Na początek mała zagadka – jak zakończyła się ta sytuacja?
a) Hofmann zapytał Hintereggera, w który róg ma kopnąć, zrobił dwie przeplatanki, trzy salta, stanął na głowie, a potem strzelił od niechcenia przy słupeczku,
b) Hofmann bał się restrykcji za złamanie zasady social discancingu i zanim Hinteregger czy Trapp zdołali się zbliżyć, posłał szczura w kierunku krótkiego słupka,
c) Hofmann nie wiedział co zrobić i walnął prosto w Hintereggera.
ZGADLIŚCIE! Rany, jak bardzo ekstraklasowo się teraz poczuliśmy, jakby to nie był Frankfurt, a Bełchatów, jakby to nie byli Hofmann i Hinteregger, a Pućko i Azemović. Bundesligo – dziękujemy! Wiecie, że jesteśmy stęsknieni za naszą kopaną, wiecie, że zasiedliśmy dziś masowo przed telewizorami, potrafiliście nas wynagrodzić. To wspaniały gest.
A jeśli doceniacie kunszt autora, łapcie wideo:
— Maciej Ziarkowski (@Ziarniak) May 16, 2020
Na szczęście Hofmanna – jego cudowne wykończenie akcji niczego w tym meczu nie zmieniło. Każdy z nas grał w Eurobusiness i stawiał domy na Frankfurcie. Ujmijmy to tak – Eintracht dziś wyglądał tak, jakby swoją Commerzbank-Arenę przekształcił w międzyczasie na pięciogwiazdkowy hotel z obsługą, która swoim klientom chce przychylić nieba. Borussia dziś czuła się jak pączek w maśle. Chcecie sobie strzelić brameczkę? Och, już się robi! Chcecie się pobawić piłką? Robimy miejsce! Na coś jeszcze macie ochotę? Wasze życzenie jest dla nas rozkazem!
Więcej! To wyglądało tak, jakby Dario ze „Ślepnąc od świateł” był fanem Gladbach i zaprosił Eintracht na przedmeczową pogadankę. – I jest fajnie, fajniusio, po koleżeńsku. A jak nie, to czekasz na moich kolegów. A jak do ciebie przyjdą, to mówisz tak proszę pana, oczywiście proszę pana. Bramka w pierwszej minucie, proszę pana. I w siódmej też może być, proszę pana. I trzecia proszę pana się znajdzie. Dziękuję bardzo, całuję rączki, proszę pana. Czy zechcą panowie wjechać do naszej bramki? Tak zapytasz. I bramka ma być pusta. I wolna. Jak ty już wiesz co.
Już zupełnie serio – Eintracht nie istniał. Nie było go. Nie dotarł. To trochę zastanawiające, bo piłkarze z Frankfurtu czekali na wznowienie piłki dwa miesiące, a jak przyszło co do czego, zaspali na początek spotkania. Po minucie było już w sieci – akcja wcale nie powalała, zaczęła się od niedokładnego podania górą, Plea odwdzięczył się też niezbyt przygotowanym zagraniem, ale Eintracht stał i patrzył. Hofmann wystawił piłkę, Plea dał po długim, dziękujemy, proszę pana, całujemy rączki, proszę pana.
Gospodarze w ani jednym momencie się nie przebudzili. Nie było żadnego zwrotu, żadnego przyciśnięcia. Jakby to powiedział Bobo Kaczmarek – ten występ to statystyka i wypoczynek. Po siódmej minucie Borussia wcisnęła drugą bramkę. Dokładny przerzut, wygrany pojedynek na boku pola karnego, z niczego zrobiła się sytuacja, po której Thuram dołożył nogę i dał do pustaka. Eintracht odpowiadał tylko jakimiś smutnymi bąknięciami – no, może strzał Kosticia z wolnego sprawił Sommerowi jakieś kłopoty, ale to zbyt duży fachowiec, by wykładać się na strzale z daleka będącym w zasięgu jego ramion.
Borussia korzystała z okazji i dołożyła trzecią bramkę – tym razem z rzutu karnego. Nie była to oczywista jedenastka, Embolo nie został powalony, co najwyżej lekko szturchnięty i coś nam się wydaje, że bardziej sprytnie wykorzystał okoliczności aniżeli stracił równowagę. Tak czy inaczej – Bensebaini pokonał Trappa, choć niewiele zabrakło, by niemiecki bramkarz jednak wyjął jego strzał. Z każdą minutą gospodarze coraz bardziej snuli się po boisku. Może nie przemęczali się podczas przerwy i stąd te widoczne gołym okiem braki, może głowy jeszcze nie pracują tak, jak należy, a może po prostu zagrali swoje – przecież przed przerwaniem ligi przegrali trzy mecze z rzędu, dwa z nich skończyły się wynikiem 0:4. Takie pocieszenie, że w końcówce Andre Silva strzelił gola po akcji Rode.
Świętuje Borussia, która zameldowała się na podium Bundesligi wykorzystując potknięcie RB Lipsk (remis u siebie z Freiburgiem). Czy stać ich na to, by zamieszać w stawce? Na pewno jest to ekipa, którą dobrze się ogląda i której warto się baczniej przyglądać.
Eintracht Frankfurt – Borussia Moenchengladbach 1:3
81′ Andre Silva – 1′ Plea, 7′ Thuram, 72′ Bensebaini