Damian Kądzior oczywiście zdążył już zadebiutować w La Liga, ale do tej pory nie wychodził w pierwszym składzie – dostał 30 minut z Celtą i sześć z Villarrealem. Natomiast Polak dzisiaj w końcu doczekał się swojego nazwiska w wyjściowej jedenastce, bo po ledwie punkcie w dwóch meczach i słabej postawie Pedro Leona, Jose Luis Mendilibar zdecydował, że czas na zmiany. I postawił na Kądziora. Jakie mamy odczucia po tym występie skrzydłowego? Cóż, mieszane.
Zacznijmy od liczb. Kądzior – za SofaScore – szesnaście razy był przy piłce, raz dryblował (skutecznie), zagrał jedno kluczowe podanie, puścił sześć centr (jedna celna), wygrał wszystkie pojedynki (wszystkie dwa), raz był faulowany i osiem razy stracił futbolówkę. Warto też podkreślić, że Damian mógł mieć tę drugą najważniejszą liczbę, czyli asystę, ale jego zagrania nie wykorzystał Kike.
Bonus na start do 5000 PLN w TOTALbet
No, ale wiadomo, są kłamstwa, duże kłamstwa i statystyki, więc powiedzmy o postawie piłkarza szerzej. Przede wszystkim wydawało się nam, że grał lepszy mecz niż ustawiony po drugiej stronie Inui. Polak pokazywał się do gry, podejmował względnie dobre wybory. Nawet gdy w jednym momencie naprzeciwko miał trzech rywali, potrafił się uwolnić i zagrać centrę (a w stylu Eibaru dośrodkowania są kluczowe). Co więcej, Polak ma już jako taką pozycję w zespole, skoro wykonywał stałe fragmenty gry.
Dlaczego więc nie odpalamy szampana, tylko mówimy o grze Polaka z pewną rezerwą? Po pierwsze widać, że nie do końca dogaduje się jeszcze z kolegami. Ci, przez pierwszy kwadrans w ogóle nie korzystali z prawej strony i Kądzior miał piłkę może raz. Gdy bowiem ją chciał, to albo jej nie dostawał, albo dostawał niedokładne podania. Potem to się rozkręciło, tym bardziej że Kądzior zmieniał flanki, natomiast jest tutaj dużo do poprawy.
Po drugie: Kądzior został zmieniony już w przerwie. Mogłoby to nas dziwić, wspomniany Inui naprawdę miał mniej do zaoferowania swojej drużynie, ale stało się i wszedł Pedro Leon. Co gorsza, tenże Leon już trzy minuty po wejściu dał to, czego nie dał Kądzior, czyli konkret. Bardzo dobrze wrzucił piłkę z rzutu rożnego, tym razem Kike odnalazł skuteczność i futbolówka wpadła do siatki.
Kod promocyjny TOTAL o treści WESZLO zwiększa freebet do 55 złotych!
Ot, futbol. Możesz grać dobrze, ale to sport drużynowy i nierzadko jesteś uzależniony od kolegów. Tam Kike trafił, wcześniej nie. Jeśli mielibyśmy więc obstawiać, w kolejnym meczu Leon już wróci do pierwszego składu, bo po prostu dał sygnał do ataku. Nawet jeśli chodziło o celne kopnięcie ze stojącej piłki. Ale może miejsce dla Kądziora jednak się znajdzie i na ławce siądzie przeciętny Inui? Życzylibyśmy sobie tego, jednak skoro trener wolał zmienić Polaka niż gorszego Japończyka, to pozycja tego drugiego w zespole jest mocniejsza.
Nazwalibyśmy więc debiut zawodnika dość pechowym. Grał przyzwoicie, ale dostał zmianę, a rywal do składu dał asystę. Bywa, choć nie ma się co załamywać.
Jak natomiast można ocenić sam mecz? Przeciętny do bólu, idealny, żeby zerkać znad rosołu, ale raczej skupiać się na pływającej tam marchewce niż popisach jednych czy drugich. Choć naturalnie Athletic zasłużył na wygraną. To oni wyszli na prowadzenie po zgrabnym uderzeniu Lopeza z szesnastu metrów. To Eibar musiał ratować Dmitrović, gdy w pierwszej połowie zbił trudne uderzenie na rzut rożny. Zresztą w drugiej połowie Athletic znów wygrywało, ale VAR słusznie cofnął bramkę Williams przez minimalny spalony. Co się jednak odwlecze… Lopez strzelił drugą bramkę, znów płaskim uderzeniem, znów od słupka. Eibar po raz kolejny patrzyło błagalnym wzrokiem w kierunku technologii, ale sędziowie uznali, że Garcia w tej akcji nie faulował, ot, normalna przepychanka w ramach walki, silniejszy wygrał.
Zresztą Eibar może mieć pretensje tylko do siebie – oddali ledwie jeden celny strzał. Do poprawy jest więc sporo i mamy nadzieję, że Eibar będzie to poprawiać jednak z Kądziorem w składzie.
Eibar – Athletic Bilbao 1:2
Kike 48′ – Lopez 40′ 87′
Fot. FotoPyk