W latach 90. nie narzekaliśmy na brak boisk, graliśmy gdzie popadnie: między blokami, układając bramkę z plecaków czy kamieni, narażając się na ochrzan od sąsiada, któremu piłka obiła samochód. Świętem było, gdy starszyzna zeszła z boiska i można było pograć na placu z normalnymi bramkami. Raczej nie na sztucznej nawierzchni, bardziej na kępach trawy i piachu w polu karnym. To i tak było święto.
Dziś dzieciaki wybierają piłkę na konsolach. Mają pod nosem nowoczesne orliki, ale częściej można spotkać na nich panów z brzuszkiem chcących się rozruszać po pracy, niż młodych chłopaków, którzy wolą wlepiać nos w smartfony.
Czy jesteśmy w stanie to zatrzymać? Raczej nie.
Ale zawsze możemy przynajmniej spróbować przyciągnąć dzieciaki na orliki. Tak jak Piast Gliwice, który organizuje bardzo sympatyczną akcję. Piłkarze gliwickiego klubu zbierają się od czasu do czasu w samochód i jadą przez miasto w poszukiwaniu grających dzieciaków. Sprawa łatwa nie jest, czasem trzeba się najeździć, ale gdy w końcu się uda, zadają pytanie: – Chłopaki, zagracie mecza?
Kto z nas za małolata nie chciałby pokopać z ekstraklasowymi piłkarzami, mistrzami Polski, idolami trybun? No jasne, że każdy. Piłkarze gliwickiego klubu zamierzają pojawiać się na orlikach regularnie, spontanicznie i bez zapowiedzi. Jeśli jesteś chłopakiem z Gliwic, który codziennie kopie piłkę na orlikach – prawdopodobnie prędzej czy później ich spotkasz. Opowiada Natalia Pozowska z działu Komunikacji i Promocji Piasta odpowiedzialna za akcję “Grasz? Wygrywasz!”:
– Akcja miała początek w sierpniu minionego roku, gdy promowaliśmy nowe koszulki meczowe. Wyszła spontanicznie: dysponowaliśmy pulą trykotów, ale nie chcieliśmy ich rozdawać bez celu. Stwierdziliśmy, że musimy określić adresata, a koszulki mają być nagrodą. Podczas burzy mózgów padło, by przekazać je dzieciom, które żyją piłką na co dzień. To był ostatni miesiąc wakacji, więc uznaliśmy, że może uda nam się spontanicznie złapać na boiskach dzieciaki, które w nieskompletowanych strojach grają obdartą piłką. Chyba zatęskniliśmy za czasami, które doskonale znamy z lat 90. Pomyśleliśmy, że to będzie fajna odpowiedź na nasilający się problem – spędzanie czasu wolnego z telefonami, tabletami.
– Zaangażowaliśmy wtedy dwóch czołowych zawodników: Joela Valencię i Mateusza Maka. Wyszło świetnie, ale to, co spontaniczne, zawsze wyjdzie autentyczne. Po tej akcji dostawaliśmy pytania, gdzie i kiedy będziemy. Nie należało tego zignorować. To przykry widok, bo mamy coraz lepsze kompleksy sportowe, rodziców stać na fajny sprzęt, a na boiskach pustki. Wyjdzie jeden chłopak i nie ma z kim pograć. Wyłonienie takiej grupy dzieciaków jest nie lada wyczynem. Łatwiej jest wejść w osiedla, tam jeszcze funkcjonuje wspólne granie. Dopytywałam: już nie dzwonią do siebie domofonami, ale umawiają się na Messengerze.
– Raz wsłuchując się w prośby rodziców zapowiedzieliśmy się, ale też spontanicznie – na parę godzin przed wyjściem umieściliśmy po prostu informację: “słuchajcie, o tej godzinie jesteśmy na szkolnym boisku na takim i takim osiedlu”. Przyszła ponad setka dzieci! Nie byliśmy nawet przygotowani gadżetowo, musieliśmy się wysilić, by każdy wyszedł choćby z jakąś drobnostką po akcji. Pozostałe akcje to już niespodzianka – takie też było pierwotne założenie akcji.
– Może zabrzmi to idealistycznie, ale byłoby super, gdyby dzieciaki grające w piłkę, były widoczne na boiskach, w parkach czy na trawnikach przed blokami. Ale to tylko kropla w morzu. Nie twierdzę, że Piast jest w stanie zmienić całą społeczność dziecięcą w mieście. Dużym sukcesem byłoby wprowadzenie takiej mody, by jeden chłopak spotykając Badię czy Rymaniaka robił furorę w klasie i zachęcał kolegów do tego, by wrócić na boisko i być czujnym. Fajnie, gdyby mówiono o tym, gdyby dzieci się jarały, że kogoś spotkały i miały okazję dostać piłkę. Dlatego tak bardzo zależy nam na cykliczności tej akcji. Za nami już szósta edycja „Grasz? Wygrywasz” i nie zamierzamy na niej poprzestać.
Dla nas bomba. Dzieciaku z Gliwic, bądź więc czujny. Wychodź regularnie na orlika, a może przyjdzie ci pokopać z Parzyszkiem, Jodłowcem czy Plachem. Wprawdzie Ronaldo i Messi są dostępni na konsoli o każdej porze, ale na wychodzącego zza rogu mistrza Polski też warto poczekać.
Fot. Piast Gliwice