Reklama

Sztuka zapuszczania korzeni w polu karnym

redakcja

Autor:redakcja

10 lutego 2020, 11:40 • 2 min czytania 0 komentarzy

Legia wygrała z ŁKS-em, a zwycięzców się nie sądzi? Jednak się sądzi, przynajmniej niektórych, bo wypada wyciągnąć te legendarne wnioski. A bramka, jaką stracili legioniści, to prawdziwy eksces. Pośmialiśmy się ze strzałów w aut, a kto wie, czy zachowanie defensywy Legii w tym wypadku to nie większy dowcip.

Sztuka zapuszczania korzeni w polu karnym

Zobaczmy ten wieloaktowy, choć dość dynamiczny dramat.

AKT I: Trąbka przyjmuje piłkę. Już mógłby podać, bo Piątek miałby mnóstwo miejsca – Legia źle ustawiona. Najbliżej jest Antolić, ale jeśli przy przyjęciu piłki Piątek by się na niej nie zabił, to Chorwat nie zdążyłby, jest metr za pomocnikiem ŁKS-u.

1

W zasadzie nie wiadomo co robi Trąbka. Ma znakomicie ustawionych partnerów, w dodatku potrzeba tylko zagrać proste podanie, a on wikła się w drybling zamiast rozegrać. Co więcej, wikła się w drybling z dwoma graczami. Ta zła decyzja powinna zabić akcję.

Reklama

2

Ale akcji nie zabija. Trąbka się kiwa. Sekundy mijają. Trąbka wypychany, już wie, ze popełnił błąd. Piątek wciąż jednak stoi sam. Antolić i Karbownik stoją ze dwa-trzy metry od niego.

3

Trąbka wychodzi z dryblingu, legioniści postawili szlaban, musi się wracać – naprawdę, nie wiemy co chciał osiągnąć – Piątek wciąż stoi sam. Paradoksalnie nawet zyskał miejsca. Antolić patrzy w drugim kierunku.

4

Wreszcie naciskany Trąbka dogrywa piłkę, czyli to, co powinien zrobić od początku. Jakimś jednak cudem nic się przez ten czas w sytuacji Piątka nie zmieniło – jak stał sam na początku, tak wciąż stoi.

Reklama

5

Piątek przyjmuje i dopiero wtedy jest zauważony. Niesamowite.

6

To bramka przede wszystkim Antolicia. Karbownik mógł zrobić więcej, ale jakoś usprawiedliwia go choć trochę fakt, że był jeszcze Corral po jego lewej – w razie doskoczenia do Piątka, Corral miałby w przypadku podania wolną drogę do bramki. A to podanie wtedy byłoby pomysłem Trąbki (choć kto wie, ciężko za nim trafić). To Antolić od samego początku stał kompletnie, konkretnie, bez sensu, tylko zajmując przestrzeń.

Co to było? Podwórkowe krycie na radar?

Czy może jakieś zwężenie pola widzenia?

Nie wiemy, ale Antolić ma szczęście, że Legia się zerwała do ataku i jeszcze ten mecz obróciła na swoją korzyść. Chorwat mocno temu szczęściu pomógł, bo pewnie wykorzystał karnego i zanotował asystę na 3:1 (generalnie był to dobry występ w jego wykonaniu). Potrafimy sobie jednak wyobrazić mecze, w których tak skandaliczny błąd miałby o wiele większe konsekwencje.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

0 komentarzy

Loading...