kasę, oni płacą, więc kto im zabroni być na bakier z przyzwoitością?
A kto teraz będzie odbierał wypłatę w petrodolarach? Podobno wszystko jest na najlepszej drodze, by był to Mauricio Pochettino. Pozostaje bez zatrudnienia od listopada ubiegłego roku, gdy pożegnał się z nim Tottenham. Od tego czasu łączony był już praktycznie ze wszystkimi hegemonami europejskiego podwórka, szukającymi szkoleniowca. Zapewne garnie się do roboty, bo ileż można siedzieć w chałupie? Jako piłkarz Pochettino grał w PSG w latach 2001-2003, czyli parę kątów już tam zna i w sumie chcielibyśmy zobaczyć go w Parku Książąt, bo jakby nie patrzeć to trener dużego formatu.
Fot. Newspix