Narzekamy na Ekstraklasę, narzekamy, czepiamy się poziomu, celności, taktyki, ale po wczorajszym meczu Legii w Kazachstanie jedno trzeba naszej lidze oddać – jest ładna. Są kolory, jest ostrość, kamerzyści „zdanżają”, powtórek mamy ile chcemy, w tym połowę w „słołmołszyn”, a na trybunach siedzą miodem i mlekiem płynące Mysłowianki, które wiedzą jak, a nie stado półnagich brunetów z włosami na brzuchu i kamieniami w dłoniach. Znaczy, tacy też się u nas zdarzają, ale w wyznaczonych sektorach, na które kamery wędrują rzadko. Zaprawdę, powiadam wam: cudze poznajcie, a swoje doceniać zaczniecie.
22 sierpnia, piątek
Zawisza Bydgoszcz – Lechia Gdańsk (godz. 18:00)
Z Sadajewem źle, bez Sadajewa jeszcze gorzej… Z pomocą Lechii przychodzi harmonogram ligi i mecz w Bydgoszczy. Blisko, sympatyczny stadion, pogoda z gatunku „dopisujących do gry w piłkę” (możliwe niewielkie opady, więc piłka będzie chodzić szybciej) i przeciwnik… Hm, właściwie jedenastu przeciwników, bo Zawisza wciąż wygląda jak stado wolnych elektronów, które spotykają się na murawie i ze zdumieniem orientują się, że ten brunet, na którego się wpadło wczoraj w Biedronce na Kleeberga to kolega z obrony, a ten blondyn z wczorajszego treningu wcale nie jest napastnikiem, tylko kierownikiem drużyny, przy czym chyba niekoniecznie naszej. Trenerzy rozmawiają jak Portugalczyk z Portugalczykiem, faworytem jest Lechia, gwiżdże sędzia Musiał, więc niech Sadajew żałuje podwójnie.
Pogoń Szczecin – Wisła Kraków (godz. 20:30)
„Nie zagrają: Wilde-Donald Guerrier – kontuzja”. W kontekście ostatnich instagramowych fotek Dariusza Dudki rozważania, jaka to melodia kontuzja dopadła Guerriera przenosimy na godzinę 23:01, a na dzisiejszych zajęciach zajmiemy się transferem Mariusza Stępińskiego i pytaniem, na której pozycji chce go trener Smuda ustawić. W 4-4-2 z Brożkiem w parze nie wierzę, Boguski odżył, Stilić nie do ruszenia, Garguła też nie bardzo, Uryga gra, bo jakiś defensywny musi być… Czyżby na ławce miał usiąść piłkarz kompletny czyli Maciej Jankowski? I czy już dziś, czy dopiero za tydzień?
Pogoń – 9 punktów, Wisła 9 punktów – wygrywający utrzymuje kontakt z czołówką, przegrywający tłumaczy sobie, że przecież punkty będziemy dzielić, więc na luźne szelki, gracze w „Ustaw Ligę” nie mają dylematów w ataku, bo Brożek może grać z Robakiem, ale czy na ławce posadzić Frączczaka czy Sadloka – oto jest pytanie. Gwiżdże pan sędzia Marciniak, więc prawdopodobieństwo rzutu karnego rośnie o circa about.
23 sierpnia, sobota
Cracovia – Podbeskidzie Bielsko-Biała (godz. 15:30)
Wygrywa Podbeskidzie – trener Ojrzyński śpi spokojnie, Wygrywa Cracovia – trener Podoliński śpi spokojnie. Remis – spokojnie śpi trener Ojrzyński, spokojnie śpi prezes Filipiak, trener Podoliński nie może zasnąć, bo opracowuje kolejne schematy grania dzidy na Nowaka. Na razie nikt nie śpi spokojnie – kluby przygotowują się do meczu, a kibice trochę się go obawiają, bo pamiętają co się działo na ligowych boiskach w zeszłym tygodniu.
– Zenuś, o której jest ten mecz?
– O 15:30!
– To wpadnę za piętnaście piąta. Wcześniej i tak nie ma po co…
Górnik Zabrze – Górnik Łęczna (godz. 18:00)
– W murowanej piwnicy tańcowali zbójnicy górnicy! Kazali se piknie grać i na nóżki pozirać!
Odmawiam pozirania na nóżki Bonina, Szmatiuka czy Steinborsa, ale „piknego grania” poproszę jak najwięcej, zwłaszcza po meczach obu Górników w piątej kolejce, albowiem narobiły mi apetytu… Wielkie Derby Węgla Kamiennego – to brzmi dumnie. Panie sztygar, gwiżdż pan!
W roi sztygara wystąpi sędzia Kwiatkowski, o którym nic nie napiszę, bo ostatnio zachowuje się jak sędzia Borski: pochwalony przed meczem gwiżdże potem jak oczadziały, zganiony – stara się być wzorem…
– To może go zganić?
…ale wiadomo, że gdy ktoś się za bardzo stara, to nie zawsze mu wychodzi.
Jagiellonia Białystok – Śląsk Wrocław (godz. 20:30)
– Właśnie dzisiaj w szatni powiedziałem chłopakom, że mam do nich prośbę, aby z kolegami z innych zespołów za dużo przed meczami nie rozmawiali – mówił trener Pawłowski parę dni temu – Rafał Grodzicki przed Cracovią pojechał do hotelu, gdzie oni spali. Chciałbym, aby takich spotkań było jak najmniej. Nie chcę wykładać taktyki na mecz rywalowi.
Czujesz to, Dratewka? Grodzicki wieczorem przemyka się do hotelu… /w tle Adam Clayton podgrywa motyw z „Mission impossible”/… zadymiony pokój… głowy pochylone nad stolikiem… /tuuu-dum-dum… tu-dum-dum …/ Rafał Grodzicki rozgląda się na boki i szybko pisze na kartce /tuuu-dum-dum … tu-dum-dum …/ „Wyjdziemy w jedenastu. Sebek rozgrywa. Ja w obronie. Spalcie tę kartkę i zjedzcie popiół” /tuuu-dum-dum … tu-dum-dum …/ Rafał Grzyb pali i zjada, Michał Pazdan budzi trenera Probierza…
…ze względu na szczególne okrucieństwo sceny, w której trener Probierz irytuje się, że ktoś go budzi o drugiej w nocy, opowiemy Państwu o arbitrze Krzysztofie Jakubiku, który będzie gwizdał w Białymstoku. Choćby mógł – jadłby dżem.
24 sierpnia, niedziela
Legia Warszawa – Korona Kielce (godz. 15:30)
Plan minimum wykonany – z Kazachstanu przywieziono zwycięstwo. Rozmiary, styl oraz itede – nieistotne. Najważniejsze są trzy punkty i że nikt nie padł w upale, a katar po powrocie złapało tylko dwóch zawodników. W niedzielę Legia będzie miała łatwiej: własny stadion, przyjazna publiczność (kibice z Białegostoku zgłaszają votum separatum) i drużyna, której styl przypomina kazachską transmisję telewizyjną: szaro, buro, ogniskowa na piłkę w trybie losowym i żadnych powtórek. Oczywiście, na Legię każdy się spina, bo wygrana w jaskini lwa poprawia humor i punktację do lansu, ale gdy sobie przypomnimy styl Korony w ostatnich meczach… szanse lwa w starciu z mortadelą (nawet spiętą) raczej łatwo obliczyć.
Ruch Chorzów – Lech Poznań (godz. 18:00)
Feliks Stamm wspominał, że gdy Franciszek Szymura dotarł do finału mistrzostw Europy, przed finałowym pojedynkiem z Luigi Musiną w szatni zjawili się działacze związku bokserskiego, poklepali pięściarza po plecach i stwierdzi: „No, Franiu, wielki sukces, naprawdę. Szans w finale nie masz, ale i tak wielki sukces”. Oczywiście, premia, kwiaty, uściski, te rzeczy… Minęło prawie osiemdziesiąt lat i rzeczywistość się zmieniła: po meczu z Metalistem Charków nikt nie przyszedł do szatni Ruchu gratulować i klepać po plecach, bo przecież przed „niebieskimi” jeszcze rewanż, premii i kwiatów też nikt nie przyniósł, tylko zdanie „Szans i tak nie masz” wciąż powtarza spory tłumek, a w nagrodę zamiast wieczoru w SPA, chorzowianie dostają mecz z Lechem, czyli harówa, harówa i jeszcze raz koncentracja. Zmęczony meczem pucharowym Ruch ma jednak pewien mocny atut..
– Murawa stadionu na Cichej została uznana za spełniającą wymagania ekstraklasowe – oznajmiła Odpowiednia Komisja, starając się ukryć dziwnie postrzępione nogawki spodni.
– Pamiętacie swoją Murawę? – zapytali poznaniaków kibice z Chorzowa – No to nasza wciąga waszą między źdźbłami. A że trochę ją przegłodziliśmy… /diaboliczny chichot/ Gulasz zagra?
25 sierpnia, poniedziałek
GKS Bełchatów – Piast Gliwice (godz. 18:00
To jest logiczne: jest poniedziałek, więc albo Piast Gliwice albo GKS Bełchatów, albo oba kluby. Umiejętne operowanie obsadą poniedziałkowych meczów pozwoli na przedstawienie przed przyszłym sezonem raportu pt. „’Nie lubię poniedziałków’ czyli dlaczego Ekstraklasa powinna wrócić do trzydniowego cyklu rozgrywania spotkań”. W razie trudności dołoży się Koronę Kielce, Cracovię lub wiosenną Wisłę Kraków. Na szczęście GKS Bełchatów robi wszystkim psikusa i wciąż jest wysoko w tabeli, a Piast Gliwice zaczął się budzić do życia i w meczu z Ruchem to na jego grę dało się patrzeć bez płaczu.
– Zaraz, zaraz, jak to „na szczęście”? – zapytała Opinia Publiczna – Czyżbyś opowiadał się za czterodniowym system rozgrywek? Chcesz meczów poniedziałkowych?
A juści. Bardzo. Choć może niekoniecznie z sędzią Przybyłem jako arbitrem głównym.
„Poligon” w „Ustaw Ligę”
Wzruszenie odbiera mi mowę, a odpowiedzialność pęta mi ręce… Trzydzieste dziewiąte miejsce w klasyfikacji generalnej i czwarte w lidze „poligonowej” (kod: 521124413) – i cóż ja teraz, biedny, zrobię?
– Nie cieszysz się? – zdziwił się Głos Wewnętrzny – Ja bym się cieszył. Gdybym ci powiedział na którym miejscu jest moja drużyna…
Będąc nisko można się spinać, wspinać wysilać i mieć nadzieję na awans. Gdy się już awansowało wysoko…
– Pamiętam – zachichotał Głos Wewnętrzny – Złapało cię coś takiego na kopule katedry świętego Pawła. Stałeś przyklejony do ściany i bałeś się, że spadniesz.
Ale na tarasie widokowym Pałacu Kultury nie i proszę mi tu bez osobistych wycieczek! A poza tym chodziło mi o to, że o wiele łatwiej awansować z odległego miejsca na wysokie, niż to wysokie utrzymać. Zaczyna się nerwówka, kombinowanie z transferami, nielogiczne roszady, rozpaczliwe zakupy w ostatniej chwili. A ponad szesnaście tysięcy drużyn czyha tylko na twoje potknięcie…
Liga „poligonowa” (kod: 521124413) liczy już 1257 zespołów – ostatnio dołączyły nowypor i Pikniki z Wisły. Jesteśmy szóstą ligą pod względem wielkości , ósmą ligą w klasyfikacji lig prywatnych, ale konsekwentnie odrabiamy straty do czołówki i obyśmy w poniedziałek zobaczyli się piętro wyżej. Albo i dwa piętra.
No to co, zatrzymujemy Picha czy (od)kupujemy Quintanę? Zatrzymujemy Koseckiego czy wymieniamy go na Radovicia? Sprzedajemy Kownackiego i kupujemy Kosznika? A może idziemy na va banque i sprzedajemy Saganowskiego, żeby kupić Trytkę Demjana Korzyma Bonina aspirynę?
Andrzej Kałwa
Fot. AJK, FotoPyk