Reklama

Prezes Hutnika: – Cieszymy się, że zwyciężył zdrowy rozsądek

redakcja

Autor:redakcja

20 maja 2020, 15:28 • 5 min czytania 8 komentarzy

Wilk syty i owca cała – to powiedzenie idealnie pasuje do decyzji PZPN-u, który postanowił, że Hutnik Kraków także wystąpi w przyszłym sezonie w drugiej lidze. Na gorąco rozmawiamy z prezesem Hutnika, Arturem Trębaczem, który od kilku tygodni walczył o swoje racje. 

Prezes Hutnika: – Cieszymy się, że zwyciężył zdrowy rozsądek

– Bardzo się cieszymy, że udało się po tylu latach awansować Hutnikowi na szczebel centralny. Same okoliczności, wiadomo – może nie do końca nas satysfakcjonują, nie odbyło się to na boisku, nie jest to też wynikiem tabeli, w której Hutnik cały czas jest na pierwszym miejscu. No niestety – musiał pomóc PZPN, natomiast cieszymy się z faktu, że jednak zwyciężył rozsądek i że zostało dochowane prawidłowe interpretowanie regulaminu, który od początku wskazywał nas na drużynę, która powinna awansować. Na szczęście doprowadzono do tego, że faktycznie awansowaliśmy.

Prezes Boniek wjechał na białym koniu i naprawił ten błąd – tak traktujemy tę decyzję lubelskiego ZPN-u.

Można było zareagować wcześniej. Zgrzyt na tym tle od dawna był widoczny. Myślę, że PZPN to obserwował i chyba chciał do końca dać szansę lubelskiemu związkowi, żeby w jakiś sposób wyszedł z tej sytuacji z twarzą. Natomiast widząc klincz w tych rozmowach i brak postępów – to było jedyne rozsądne wyjście, żeby organ nadzorczy zainterweniował. Cieszę się, że to zrobili i zachowali się w porządku również wobec nas. Nas w szerszym rozumieniu tego słowa – przede wszystkim względem naszych piłkarzy i kibiców.

Czy to jest mimo wszystko w porządku, że ligą międzywojewódzką zarządza jeden wojewódzki ZPN? 

Reklama

Myślę, że mamy teraz doskonały przykład. To papierek lakmusowy, dzięki któremu sprawdziliśmy, jak funkcjonują pewne rozwiązania w strukturach pomiędzy różnymi związkami, ligami, organami decyzyjnymi. Niestety, nie działa to jak powinno. Mam nadzieję, że spowoduje to reformę, która jest niezbędna, co widać. Takich przypadków jak nasz i Motoru jest więcej. Według mnie mamy odpowiedź na to w postaci konkretnych faktów. Reforma jest potrzebna. Nie ma pewności, czy przyszły sezon też nie będzie musiał być w którymś momencie przerwany w sytuacji nawrotu pandemii. Różnie może się to rozwijać, różne są prognozowania. Żeby nie było sytuacji, że znowu będą pomówienia, niedomówienia, wzajemne oskarżenia. Ten element jest jednym ze słabszych w funkcjonowaniu organów związkowych.

Dzisiejsza decyzja sprawia, że nie wchodzicie na drogę sądową?

Wszystko jest bardzo świeże. Cel sportowy jest dla nas osiągnięty. Teraz musielibyśmy jeszcze poznać szczegóły – kto jest uznany za pierwsze miejsce? Zakładam, że my albo ex aequo. Musimy poznać szczegóły, uzasadnienie, wiadomo, że najważniejsze jest to, że jesteśmy w drugiej lidze. Natomiast niech historia nas nie osądza, że wywalczyliśmy to przy zielonym stoliku. Chciałbym, by było to jasno powiedziane, że Hutnik tę ligę wygrał i awansował zasłużenie.

Prezes Bartnik dzwonił z gratulacjami?

Nie zdążył, może się jeszcze nie wbił między telefony, bo się szybko rozdzwoniły. Może zadzwoni? Zobaczymy.

Co pan czuł, jak pan słyszał jego tłumaczenia przez te ostatnie dni?

Reklama

Podejście człowieka, który miał po swojej stronie bardzo mało argumentów. Była w jego tłumaczeniach niekonsekwencja. Zresztą nawet oświadczenia, które zostały wydane, dalej przedstawiają te same argumenty w stosunku do decyzji, które lubelski związek podjął. Wielokrotnie je obalaliśmy, a cały czas się ich trzymano. Ciężko to nawet komentować. Uważam, że nawet, jeśli popełni się błąd, po tym się poznaje mężczyznę, że do błędu się potrafi przyznać i trochę się pokajać.

Czuł pan wsparcie środowiska piłkarskiego? 

Powiem szczerze – wręcz się nie spodziewałem, że będzie aż tak duże. Tyle pozytywnych sygnałów, które dostaliśmy od ludzi bardzo nam bliskich, ale i ludzi zupełnie przypadkowych, klubów małych czy większych. Naprawdę jesteśmy pod ogromnym wrażeniem całego środowiska, nie tylko piłkarskiego, bo i politycy się zaangażowali w tę sprawę. Chcielibyśmy przy tej okazji wszystkim bardzo serdecznie podziękować. Każdy walczył i prawdę i każdy widział, jaka ta prawda jest. Ważne, że zaangażowanie przełożyło się na czyny, bo to było bardzo istotne w odniesieniu do decyzji, która pewnie została podjęta też w jakimś stopniu pod wpływem presji i opinii publicznej.

Wiadomo, że teraz przed wami rozgrywki drugoligowe, więc wyzwanie jest dużo większe. Zwłaszcza, że skoro tyle drużyn awansuje, więcej spadnie po sezonie. 

Myśmy generalnie w ogóle prognozowali i zachęcali do tego, żeby stworzyć dwie drugie ligi. Wtedy wiele innych zespołów także by weszło, takich sporów jak nasz z lubelskim ZPN-em by nie było. Przy tym wariancie założenie też było takie, że spadłoby jeszcze więcej drużyn, bo po roku czy dwóch wrócilibyśmy do jednoligowej drugiej ligi. My musimy udowodnić, że zasługujemy na drugą ligę. Jeśli mamy grać w drugiej lidze, musimy to robić godnie i nie obawiać się, czy spada cztery, sześć czy osiem drużyn.

Uważa pan, że sportowo jesteście gotowi? 

Mamy bardzo ciekawy zespół. Mieszanka rutyny z młodością, młodość zdecydowanie przeważa w naszej kadrze. Jesteśmy drużyną, która bardzo się rozwija. Uważam, że szkielet drużyny mamy. Będziemy pracować nad wzmocnieniami, żeby zespół był kompletny. Natomiast mamy zawodników, którzy bardzo szybko i mocno się rozwijają. O tym świadczy zainteresowanie wieloma naszymi młodymi zawodnikami z wyższych lig. Widzą, że potencjał tych piłkarzy jest zdecydowanie powyżej trzeciej ligi. Jest wielu młodych, którzy wchodzą do zespołu. Generalnie – mamy jasną politykę kadrową, na której od dłuższego czasu się opieramy. Gramy młodymi zawodnikami, nie ściągamy piłkarzy, którzy próbują odcinać kupony. Wartościowych zawodników, ogranych na poziomie pierwszoligowym, którzy mają stanowić siłę drużyny, też mamy. Wydaje mi się, że nie będziemy chłopcem do bicia.

Rozmawiał KAMIL KANIA

Najnowsze

Komentarze

8 komentarzy

Loading...