Dobiega końca sezon Formuły 1, a wraz z nim wyjaśniają się wszelkie niewiadome dotyczące przyszłorocznych wyścigów. Po pierwsze, poznaliśmy personalia kolejnego nieszczęśnika, który trafi w niezdarne ręce zespołu Williamsa. Po drugie, swoje plany na przyszłość przedstawił również Robert Kubica.
Gdzie tym razem? W czasie czwartkowych spotkań z mediami, Polak oznajmił, że najpewniej zobaczymy go w serii DTM. Jego krótka przygoda w Williamsie natomiast (co wiemy od dawna) już w ten weekend dobiegnie końca, ale bądźmy szczerzy: nic dobrego z tego burzliwego związku już wyjść nie mogło, a szczególnie dla Roberta. Najważniejsze jest to, że polski rodzynek wrócił do najbardziej prestiżowych wyścigów świata, wyjaśniając wszystkich niedowiarków. Celem był powrót i ten udało się osiągnąć.
Jasne, nie był to sezon, delikatnie mówiąc, usłany różami. Zresztą patrząc na serię klopsów i niedociągnięć, jakie dostarczyła swojemu kierowcy ekipa Williamsa, o żadnych kwiatach nie może być mowy. Wszyscy znamy tą historię: Polak zaczyna wyścig w bardzo dobrym stylu, a potem nagle okazuje się, że jego bolid nie nadaje się do brania udziału w wyścigach na szczeblu F1. I tak w koło Macieju. Jednego Kubicy nikt jednak nie zabierze. Jedyny punkt jaki trafił do puli Williamsa był jego autorstwa. Do tego został zdobyty w zmieniających się warunkach atmosferycznych i nieco komicznych okolicznościach.
Najważniejsze z perspektywy Roberta jest teraz zwyczajne pozostanie w rywalizacji. Ścigać się, nie wypadać z obiegu, dostarczać jak najlepszych wyników. A udział w DTM, jak zapewnia sam polski kierowca, oznacza walkę na najwyższym poziomie: – To prawdopodobnie najtrudniejsze mistrzostwa w Europie, wyjąwszy Formułę 1 – mówił podczas spotkania z dziennikarzami w Abu Zabi. Być może w zamiarach Polaka leży również pozostanie w Formule 1 w roli kierowcy testowego, który pracowałby w symulatorze, czy nawet wziął udział w kilku treningach. Ewentualny kierunek? Haas. Taką informację na światło dzienne wypuścił kilka dni temu Roger Benoit z dziennika “Blick”, ale nie ma to na razie odzwierciedlenia w rzeczywistości.
Co ciekawe, zespół Gunther Steiner ma w teorii dwa puste wakaty na rok 2021. Obecni podstawowi kierowcy – Romain Grosjean i Kevin Magnussen nie mają żadnej pewności, że pozostaną w Haasie na dłużej. Czy tu otwiera się okno dla Roberta? To absolutne gdybanie, którego powinniśmy sobie oszczędzić. Nie jest jeszcze nawet pewne, czy Amerykanie wystartują we wspomnianym sezonie. Sam Polak nie wybiega daleko w przyszłość i na ten moment stawia sprawę jasno: to była prawdopodobnie jego ostatnia pełnoprawna przygoda w Formule 1.
Kubicę w Williamsie zastąpi Nicholas Latifi, który stworzy z George Russelem jeden z najmłodszych duetów w stawce. Oddajmy głos debiutantowi: – Wejście do F1 nigdy nie jest łatwe, ale dołączam do jednego z najbardziej utytułowanych zespołów w stawce. Dwa gorsze sezony nie przekreślają tego, jakim zespołem jest Williams – mówił na konferencji prasowej. Nie jesteśmy złośliwi, więc życzymy młodemu Kanadyjczykowi powodzenia i tego, aby spotkało go mniej nieprzyjemności niż poprzednika. Wyjaśnijmy mu również jakim zespołem jest Williams – utytułowanym. I na tym wyczerpały się pozytywne epitety.