Reklama

Niemcy zagrali jeszcze gorzej niż my

redakcja

Autor:redakcja

17 listopada 2020, 23:05 • 4 min czytania 54 komentarzy

Byliśmy niemal pewni – występ reprezentacji Polski w meczu z Włochami na długo pozostanie dla nas wzorcem meczu totalnie przegranego we wszystkich aspektach przez jedną z drużyn. Jak się okazało – nie musieliśmy ani długo czekać, ani gdzieś daleko szukać, by ktoś przebił wyczyn naszych kadrowiczów. Niemcy zagrali dzisiaj w Sewilli taką padlinę, że 6-bramkowy oklep od Hiszpanii wydaje się najłagodniejszym wymiarem kary. 

Niemcy zagrali jeszcze gorzej niż my

Reprezentacja Niemiec, która przecież ma w swoim kapitalnym CV takie mecze jak rozjechanie 7:1 Brazylii na MŚ 2014, dzisiaj sama ustawiła się w roli zwierzyny. I był to raczej bezbronny króliczek, niż dumny jeleń.

Jakie to było niewymownie smutne – doliczony czas gry, kamera idzie po twarzach Niemców, rezerwowych, tych którzy już zeszli z murawy, selekcjonera Joachima Loewa. Oni wyglądali, jakby właśnie ktoś bliski wpadł im pod pociąg. Zniszczeni, zaorani, zezłomowani. Bezsilni, twarze wyrażały nawet nie tyle złość, co strach. Jakby obawiali się, że w szatni jeszcze raz ośmieszy ich Ferran Torres, że zza pleców podczas podróży do domu wyskoczy Morata.

Co gorsza – na ich miejscu też byśmy się bali.

Bo Hiszpania dzisiaj była straszna, pod każdym względem. Już dawno nie widzieliśmy połączenia takiej piłkarskiej jakości, bezdyskusyjnej i niepodważalnej, z bezwzględnością, upiorną wręcz konsekwencją. Jedna z ostatnich akcji meczu, Hiszpanie już prowadza pięcioma golami, a tymczasem Alvaro Morata montuje kontrę, przebiega praktycznie bez asysty, pełnym sprintem, kilkadziesiąt metrów. Niemcy nawet nie próbują specjalnie go gonić, jakby byli świadomi, że są po prostu skazani na ścięcie. Morata mógł tu podawać do lewej strony i szósty gol wpadłby wcześniej, ostatecznie się pomylił. Ale cała akcja dobrze oddawała nastroje na murawie.

Hiszpanie atakowali jak wściekli, Niemcy wydawali się oszołomieni. Jakby spodziewali się czegoś zupełnie innego, jakby ta strategia, tempo oraz zwyczajnie wysokie umiejętności Hiszpanów, były dla nich zaskoczeniem.

Reklama

To było doskonale widać nawet przy samych bramkach. Pierwsza – Morata zamyka dośrodkowanie. Dlaczego akurat Morata, dziewiątka, skąd on się tam wziął? Niemcy na tyle zaskoczeni, że nie ma ani krycia, ani próby wygrania główki z Hiszpanem, jest za to piłka w sieci. Chwilę później zresztą Morata powinien zaliczyć drugiego gola, ale – a jakże – nie został uznany przez sędziego. Tyle raz w tym sezonie VAR anulował mu gole z minimalnego spalonego. Dziś wreszcie nie było VAR-u i… sędzia prawdopodobnie anulował bramkę, która została zdobyta w prawidłowy sposób.

Ale miało być o oszołomionych Niemcach, a nie ma bardziej symbolicznego obrazka, niż ich zachowanie przy bramkach Torresa. Już strzał Daniego Olmo w poprzeczkę był dla nich jak niespodziewany plaskacz, a do dobitki praktycznie nawet nie miał kto wyskoczyć. Druga bramka pomocnika Manchesteru City? Najpierw Niemcy fatalnie łamią linię, potem zostawiają cały hektar wolnego miejsca, na koniec pozostawiając bez krycia DWÓCH Hiszpanów. Chaos nie do uporządkowania.

A to był przecież dopiero początek.

Hiszpanie raz po raz obnażali defensywną mizerię rywala. Konterka? Proszę bardzo, boki Hiszpanów są pod bramką Niemców szybciej, niż środek naszych sąsiadów. Atak pozycyjny? Zawsze ktoś wybiegnie do niekonsekwentnego pressingu, dzięki czemu gospodarze wymijają linie serią podań. Stałe fragmenty? A jakże, poza bramką Moraty była jeszcze przecież główka Rodriego. Jak Torres ładował na 5:0 uderzeniem z linii pola karnego, aż prosiło się, by rzucić ręcznik.

Niemcy odpowiedzieli chyba tylko raz, dziabnięciem Gnabry’ego w poprzeczkę, ale po ataku, którego nie nazwalibyśmy jakimś wyjątkowo składnym. Ot, udało się przejść na połowę Hiszpanów i zastać ich w delikatnym nieuporządkowaniu. Na tle permanentnego bałaganu pod drugą bramką… Niebo a ziemia.

To widać w liczbach.

Można się oczywiście rozpływać kolejnymi opisami ataków, bo przecież fajne okazje mieli też Olmo i Torres, powstrzymał ich jedynie refleks Neuera. Ale nic nie zadziała tak mocno jak liczby. Hiszpanie strzelali na bramkę Niemców DWADZIEŚCIA DWA razy, DZIESIĘĆ RAZY celnie. Wymienili prawie 700 celnych podań, posiadanie piłki dobijało do 70%. Niemcy?

ZERO celnych strzałów. ZERO. Tylko dwie próby, w tym Gnabry w poprzeczkę, o czym pisaliśmy. Jeśli my z Włochami nie zrobiliśmy nic, to Niemcy z Hiszpanami w ogóle nie wyszli na murawę. No, poza Neuerem, który czasem musiał ich ratować od dwucyfrówki.

Reklama

Ale najgorsza jest świadomość, że Niemcy mają to już za sobą. My mecz z Hiszpanami, i to o większą stawkę, dopiero zagramy. Na ten moment sama myśl o tym spotkaniu wprawia nas w wisielczy nastrój. Nie poprawia tego nawet świadomość, że “somsiad” właśnie wyrównał pamiętny wyczyn chłopców Franciszka Smudy.

HISZPANIA – NIEMCY 6:0 (3:0)

Morata 17′, Torres 33′, 55′, 71′, Rodri 38′, Oyarzabal 89′

Fot.Newspix

Najnowsze

Francja

Media: Podstawowy obrońca przedłuży swój kontrakt z PSG

Bartosz Lodko
2
Media: Podstawowy obrońca przedłuży swój kontrakt z PSG
Piłka nożna

U-21: Nie będzie nam łatwo o awans do fazy pucharowej. Poznaliśmy skład koszyków

Bartosz Lodko
3
U-21: Nie będzie nam łatwo o awans do fazy pucharowej. Poznaliśmy skład koszyków

Komentarze

54 komentarzy

Loading...