Dużo dzisiaj zrobił Radomiak, by uniknąć zwycięstwa w Nowym Sączu, ale trochę zabrakło mu czasu na zrealizowanie swojego przebiegłego planu. Czegóż oni nie wymyślili, żeby tylko roztrwonić dwubramkowe prowadzenie, czegóż oni nie spróbowali, by dać Sandecji szansę. Najpierw Leandro się wykartkował, potem jeszcze trener Banasik sprawił, że sprawa została nagłośniona w całej Polsce. Dawid Abramowicz wyleciał z boiska po dwóch żółtych kartkach (drugiej za dyskusję przy rzucie wolnym dla Radomiaka). Wszystko na nic. Sandecja przegrała 1:2 i zdecydowanie przybliżyła swojego dzisiejszego rywala do awansu przynajmniej do baraży o Ekstraklasę.
Zespół, o którym ostatnio mówiło się głównie w kontekście komediowych ruchów wokół budowy stadionu oraz licencyjnych problemów, dziś wywiózł 3 punkty z ciężkiego terenu i zachowuje dystans 9 punktów od duetu liderów z Poznania i Bielska-Białej. I o ile po godzinie gry byliśmy pod wrażeniem, po zakończeniu spotkania mamy wątpliwości, czy Radomiak na pewno jest już piłkarsko gotowy na to wyzwanie.
Od początku swoje warunki narzucili bowiem goście.
Pierwsze dwadzieścia, może trzydzieści minut to ich zdecydowana przewaga, jakby mecz odbywał się w Radomiu, a nie na tej słynnej nowosądeckiej Marakanie, kipiącej od żywiołowego dopingu obiekcie Sandecji. Wiadomo, pandemiczne warunki ogólnie nieco niwelują te zwyczajowe atuty gospodarzy, ale dziś było to niemal fizycznie wyczuwalne. Goście weszli na boisko z werwą i impetem, już w 30. sekundzie oddając pierwszy celny strzał. W tym fragmencie meczu szczególnie dobrze wyglądała współpraca Michalskiego z Jakubikiem, którzy raz po raz mieszali na prawej flance, ale przyzwoicie prezentował się cały Radomiak. Spokojne rozgrywanie od własnej bramki, celne podania, metodyczne konstruowanie kolejnych ataków.
Pierwsza bramka to konsekwencja wszystkich powyższych czynników. Jakubik świetnie rozegrał akcję z Michalskim, centra tego drugiego w pole karne wprawdzie nie trafiła do adresata, ale wprowadziła popłoch u speszonych od pierwszej minut gospodarzy. Najpierw zablokowane uderzenie Mikity, potem w tłoku najlepiej odnalazł się Makowski, który doskonałym wolejem pokonał Bielicę.
Obraz gry nie uległ zmianie też po przerwie – Sandecja poza okazją Kuna na samym początku drugiej odsłony nie miała za wiele argumentów. Radomiak za to grał wyjątkowo konsekwentnie – przypadkiem nie jest, że w drugą bramkę “zamieszani” byli ci sami piłkarze co przy pierwszym trafieniu. Tym razem dogrywał Makowski, zresztą bardzo efektownie, piętą, a kończył Michalski. 2:0. Rzęsisty deszcz, który utrudnia kolejne ataki. Bezzębny rywal, niespecjalnie potrafiący zagrozić bramce Miszty.
Co może pójść nie tak?
I wtedy właśnie Radomiak zaczął sabotaż. Zaczęło się od wyjątkowo nieporadnej gry defensywnej przy golu Gabrycha. Oczywiście, bura w szatni dla Mikity za stratę, ale przecież później było jeszcze mnóstwo okazji, by po prostu tę akcję przerwać. Tymczasem i centra, i strzał właściwie nie zrobiły wrażenia na piłkarzach Radomiaka. Co więcej – postanowili pójść o krok dalej. Chwilę później drugą żółtą kartkę za dyskusję z sędzią (przy wolnym dla Radomiaka!) wyłapał Abramowicz. W dosłownie 180 sekund Radomiak z komfortowego prowadzenia 2:0 przeszedł do opcji “o-rany-rany-mają-jednego-więcej-i-trzydzieści-minut-na-wyrównanie”. Tak nie powinni się zachowywać zawodnicy mierzący w Ekstraklasę, tak nie powinny zachować się zespoły, które celują w elitę.
Na szczęście dla Radomiaka – Sandecja niespecjalnie potrafiła wykorzystać przewagę. Goście bardzo mądrze się bronili, a niezłym posunięciem było też wprowadzenie Fundambu jako gościa gdzieś daleko na desancie, który ma po prostu trzymać piłkę i dać się sfaulować. Podobnie dojrzale grali też zresztą Makowski czy Michalski, dzięki czemu Sandecja nie tylko rzadko przedzierała się pod bramkę Radomiaka, ale jeszcze liczbę prób miała mocno ograniczoną.
Kluczowy jest wynik. 3 punkty dla Radomiaka przy wcześniejszej porażce Olimpii i remisie Miedzi oznacza, że coraz trudniej będzie piłkarzom z Radomia wypaść poza strefę barażową. Pytania są dwa: co jeśli już do baraży dojdzie i… co z licencją na Ekstraklasę.
Sandecja Nowy Sącz – Radomiak 1:2 (0:1)
Gabrych 61′ – Makowski 20′, Michalski 53′
Odra Opole – GKS Jastrzębie 1:2 (0:0)
Piech 53′ – Farid 66′, Janasik 85′ (s)
Fot.Newspix