Pavard w Bayernie, Kabak w Schalke. Wydawało się, że Marcin Kamiński po powrocie do VfB Stuttgart ma prostą drogę do powrotu do pierwszego składu tej drużyny. Na jego korzyść przemawiał naprawdę dobry sezon w Duesseldorfie – Fortuna skończyła sezon o sześć pozycji wyżej od Stuttgartu, straciła o pięć goli w całym sezonie mniej. Niestety, dziś jak grom z jasnego nieba spadła wiadomość, że „Kamyk” przez około pół roku zamiast grać, będzie leczyć zerwane we wczorajszym meczu więzadła.
Dziś wiadomość o bardzo poważnym urazie reprezentanta Polski podał oficjalny twitterowy kanał spadkowicza z 1. Bundesligi (przegrane baraże z Unionem Berlin).
„Wracaj do zdrowia, Marcin! 27-latek w meczu z Hannoverem 96 zerwał więzadło krzyżowe w kolanie. Prawdopodobnie będzie niezdolny do gry przez sześć miesięcy.”
Cios to dla Kamińskiego ogromny, bowiem ten sezon miał być dla niego dużą szansą odbudowania mocnej pozycji w Stuttgarcie, jaką miał przede wszystkim u trenera Hannesa Wolfa. W sezonie 2016/17 „Kamyk” był bowiem piłkarzem mającym potężny wkład w powrót Stuttgartu do najwyższej klasy rozgrywkowej. W rozpoczętych wczoraj rozgrywkach mógł dokonać tego po raz kolejny, Tim Walter nie miał co do tego wątpliwości, zestawiając duet stoperów z Polaka i młodzieżowego mistrza Europy Marca Olivera Kempfa.
Jego pozycję dodatkowo budował fakt, że Fortuna miała być naprawdę zdeterminowana, by zamienić wypożyczenie w transfer definitywny. W przeprowadzonym przez nas w maju wywiadzie, Kamiński mówił: – Każdy mnie pyta o przyszłość, a ja nie potrafię jej dziś określić. Na ten moment wracam do Stuttgartu, tego nie przeskoczę. Wraz z agentem dopytywaliśmy – Fortuna, z tego, co wiem, też pytała już o transfer definitywny. Ale w Stuttgarcie nikt nie chce rozmawiać.
To również znak, że na Mercedes-Benz Arena nie postawili na Polaku krzyżyka. Przed wypożyczeniem do Fortuny usłyszał, że gdy tylko odejdzie mistrz świata Pavard, znów będzie potrzebny. Co prawda w międzyczasie sprowadzono niezwykle obiecującego Ozana Kabaka, ale po spadku nie było szans na utrzymanie stopera, który zdążył się pokazać z bardzo dobrej strony i przykuć uwagę większych i możniejszych. Kamiński zdawał się więc być – co potwierdził wybór składu na pierwszą kolejkę – pewniakiem do grania.
Strata Polaka jest bardzo bolesna także dla Stuttgartu, który na ten moment zostaje z zaledwie trzema środkowymi obrońcami, w tym jednym kompletnie nieopierzonym. 21-letni Maxime Awoudja sprowadzony z rezerw Bayernu dopiero w piątek zadebiutował powyżej czwartego niemieckiego poziomu rozgrywkowego – wszedł za „Kamyka” w 35. minucie spotkania z Hannoverem. W 85. musiał już jednak zejść z boiska z drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką.
Poza nim Stuttgartowi zostaje kapitan, wspominany wcześniej Kempf, a także Holger Badstuber, o którego pozycji w zespole świadczy jednak to, że wczoraj pierwszy do wejścia za Kamińskiego nie był on – podobnie jak Polak półlewy środkowy obrońca, operujący lepiej lewą nogą – a właśnie wspomniany, prawonożny Awoudja.
Pozostaje więc tylko życzyć Kamińskiemu, by doszedł do siebie jak najszybciej i – tak jak życzy mu na Twitterze jego klub – był silny i wrócił jeszcze mocniejszy.
fot. NewsPix.pl