Reklama

Krzysztof Dębek przejmie Zagłębie Sosnowiec. Kim jest nowa postać na trenerskiej karuzeli?

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

29 kwietnia 2020, 13:45 • 8 min czytania 4 komentarze

Kolejna nowa postać pojawi się na trenerskiej karuzeli w czołowych ligach. Zagłębie Sosnowiec w miejsce Dariusza Dudka zatrudni Krzysztofa Dębka. Nie kojarzycie? Nic dziwnego, bo dla tego trenera będzie to debiut na szczeblu centralnym. Przez większą część kariery prowadził młodzieżowe drużyny Legii Warszawa oraz rezerwy stołecznego klubu. A czym zajmował się po odejściu z Legii? Pracą w czwartoligowej obecnie Victorii Sulejówek.

Krzysztof Dębek przejmie Zagłębie Sosnowiec. Kim jest nowa postać na trenerskiej karuzeli?

>Skąd zmiana trenera w Zagłębiu? Wyjaśnił nam to prezes Jaroszewski<

Informację o tym, że Dębek podpisze kontrakt z Zagłębiem jako pierwszy podał na Twitterze Piotr „FotoPyK” Kucza. Zakładaliśmy, że źródła ma sprawdzone, ale sami też przyłożyliśmy ucha tu i tam, potwierdzając te doniesienia i faktycznie – w piątek sosnowiczanie mają oficjalnie przedstawić Dębka jako nowego szkoleniowca. Nie ma co ukrywać, już po wstępie da się poznać, że to krok w nieznane. Nie jest to zarzut – wręcz przeciwnie. Zawsze z ciekawością oczekujemy nowych nazwisk i sprawdzamy, co mają nam do zaoferowania. Niemniej jednak fani pierwszoligowej drużyny mogą mieć pewne obawy.

Choćby takie, że Krzysztof Dębek wielkiego doświadczenia w seniorskiej piłce nie ma. Praca w Sulejówku i wcześniejsza opieka nad trzecioligowymi rezerwami Legii to jego jedyna styczność z futbolem w wydaniu seniorów. Na dodatek, choć trener ten pracuje w Victorii dopiero drugi sezon, zdążył już zaliczyć spadek. Rok temu podwarszawski team zleciał z trzeciej do czwartej ligi. Czy należy go na tej podstawie oceniać? Niekoniecznie, bo Victoria została mocno osłabiona, a poza tym nie była to ekipa, która miała walczyć o awans. Sam fakt, że szkoleniowiec został na stanowisku niech świadczy o tym, że w Sulejówku dramatu z degradacji nie robili. Ale jednak – zacząć karierę w ten sposób… No niezbyt przyjemne uczucie.

Dobra, wiemy już, że Dębek w Victorii zaliczył spadek, a jak było w drugą stronę? Jakie są jego zwycięstwa? Przede wszystkim są nim tytuły zdobywane z juniorskimi drużynami Legii, czy też gra w młodzieżowej Lidze Mistrzów. Powiecie, że nie tytuły w młodzieżówkach się liczą? Odeprzemy ten argument łatwo, bo z Dębkiem pracowało pokaźne grono ligowców. Obaj bracia Żyro, Rafał Wolski, Tomasz Nawotka i wielu, wielu innych, którzy zaistnieli na szczeblu centralnym. Zresztą w rozmowie z „Legia.net” sam zainteresowany nie kryje, że miał swój wkład w fundamenty akademii tego klubu. – Zaczynaliśmy od siedzenia w jednym pokoju, a obecnie to organizacja, która zrzesza kilkadziesiąt osób. Doskonale pamiętam treningi przeprowadzane na zakolach starego stadionu, za bramkami.

Reklama

W tamtych latach z nowym trenerem Zagłębia Sosnowiec pracował Dariusz Banasik, z którym teraz przyjdzie mu rywalizować w pierwszej lidze. – Znamy się z Krzysztofem od wielu lat, jeszcze z czasów studiów. To świetny trener, długo współpracowaliśmy ze sobą w Legii, zawsze go ceniłem i sporo się od siebie nauczyliśmy – przyznaje opiekun Radomiaka.

To Banasik jako pierwszy „wyfrunął” z Łazienkowskiej 3, a rezerwy przejął po nim właśnie Dębek. W drugim zespole Legii pracował m.in. z Michałem Góralem, który obecnie gra w Zagłębiu. Młody napastnik nie ukrywał, że ucieszyłby się, jeśli mógłby znowu pracować z tym trenerem. – Duża wiedza, kultura pracy, dobre przygotowanie taktyczne. Zwracał na to dużą uwagę, potrafił nakreślić każdemu zawodnikowi zadania. Wiedzieliśmy, czego konkretnie oczekuje, jak mamy się poruszać – wymienia cechy Dębka były podopieczny. – To trener z wysokiej półki, myślę, że przy nim każdy się rozwinie. Jest też uczciwy, a to ważne dla zawodnika – dodaje.

Podobne zdanie o Dębku ma Mateusz Kochalski, który mówi wprost: moim zdaniem to bardzo dobry trener. Potrafił zażartować, ale przeważnie był poważny. Na dyscyplinę, jaka panowała w rezerwach zwrócił uwagę również Góral. – Zdarzyło się, że trener wyrzucił z treningu jednego zagranicznego zawodnika, który zszedł z pierwszej drużyny. Nie miał odpowiedniego stroju, trenował w stopkach, trochę to dziwnie wyglądało. Za to wyleciał. Rygor był, jak zresztą w całej Legii.

Wygląda na to, że twarde zasady Krzysztof Dębek stosował również w pracy z młodszymi rocznikami. Wspomniał nam o tym Patryk Sokołowski, który dziś gra w Piaście Gliwice. – Czuł szatnię, był bardzo konkretny i miał dobre stosunki z piłkarzami. Nie bał się jednak ich strofować i pouczać. Na pewno miał zasady, mimo tego dobrego kontaktu nie można powiedzieć, że był miękki. Potrafił wprowadzić je w życie. Żył też meczem, raczej nie siadał na ławce i nie odpalał papierosa (śmiech). Bardzo dobry warsztat trenerski, cieszę się, że idzie w górę.

Mistrz Polski z ubiegłego roku zwraca też uwagę na to, że Dębek bardzo sumiennie podchodził do treningów. Podobnego zdania jest Łukasz Turzyniecki, obecnie piłkarz Widzewa, który w szatni rezerw był jednym z najstarszych zawodników. – Jeśli coś idzie nie tak na treningu, to potrafi być bardzo zły. Jeśli dobrze, to potrafi jeździć na kolanach i ściągać koszulkę (śmiech). Oczywiście wiadomo, to taka przenośnia. Trener Dębek nie obserwuje treningów z boku, on naprawdę tym żyje, to jest jego pasja. Chce rozmawiać, dyskutować, to jest w nim fajne.

Co jeszcze imponowało byłym podopiecznym tego szkoleniowca? Dominik Furman, kolejny z dobrze znanych zawodników, zwraca uwagę choćby na kwestie taktyczne. – Minęło już trochę czasu, jakieś 12 lat, ale mamy ze sobą kontakt. Bardzo dobry taktycznie, a myślę, że od tego czasu jeszcze się poprawił. Konkretny, to co lubię w trenerach, jak mówią to co myślą i co trzeba zrobić. Byliśmy dzieciaki, ale potrafił nas opieprzyć, tak samo jak i pochwalić. Ma charakter, charyzmę, która przydaje się w tej dziedzinie. Przy linii nie obserwuje, podpowiada, dużo gestykuluje, pokazuje, rozmawia z tymi, który biegają blisko niego. Uważam, że ten trener musi wypłynąć na szersze wody i trzymam za niego kciuki – mówi kapitan Wisły Płock.

Reklama

Zdajemy sobie sprawę, że mocno Krzysztofowi Dębkowi słodzimy. Ale, zupełnie poważnie, komplementuje go każdy. Rozmawialiśmy z wieloma byłymi piłkarzami i zewsząd słychać pozytywne opinie. Turzyniecki początkowo nie chciał nawet zbytnio o trenerze opowiadać, bo bał się, że… wystawi mu taką laurkę, że nikt nie weźmie tego za obiektywną ocenę. – Już nie chodzi o to, że jest dobrym trenerem, ale przede wszystkim jest dobrym człowiekiem. Ciężko znaleźć trenera, który ma w sobie balans bycia wymagającym i ma coś takiego, że czujesz, że jest tobą zainteresowany nie tylko jako piłkarzem, ale też jako człowiekiem. Po drugie ma w sobie iskrę, to też ciężko znaleźć.

Łukasza uspokoiliśmy, że nawet jeśli wyjdzie laurka, to nie on jeden ją wystawił. – To też o czymś świadczy. Ja się nie spotkałem z żadnym zawodnikiem, który mówił, że nie chce z nim współpracować, a też kilka ciężkich decyzji musiał podjąć. Wiadomo, w szatni drugiej Legii było wielu młodych chłopaków. Wielu miało duże ego. Zdawało im się, że zaraz powinni być w pierwszej drużynie. Nawet jeśli ktoś nie grał, był sfrustrowany, to nikt nie powie, że się przy nim nie rozwinął. 

Obrońca też zwraca uwagę na to, że Dębek wymagał od każdego po równo. – Nie liczyło się, czy jesteś z pierwszej czy drugiej drużyny. On był rozliczany ze swojej pracy i chciał, żeby robota była dobrze wykonana. Trzeba mieć jaja, żeby podejmować niepopularne decyzje, a takie były. Zdarzało się, że ktoś schodził z pierwszej drużyny i był zmieniany w przerwie, bo coś było nie tak. To pokazuje fajne, sprawiedliwe traktowanie – mówi nam „Turzyk”.

Pomyśleliśmy, że może chociaż my do tej beczki miodu dorzucimy łyżkę dziegciu. Ale z której strony by nie ugryźć tematu, ciężko to zrobić. Mamy bowiem wrażenie, że trenerzy, którzy „hartowali się” w Legii, spisują się całkiem nieźle.

  • Dariusz Banasik? Awanse z drugiej do pierwszej ligi, krok od Ekstraklasy w Sosnowcu, walka o awans z Radomiakiem
  • Jacek Magiera? Mistrzostwo Polski po kapitalnym finiszu, obiecujący start w Sosnowcu
  • Aleksandar Vuković? Lider ligi, efektowna, ofensywna gra, pewnie zmierza po tytuł

A jest jeszcze Piotr Kobierecki, zbierający wiele pozytywnych recenzji. Czyli szkolenie w Warszawie wygląda całkiem solidnie. Jasne, każdemu ze wspomnianych trenerów wyliczylibyśmy też wpadki. Cóż, taki zawód, zwłaszcza dla tych, którzy dopiero do niego wchodzą. Optymizmu jest jednak sporo. Tym bardziej, że Zagłębie w ostatnim czasie mocno stawia na młodzież, która przecież Dębka chwali. Zresztą w Sosnowcu stawiają też na trenerów z przeszłością w Legii (Banasik, Magiera), co czyni tę kandydaturę nieco bardziej zrozumiałą.

Tym lepiej zrozumiemy skąd taki ruch, gdy przywołamy słowa prezesa Jaroszewskiego z rozmowy z nami sprzed kilku lat. – Znam pięciu-sześciu trenerów, którzy wnieśliby bardzo dużo do polskiej piłki, ale nie dostaną na to szansy z powodu braku tej licencji (UEFA Pro – przyp.). Bo zrobią na nią kurs dopiero w 2019 czy 2020 roku… Chodzi mi między innymi o Krzysztofa Dębka z rezerw Legii i zespołu młodzieżowego, który występuje w Lidze Mistrzów. Imponuje mi też trener Banasik z Pogoni Siedlce, ale ma tam kontrakt, więc nie będziemy go podkupywać.

Cóż, Banasik ostatecznie do Sosnowca trafił i – co ciekawe – został przez Zagłębie wykupiony, bo trafił do niego w trakcie sezonu. Tymczasem mamy 2020 rok, Dębek jest w trakcie kursu UEFA Pro i… Jaroszewski sięga właśnie po niego. Ciężko zarzucić prezesowi plan rozeznania, skoro o takiej kandydaturze mówił już cztery lata wstecz. Zresztą – jak udało nam się ustalić – nie jest to pierwszy kontakt klubu z Sosnowca z tym szkoleniowcem.

Skoro Dębek dostał już długo wyczekiwaną szansę i zbiera tyle pochwał, to czy jest skazany na sukces? Nie, bez przesady. Nie zakładamy, że nic nie może się wyłożyć i Polsce objawi się zaraz nowy Mourinho. W końcu przeskok z czwartej do pierwszej ligi to nie jest skok o schodek. To jak błyskawiczny wjazd windą na zupełnie inny poziom. Ale – tak po ludzku – trzymamy kciuki za powodzenie tej misji. Liczymy, że na karuzeli pojawiło się właśnie nowe, ciekawe nazwisko, które trochę rozrusza środowisko.

A jeśli trener Dębek to czyta, to zapewniamy – nie zawsze będzie tak różowo. Jeśli otrzymamy powody, będziemy też krytykować. Czyli, mówiąc krótko, witamy w szeroko rozumianym mainstreamie.

SZYMON JANCZYK

Fot. FotoPyK

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

4 komentarze

Loading...