Już kilka razy podkreślano, jak trudne wejście do Ekstraklasy zaliczają tegoroczni beniaminkowie. Po trzech kolejkach Podbeskidzie, Stal Mielec i Warta Poznań nie mają na koncie ani jednego zwycięstwa, łącznie zdobywając pięć punktów na 27 możliwych. Najbliższa szczęścia była Stal, która tydzień temu dopiero w doliczonym czasie straciła prowadzenie z Cracovią. Warto jednak zauważyć, że równie ciężko w ten sezon wchodzą obie Wisły, które dziś się ze sobą zmierzą.
Wisła Kraków i Wisła Płock w duecie zdobyły cztery punkty na 18 możliwych, wciąż wyczekując premierowego zwycięstwa.
“Białą Gwiazda” dotychczas grała tak:
-
1:1 z Jagiellonią (wyjazd)
-
1:3 ze Śląskiem (dom)
-
2:2 z Pogonią (wyjazd)
A “Nafciarze” tak:
-
1:1 ze Stalą Mielec (dom)
-
2:2 z Lechem (wyjazd)
-
0:1 z Legią (dom)
Wisła Kraków w poprzedniej kolejce była już o krok, ale podobnie jak Stal na Cracovii, wygraną z Pogonią straciła na sekundy przed końcem. Atmosferę wokół drużyny Artura Skowronka najbardziej jednak zagęściła wcześniejsza kompromitacja w Pucharze Polski z trzecioligowym KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Skowronkowi coraz częściej zarzuca się, że ma problemy z zarządzaniem meczem i swoimi zmianami bardziej drużynie szkodzi niż pomaga. W Szczecinie na przykład zdjął z boiska najlepszych w ofensywie Yeboaha i Silvę. W efekcie Wiśle pozostało już tylko bronienie wyniku, co ostatecznie się nie udało. A z takiego Rafała Boguskiego (wszedł w 84. minucie) nie było pożytku ani w tyłach, bo przy swoim wzroście nie mógł się przydać przy dośrodkowaniach Pogoni w pole karne, ani z przodu. Z kolei Fatos Beqiraj zmarnował stuprocentową sytuację. Facet na razie wygląda jak oldboj, który wchodzi na boisko między jedną golonką a drugą.
– Zawsze można zrobić coś lepiej. Każdą analizę meczu zaczynam od siebie. Opcja pięciu zmian jest bardzo dobra, ale często też niebezpieczna, bo można zrobić krzywdę zespołowi. Po meczu możemy o wielu rzeczach gadać, ale przed meczem wiemy, jakie mamy ewentualne problemy i jakie zmiany planujemy. Oczywiście, gdy napędza się maszyna, nie należy wyciągać ogniw. Ale chociażby w Szczecinie, to nie były decyzje planowane, a wymuszone, jeśli chodzi o zmianę Carlosa, Chuci czy Bashy. A nie planowane przez trenera – tak to komentował Skowronek w ostatnim wydaniu Weszłopolskich.
Kibiców “Białej Gwiazdy” chyba jeszcze bardziej od wyników musi martwić jakość samej gry.
Wisła w Białymstoku zremisowała bardzo szczęśliwie, z przebiegu meczu była zespołem słabszym. Ze Śląskiem Wrocław, mimo dość szybkiego wyrównania, również nie było tematu. Z Pogonią nastąpiła już lekka poprawa, ale zabrakło kropki nad “i”. Do tego w każdym spotkaniu jakiś numer wywija któryś ze stoperów. Jak nie Mehremić, to Janicki, a jak nie oni, to Klemenz.
Presja rośnie.
JEAN CARLOS SILVA PONOWNIE STRZELI GOLA DLA WISŁY? TOTALBET PŁACI PO KURSIE 3,00
Pytanie, czy problemem Wisły nie są po prostu zbyt mocno rozbudzone oczekiwania. Leszek Milewski dopiero co analizował ambicje poszczególnych ekip Ekstraklasy i wyszło mu, że tak naprawdę przy Reymonta, patrząc na chłodno, nie powinni oczekiwać nawet miejsca w pierwszej dziesiątce.
Kompromitacja z KSZO nie ma wytłumaczenia. W lidze wciąż bez zwycięstwa. Można zrobić zarzut Skowronkowi ze zmian. Można z pewnych innych decyzji, można się zastanawiać nad przygotowaniem fizycznym. Ale zwolnienie Skowronka? Któremu to ruchowi, według ostatniej ankiety jaką widziałem, przyklasnęłoby 75% kibiców? Naprawdę to takie oczywiste, że w tej konkurencyjnej lidze inny szkoleniowiec wycisnąłby znacząco więcej z tego składu? Że to trener jest problemem nadrzędnym w Wiśle? Może zrobiłby TROCHĘ więcej, ale według mnie Wisła ma w tym momencie papiery na środek tabeli maksymalnie. Oczekuje się, że będzie postęp w stosunku do wiosny – a co jeśli tamten wynik był ponad stan posiadania? Inna sprawa, że klub nie pomógł, żądając tak absurdalnie wysokich cen za karnety, niejako sugerując, że powinno być lepiej, może nawet znacznie lepiej. Prawda jest natomiast taka, że Biała Gwiazda ma wciąż mnóstwo spraw pozaboiskowych do prostowania, układania, stawianie struktur skautingowych. Nudna, mozolna praca zakulisowa.
Wychodzi więc, że celem powinno być spokojne utrzymanie i nic więcej.
Powiedz to jednak kibicom, którzy z jednej strony często mają krótką pamięć odnośnie aktualnych problemów, a z drugiej ciągle pamiętają jeszcze nie tak dawne czasy świetności. To zresztą problem wszystkich klubów z dużymi tradycjami i dużym zapleczem kibicowskim. Trudno pogodzić się ze swoim aktualnym miejscem w szeregu. Widzew po awansie do I ligi z miejsca stał się kandydatem do walki o Ekstraklasę, choć niekoniecznie ma taki potencjał. Widać, że niektórzy zawodnicy są przytłoczeni presją. Ruch Chorzów mógł w ogóle nie zacząć ubiegłego sezonu w III lidze, potem planem był awans w ciągu dwóch lat. Zespół jednak dość szybko zaczął punktować lepiej niż zakładano i od razu oczekiwania wzrosły. Po słabszych meczach już zaczęło się gderanie, mimo że ciągle mowa była o wyniku ponad stan.
Widać, że Skowronek ciągle poszukuje stabilizacji na różnych pozycjach i musi ją w końcu znaleźć. Patrząc na ciśnienie, jakie się wytworzyło, trzy mecze pozostałe do październikowej przerwy reprezentacyjnej (dzisiejszy z “Nafciarzami”, wyjazdowy z Górnikiem Zabrze i domowy z Lechią Gdańsk) mogą zdecydować o jego przyszłości.
Odnosimy wrażenie, że w Płocku pod tym względem jest spokojniej.
Raz, że płocka Wisła miała po prostu trudniejszy terminarz. O ile ze Stalą Mielec ledwo wyszarpany punkt odebrano jako rozczarowanie, o tyle jakakolwiek zdobycz z Lechem i Legią mogła być traktowana jako wartość dodana. I w Poznaniu udało się wywalczyć remis po dwóch rzutach karnych. Podopieczni Radosława Sobolewskiego sytuacji stworzyli sobie jednak znacznie więcej i gdyby byli bardziej ogarnięci z przodu, beztroskiemu w defensywie “Kolejorzowi” spokojnie mogliby strzelić 4-5 goli. Z Legią ofensywa prezentowała się już znacznie gorzej, ale i tak Bartosz Slisz interwencją na linii bramkowej musiał ratować faworyta, który przez całą drugą połowę nie oddał żadnego strzału.
WISŁA PŁOCK ZNÓW WYGRA PRZY REYMONTA? KURS 3,50 W TOTALBET!
Mecze prawdy nadchodzą dopiero teraz. Po wyprawie do Krakowa “Nafciarze” zmierzą się z Wartą Poznań i tam nie będzie żadnego zmiłuj się. Nie będziemy jednak zaskoczeni, gdyby już dziś po raz pierwszy zgarnęli pełną pulę, zwłaszcza że na Reymonta od dłuższego czasu dobrze się czują. Pięć ostatnich wypraw na ten stadion to dwa zwycięstwa, dwa remisy i tylko jedna porażka.
Fot. Newspix