Dziś Jose Mourinho rozpoczyna swoją przygodę z Tottenhamem i na wejściu potwierdza, że jako trener jest zwyczajnie całkiem fartownym gościem. Mógł dostać rozpędzony Liverpool Juergena Kloppa? No mógł. Mógł dostać Manchester City podrażniony ostatnimi wynikami? Jasna sprawa. Ale Mourinho przecież jest w czepku urodzony, więc robotę zaczyna od starcia z West Hamem United. Klubem, który bez Łukasza Fabiańskiego wygląda jak średniak z Championship.
Przesadzamy? Niestety, nie przesadzamy, tak właśnie mówią suche liczby i wyniki.
Chyba wszyscy fani Premier League zdawali sobie sprawę z powagi sytuacji “Młotów”, gdy Łukasz Fabiański schodził z boiska z kontuzją. Sympatycy zespołu ze wschodniej części Londynu w ubiegłym sezonie przyznali mu zaszczytny tytuł “Hammer of the year” dla najlepszego piłkarza rozgrywek, a i te rozgrywki Łukasz zaczął od łatania niezliczonych dziur po swoich obrońcach.
MŁOTY NA ZERO Z TYŁU? KURS 6,35 W ETOTO!
Przy inauguracji z Manchesterem City, gdy mistrz Anglii zorganizował sobie trening strzelecki, nie miał za wiele do powiedzenia, ale w kolejnych spotkaniach? Bardzo dobry występ i czyste konto z Norwich, uratowanie punktu z Aston Villą, wreszcie świetne zawody przeciw Manchesterowi United, również zakończone z zerem z tyłu. W feralnej 34. minucie meczu z Bournemouth, Fabiański schodził z boiska jako podstawowy bramkarz i pewny punkt piątej drużyny w tabeli, która zaczynała po cichu przebąkiwać, że w tym sezonie stać ją na coś więcej, niż szarzyznę w środku stawki.
Sami nie podejrzewaliśmy, że po urazie Polaka to wszystko się aż tak spektakularnie wysypie. Najpierw liczby. West Ham United w tym sezonie:
– z Fabiańskim między słupkami – 3 zwycięstwa, 3 remisy, porażka, gole 10:9
– bez Fabiańskiego – 1 zwycięstwo, 1 remis, 5 porażek, gole 6:15
Gdy dodamy tutaj, że jedyne zwycięstwo bez polskiego golkipera West Ham odniósł w EFL Cup, grając z IV-ligowym Newport County… Cóż, to jest obraz totalnej demolki. Fabiański poza inauguracją z Manchesterem City wpuścił 4 gole w 6 meczach. Później West Ham już praktycznie nie schodził poniżej dwóch straconych bramek w każdym spotkaniu.
To martwi o tyle, że przecież terminarz wcale nie był jakiś sprzyjający wyczynom Fabiańskiego. West Ham United te trudniejsze mecze grał przecież na początku, porażki z ostatnich tygodni to m.in. rozczarowujący Everton czy błąkające się wówczas w strefie spadkowej Newcastle. Naturalnie to dopiero początek sezonu, ale już teraz widać, ile dla WHU znaczy zdrowy Fabiański. Kompletnie nie dziwi nas, że lekarze stają na głowie, by jak najszybciej go poskładać i z powrotem wystawić pomiędzy słupki, a jak sam Fabiański przyznał w Wirtualnej Polsce – możliwy jest nawet powrót jeszcze na okres świąteczno-noworoczny i tradycyjny Boxing Day.
WEST HAM SŁABIUTKI Z TYŁU, ALE NIEZŁY Z PRZODU. OBIE STRZELĄ I TOTTENHAM WYGRA? KURS 2,85!
Zanim jednak kibice West Hamu odpakują prezenty, wśród których być może znajdzie się program meczowy z Fabiańskim w przewidywanym składzie, trzeba się zmierzyć z Jose Mourinho. The Special One zdążył już ogarnąć w swoim stylu konferencję prasową, gdy po szczerym wyznaniu: “I’m humble” nastąpiła już klasyczna kontra.
– Czy piłkarzom mógł zaszkodzić przegrany finał Ligi Mistrzów?
– Nie wiem, nigdy nie przegrałem w finale Ligi Mistrzów.
Portugalczyk wjechał po swojemu, ale teraz musi szybko zdobyć zaufanie, przede wszystkim swoich piłkarzy. Podczas przerwy od zawodu udzielił jakiegoś tysiąca wywiadów, i w każdym poruszano kwestie dotyczące zmiany mentalności wśród futbolistów. Jose wydawał się wówczas rozumieć, że metody, które działały na Marco Materazziego, niekoniecznie będą odpowiednie dla – na przykład – Allego.
OKAZAŁE ZWYCIĘSTWO NA POCZĄTEK PRACY? PRZYNAJMNIEJ 3 GOLE PODOPIECZNYCH MOURINHO – KURS 2,90!
A jest nad czym pracować. Choć trudno w to uwierzyć, ten beznadziejny bez Fabiańskiego West Ham United ma do Tottenhamu cały punkt straty. Ostatnie zwycięstwo drużyny z północy Londynu? 28 września. Dzień… kontuzji Łukasza Fabiańskiego. Brzmi fatalnie, ale kurczę – to jest drużyna Eriksena czy Kane’a. Oni muszą wreszcie zaskoczyć.
Mourinho ma szansę na wjazd na białym koniu i kto wie, czy on właśnie w ten sposób tego wszystkiego sobie nie zaplanował o wiele wcześniej. Tottenham w środku kryzysu, ale i po dość udanej dla swoich gwiazd przerwie reprezentacyjnej. Rywal z jednej strony prestiżowy, bo to przecież wciąż derby Londynu, z drugiej strony jednak – również bez formy, a w dodatku osłabiony brakiem kluczowego ogniwa. Czy można zacząć lepiej, niż od derbowego efektownego zwycięstwa?
Jose zresztą to wie. Tylko raz przegrał swój debiutancki mecz, a działo się to jeszcze w Benfice, niemal dwadzieścia lat temu.
[etoto league=”eng”]
Fot.Newspix