Nie było źle, a to już dużo. Pewnie, w porównaniu z Mundialem mecze Ekstraklasy prezentowały się jak Rysio z „Klanu” przy Hannibalu Lecterze, ale w międzyczasie nasi ligowcy zafundowali nam uwerturę pucharową, więc punkt odniesienia przesunął się dość mocno (i to raczej pionie). Pierwsza kolejka nie rozczarowała za bardzo, a czy był to efekt podniesienie poziomu czy tylko zwykłej tęsknoty za ligową rzeczywistością – przekonany się w następnych kolejkach.
Podbeskidzie Bielsko-Biała – Pogoń Szczecin 2:3
Stare przysłowie pszczół mówi, że „jaki poniedziałek, taki cały tydzień”. Jeśli sezon 2014/2015 miałby wyglądać tak, jak mecz Podbeskidzia z Pogonią, to proszę uprzejmie, nie zgłaszam zastrzeżeń i niech sobie.
– Pięć bramek świadczy o błędach w obronie – marudzili taktyczni ortodoksi – Wypuszczenie zwycięstwa a potem remisu w ostatnich sekundach – o braku koncentracji. I te pudła, te niecelne podania, przaśność, tektura…
A w dodatku piłkarze nie zademonstrowali całej głębi psychologicznej swych postaci, nie poruszyli w czasie meczu ważkich problemów ekologiczno-socjologicznych, kamerzysta wykazał się brakiem znajomości najnowszych tendencji kina światowego i nie używał pół-cienia. Bramki były? Były. Emocje były? Były. Skończyło się ciekawie? A ino. No to jak dla mnie – wystarczy. Jeśli jednak ktoś chce pooglądać sobie skrzyżowanie precyzji z doskonałością… niech sobie rozkręci szwajcarski zegarek i przez 90 minut gapi się na drgające sprężynki.
Górnik Łęczna – Wisła Kraków 1:1
Dwa dobre mecze na dzień dobry, to zbyt piękne, żeby było prawdziwe. Mecz w Łęcznej mógł się podobać jedynie tambylcom – Górnik grał spokojnie, nie pozwalał Wiśle na wiele, na punkt zasłużył w pełni. Wisła… Cóż, chyba ktoś źle użył na odprawie zwrotu „złoty środek”, bo cała drużyna pchała się do środka i tam sobie cichutko grzęzła w tłoku; czasem nawet był to tłok robiony przez obrońców Górnika, choć częściej wiślacy wpadali na własnych kolegów i to z nimi musieli walczyć o piłkę.
– Mam dziesięciu seniorów i dziesięciu juniorów – narzekał trener Smuda.
Optymiści zastanawiali się, kto uzupełni skład. Pesymiści zastanawiali się, ilu zostanie za miesiąc i kto pierwszy pójdzie na L-4.
Jagiellonia Białystok – Lechia Gdańsk 2:2
Jagiellonia nie umiała wygrać, Lechia umiała jedynie zremisować, trener Probierz nie umiał się powstrzymać od tekstów, że obcy trenerzy mają lepiej, złośliwcy twierdzili, że całkiem słusznie, bo obcy trenerzy nie zdejmowaliby z boiska jedynych piłkarzy, którzy naprawdę grali w piłkę, tylko konsekwentnie parliby do wygranej, a parcie Baranem nie brzmi ani dumnie, ani skutecznie. Ładna bramka Wiśniewskiego, odblokowanie Tuszyńskiego i opinia Wojciecha Jagody o Valente – tyle zostanie z tego meczu.
Legia Warszawa – GKS Bełchatów 0:1
Legia chciała, ale nie mogła, GKS Bełchatów mógł i chciał, a w dodatku umiał, Władimir Dwaliszwili być może mógł, ale na pewno nie chciał, a publiczność nie chciała, ale musiała to oglądać, bo gdy się wydaje tyle kasy na bilet/kablówkę, to niech człowiek ma przynajmniej możliwość odreagowania werbalnego. Na GKS patrzyło się z przyjemnością – grał dokładnie to samo, co w sezonie przed spadkiem, tylko lepiej, celniej i konsekwentniej. Żadna wielka piłka, ale bez problemów wystarczyła na Legię, której ustawienie i gra wyglądały…. hmm, mniej więcej tak:
Lech Poznań – Piast Gliwice 4:0
Gol. Przepraszamy za usterki. Gol. Przepraszamy za usterki. Przepraszamy za usterki. Przepraszamy za usterki. Gol. Gol. Przepraszamy za usterki.
Zawisza Bydgoszcz – Korona Kielce 2:0
– Mecz walki, pogoda nie sprzyja… – Paweł Golański zaczął sezon od celnego strzału i sterty truizmów – Ale cóż, trzeba brać, co nam Bozia daje.
Korona wzięła w plecy po meczu cienkim jak najgorsze „poligonowe” dowcipasy, Zawisza, żeby oszczędzić kilometraż i energię, opukiwał bramkę Korony z dystansu i trzeba przyznać, ze opukiwał efektownie, a kielczanie smażyli się w upale tak długo, aż Ouatarra oraz Sylwestrzak dostali boiskowego udaru i sprezentowali bydgoszczanom dwie bramki z rozmachem, przytupem i niemalże na poduszkach.
Śląsk Wrocław – Ruch Chorzów 2:0
Jak na tak okrojony skład, takiego sędziego…
– I taką pogodę… – powiedziało echo głosem Piotra Ćwielonga.
…Ruch i tak trzymał się dzielnie.
– Dzielnie? – wrzasnęła chorzowska Opinia Publiczna – To co wyprawiali Stawarczyk z Szyndrowskim to było „dzielnie”?
OK., to akurat było zabawne, a to, co wyprawiał Starzyński – smutne momentami, ale za to Bartłomiej Babiarz się rozkręcił i chyba już nie wypada z niego drwić, a trzeba zacząć mu się uważniej przyglądać.
Górnik Zabrze – Cracovia 2:0
Klasyka: Cracovia częściej była przy piłce, nic z tego nie wynikało, a najmniej pracy miał Mateusz Żytko, co powodowało, że najwięcej pracy miał Krzysztof Pilarz.
– No, dopiero się uczymy – tłumaczył Adam Marciniak, lat 25.
To jest piłka. Nie-do-me-ta-lu. To jest gol. A to jest drugi gol.
– Cholera, nie mogę się zdzwonić – denerwował się trener Warzycha.
– Może ja spróbuję? – zapytał pan Staszek i nie czekając na odpowiedź ogłuszył pół sektora.
Wygrana Górnika zasłużona, współpraca Nowak-Zjawiński dobrze rokuje, a fakt, że po starciu Nowak-Szewelechiun, boisko opuścił ten drugi, zachwiał podstawami piłki ligowej.
Bramka kolejki
Trochę monotonnie – albo główki, albo rykoszety, albo bardzo podobne strzały z 16-20 metrów na „dalszy słupek”. W tej ostatniej kategorii wyróżniłbym Adama Frączczaka, ale jemu akurat ewidentnie zeszło, więc chyba powinien go wyprzedzić Tomasz Nowak, a w kategorii „open” wygrywa Mateusz Zachara, bo nawet jeśli posadzeni przez niego obrońcy byli obrońcami Cracovii, co z definicji obniża współczynnik o 0,7, to jednak było ich aż trzech plus bramkarz.
Kiks kolejki
Jedyny dylemat: którego gracza Korony wybrać – Musę Ouattarę czy Kamila Sylwestrzaka? Ponieważ jest za gorąco na takie rozważania – ex-aequo.
Trener kolejki
Taktyczne rozwiązania, które trener Podoliński zastosował próbował zastosować w Cracovii konkurowały z optymizmem trenera Pawłowskiego, konsekwencją trenera Wdowczyka rozdwojeniem jaźni trenera Dankowskiego, trener Szatałow wrócił w niezłym stylu, najbardziej jednak w pamięć zapadł mi trener Probierz i jego tyrada po niemiecku. Część publiczności potraktowała to jako wyraz tradycyjnych panamichałowych frustracji i kompleksów, ale nawet jeśli – wreszcie było to zrobione z fantazją, wpisywało się w około-ligowe show i nie ukrywam, że trochę rozczarował mnie brak ciągu dalszego, bo miałem nadzieję na opowieść o bluesie wędrującym do Imre i Udzio.
Do zapamiętania
Powrót Vojo Ubiparipa, o którym nie wiadomo było, gdzie gra, ani nawet, czy w ogóle gra, a tu wrócił z rozmachem i świstem piłki, rozpalił Łukaszowi Teodorczykowi ognisko pod krzesełkiem i niech jeszcze wygra Lechowi pucharowy mecz z Estończykami…
Do zapomnienia
Para taneczna Jan Polak – Csaba Horvath. Co skłoniło Podstolinę władze Piasta do zatrudnienia tych piłkarzy – pozostaje zagadką dekady, ale ich ciągłe wystawianie w pierwszym składzie to już chyba coś naprawdę poważnego i może czas zacząć to leczyć?
Ranking sędziowsko-okulistyczny
Pan sędzia Musiał (PBB-PSz) w swoim stylu, ale przynajmniej konsekwentnie. Co zabawne, największe pretensje mam nie o puszczanie ostrych zagrań, ale o brak żółtej kartki dla Trochima za wyjątkowo żenującą symulkę. Minus trzy dioptrie.
Pan sędzia Marciniak (GŁ-WK) spokojnie, pewnie, bez nabierania się na symulki Burligi, może ze dwa dziwne wolne i jedna niepokazana żółta kartka, ale i to tylko „może”. Minus jedna dioptria.
Pan sędzia Frankowski (JB-LG) momentami niepewnie i chaotycznie, a przy bramce Wiśniewskiego spalonego wielkości wołu powinien zobaczyć i liniowy i główny. Minus sześć dioptrii.
Pan sędzia Stefański (LW-GKS_B) minus dwie dioptrie za parę nieodgwizdanych wolnych, ze dwa odgwizdane w odwrotnie i nie, karnego na Maku też bym nie zagwizdał, bo go nie było. Znaczy, karnego, bo Maków było dwóch.
Pan sędzia Gil (LP-PG) duchem chyba był chyba jeszcze na wakacjach, bo gwizdał spokojnie, a poważniejsze błędy (puszczony spalony Jurado przy „setce”) można przypisać liniowym. Minus dwie dioptrie.
Pan sędzia Przybył (ZB-KK) dostał do prowadzenia mecz, w którym nawet gdyby nie chciał, musiał gwizdać co chwilę, bo piłkarze uprawiali tak smutną kopaninę po kostkach, że nie zostawiali sędziemu pola manewru. Minus dwie dioptrie za wolny pomylony z autem i brak reakcji na celowe ataki łokciem w wykonaniu Alvarinho.
Pan sędzia Borski (ŚW-RCh) zaczął sezon z przytupem i choć w wolnych chwilach możemy sobie panosławkować, szukając powodów, dla których nie zagwizdał karnego (uwaga; zrozumieć, nie znaczy usprawiedliwić), to np. w przypadku chamsko-celowych fauli Kuświka nawet na to szkoda czasu. Minus osiem dioptrii.
Pan sędzia Raczkowsk (GZ-C) miał bardzo nierównych liniowych, a sam wypadł gdzieś pośrodku – nie przeszkadzał piłkarzom choć czasem powinien i to stanowczo (Sobolewski, Zjawiński). Minus trzy dioptrie.
Cytat kolejki
Tomasz Smokowski: „Oglądajmy i wymagajmy”
„Messieurs, point de reveries”
Wojciech Jagoda: „Valente rusza się jak wóz z węglem, ciągnięty przez niewidomego konia, który zgubił wszystkie podkowy”
To fakt, jest trochę fleja… Nie zawsze się umyje po robocie. Tu pan władza ma absolutnie rację.
Mateusz Bąk: „Ma papiery na przysłowiowe granie”
„Kto rano wstaje, ten gra jak z cebra…”? Nie, to chyba nie to… „Na frasunek dobre granie”? „Baba z wozu, graniu lżej”?…
Michał Probierz: „Fundamenty w naszych klubach muszą być na dobrych fundamentach postawione”
Czesław Michniewicz: „Być może mu sił brakuje, bo mamy już 43. minutę”
…pierwszej połowy pierwszej kolejki.
Michał Probierz: „Tak być nie będzie”
Będzie. Tyle lat było być i wciąż jest być…
Tomasz Smokowski: „Wisła wprowadza swoje centymetry w pole karne przeciwnika”
Jak to, „z czym się to kojarzy”? Z gastroskopią, oczywiście.
Alan Uryga: „Były informacje, że mogą wyjść optymistycznie nastawieni”
Dzięki zastosowaniu dronów dowiedzieliśmy się, że dwóch się nie martwiło, a trzeci to się nawet uśmiechał.
Tomasz Wieszczycki: „Chyba ewidentnie próbował dośrodkowania, takie mam wrażenie”
Aczkolwiek jestem absolutnie przekonany, że mogło tu zajść prawdopodobieństwo ewentualności.
„Poligon” w „Ustaw Ligę”
Ciężkie początki… LZS Poligon zajmuje miejsce 6613 (na ponad 15 000 grających), a w lidze „poligonowej” (kod: 521124413) – miejsce 572 (na 1016 drużyn). Pewniaki nie wypaliły, Legia dala plamę, stawianie na Jankowskiego… takie niedomówienie. Intuicja podpowiada jedno, logika podpowiada drugie, a dominującym uczuciem jest kipiąca mieszanka irytacji i histerii.
PIerwszym liderem ligi „poligonowej” (kod: 521124413) została drużyna GTX Training prowadzona przez Kubę Pogórskiego (79 punktów na koncie), klasyfikację zamyka Lech1922Poznań Samuela Kaczmarka, a niżej podpisany w chwilach frustracji przegląda nazwy klubów grających w lidzie i humor od razu mu się poprawia, bo fantazja „ustawligowych” prezesów nie zna granic ni kordonów.
W klasyfikacji lig prywatnych liga „poligonowa” jest na razie siódma, ale do dwukrotnie większego lidera tracimy tylko 50 punktów, więc wszystko jest możliwe – przed nami jeszcze 36 kolejek. Gdyby ktoś chciał dołączyć, kod do ligi „poligonowej” to 521124413.
– Jakieś nagrody, premie, koszulki, pieniądze, talony, balony, zniżki und inne takie?
Sport, rywalizacja, ideały, imponderabilia.
Andrzej Kałwa
Fot. FotoPyk