Reklama

Francuz Francuzowi wilkiem. Giroud ratuje Chelsea

redakcja

Autor:redakcja

24 listopada 2020, 21:53 • 3 min czytania 2 komentarze

Jeśli nie oglądaliście meczu Chelsea z Rennes, to uspokajamy, nie straciliście czasu. Mogliście spokojnie machnąć jakąś dobrą kolację na mecz PSG z RB Lipsk czy zagrać kilka meczyków w Fifę. No, co najwyżej trzy razy rzucić okiem na monitor albo poświęcić minutkę na skrót, żeby zobaczyć trzy bramki, nic więcej. Średniawka, nie ma co się oszukiwać, ale istotna o tyle, że w grupie E został podtrzymany status quo. Chelsea wciąż liderem, Rennes na dnie.

Francuz Francuzowi wilkiem. Giroud ratuje Chelsea

Początek bitwy francusko-angielskiej na Roazhon Park nie powalał, zwiastował typowe 0:0 po bezbarwnej walce. Chelsea ewidentnie chciała ten mecz wygrać co najwyżej na spokojnej trójeczce, ekonomicznie i bez szarpaniny. Rennes natomiast nie sprawiało wrażenia ekipy, której wybitnie zależy na wywalczeniu spadku do Ligi Europy. Mówiąc wprost, nikt trawy nie gryzł. Ot, z przebiegu gry i perspektywy postronnego widza spotkanie niewarte uwagi poza trzema momentami. Wiecie, poziomowi i tempu gry bliżej było do meczu Ligi Europy, ale mimo wszystko na tablicy wyników pojawiły się jakieś cyferki. 2:1, w tym każdy gol jakby trochę z dolnej części ciała. Dosłownie.

Jak padały bramki?

Chelsea nr 1: jeden odbiór, jedno podanie, jeden strzał.
Chelsea nr 2: jeden odbiór, podanie, strzał, obrona bramkarza, powtórka z główki.
Rennes nr 1: rzut rożny, główka pod ladę.

A co poza tym? Hm, zaczęło się od irytacji Hudsona-Odoia na Wernera. Świetne podanie ze skrzydła tego pierwszego, piłeczka jak ta lala do Niemca, pole bramkowe otwarte na oścież, czysta pozycja do strzału i gooo… la nie ma. Anglicy zdziwieni. Rugby? Strajk włoski? Niezależnie od tego, co chciał przekazać światu Werner – Hudson-Odoi postanowił samodzielnie zabrać się do roboty. Szybkiej, niespodziewanej, bezbolesnej. Desant rozpoczął Mason Mount, który najpierw wyłuskał rywalowi piłkę pod własnym polem karnym, a następnie posłał takie ciasteczko swojemu koledze, że De Bruyne czy Messi mogliby jedynie wstać i zaklaskać.

Ogółem, nie licząc asysty, Mason Mount znów rozegrał świetne zawody w tym sezonie. Przeciwko Rennes zanotował: 86% celności podań (30/35), dwa kluczowe podania, 100% udanych dryblingów (3/3) i 85% skuteczności pojedynków (6/7). Według SofaScore najlepszy zawodnik na placu, mimo że zszedł do bazy w 68. minucie.

Reklama

Ekipa Franka Lamparda nie chciała się w tym spotkaniu specjalnie napocić, a takie podejście zazwyczaj mści się prędzej czy później. No i zemściło. Rennes nie miało właściwie żadnej siły przebicia, poważniej bramce Mendy’ego nie zagroziło prawie w ogóle, ale Francuzi w końcu dopięli swego. Gol z rzutu rożnego, w Londynie zrobiło się cieplej – pięć minut do końca i strata dwóch punktów na horyzoncie.

Ferajna z Anglii pomyślała, że głupio byłoby tak nie sieknąć siódmej siły ligi francuskiej, skoro trzy tygodnie temu skończyło się na wyniku 3:0. Trochę wstyd, cokolwiek powiedzieć, dlatego w dość szczęśliwy – ale jednak – sposób trzy punkty dla Chelsea wyrwał Olivier Giroud.

Francuz Francuzom zgotował ten los. Rennes zakopane na dnie, Chelsea na autostradzie do kolejnej rundy.

Rennes – Chelsea 1:2

85’ Guirassy 22’ Hudson-Odoi, 90+1’ Giroud

Fot. Newspix

Reklama

Najnowsze

Liga Mistrzów

Komentarze

2 komentarze

Loading...