Reklama

Pierwsze sensacje za nami, Zagłębie Sosnowiec i Korona Kielce odpadają z Pucharu Polski!

redakcja

Autor:redakcja

15 sierpnia 2020, 19:13 • 4 min czytania 12 komentarzy

Przeczuwaliśmy, że jakieś niespodzianki w Pucharze Polski się przytrafią – za nami dość szalone półrocze, podczas którego w niektórych klubach doszło do trzęsienia ziemi. Ale że jednocześnie odpadną dwa kluby całkiem niedawno występujące w Ekstraklasie, w dodatku gubiąc się na dość niskich płotkach? Unia Janikowo niemiłosiernie męczyła się w rundzie wstępnej z IV-ligowym Zawiszą Bydgoszcz, ale teraz odesłała na ryby Zagłębie Sosnowiec. KKS Kalisz to beniaminek II ligi, ale wygrał 2:0 z Koroną Kielce, spadkowiczem z krajowej elity. 

Pierwsze sensacje za nami, Zagłębie Sosnowiec i Korona Kielce odpadają z Pucharu Polski!

To jak dotąd z pewnością dwa najważniejsze wydarzenia soboty, zwłaszcza, że i Zagłębie, i Korona wcale nie oszczędzały swoich najmocniejszych ogniw. Specyfika tego sezonu i trwającego okresu przygotowawczego jest taka, że Puchar Polski większość klubów traktuje jako próbę generalną przed pierwszą kolejką ligi. Czasów na typowe sparingi nie ma, do tego obowiązują przecież obostrzenia koronawirusowe. Wydawało się, że nie ma nic lepszego, niż taka Unia Janikowo na rozruch.

Korona na galowo, a i tak przegrała

Korona wyszła w miarę galowym składem – choć trzeba przyznać, że w Kielcach trudno jednoznacznie podzielić skład na pewniaków do grania oraz “grupę pościgową”. No ale obecność w składzie Kozioła, Szymusika, Tzimopoulosa, Szarka, Cetnarskiego, Kiełba czy Szelągowskiego wskazuje, że Puchar był traktowany dość poważnie. Po prostu – na dziś ta młoda drużyna, gdzie nagle ogromny ciężar wylądował na Kaczmarskim czy Sowińskim, takie mecze będzie grywać. 0:2 z KKS-em i… przynajmniej jasność, co do celów na ten sezon. Przetrwać w tej I lidze przynajmniej do okresu znalezienia nowego inwestora.

Zagłębie Sosnowiec też wyszło mocnym zestawieniem, a po godzinie wpuściło jeszcze Małeckiego i Pawłowskiego, jakby na potwierdzenie, że żarty się skończyły. Wszystko na nic, sosnowiczanie polegli w meczu z szóstą siłą ubiegłego sezonu III ligi.

Dwa karne wypracowane przez Steczyka

I tak ten Puchar Polski może w tym sezonie wyglądać. My postawiliśmy dzisiaj na Resovię z Piastem Gliwice (w sumie Polsat postawił za nas) i goście bardzo długo też nie mogli złapać właściwego rytmu. Wszystko mówi fakt, że przez 45 minut gry w Rzeszowie jedyne celne strzały piłkarze Piasta oddali po dwóch rzutach karnych, zresztą dość “miękkich”. Za pierwszym razem Steczyk ładnie poszukał kontaktu, a karnego wykorzystał Parzyszek. Za drugim razem znów upadł w szesnastce Steczyk, ale tym razem sam chwycił za piłkę i podwyższył prowadzenie.

Reklama

Było nam trochę żal Resovii, bo piłkarze w pasiastych koszulkach tworzyli sobie więcej z gry. Oczywiście, mieli przy tym najbardziej elektryczną defensywę od czasów ŁKS-u 2019/20, ale mimo wszystko – jeszcze przed przerwą doszli do dwóch świetnych sytuacji strzeleckich. Nieprawdopodobnie skasztanił dobitkę uderzenia Feret, który z paru metrów trafił prosto w leżącego Placha. Świetnie interweniował za to bramkarz Piasta po bombie Hebla z boku pola karnego. Po przerwie Resovia dalej atakowała, raz jeszcze nieźle zagrywał Hebel, do tego dwukrotnie rzeszowianie domagali się rzutu karnego, raz chyba nawet ich pretensje były uzasadnione, po akcji, gdzie blokował uderzenie Tomas Huk. Wpadać jednak nic nie wpadało, a trener Waldemar Fornalik trzymał jeszcze asa w rękawie.

Pyrka bohaterem Piasta Gliwice

O ile bowiem do 70. minuty Piast prowadził 2:0, ale jednocześnie cały czas igrał z ogniem i prosił się o kontaktowego gola, o tyle w końcówce pokazał, ile dzieli szczyt Ekstraklasy od beniaminka I ligi. A dzieli możliwość ściągania takich dzieciaków jak Arkadiusz Pyrka. Chłopak wyczarowany ze Znicza Pruszków, rocznik 2002. Wszedł i… pozamiatał. O ile okazja Hyjka ze względu na brak zdecydowania tego ostatniego pozostała jeszcze bez efektu bramkowego, o tyle dwie kolejne akcje Pyrki dały dwa gole.

Najpierw kapitalny przejazd po prawym skrzydle, wzdłuż linii bocznej, potem wzdłuż linii końcowej, zakończony świetnym strzałem lewą nogą. Chwilę później odwrotna akcja – zejście do środka, i plasowane uderzenie oddane na wprost bramki. 3:0. 4:0. Pyrka zaczął przygodę z Gliwicami od dwóch goli w Pucharze Polski, a mamy wrażenie, że to jest pierwszy akapit jakiejś większej powieści. Potencjał pokazał na dystansie 20 minut, strach pomyśleć, co będzie dalej, gdy tych minut zacznie przybywać.

Piast wygrał więc 4:0, choć zwłaszcza w pierwszej połowie grał szalenie nierówno. Z drugiej strony – tak chyba powinny wyglądać mecze drużyn z różnych lig. Ta silniejsza gra rozważniej, mądrzej i co najważniejsze: o wiele skuteczniej.

Już cztery odwołane mecze

Poza tym dzisiaj miał się odbyć mecz Polonii Nysa z Gónikiem Łęczna, ale po wykryciu zakażenia koronawirusem w ekipie Polonii spotkanie zostało odwołane. I byłoby pół biedy, gdyby to był tylko ten jeden przypadek odwołania spotkania. Tymczasem wiemy już, że jutro nie zagra Pogoń Siedlce z Orlętami Radzyń Podlaski (zarażenie po stronie siedlczan). Wcześniej odwołano także mecze Podhala Nowy Targ z Pogonią Szczecin, ponadto Sandecji Nowy Sącz z Rakowem Częstochowa.

Cztery mecze odwołano, czternaście rozegrano. Gdyby dalej tak miało być w rozgrywkach na szczeblu centralnym, to… No, nawet nie chcemy myśleć o tym, jak te ligi będą wyglądać. Chyba czas najwyższy przemyśleć kwestię zmiany protokołu dotyczącego organizacji rozgrywek, bo w takim tempie, to do grudnia będziemy mieli dziesiątki (albo i setki) odwołanych spotkań. A w kalendarzu nie za bardzo jest gdzie je upchnąć…

Reklama

fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

12 komentarzy

Loading...