Czy z gratulacjami dzwonił do niego już trener Michał Probierz? Co zdecydowało o tym, że Podbeskidzie zaliczyło spektakularną wiosnę 2020 roku, zakończoną zapewnieniem sobie awansu do PKO Bank Polski Ekstraklasy na kolejkę przed końcem rozgrywek I ligi? Jaka jest najsilniejsza strona dzisiejszego Podbeskidzia? Jakie pozycje zamierza wzmocnić w letnim okienku transferowym i dlaczego przyjdą raczej obcokrajowcy? Dlaczego najlepsi zawodnicy Podbeskidzia najprawdopodobniej zostaną w Bielsku-Białej? Co czeka klub w przyszłości? Na te i na inne pytania odpowiadał trener przyszłorocznego beniaminka Ekstraklasy, Krzysztof Brede, którego przepytali prowadzący Ligi PL na Kanale Sportowym. Zapraszamy do zapisu tekstowego tej rozmowy.
***
Szumi jeszcze panu w głowie po mistrzowskiej fecie?
Podchodzimy do wszystkiego bardzo spokojnie. Celebracja celebracją, ale od razu trzeba wziąć się do pracy. Jedno się kończy, drugie się zaczyna, a czasu coraz mniej. Nigdy nikt nie miał jeszcze tak krótkiego czasu na przygotowanie się do nowego sezonu. Ciekawe, jak to wyjdzie, pracy bardzo dużo, doba ma tylko dwadzieścia cztery godziny, więc pracujemy na dużej intensywności. Czas na fetę przyjdzie po ostatnim meczu I ligi.
Trener Probierz dzwonił z gratulacjami?
Rozmawiamy często. Tym razem w nocy, po meczu. Mamy stały kontakt. Dyskutujemy.
Trener rozmawia z nami na tle ścianki z napisem Fortuna I liga. Trzeba to zmienić na ściankę PKO Bank Polski Ekstraklasa!
Sezon trwa, dopóki jesteśmy jeszcze w I lidze, to taka ścianka zostaje!
2020. Osiem zwycięstw, cztery remisy. Wybitna wiosna. Co dalej?
Intensywnie pracujemy. Już wcześniej mieliśmy dwa plany – na wypadek awansu i na wypadek braku awansu. Wyszedł ten pierwszy, ten lepszy dla nas. Zdajemy sobie sprawę z tego, że przeskok między I ligą a Ekstraklasą jest bardzo duży i przed nami spore wyzwania, mnóstwo pracy. Aczkolwiek uważam, że jesteśmy już wstępnie przygotowani organizacyjnie i pod względem budowania zespołu do wejścia na wyższy poziom. Każdy z naszych zawodników ma przedłużony kontrakt. Tak zbudowaliśmy drużynę, że do pełni zamknięcia kadry mamy jeszcze trzy-cztery miejsca. Jesteśmy spokojni, mamy plan, wiemy, co i jak robić.
Nie będziemy chcieli pozbywać się zawodników, bo ciężką pracą zrobili dużo dobrego i to oni zasłużyli, żeby pokazać, czy Ekstraklasa jest dla nich. Dlatego na razie nie dyskutujemy, czy ktoś będzie odchodził, tylko jak dalej rozwijać i wzmacniać Podbeskidzie. Chcemy przyjąć inną organizację gry. Wiemy, jaka jest specyfika I ligi, w niej dominowaliśmy, prowadziliśmy grę, a w Ekstraklasie pewnie będziemy musieli grać bardziej zróżnicowany futbol. Będziemy beniaminkiem i cała nasza mądrość w tym, jak to przeprowadzimy, żeby to miało ręce i nogi.
Jaka jest najsilniejsza strona dzisiejszego Podbeskidzia?
Przede wszystkim bardzo silna kadra. Poza nią często znajdywali się bardzo wartościowi zawodnicy. Miałem dwie praktycznie równorzędne jedenastki do wykorzystania. Zdarzało się, że wystawiając na treningu zespół B, który miał imitować rywala, odnosiłem wrażenie, że jest on nawet silniejszy niż przeciwnik, z którym przyjdzie nam w danej kolejce grać. Zebraliśmy mocną grupę zaangażowanych i chętnych piłkarzy. To była nasza siła. Dobrze szła nam też organizacja gry po stracie piłki – byliśmy bardzo agresywni, bardzo ułożeni i bardzo często odbieraliśmy w ten sposób piłkę rywalom.
Poza tym kilku zawodników wskoczyło na najwyższy poziom. Łukasz Sierpina, Karol Danielak, Marko Roginić i kilku innych.
Dużo będzie poważnych transferów czy raczej ruchy czysto kosmetyczne?
Mamy zbudowany zespół, ale transfery będą konieczne, to żadna tajemnica. W składzie mamy trzech środkowych obrońców, jednego będziemy musieli pozyskać i to takiego bardzo dobrego. Trzech klasycznych bocznych obrońców – będziemy musieli jeszcze jednego ściągnąć. Trzech klasycznych skrzydłowych – będziemy musieli jeszcze jednego ściągnąć. Taka jest rzeczywistość. Ale mówię: tak budowaliśmy drużynę, żeby dzisiaj nie robić roszad, nie robić zamian, tylko uzupełnienia.
Trochę ryzykowaliśmy, bo nie wiadomo, co byłoby, gdyby zaczęły pojawiać się urazy. Inna sprawa, że było ich bardzo, ale to bardzo mało. Ryzyko się opłaciło. I dzisiaj jesteśmy w sytuacji, kiedy wiemy, że nie mamy zawodników, którzy się nie sprawdzili i trzeba byłoby ich oddawać. Potrzebujemy uzupełnień, ale powiem brutalnie: to muszą być zawodnicy z większą jakością niż ta dzisiejsza. A uważam, że na poziom pierwszoligowy mieliśmy bardzo wysoki poziom jakości, choć tutaj jeszcze raz powtórzę, że według mojej oceny między I ligą a Ekstraklasą jest jeszcze większa różnica niż między I ligą a II ligą. Potrzebujemy czterech-pięciu bardzo dobrych piłkarzy. Pozbywać się nikogo nie będziemy.
Dobrze, że zdajecie sobie sprawę z tego, że jest taki przeskok między Ekstraklasą a I ligą. Nie będzie łatwo, ale macie ten hadicap, że w przyszłym sezonie spada tylko jeden zespół. Macie środki na to, żeby zatrudnić tych czterech-pięciu piłkarzy?
Myślę, że na dniach podpiszemy pierwszy kontrakt. Zawodnik już w Bielsku-Białej, przechodzi testy medyczne. Trwa to już kilka dni. Jego CV jest bardzo dobre.
Może pan go od razu zaprezentuje w programie.
Nie zrobię tego!
Po kilku dniach w Bielsku-Białej to już nie wiadomo, co z nim!
Zapewniam, że jest w dobrej formie. Jesteśmy przygotowani. Mamy wyselekcjonowanych zawodników. Z częścią jesteśmy już po wstępnych rozmowach. Ludzi może smucić tylko to, że w większości są to zawodnicy z zagranicy. To nie są Polacy. Może też ze względu na to, że do tej pory w większości opieraliśmy zespół na Polakach – mamy tylko pięciu zawodników z obcym paszportem.
I tak dobrze szło. Wygraliście ligę z tyloma Polakami w składzie…
Tak, na pewno tak. Pracując w Chojniczance nie miałem żadnego obcokrajowca w składzie, a też walczyliśmy o awans.
To skąd nagle taka zmiana?
To nie była zmiana, tylko rynek pokazał, że trzeba obrać inną strategię i spojrzeć na inne kraje. I wyszło to dobrze – Dymytro Bashlay z ligi ukraińskiej okazał się bardzo solidnym piłkarzem, Marko Roginić tak, jak strzelał ważne bramki w słoweńskiej lidze, tak strzelał ważne bramki w I lidze dla nas, Martin Polacek wrócił do Polski i przypomniał się kibicom, czy nawet Hiszpan, Ivan Martin, w bardzo małym czasie na boisku zdobył dwie bramki. Wartościowi zawodnicy, nie można się na nich zamykać. Na piętnastu najlepszych strzelców w Ekstraklasie, dwunastu to obcokrajowcy. No i w tym gronie Jarek Niezgoda, który wyjechał do USA.
Uważam, że trzeba tych zawodników skautować. Polska jest atrakcyjnym kąskiem dla najlepszych lig Europy, bo jesteśmy tani – każdy może wyciągnąć sobie od nas piłkarza. Nie jesteśmy w stanie utrzymywać najlepszych.
Wspomina pan o przedłużonych kontraktach, transferach do klubu, a jak z utrzymywaniem zawodników? Taki Marko Roginić, taki Karol Danielak – oni na pewno otrzymają oferty z lepszych klubów i może być ciężko ich utrzymać.
Tak, ale najważniejsze jest to, że mamy z nimi podpisane umowy i każdy ma z nami ważną umowę. Już teraz mogę powiedzieć, że może do mnie nawet taki zawodnik przyjść, mówić o możliwości wyjazdu i na 99% otrzyma ode mnie odpowiedź negatywną ze względu na to, że budując zespół, powiedzieliśmy, że mamy marzenie awansować, a potem chcielibyśmy, żeby pokazali, czy pasujemy do tego poziomu. I koniec. Nie będziemy zgadzać się na żaden transfer. No chyba, że będzie to jakiś potężny strzał.
Pytaliście mnie o sprawy organizacyjno-finansowe i czy będzie nas na jakiś taki ruch stać. Tak, mamy bardzo bogate miast, które chce inwestować. Z prezydentem Jarosławem Klimaszewskim na czele, który zapewnia, że będzie robił wszystko, żeby Podbeskidzie się rozwijało. Mamy bardzo bogatego sponsora i innych ludzi, którzy napędzają się w Bielsku-Białej, chcąc coś zrobić. Jest nowoczesny stadion, jest baza treningowa, otoczka i wszystko wokół niej składają się na to, że może czekać nas dobry czas w bliskiej przyszłości. Wiem jednak, że do tego potrzeba też trochę szczęścia, trochę dobrych zbiegów okoliczności.
Twardo stąpamy po ziemi. Wiemy, że Ekstraklasa to już jest najwyższy poziom, ale wierzę przy tym, iż każdy z moich podopiecznych jest w stanie grać na 105% swoich możliwości i te 5% pozwoli, żeby dobrze funkcjonować.
Piosenka „Stary Abraham” ma już góralską wersję?
Legendy już zaczęły o tym krążyć. To dziecinna piosenka. Usłyszałem ją kiedyś od moich kolegów, którzy grają w rugby – skopiowałem ją od nich. Będąc w Białymstoku zacząłem ją wprowadzać. Michał Probierz mi na to pozwolił. Jak to się skończyło? Wszyscy podłapali i to tak, że później Bartek Drągowski i Fedor Cernych tak lubili tę piosenkę, że wszyscy tańczyli i śpiewali. „Stary Abraham” stał się małym symbolem, jak pracowaliśmy w Jagiellonii i wiem, że długo był kontynuowany. Nie wiem, jak teraz, ale jeszcze rok temu na pewno brzmiał w szatni Jagi!
W Bielsku-Białej jeszcze tego nie wprowadzałem. Wiele osób mnie o to pyta, ale trochę zmieniły mi się role i wodzirejem już być nie mogę.
Jak tak słuchamy tego wszystkiego, to czujemy, że Podbeskidzie może nawet w przyszłym roku powalczyć o pierwszą ósemkę.
Cieszę się z tego, że są tu ambitni ludzie. Prezesi twardo stąpają po ziemi i zdają sobie sprawę z tego, że jeśli będziemy mieli ten sam budżet, te same warunki, które dzisiaj mamy, to za wiele możemy nie powojować.
Ale w Ekstraklasie budżet jest większy z miejsca.
Oczywiście, ale wiemy też, że dochodzą obciążenia typu premie i tego typu podobne rzeczy. Parę groszy z tego odejdzie. Wszystko będziemy obmawiać. Niedługo mamy zebranie z właścicielami. Także będziemy starali się zrobić coś na zasadzie Rakowa Częstochowa – będziemy chcieli uzupełniać i rozwijać kadrę. Pasji i pracy nam nie zabraknie. A piłka? Piłka jest różna.