Takie rozpoczęcia sezonu to my lubimy. Pierwsza kolejka ligi rosyjskiej jeszcze się nie skończyła, a Sebastian Szymański już zdołał wyrównać swój wynik w klasyfikacji kanadyjskiej z poprzedniego sezonu. Jak do tego doszło? Otóż mecz Dynama Moskwa z Uralem Jekaterynburg okazał się “polski” nie tylko ze względu na samą obecność na murawie naszych graczy. Szymański, a także Rafał Augustyniak, grali w nim pierwsze skrzypce i mieli ogromny wpływ na końcowy wynik.
Polacy w zasadzie od początku pokazywali, że mecz Uralu z Dynamem będzie należał do nich. Dowód? Ósma minuta gry. Sebastian Szymański wyprowadza kontrę, którą próbuje sam wykończyć. Ma problemy z opanowaniem piłki, ale jeszcze większy problem wyrasta mu na drodze. Rafał Augustyniak wybił futbolówkę niemal wprost z linii bramkowej.
He Did What?! 🙀
Rate this save by Rafal Augustyniak from 1️⃣ to 🔟#RPL #UralDynamo #Augustinyak pic.twitter.com/Cg3O2k12l5
— Russian Premier Liga (@premierliga_en) August 10, 2020
Im dalej w las, tym… lepiej. Przynajmniej dla byłego piłkarza Legii Warszawa. Nie minęło pół godziny gry, a Szymański miał już na koncie groźny strzał sprzed pola karnego. Jeszcze przed końcem pierwszej części spotkania zaliczył natomiast asystę. Znów kontra, znów świetne podanie, ale tym razem za wykończenie wziął się Clinton N’Jie. Druga połowa? Centra na nos Sylvestra Igbouna, ten precyzyjnie strzela głową. 2:0. Efekt był taki, że praktycznie cały skrót meczu Ural – Dynamo jest poświęcony naszym stranierim.
Polacy dominowali także w statystykach
Ale nie tylko skrót meczu udało się naszym piłkarzom “przejąć”. Równie mocno zaakcentowali oni swoją obecność w pomeczowych statystykach. Aż miło zerknąć na podsumowanie spotkania, gdy widzimy, że statystycznie najlepszymi zawodnikami obydwu drużyn byli Polacy. W przypadku Szymańskiego najważniejsze były rzecz jasna asysty, ale poza nimi też udało się wykręcić niezłe liczby.
- 3 kluczowe podania
- 2 strzały celne
- 3/6 wygranych pojedynków
Za to Rafał Augustyniak zanotował bardzo porządne liczby, najlepsze w swoim zespole Heat mapa rozgrzana do czerwoności i nie ma co się dziwić. Spójrzcie sami:
- 122 kontakty z piłką
- 103 podania (93% celnych)
- 2 kluczowe podania
- 2 zablokowane strzały
Forma cieszy, zwłaszcza że liczba Polaków w rosyjskiej lidze trochę nam się skurczyła po odejściu Macieja Wilusza i Michała Kucharczyka. Ale jeśli nasze “rodzynki” będą wypadały tak, jak w poniedziałkowym spotkaniu, to kluby ze wschodu pewnie ponownie spojrzą w kierunku Ekstraklasy.
Sebastian Szymański wraca po koronawirusie
Jest jeszcze jedna ważna sprawa, jeśli chodzi o Sebastiana Szymańskiego. Dla niego udana inauguracja ligi była ważna z dwóch powodów. Po pierwsze, sezon przejściowy ma za sobą. W poprzednich rozgrywkach trochę przymykano oko na jego brak liczb, bo zostawiał dobre wrażenie i powoli wdrażał się w ligowe realia w Rosji. Ale wszystko ma swoje granice, samym dobrym wrażeniem Europy podbić się nie da. A dwie asysty na starcie ligi to już konkret, który dobrze rokuje na przyszłość.
Druga rzecz to fakt, że Polak ma za sobą pechowe tygodnie. Restart rozgrywek stracił z powodu zakażenia koronawirusem, po którym zaliczył tylko 21-minutowy epizod w jednym ze spotkań. Koło nosa przeszło mu siedem gier, kluczowych dla Dynama, więc tym ważniejsze było to, żeby szybko wrócić na wcześniejsze miejsce w hierarchii. Sam zainteresowany w rozmowie z “Przeglądem Sportowym” przyznał, że trochę go to zdenerwowało:
– Mocno pracowałem i naprawdę forma mi dopisywała. A tu dwa tygodnie wyjęte z życia, obowiązkowy pobyt w szpitalu, w izolacji. Rzeczy, które wypracowałem w czasie zajęć, można powiedzieć, poszły w powietrze. Dwa tygodnie straty, wypadnięcie z rytmu treningowego, to duży uszczerbek formy w przypadku zawodowego sportowca. To mnie zmartwiło. Naprawdę czułem się świetnie i bardzo liczyłem, że mocno wejdę w ligę. A tu taka niespodzianka.
Ale skoro wrócił silniejszy, to nic, tylko się cieszyć. Coś czujemy, że nie był to ostatni raz, gdy zajrzymy do Rosji, żeby pochwalić skrzydłowego reprezentacji Polski.
Fot. FotoPyK