Przed sezonem mieliśmy szereg obaw w związku z nadchodzącym przepisem o młodzieżowcu, ale dziś trzeba stwierdzić, że przyniósł on polskiej piłce wiele dobrego. Gdyby nie przymus, pewnie nie ujrzelibyśmy kilku ciekawych chłopaków, a polskie kluby nie liczyłyby gotówki ze sprzedaży swoich talentów, która nastąpi wkrótce. Jest jednak jeszcze druga strona medalu – dla wielu chłopaków z rocznika 1998 przyjdzie za chwilę weryfikacja. Czy przebiją się w momencie, gdy będą rywalizowali o skład na równych zasadach?
Dlaczego zakładamy, że w niektórych przypadkach może to być bolesna weryfikacja? Dlatego, że widzimy, jaką rolę w Ekstraklasie pełni rocznik 1997, czyli pierwszy, który nie łapie się pod wiek młodzieżowca. Zauważaliśmy już w sierpniu, że Polacy z tego rocznika dostają bardzo niewiele szans. Na finiszu sezonu możemy zweryfikować naszą tezę i cóż – sytuacja piłkarzy z rocznika 1997 wcale się nie poprawiła. Tylko pięciu z nich odgrywało znaczącą rolę w swoich zespołach:
- Mateusz Wieteska,
- Jakub Łabojko,
- Adrian Klimczak,
- Maciej Wolski,
- Michał Trąbka.
Porównując to z tym, ile grają chłopaki z 1998 roku, jest… kompletna przepaść. No dobra, konkretnie, kto, ile i dlaczego tak mało:
Zawodnicy z rocznika 1997:
- Jakub Łabojko (Śląsk Wrocław): 2286 minut
- Mateusz Wieteska (Legia Warszawa): 2001 minut
- Michał Trąbka (ŁKS): 1936 minut
- Maciej Wolski (ŁKS): 1703 minuty
- Adrian Klimczak (ŁKS): 1512 minut
- Damian Oko (Zagłębie Lubin): 1029 minut
- Mateusz Lis (Wisła Kraków): 360 minut
- Marcin Staniszewski (Arka Gdynia): 270 minut
- Dominik Jończy (Zagłębie Lubin): 261 minut
- Michael Olczyk (Arka Gdynia): 201 minut
- Oktawian Skrzecz (Korona Kielce): 75 minut
- Adam Ryczkowski (Górnik Zabrze): 52 minuty
- Adam Wilk (Cracovia): 0 minut
Zawodnicy z rocznika 1998:
- Przemysław Wiśniewski (Górnik Zabrze): 3039 minut
- Przemysław Płacheta (Śląsk Wrocław): 2968 minut
- Sebastian Kowalczyk (Pogoń Szczecin): 2860 minut
- Kamil Jóźwiak (Lech Poznań): 2770 minut
- Sebastian Milewski (Piast Gliwice): 2618 minut
- Karol Fila (Lechia Gdańsk): 2448 minut
- Damian Michalski (Wisła Płock): 2397 minut
- Mateusz Spychała (Korona Kielce): 1859 minut
- Marcin Listkowski (Pogoń Szczecin): 1853 minuty
- Miłosz Szczepański (Raków Częstochowa): 1843 minut
- Kamil Wojtkowski (Wisła Kraków): 1703 minut
- Kamil Pestka (Cracovia): 1664 minuty
- Robert Gumny (Lech Poznań): 1629 minut
- Patryk Szysz (Zagłębie Lubin): 1525 minut
- Grzegorz Szymusik (Korona Kielce): 1411 minut
- Patryk Klimala (Jagiellonia Białystok): 1075 minut
- Maciej Ambrosiewicz (Wisła Płock): 874 minut
- Jakub Wawszczyk (Arka Gdynia): 819 minut
- Kamil Antonik (Arka Gdynia): 727 minut
- Mateusz Hołownia (Wisła Kraków): 653 minut
- Przemysław Mystkowski (Jagiellonia Białystok): 569 minut
- Hubert Adamczyk (Wisła Płock): 327 minut
- Paweł Tomczyk (Lech Poznań): 288 minut
- Patryk Dziczek (Piast Gliwice): 263 minuty
- Olaf Nowak (Wisła Płock): 220 minut
- Bartłomiej Żynel (Wisła Płock): 180 minut
- Dawid Pakulski (Zagłębie Lubin): 120 minut
- Wojciech Muzyk (Legia Warszawa): 90 minut
- Juliusz Letniowski (Lech Poznań): 49 minut
- Jakub Bursztyn (Pogoń Szczecin): 0 minut
- Konrad Poprawa (Śląsk Wrocław): 0 minut
- Maciej Spychała (Wisła Płock): 0 minut
- Łukasz Soszyński (Zagłębie Lubin): 0 minut
- Paweł Żyra (Zagłębie Lubin): 0 minut
Łączna liczba minut rocznika 1997: 11 686 (zagrało 12 zawodników)
Łączna liczba minut rocznika 1998: 38 841 (zagrało 29 zawodników)
Krótko mówiąc, piłkarze z rocznika 1998 spędzili na boisku blisko cztery razy więcej minut.
Dlaczego tak niewielu piłkarzy z 1997 dostaje szanse?
Trójka z ŁKS-u łapała sporą liczbę minut, ale raczej nie oferowała poziomu, za którym obserwatorzy Ekstraklasy będą tęsknić. Jasne, wyobrażamy sobie, że Klimczak czy Trąbka dostaną propozycje pozostania w najwyższej lidze, ale jeśli już, to raczej od słabszych klubów i raczej w roli uzupełnień niż filarów składu. Klimczak został zresztą w pewnym stopniu zweryfikowany nawet przez samego Krzysztofa Przytułę, który ściągnął na jego miejsce paździerzowego obcokrajowca. Jakub Łabojko ma znacznie szerszy wachlarz umiejętności niż jego konkurent Diego Żivulić, mimo to nie zawsze wygrywa z nim rywalizację o skład. Pokazał się jednak na tyle z dobrej strony, że budzi zainteresowanie zagranicznych klubów. Wieteska rywalizuje z Igorem Lewczukiem i choć wydawało się, że stoi na straconej pozycji, dostaje podobną liczbę minut i tak generalnie – zalicza kolejny solidny sezon. Choć prawdą jest, że spodziewaliśmy się po nim czegoś więcej.
Pewnym rozczarowaniem jest dwójka stoperów Zagłębia Lubin, czyli Jończy i Oko. Liczyliśmy zwłaszcza na tego pierwszego – przecież nie znalazł się w kadrze na Euro U-21 za ładne oczy. Gdy już wychodził na boisko, grał słabo, a z Arką Gdynia zaliczył wręcz kompromitujący występ. Oko rozpoczął sezon w podstawie, ale po zwolnieniu van Daela – i powrocie Czerwińskiego na prawą obronę – jego rola zmalała, a wiosnę niemalże w całości poświęcił na powrót do zdrowia. Mateusz Lis także rozczarował. Latem rozglądał się za zagranicznymi klubami, wyszło tak, że przegrał rywalizację z Buchalikiem i wskoczył do bramki dopiero w grupie spadkowej. Staniszewski, Olczyk, Skrzecz czy Ryczkowski raczej nie zostaną w najwyższej klasie rozgrywkowej na stałe.
Czy podobna przyszłość czeka rocznik 1998?
Zastanawiamy się, ilu chłopaków z rocznika 1998 może grać w przyszłym sezonie mniej niż dotychczas. Sebastian Milewski ewidentnie się rozwinął, ale z drugiej strony to typowy beneficjent przepisu o młodzieżowcu i są na to twarde dowody – Waldemar Fornalik wyżej ceni innych środkowych pomocników, a Milewskiego upchał na skrzydle z konieczności. Ale nawet, jeśli był to karkołomny pomysł, piłkarz dał radę. Pestka rywalizuje z Siplakiem, który ma wysokie notowania u Michała Probierza, no i – tak po prostu – jest solidnym lewym obrońcą. Wydaje się, że dla wszystkich stron najlepszym wyjściem byłaby ucieczka do przodu, czyli transfer. Zwłaszcza, że Pestka budzi zainteresowanie choćby Monzy i jak słyszymy – prawdopodobnie pożegna się z Krakowem.
Czy Gumny będzie miał łatwiej o skład, gdy przyjdzie mu rywalizować z Czerwińskim? Raczej nie. W jego przypadku transfer jest jednak utrudniony – tak jak rok temu Lech oczekiwał za swojego piłkarza rekordowej w skali Ekstraklasy sumy, tak teraz Gumny stracił połowę sezonu, a więc o wiele trudniej jest go sprzedać. Lech niekoniecznie ugrałby na tym dealu zadowalającą kwotę, więc niewykluczone, że będzie wolał zostawić u siebie zawodnika i jeszcze go rozwinąć. Damian Michalski obskakiwał z kolei w tym sezonie wszystkie pozycje defensywne i tylko sam Radosław Sobolewski wie, czy kombinowałby z wystawianiem go na prawej obronie, gdyby nie zmuszał go do tego przepis. Michalski wypadł pozytywnie, za to kilku jego kolegów po fachu – mimo dużej liczby minut – niekoniecznie. Musimy sobie zadać kilka pytań. Czy…
- liga byłaby uboższa bez Kamila Wojtkowskiego?
- Mateusz Hołownia nas czymś przekonał?
- ktokolwiek z Ekstraklasy zadzwoni do Kamila Antonika?
- Maciej Ambrosiewicz pokazał cokolwiek?
- zatęsknimy za Jakubem Wawszczykiem?
- kolejny klub Ekstraklasy stwierdzi, że przyda mu się Olaf Nowak?
Każdy z nich dostał swoje minuty w Ekstraklasie, ale ciężko stwierdzić, że ktokolwiek z tego grona wykorzystał swoją szansę. Wydaje się, że także dla rocznika 1998 przyjdą w przyszłym sezonie gorsze czasy. Kilku piłkarzy pewnie wyjedzie (Płacheta, Jóźwiak), kilku zleci do pierwszej ligi, a kilku stanie do rywalizacji na zupełnie nowych zasadach.
Fot. FotoPyK