– Najmocniejsze reprezentacje sprawnie dopasowują swój styl do charakterystyki rywala i dzięki temu są w stanie wygrywać. Anglia stanowi najlepszy przykład. Potrafią grać w wielu systemach, wymyka się schematom i ograniczeniom w ramach jednej taktyki. Trudno mówić tu o jednym stylu. Piłka poszła w tę stronę, sposoby rozegrania akcji ofensywnych bardzo ciekawe mają nie tylko Hiszpanie, ale też Włosi, którzy przeszli się po eliminacjach, a na ich tle Polska wcale nie wypadła tragicznie. Za to tacy Niemcy dalej są w poszukiwaniu swojego stylu. Tak wygląda międzynarodowa piłka. Życzyłbym sobie, żeby Polska była w stanie odnaleźć swój sposób na każdego jednego przeciwnika. To by było już naprawdę dużo. Nie wymagajmy, że od razu będziemy Hiszpanią, która dominuje w każdym meczu – analizuje w rozmowie z nami trener i komentator sportowy, Robert Podoliński. Zapraszamy.
Podobała się panu reprezentacja, która awansowała na Euro 2020?
W niedzielę po prostu spełniliśmy swój obywatelski obowiązek, zagłosowaliśmy, a kadra zrobiła dokładnie to, co powinna była zrobić. Spodziewaliśmy się tego już po losowaniu, ale zawsze miło urzeczywistnia się swoje plany. Awansowaliśmy jako czwarta drużyna w Europie. Rywale, za wyjątkiem Austrii, bo mecz ze Słowenią to zwykła wpadka, nie sprawili nam większych problemów. Jesteśmy tam, gdzie powinniśmy być i do tego całkowicie zasłużenie. Czas na pełną weryfikację przyjdzie na turnieju.
Brzęczek trafił ze wszystkimi swoimi decyzjami?
Podobał mi się pomysł reprezentacji na wygranie tego meczu. Jacek Góralski wyłączył z gry Pandeva, który stanowił najgroźniejszą broń Macedończyków. Współpraca Pandeva z Elmasem nie funkcjonowała, nie zagrażali naszej bramce, nie stwarzali sobie sytuacji i to jest zasługa mądrej organizacji gry defensywnej. Okazało się, że dla słabych jesteśmy bardzo mocni.
Co czyni nas mocnymi poza obecnością Roberta Lewandowskiego?
Na każdej pozycji mamy lepszego piłkarza niż rywale z niższej półki. Po prostu. A jeśli dojdzie do tego pomysł, tak jak to miało miejsce z Macedonią, to nie mamy większego problemu z pewnym wygrywaniem.
Widzi pan jakość w tej reprezentacji, która pozwalałaby wykreować styl na mecze z silniejszymi rywalami?
A o jakich rywalach chcemy rozmawiać? Hiszpanii, Anglii, Czechach, proszę skonkretyzować?
O lepszych przeciwników niż Macedonia, czyli takich, którzy posiadają w składzie solidnych zawodników z mocnych lig na każdej pozycji.
To że nie jesteśmy w topowej piątce Europy, to jest oczywiste, a nie chcę też dywagować na abstrakcyjne tematy, które mogą nie mieć miejsca w rzeczywistości.
Pytam, czy ta reprezentacja może mieć styl, który będzie narzucać wszystkim swoim przeciwnikom, a nie dostosowywać się do sposobu gry każdego kolejnego rywala?
A jest pan w stanie wskazać przynajmniej jedną reprezentację, która ma taki styl? Weźmy za przykład Anglików. W pierwszym meczu z Czechami wygrali 5:0, w drugim przegrali 1:2. Przepaść w każdym elemencie gry. Nie są powtarzalni, nie można mówić o żądnym charakterystycznym angielskim futbolu reprezentacyjnym, oni też zwyczajnie nie mają stylu. I naprawdę wiele reprezentacji przeżywa kryzys tożsamościowy.
Jak to interpretować?
Najmocniejsze reprezentacje sprawnie dopasowują swój styl do charakterystyki rywala i dzięki temu są w stanie wygrywać. Anglia stanowi najlepszy przykład takiego podejścia. Swojego stylu nie wykrystalizowali, ale przy tym potrafią grać w wielu systemach, wymykają się schematom i ograniczeniom w ramach jednej taktyki. Piłka poszła właśnie w taką stronę.
Bardzo ciekawe sposoby rozegrania akcji ofensywnych mają Hiszpanie i Włosi. Weźmy tych drugich. Dopiero przeszli się po eliminacjach, a doskonale pamiętam, że na ich tle Polska wcale nie wypadła tragicznie. W szczególności w pierwszym meczu. Za to tacy Niemcy dalej poszukują swojego stylu. Tak wygląda międzynarodowa piłka. Życzyłbym sobie, żeby Polska była w stanie odnaleźć swój sposób na każdego jednego przeciwnika. To by było już naprawdę dużo. Nie wymagajmy, że od razu będziemy Hiszpanią, która dominuje w każdym meczu.
Myśli pan, że Jacek Góralski może na dłużej zagościć w składzie reprezentacji Polski? Przy nim wyraźnie lepiej wyglądał, odciążony z wielu zadań defensywnych, Grzegorz Krychowiak.
Góralski pokazał, że nie tylko zajmie się szarpaniem gardła przeciwnikom i będzie bardzo pożyteczny przy mądrej asekuracji stoperów, ale może być też ważną częścią tej drużyny. Wypadł dobrze, ale nie stanowi to ostatecznej weryfikacji jego przydatności w meczach z innymi rywalami. Dopiero silniejsza reprezentacja będzie odpowiedniejszym papierkiem lakmusowym.
Przy Krychowiaku sprawa wygląda podobnie. Oglądając go w Lidze Mistrzów przeciwko Atletico Madryt, ale też w meczach ligowych nie tylko ja byłem zachwycony jego swobodą operowania na pozycjach z pogranicza 8 i 10. W kadrze też musi grać ofensywniej. To kolejny pomysł z poszukiwań Jerzego Brzęczka, który ma nas uczynić silniejszymi.
Zwracam jednak uwagę na fakt, że nie ma drużyny, która z tygodnia na tydzień, z soboty na sobotę, gra równo. Może tylko Manchester City. Wszyscy pozostali mają wahania. I od tego jest trener.
Blok defensywny przed wyjściem ze zwykłej przeciętności i solidności do tej pory blokował fakt, że na lewej obronie grał prawonożny zawodnik?
Czekaliśmy aż Arkadiusz Reca zacznie grać w Serie A, bo przypomnę tylko, że wcześniej Brzęczek bardzo długo dostawał po głowie za regularne wysyłanie powołań na jego adres. Teraz wszystko przebiega bardzo uczciwie. Reca gra, wraca do reprezentacji, dostaje szansę i nie zawodzi. Maciek Rybus też miał okazję się pokazać. W konsekwencji mamy po dwóch dobrych zawodników na dwie pozycje na bokach obrony. I wszyscy regularnie grają w klubach. Grający Reca, to jest dobry Reca. Bereszyński grał na lewej obronie tylko z konieczności. Pamiętajmy o tym. Analiza składów przeróżnych europejskich drużyn pokazuje, że można mieszać i zmieniać piłkarzom pozycje. Taki Matuidi, nominalny defensywny pomocnik, we ustawieniu Francji został przesunięty na lewą stronę. Tak się robi, tak zrobił trener Brzęczek i na tym wygrał, bo w czterech pierwszych meczach eliminacji nie straciliśmy ani jednej bramki.
Podobał się panu Szymański?
Dopełniają się z Przemkiem Frankowskim. Pierwszy przez większość spotkania biegał, starał się, szarpał, a drugi dołożył do tego element statystyczny. Ale to jest ten sam casus, co w przypadku Recy, Rybusa, Bereszyńskiego i Kędziory. Jeśli oni wszyscy grają w klubach, to nasz wachlarz możliwości znacznie się rozszerza. Wszystkie problemy kadry mogą wynikać z tarapatów naszych zawodników w klubach i ewentualnie kontuzji.
Ustawienie na jednego napastnika marnuje potencjał polskich ,,9’’?
Nie wiem. Autentycznie nie jestem w stanie powiedzieć. Na mecz z Macedonią również uważałem, że należy oddelegować do gry ustawienie 1-4-2-3-1, bo kluczowe było budowanie przewag z boku. Natomiast w przyszłości często będziemy grali przeciwko rywalom, grającym na dwóch stoperów i w takiej sytuacji wystawienie dwóch napastników będzie prowadziło do łatwiejszego manewrowania między nimi. Nie chciałbym jednak, żeby w 2020 roku reprezentacja grała systemem 1-4-4-2 i cokolwiek by się nie działo, nie byłoby to w żaden sposób zmieniane.
Czyli ważna będzie płynność przejścia z jednej formacji na drugą?
To cechuje nowoczesne, dobrze prezentujące się, mądre zespoły.
Czy idylliczna współpraca Arkadiusza Milika z Robertem Lewandowskim została trochę rozdmuchana, a tak naprawdę jest mitem? Ten pierwszy ostatnią asystę napastnikowi Bayernu zapewnił cztery lata temu.
Uważam, że Arek Milik i Krzysiek Piątek, za każdym razem, kiedy wchodzą na boisko, dobrze dopełniają się z Lewandowskim. Ich duety, w jakiejkolwiek konfiguracji, funkcjonują prawidłowo. Każdy daje coś innego. Inna sprawa, że nie wyobrażam sobie, żeby przy Robercie Lewandowskim, ktokolwiek wyglądał źle. Oni obaj są niezwykle utalentowani, ale muszą z powodzeniem grać w swoich klubach, bo nigdy nie będzie tak, że przyjadą w słabej formie z klubu i nagle, za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, w kadrze będą w wyśmienitej formie. Tak to nie działa. To zespół naczyń połączonych.
Do udanego występu na Euro ważniejsza będzie praca sztabu szkoleniowego na zgrupowaniach czy regularna gra w klubach reprezentantów?
Zdecydowanie to drugie. Ważne będzie też zgrupowanie przed samym Euro, bo dopiero wtedy Jerzy Brzęczek będzie miał do dyspozycji wszystkich swoich piłkarzy na dłuższy czas. I módlmy się, żeby wszyscy przyjechali na kadrę w formie, bo dobra dyspozycja zawodników w klubach, to dobra forma reprezentacji.
I przede wszystkim – lodu. Nie podchodźmy do tego wszystkiego tak emocjonalnie. W Polsce po jednym meczu chcemy zwalniać selekcjonera, a po następnym wznosić go na piedestał. I tak w przypadku każdego zawodnika. Musimy być trochę bardziej wyważeni. Dla mnie reprezentacja spełniła swój obowiązek. Mamy tak mało chwil do radości, że naprawdę smutne jest to, że nie umiemy się cieszyć z sukcesów. Nawet małych. Nie podniecajmy się przesadnie, ale skupmy się racjonalnym podejściu do piłki nożnej.
ROZMAWIAŁ: JAN MAZUREK
Fot. Fotopyk